Nieprzeczytany post
autor: janusz » sobota 23 maja 2015, 18:14
Robert A. Monroe - Dalekie podróże
Co możemy zobaczyć będąc poza ciałem fizycznym.
Zwiedzanie pierścieni
Pierścień najbardziej zbliżony do Ziemi (pierwszy wewnętrzny pierścień lub pasmo).
Podczas przebywania poza ciałem widziałem go dokładnie i wyraźnie. Wydawało się, że wszystko,co robili jego mieszkańcy, jest analogiczne do tego, co robią ludzie na Ziemi. Kiedy próbowałem zwrócić na siebie uwagę czy nawiązać z nimi kontakt, to albo nie wykazywali najmniejszego zainteresowania, albo byli zakłopotani, albo reagowali lękiem lub wręcz wrogością. Istoty te usiłowały brać udział w fizycznym życiu, lecz im się to nie udawało. Wszyscy postępowali tak, jak gdyby nie zdawali sobie sprawy z istnienia innej egzystencji poza życiem fizycznym. Dzięki temu, że zwiedzałem ten pierścień wielokrotnie i znałem go z autopsji, mogłem jego mieszkańców podzielić z grubsza na kilka kategorii.
Śniący
Ci, którzy znajdują się w fazie marzeń sennych, mają wibracje czy też promieniowanie wskazujące na powiązanie każdego z nich z ciałem fizycznym, będącym w danej chwili w jakimś miejscu ziemskiej czasoprzestrzeni. To sugerowałoby – choć wcale tak nie musi być – że podczas snu przebywają oni poza swymi fizycznymi ciałami. W widoczny sposób usiłują kontynuować te czynności, które wykonywali będąc w stanie czuwania, lub te, których pragną bądź o których marzą. Niektórzy po prostu poruszają się, inni próbują rozmawiać ze znajomymi, którzy w danej chwili nie śpią; jeszcze inni jedzą, piją, pracują, bawią się, starają się kopulować, zachowują się jak aktorzy na środku Manhattanu – a wszystko to robią bezowocnie. Poza małymi wyjątkami, nie są świadomi tego co dzieje się w ich otoczeniu. Na to kim są i skąd przybyli mogłoby wskazywać nagłe przerwanie właśnie wykonywanej przez nich czynności i zniknięcie. Czy to oznacza, że wówczas wracają do swych ciał fizycznych i budzą się ze snu?
Uwięzieni
Są bardzo podobni do tych, których zaliczyliśmy do poprzedniej kategorii. Choć na pierwszy rzut oka trudno jest odróżnić jednych od drugich, istnieje między nimi zasadnicza różnica. Do “więzionych" należą wyłącznie ci, którzy już na stałe opuścili swe fizyczne ciała – są fizycznie martwi – lecz o tym nie wiedzą. Z uporem więc próbują kontynuować egzystencję fizyczną. Często przebywają w pobliżu swych dawnych domów i trzymają się blisko żyjących fizycznie osób, do których za życia byli przywiązani. Niektórzy próbują powrócić do swego martwego ciała, nawet jeśli zostało już złożone w grobie, i starają się je ożywić, co może być powodem dziwnego promieniowania obserwowanego czasem na cmentarzach. Psychiczna męka, jaką te istoty muszą przechodzić obserwując kremację swoich zwłok, jest z pewnością czymś, nad czym należałoby się zastanowić. “Uwięzieni", podobnie jak osoby znajdujące się w fazie marzeń sennych, są całkowicie związani z czasoprzestrzenną materialnością. Poza tym wydaje się, że ich bezskuteczne działania mają podłoże emocjonalne – wypływają z lęków i popędów. Ta grupa hamuje proces uczenia się opartego na doświadczeniu. Dopóki się do tych istot nie dotrze i nie pomoże im lub jeśli nie pojawi się u nich jakiś przebłysk świadomości, będą pozostawały w tym stanie przez całe lata, a nawet wieki. Ich ilość ciągle wzrasta – i będzie wzrastać dopóty, dopóki człowiek nie przestanie przywiązywać tak wielkiej wagi do wartości materialnych.
