prababka z pradziadkiem, czyli nasza pierwotna energia
Hi hi Socjecie, nawijam:
Jakby spojrzeć na nasze drzewo genealogiczne, to człekokształtne małpy są niejako naszymi rodzicami, rośliny dziadkami, zaś Słońce i Morze, to nasi pradziadkowie.
Zacznijmy od naszej prababki, czyli Morza.
Francuski lekarz René Quinton, zwany francuskim Darwinem, odkrył już w 1897, że woda morska jest w 98% identyczna jak krew. Woda morska zawiera jedynie dodatkową cząsteczkę magnezu, podczas gdy krew, by byla za taką uznana, potrzebuje jedynie dodatkowej cząsteczki żelaza. Poza tym, że są identyczne.
Według Quintona wodę oceaniczną nie należy zatem traktować jako zwykłą wodę z solą, ale jako osocze. Jego teoria w kontekście powyższego, żekomórki mają zdolność do regeneracji, pod warunkiem otoczenia komórki krwią, sprawia, że jest to możliwe. Wszystkie minerały na ziemi koncentrują się w wodach oceanu. Woda morska stwarza idealne warunki do życia. Całe życie na Ziemi pochodzi z morza, w zdrowym środowisku nieskażone morskie skamieniałości mają podwójną długość życia w porównaniu do życia na ziemi w doskonałym zdrowiu. Najdłużej żyjące organizmy na ziemi, to również zwierzęta wodne, jak 400 letni małż, czy niektóre 200 letnie walenie.
Bedroom-under-Sea-1920x1080
Quinton na początku swoich badań rozcieńczoną wodą z oceanu do dokładnie tych samych proporcji jak krew, dawał zastrzyki z owej wody morskiej chorym bezpańskim psom. Udało mu się wyleczyć je wszystkie i to ze wszystkich rodzajów chorób i dolegliwości. Naturalista Quinton zdawał sobie sprawę, że natknął się na coś rewolucyjnego.
Założył darmowe kliniki w różnych regionach Francji i był w stanie leczyć dzieci z biegunką (teraz wiemy, co najprostsze rozwiązanie, czyli słona woda może zdziałać, w leczeniu biegunki), ale także z poważnymi chorobami zwyrodnieniowymi, gruźlica i cholera.
Dzięki zastrzykom z wody morskiej stworzył niezbędne warunki dla samoleczenia się organizmu.
Często korzystanie z tego oceanu żywej plazmy ratowało ludziom życie, zamiast transfuzji, gdyż tak jak i dzisiaj były niedobory krwi.
Quinton pracował zgodnie z bardzo ścisłym protokołem: oceaniczna woda miała być pobierana co najmniej 35 mil od brzegu, na głębokości 100 stóp, ze względu na wysokie stężenia tam morskich roślin, alg i planktonu i dodatkowo musiała być transportowana w schłodzonych naczyniach wykonanych ze szkła lub wysokiej jakości tworzywa sztucznego, a następnie byłą rozcieńczona do identycznej z krwią zawartości soli.
Kiedy uzmysłowimy sobie, ile jest obecnie zachodu z krwią ludzką do przetaczania, grupy krwi, zakażenia wirusami, w tym HIV, czy zapaleniem wątroby, lub innymi paskudnymi chorobami, to kiedy pracujesz z materiałem najczystszym i z najlepszą jakością osocza krwi, to dostrzegasz wielką wyższość tej metody. Chociaż wszystko brzmi co najmniej nieprawdopodobnie, to jednak jest to możliwe.
Wielu poszło w ślady naturalisty doktora Quintona i podobne akcje terapią oceaniczną wodą miały miejsce jeszcze po zakończeniu II wojny światowej, chociaż Quinton zmarł w 1925 roku. Francuski rząd początkowo dobrze reagował na oceaniczną terapię Quintona, jednak stale rosnący powojenny wpływ Ameryki w Europie, stał się przyczyną umacniania bardzo bogatego i ustosunkowanego przemysłu farmaceutycznego, nie tylko, że nie dopuścił do rozprzestrzenienia się tej metody poza Francję, ale również rząd francuski w końcu zakazał tego podejrzanego procederu.
Jednak współcześnie, działa włoski onkolog Tullio Simoncini (a właściwie, były onkolog, gdyż został wykluczony ostracyzmem z zawodu z powodu poglądów) który leczy raka, podobno z powodzeniem za pomocą, no właśnie, zastrzyków wodorowęglanem sodu i innych soli. Podobno grzyby, pasożyty, wirusy oraz inne czynniki chorobotwórcze nie znoszą soli.
Czy można sobie wyobrazić, co się stanie z tymi organizmami, kiedy będą atakowane przez kilka soli, takich jak te z oceanu w tym samym czasie?
Pomimo sporych sukcesów były doktor ma zakaz leczenia, gdyż taka tania terapia powinna, a nawet musi być natychmiast wstrzymana.
Odpowiedź jak zwykle nasuwa się sama, gdyż nie ma pieniędzy na zdrowie, są tylko na choroby.
tutaj o terapii Rene Quintona, a tutaj o dr. Tullio Simoncini.
sun3
A teraz przejdźmy do naszego pradziadka, czyli Słońca.
