Niestety jest też taki kawałek że w bardzo ciężkiej chorobie czy ciężkim stanie człowiek traci zdolność samooceny i samoobrony i nie czuje kiedy przekracza granicę zza której już nie ma powrotu. Gdyby tak nie było to nie byłoby samobójców, a są. I teraz, jeśli się takiego człowieka uratuje to on być może sam zbierze siły żeby swój problem rozwiązać i będzie się cieszył, że go uratowano. Ale nie wiadomo, równie dobrze może być tak, że po prostu przedłuży się jego cierpienie. W końcu nasze życie jest naszą własnością i wolno nam z niego również zrezygnować.
Dlatego w niektórych kulturach uważa się, że ratując komuś życie bierze się na siebie odpowiedzialność za nie. Być może też znaczy to, że utrzymuje się je z własnej energii.. W każdym razie należy się z tym liczyć.
