

Wzburzyła Mnie w Twojej wypowiedzi ocena, uniosłam się i odpowiedziałam tym samym...

To jak to widzę i pojmuję ujmę tak. Na szczyt prowadzi wiele dróg. Te same drogi prowadzą ze szczytu w życiodajne doliny. Wszyscy jesteśmy wędrowcami. Nie tylko idziemy różnymi drogami ale nawet na tej samej mijamy się. Masz rację mówiąc o schodach i o tym, że one prowadzą albo w górę albo w dół. Niektórzy się mozolnie wspinają, inni biegną w podskokach, inni turlają się ciężko bo się przejedli i przepili w przydrożnej knajpie, jeszcze inni idą równo i uważnie. Niektórzy pomagają słabszym, niektórzy warczą pod nosem na maruderów. Niektórzy siedzą odpoczywając akurat. Idziemy w oba kierunki - w górę i w dół.
Zazwyczaj ruch w górę uważamy za oczywisty i rozwojowy bo tak Nas wszędzie "nauczają" z dawien dawna. Ale co tak naprawdę wiemy o tych idących w dół? Niektórym pewnie zabrakło sił i z żalem zawrócili na nocleg. Niektórzy się znudzili albo zmęczyli. Niektórzy doszli tam gdzie planowali. Ale też z całą pewnością są wśród Nas i tacy, którzy o świcie ucałowali szczyt a teraz cicho i uważnie schodzą w dolinę niosąc Swoje dary. Inaczej mówiąc skoro Duch tworzy materię to w którym kierunku się porusza: w górę czy w dół? Z czym tak naprawdę się utożsamiają Ludzie wspinający się?
Oceniając innych tak naprawdę wyłącznie Sobie i Swojej wiedzy wystawiamy ocenę. Z pewnością i Ja i Ty zasługujemy na coś więcej niż ocenianie Siebie Samej. Ale tylko Ja i tylko Ty możemy przestać to robić.
Nic nie wiem o tym, żeby główny splot nerwów brzusznych to była wątroba. Możesz przystępniej wyjaśnić co właściwie masz na myśli?