Oddziaływanie promieni słonecznych na rośliny, powoduje zjawisko fotosyntezy wytwarzającej chlorofil, który sprawia, że rośliny są zielone. Fotosynteza zaczęła się kiedyś w morzu i sprawiła, że jednokomórkowe organizmy, niebieskawo zielone mikro algi, takie jak spirulina i młodsze odmiany alg takie jak chlorella, są również znane, jako bardzo dobre dla naszej krwi, właśnie ze względu na wysoką zawartość chlorofilu.
To nie przypadek, że chlorofil jest również w 98% identyczny z krwią, do tego w dokładnie taki sam sposób, jak woda morska, gdyż chlorofil potrzebuje dodatkowej cząsteczki magnezu, a krew extra cząsteczki żelaza. Chlorofil jest niemal identyczny jak hemoglobina, białko odpowiedzialne za tworzenie się czerwonych krwinek i przenoszenia tlenu przez krew. Taki transport tlenu sprawia (o wielkim pro zdrowotnym działaniu tlenu w organizmie już pisałam osobnego posta), że chlorofil ma właśnie moc uzdrawiania. Uzdrawia nasz organizm odtruwając go z organizmów patogennych, ukrywających się w niedotlenionych komórkach, tworzących idealne warunki środowiskowe, beztlenie, dla rozwoju raka.
Chlorofil jest dotlenioną krwią, nie tylko dla zielonych roślin, ale także dla zwierząt i ludzi.
Jeśli René Quinton zobaczył wodę morską jako plazmę krwi, to czy w takim razie nie powinniśmy również dostrzec w osoczu chlorofilu?
Czy ktoś kiedykolwiek próbował wstrzykiwać chlorofil zwierzętom lub ludziom?
W takim przypadku nie bylibyśmy wielce zaskoczeni, jeśli zobaczylibyśmy również spektakularne wyniki.
Słyszeliśmy wszak o terapii nadtlenkiem wodoru. Nadtlenek wodoru jest formą stężonego tlenu i kiedy jest wstrzykiwany, również giną komórki patogenne, takie jak rakowe.
Wszystkie działania oparte na zrozumieniu naszych protoplastów, wody morskiej i słońca, sprowadzają się po prostu do poprawy środowiska w którym żyją komórki naszego organizmu, a to automatycznie zmusza nasz układ odpornościowy do włączenia samoleczenia. Do tego został przecież zaprogramowany.
Tlen w chlorofilu ma taką samą wartość jak minerały w wodzie morskiej.
Dlatego, że, zarówno chlorofil, jak i woda morska pochodzą z tej samej pierwotnej zupy.
A zupa pierwotna, z pewnością wykracza poza zwykłą potrawkę składającą się z tlenu i minerałów. To archaiczne danko jest źródłem życiowej energii komórek. Jest informacją działającą jak klucz aktywujący komórki, aby wróciły do podstaw. Stanowi regenerację zamiast degeneracji.
Szkody zwyrodnieniowe zdobyte w czasie życia, które mają być nieodwracalne, dzięki prastarej zupce z morskiej wody i chlorofilu mogą być częściowo, a niekiedy całkowicie cofnięte.
Nie musisz akceptować bezrefleksyjnie, tego co mają ci do zaoferowania niektórzy, a może już wszyscy alopaci, nie łudź się, że tylko ciężkie terapie są toksyczne i zamiast tego zacznij już od dziś dotleniać swój organizm i jeść słoneczne pożywienie, pół kilograma zieleniny liściastej dziennie.
Jeżeli nie znajdujesz lekarzy, którzy ordynowali by terapię prababką i pradziadkiem, zacznij kontaktować się z morskimi minerałami i chlorofilem, chociażby zjedz trochę alg morskich.
Zajmij się własnym ogrodem warzywnym, przyganiał k g, bo sama nie mogę się zmusić, no ale agituję.
Zrób sobie kompost, podobno boski jest z wielką ilością pokrzyw, nie myśl nawet o jakichkolwiek chemikaliach, to bardzo znamienna rzecz, że wielki przemysł, który produkuje nawozy sztuczne, jest również producentem leków.
Wheatgrass drink & wheatgrass isolated on white backgroundMusimy w końcu powiedzieć NIE i oderwać się od tego systemu. Hodować własne warzywa i owoce z wykorzystaniem morskich minerałów. Jeżeli woda morska jest osoczem, które zawiera pierwotne informacje dla życia i energii życiowej, to minerałami morskimi również ozdrowimy glebę.
Możesz sobie hodować trawy jęczmienia, pszenicy, żyta, czy owsa nawet na balkonie, będziesz miał chlorofil. Kiedy masz awersję do pszenicy pod każdą postacią, to wyrzuć pszeniczną.
Kontaktuj się z wodą morską, nawet stężoną.
Sól morska!
pape
PS
Nie jestem lekarzem, i nie wolno mi leczyć, ani radzić w strefie medycznej, więc cokolwiek wynosisz z tych stron, robisz to na własny rachunek Kochany.
http://www.pepsieliot.com/prababka-z-pr ... a-energia/