Prymitywni
“Prymitywnych" jest znacznie mniej niż “uwięzionych". Wprawdzie ich zachowanie wypływa z tych samych pobudek, lecz dzięki temu, że mają nieco odmienną świadomość, przejawia się w zupełnie inny sposób. Ponieważ “prymitywni" nie zdają sobie sprawy, że utracili ciała fizyczne i nie mogą się już nimi posługiwać, nie dostrzegają niczego poza rzeczywistością materialną. Jednakże dobrze wiedzą, że są jacyś inni. Nie rozumieją, dlaczego tacy są, ani jak do tego doszło; nie pragną także się uczyć. Świadomi są tylko tego, że różnica uwalnia ich od wszelkich ograniczeń, obowiązków i zależności, którym podlegali żyjąc na Ziemi. Uważają, iż są teraz całkowicie wolni i starają się korzystać z tej wolności w sposób, w jaki nie mogli tego robić poprzednio. Ich aktywność przejawia się w naśladowaniu fizycznych czynności – jedynej znanej im formy działania. Toteż próby uczestnictwa w fizycznym ludzkim życiu – które, jak im się wydaje, toczy się wokół nich – przybierają dziwaczne formy. Za przykład może tu posłużyć wcześniej przeze mnie opisane kłębowisko istot opanowanych żądzą seksualną. Nasuwa się przypuszczenie, że gdy z jakiegoś powodu człowiek staje się roztrzęsiony lub jego świadomość osłabnie bądź “rozluźni się", daje to okazję któremuś z “dzikusów", by zawładnąć jej przeżyciami. Nie wiem, jak często się to zdarza, mam nadzieję, że bardzo rzadko. Czasem istoty te mogą robić złe rzeczy.
Przyglądając się życiu toczącemu się w wewnętrznych pierścieniach można się wiele nauczyć. Najczęściej jest to jednak twarda szkoła, zwłaszcza dla kogoś, kto myśli wyłącznie kategoriami czasoprzestrzeni. Nie ma sensu opowiadać o wszystkich próbach nawiązania kontaktu z mieszkańcami tych pierścieni. Możecie sami spróbować, nie zadając sobie trudu wyjścia z ciała. Poobserwujcie po prostu pierwszą lepszą grupę osób mieszkających w dużym mieście i porozmawiajcie z nimi. Da wam to uproszczony obraz tego, co dzieje się w wewnętrznych pierścieniach, a otrzymany w ten sposób materiał będzie znacznie łatwiej zanalizować. Wydaje się, że zachowanie mieszkańców owych pierścieni jest wynikiem krańcowego wypaczenia pierwotnego instynktu samozachowawczego. Oczywiście istnieją sposoby, dzięki którym można pomóc tym istotom, każdej z osobna i wielu na raz – można uwolnić je – proces ten rozwija się coraz bardziej. Osobiście próbowałem to robić raz czy dwa, lecz nie jestem szczególnie dumny ze swoich osiągnięć. Ale i ja czegoś się wówczas nauczyłem. Po pierwsze, uświadomiłem sobie istnienie szumu Wiązki M (moje własne określenie), czyli kakofonii wibracji wywoływanych przez nie kontrolowane i nie ukierunkowane ludzkie myśli. Po drugie, nauczyłem się zmniejszać dopływ docierających do mnie wrażeń i obniżać szum Wiązki M do poziomu, który już byłem w stanie tolerować. A więc znów konieczność zmusiła mnie do szukania rozwiązania. Nawiasem mówiąc tę metodę stosuję także wtedy, gdy przebywam w ciele fizycznym i znajduję się w zwykłym stanie świadomości.
Pierścień oczekujących
Opisanie następnego pierścienia nie nastręcza specjalnych trudności. Tworzą go ci, którzy wprawdzie zdają sobie sprawę, że utracili już ciała fizyczne, ale nie wiedzą, że możliwy jest inny rodzaj egzystencji, lub o tym nie pamiętają. Przeważnie znajdują się w stanie oszołomienia, nie poruszają się i nie odbierają żadnych wrażeń – po prostu tkwią bez ruchu jak gdyby na coś czekając. Zwykle dość łatwo nawiązać z nimi kontakt, pouczyć ich i zaprowadzić do właściwego pierścienia. Mieszkańców tego kręgu jest stosunkowo niedużo; ich ilość, dzięki pomocy napływającej z zewnętrznych pierścieni, utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie. Gdy będziemy posuwali się w kierunku zewnętrznym, natrafimy na kolejny pierścień, który jest ze wszystkich największy i składa się z niezliczonej ilości pasm. Wszyscy jego mieszkańcy zdają sobie sprawę, że przeszli przez śmierć fizyczną, lecz nie bardzo wiedzą, gdzie się znajdują i czym są. Ponieważ mają na ten temat odmienne poglądy, stąd wielość wyraźnie zaznaczających się w tym pierścieniu pasm, gdyż każde z pasm składa się wyłącznie z tych istot, które w swym myśleniu i poglądach są do siebie podobne. Mniej więcej przez środek Wielkiego Pierścienia przebiega coś, co można by określić mianem linii granicznej. Jest ona łatwo dostrzegalna z zewnątrz. Wytwarzają ją dwa zachodzące na siebie pola energii, które mimo iż działają z jednakową siłą, nie powodują interakcji. Nie mamy tu do czynienia z falą stojącą, powstałą w wyniku wzajemnego oddziaływania na siebie jednakowych częstotliwości, ponieważ pola te nie są kompatybilne. Nie zachodzi tu również zjawisko podobne do tego, które obserwujemy w środku sztabki magnesu podczas zbliżania się do siebie pól o przeciwnych ładunkach. Chcąc zrozumieć, w czym rzecz, najlepiej wyobrazić sobie pole grawitacyjne działające w jednym kierunku oraz oddziaływanie sitcomu w telewizji, jako siłę działającą w kierunku przeciwnym.
