Raport Klennera: witamina C w planowaniu i przebiegu ciąży
Spływają do nas kolejne raporty dowodzące, że witamina C w ciąży jest niezastąpiona w prawidłowym rozwoju dziecka i dla dobrego samopoczucia mamy.
Podskakuję z radości i równocześnie wciąż szklą mi się oczy ze wzruszenia z powodu noworodkowych wieści potwierdzających wnioski dr Klennera, którymi dzielę się ze wszystkimi ciężarnymi wokół:
odpowiednia podaż witaminy C w ciąży, a zwłaszcza w trzecim trymestrze, zmniejsza ryzyko żółtaczki noworodkowej, zaś żółtaczkę istniejącą potrafi zbić w kilkanaście godzin!
Ciąża jako stres oksydacyjny
Parafrazując słowa Klennera: stres spowodowany ciążą wymaga suplementacji witaminą C. Minimalne dawki będą różne w zależności od przypadku, można jednak kierować się ogólną zasadą, że w pierwszym trymestrze podajemy 5 g, w drugim trymestrze – 10 g, a w trzecim – 15 g witaminy C dziennie.
Witamina C wydaje się szczególnie ważna dla prawidłowego rozwoju mezenchymy (tkanki łącznej zarodkowej) – tworzy się ona już na etapie embrionalnym i potem przeistacza w istny ocean, w którym zanurzone są wszystkie komórki organizmu. U dorosłego jej masa to ok. 10-15 kg, a jej głównym zadaniem jest transportowanie tlenu i substancji odżywczych do komórek, natomiast produktów przemiany materii w przeciwnym kierunku – z komórek do krwi, by mogły być wydalone na zewnątrz organizmu.
Potrzeby dziecka na etapie embrionalnym konkurują z potrzebami organizmu matki – jeśli będzie trzeba, maluch wyssie całe zapasy witaminy C z jej krwi i tkanek, a nie starczają one na długo. Po zużyciu wszystkich dostępnych ilości zacznie się więc proces degeneracji.
Prawdopodobnie stąd wynika genialna skuteczność wysokich dawek witaminy C podawanych doustnie w przypadku poronień nawykowych. W swojej praktyce lekarskiej, Klenner miał okazję prowadzić ciąże kobiet, które przeszły wcześniej nawet 5 poronień.
Ciąże pod jego opieką przebiegały bezproblemowo m.in. dzięki zastosowaniu wysokich dawek witaminy C w postaci doustnych suplementów.
Klenner twierdził, że można przeciwdziałać błędom genetycznym u płodu, zażywając minimum 10 g witaminy C dziennie jeszcze przed zajściem w ciążę.
Witamina C zmniejsza ryzyko infekcji, co już samo w sobie jest ważne w czasie zapłodnienia, ale jest też przecież niezbędna dla prawidłowego formowania i funkcjonowania tkanki łącznej, kości, zębów i naczyń krwionośnych.
Skoro więc sama ciąża jest fizjologicznym obciążeniem dla organizmu matki, zapobieganie niedoborom niezbędnych składników odżywczych staje na równi z umożliwianiem bezpiecznego rozwoju jej dziecku.
Organizm ludzki nie produkuje kwasu askorbinowego, dostarczanie go w najlepiej przyswajalnej formie jest więc niezbędne już od etapu zarodkowego.
Niezwykłe korzyści płynące z zażywania witaminy C w ciąży
Po przeanalizowaniu przebiegu ponad 300 ciąż i porodów Klenner uznał, że niepodawanie suplementów witaminy C na tym krytycznym etapie życia graniczy z zaniedbaniem lekarskim. On sam zalecał kobietom przyjmowanie dawek rzędu 4 – 15 g dziennie (I trymestr – ok. 4 g, II trymestr – 6 g, III trymestr – 10 g). Około 20% pacjentek wymagało podania 15 g witaminy C dziennie pod koniec ciąży. 80% pacjentek Klennera otrzymywało 10 g witaminy C dożylnie przy przyjęciu do szpitala, co pomagało utrzymać wysoki poziom hemoglobiny po porodzie.
Dodatkowe plusy:
– tylko 3% pacjentek Klennera skarżyło sie na skurcze nóg;
– jeśli którejkolwiek z mam zdarzały się rozstępy, wiązano je raczej z nieposkromionym objadaniem się lub brakiem ruchu;
– pacjentki nie doświadczały krwotoków poporodowych;
– sam poród był krótszy i mniej bolesny,
– krocze było niezwykle elastyczne i nie rozrywało się – tylko w nielicznych przypadkach dokonywano nacięcia;
– gojenie następowało bardzo szybko, a przy nieprzerwanej suplementacji po porodzie elastyczność krocza utrzymywała się na poziomie pierworódki;
– żadna pacjentka nie wymagała cewnikowania;
– brak zapisków o jakichkolwiek objawach toksyczności przedstawionej suplementacji wśród tych 300 kobiet.
