Dlatego tak bardzo ważny jest proces naturalnego rozwoju duchowego przez podnoszenie sytemu wartości i mocy władania swoją wolą. W innym wypadku człowiek staje się bezwolną kukłą sterowaną przez różne byty.

To niezwykle ważny post.Thotal pisze:Proces rozwoju duchowego to zwykła świadomość zagrożeń dominacji UMYSŁU, rozwój duchowy polega na umiejętności obserwacji jego poczynań...
Podnoszenie wartości i mocy władania swoją wolą grozi w najlepszym wypadku fanatyzmem...
Na znak protestu dr Loren R. Mosher występuje w 1998 roku z APA, Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego. Jako kierownik waszyngtońskiego centrum badań naukowych nad schizofrenią (NIMH) i twórca ośrodków pod nazwą SOTERIA udowodnił, że 85‑90 % jego pacjentów, dotkniętych tą „chorobą”, powraca do życia w społeczeństwie, bez konieczności stosowania medykamentacji psychotropowej.
Obraziłem Twoje EGO, DROGA, L ADY z pełną premedytacją, byś TY jako istota zrozumiała samą siebie...
Byś nie trzymała się idiotycznych pułapek własnego umysłu, byś zrozumiała wreszcie, że NIKT NIE MOŻE CIĘ OBRAZIĆ
Tothal co Ty masz za problem z tym EGO wszędzie je wsadzasz ? tu EGO nie ma znaczenia, to to są zwyczajnie otworzone technicznie pewne pasma w przepływie energii i połączeniu z mózgiem z płatami czołowymi i skroniowymi.
Ja mówiłem o przypadkach przed klinicznych, przed słyszeniem głosów itp., które dla mnie zdradzały wczesne objawy i bezsprzecznie wszystkie te osoby wręcz zabiegały o dowartościowanie siebie i co najmniej uwagę poprzez różne 'opowieści', które stwierdzały jakie to mają uznanie u innych, czy są uznawane za takie wspaniałe, choć to z prawdą nie miało nic wspólnego. I w tych wczesnych stadiach widzę właśnie destrukcyjną robotę ego.
Są "drzwi" zza których już nie ma powrotu albo jest tak trudny, wymaga wielu lat ciężkiej pracy i konfrontacji z tak ogromnymi trudnościami, że niewiele osób ma na to dość siły.
Fair Lady pisze:Są "drzwi" zza których już nie ma powrotu albo jest tak trudny, wymaga wielu lat ciężkiej pracy i konfrontacji z tak ogromnymi trudnościami, że niewiele osób ma na to dość siły.
Dodam tylko że otworzenie tych, że drzwi często zresztą od środka nie skutkuje wieńcem laurowym wręczonym przez piękną księżniczkę