– żadna z rodzących nie doświadczyła niewydolności oddechowej, choć 22 z nich cierpiały na reumatyczną chorobę serca. (W przypadku jednej z tych kobiet okazało się to zbawienne, ponieważ po skomplikowanej pierwszej ciąży lekarze nie dawali jej szans na przeżycie jej ponownie. W pierwszej ciąży rzecz jasna nie przyjmowała kwasu askorbinowego, drugą natomiast przeszła bez najmniejszych problemów. Nie tylko ją przeżyła, ale powróciła do pracy nauczyciela, która przecież do lekkich nie należy. Nadal przyjmuje 10 g witaminy C dziennie.);
– w wyniku suplementacji wysokimi dawkami witaminy C przez całą ciążę, dzieci rodziły się wyjątkowo silne;
– żaden z noworodków nie wymagał resuscytacji;
– nie było problemów z odruchem ssania (jedyne wówczas, żywe, donoszone czworaczki z południowego wschodu USA, piły mleko już od drugiej doby; w dniu narodzin otrzymały 50 mg witaminy C, a dawkę tę systematycznie zwiększano);
– Klenner był szczególnie dumny z faktu poprowadzenia 10 ciąż jednego małżeństwa: wszystkie dzieci urodziły się zdrowe i piękne, nie było ani jednego poronienia, często nazywano je witaminowymi dziećmi.
Personel szpitala nazywał je wszystkie “Vitamin C Babies” i dowodził, że wyraźnie różniły się od dzieci prowadzonych przez innych doktorów, nawet w poziomie spokojnej ciekawskości tuż po porodzie.
Cieszę się niezmiernie, że dzięki zwiększonym dawkom witaminy C kolejne młode Mamy donoszą mi o dramatycznym skróceniu pobytu w szpitalu po porodzie.
Czytam jednak ten tekst i myślę sobie z żalem, że może wszystkie te poronienia, które mnie spotkały i wszystkie maluszki, które umarły mi w brzuchu na późniejszym etapie ciąży były do uratowania?
Może fakt, że skóra całego brzucha spruła mi się nagle i całkowicie pewnej pięknej majowej nocy w pierwszej ciąży mógł się nie wydarzyć (obudziłam się, a Maż krzyknął: co ci się stało?? Bo cały brzuch miałam pocięty czerwonymi szramami i wyglądałam, jakbym za jego plecami obściskiwała się z Edwardem Nożycorękim
)?
Może moje krwotoki poporodowe, krwawienie dziąseł i inne dolegliwości były do uniknięcia, a przynajmniej można je było zminimalizować?
Może nie musiałabym, niemal odchodząc od zmysłów, uczyć mojej najstarszej Córki ssać przez 6 tygodni?
Już się tego nie dowiem, a w niebie czeka na nas więcej dzieci, niż na ziemi. Obawiam się, że kiedyś zadepczą nas na śmierć na powitanie
Wy jednak, drogie Mamy, Lekarze, Położne i Doule macie dziś większą wiedzę. Macie internet, dostęp do tony materiałów i opowieści. I dobrego go wykorzystania serdecznie Wam życzę.
Czekam na kolejne raporty. Lubię sobie podskakiwać i pochlipywać, zaskoczona radosnym njusem w kąciku w sklepie!
PS Jeśli jesteś w ciąży, staraj się trzymać zasady: w pierwszym trymestrze 5 g, w drugim trymestrze – 10 g, a w trzecim – 15 g witaminy C dziennie.
PPS Jeśli nie brałaś witaminy C przez większość ciąży, a właśnie zbliżasz się do porodu, możesz jeszcze spróbować zdążyć uzupełnić zapasy, jednak buduj dawkę stopniowo, np. zażywając o 1 g witaminy C więcej każdego kolejnego dnia.
PPPS Jeśli właśnie urodziłaś (gratulacje!), a Dzidziuś ma żółtaczkę i grożą Wam tygodniem w szpitalu, nie czekaj na nic! Łyżeczka Miód Maliny Witaminy (1000 mg wit. C) co pół godziny aż do poziomu lekkiej biegunki, a potem łyżeczka co godzinę i karm jak najczęściej – z naszych doświadczeń wynika, że bilirubina spadnie na łeb na szyję co najwyżej w ciągu doby. Będziemy wdzięczni za raport po wypisie
Niektóre notatki doktora Klennera dostępne są tutaj:
http://www.doctoryourself.com/klennerpaper.html i
https://www.seanet.com/~alexs/ascorbate ... e_1988.htm