Po wewnętrznej stronie linii granicznej przeważa siła HTSI (skrót od Human Time-Space Illusion – ludzka iluzja czasoprzestrzeni – przyp. tłum.). Jest ona najsilniejsza w wewnętrznych pasmach, położonych najbliżej Ziemi, i stopniowo słabnie, gdy zbliża się do zewnętrznego brzegu Wielkiego Pierścienia, aż staje się prawie niezauważalna na jego zewnętrznym obrzeżu. Natomiast po zewnętrznej stronie linii granicznej dominuje siła NPR (skrót od Nonphysical Reality – rzeczywistość niefizyczna – przyp. tłum.), która jest tak powszechna, jak tylko to sobie możemy wyobrazić – o ile opierając się na tej niewielkiej cząstce wiedzy, jaką o niej posiadamy, potrafimy ją. właściwie zinterpretować. W polu sił lustrzane odbicie HTSI stanowi NPR. Jej działanie jest największe na zewnętrznym krańcu Wielkiego Pierścienia, po czym słabnie i zmniejsza się im bliżej linii granicznej. Po przejściu przez linię graniczną maleje wykładnikowo, by osiągnąć najniższą wartość w paśmie położonym najbliżej Ziemi.
Sposób, w jaki człowiek przechodzi przez ten pierścień, jest niezwykle interesujący – zwłaszcza gdy patrzymy na to z zewnątrz. A więc energia, która przybiera postać ludzkiego życia opartego na doświadczeniu, porusza się w dwu kierunkach: dośrodkowym i odśrodkowym. Ruch do wewnątrz to przepływ czystej energii pochodzącej z obszaru NPR. Energia ta pojawia się w polu HTSI po raz pierwszy. Dzięki wielości ludzkich wcieleń zostaje przez to pole coraz bardziej przyciągana, a z chwilą gdy przekroczy linię graniczną, szybkość z jaką przechodzi przez ten pierścień, jeszcze wzrasta. Od tego miejsca wewnątrz pierścienia ruch ulega jeszcze większemu przyśpieszeniu i energia dociera do wewnętrznego obrzeża Wielkiego Pierścienia, przechodzi przez nie i zazwyczaj zatrzymuje się dopiero w najniższym z wewnętrznych pierścieni. Z kolei fala przepływu skierowanego na zewnątrz (czyli prąd odśrodkowy), uwolniwszy się z wewnętrznych pierścieni położonych najbliżej Ziemi lub płynąc ich skrajem podejmuje wędrówkę przez ten największy z pierścieni – wygląda ona na przypadkową, choć w rzeczywistości wcale tak nie jest. Dla niektórych ludzi taka wędrówka nie rozkłada się na wiele etapów, lecz trwa stosunkowo krótko: jest to tylko kilka fizycznych wcieleń “dla nabrania rozpędu". Inni – a jest ich ogromna większość – potrzebują aż kilkuset inkarnacji i tysięcy lat życia na Ziemi, by zakończyć ten proces. Nie wiem, dlaczego istnieją tam odmienne drogi doskonalenia się, jednakże przypuszczam że droga krótsza polega na staranniejszym wyborze doświadczeń życiowych i tego, co ma się w życiu zdobyć, a co statystycznie rzecz biorąc wydaje się niemożliwe do osiągnięcia. Obie drogi, zarówno długa, jak i krótka, biorą swój początek w zewnętrznym obrzeżu Wielkiego Pierścienia i prowadzą do pierścienia położonego najbardziej na zewnątrz.
Ten ostatni zewnętrzny pierścień zamieszkują wyłącznie ci, którzy przygotowują się do swej ostatniej ludzkiej inkarnacji. Są to seniorzy lub, jeśli wolicie, ci, którzy będą żyli na Ziemi po raz ostatni. Istoty te utraciły już wiele z ludzkiego wyglądu, nie są szare jak przedtem, lecz promieniują niemal białym kolorem, a od czasu do czasu pojawiają się wokół nich rozbłyski iskrzącego się światła. Są szczelnie zamknięte i nie reagują na próby nawiązania z nimi kontaktu; porozumiewają się tylko między sobą. Ich ostatnie zejście na Ziemię niełatwo jest zaobserwować, gdyż dokonuje się zbyt szybko – jest niemal natychmiastowe. Natomiast odejście seniorów po zakończeniu cyklu wygląda następująco: iskrzące się światło mknie przez pierścienie w kierunku zewnętrznym co jakiś czas zatrzymując się z niewiadomych powodów, a po przejściu przez ostatni zewnętrzny pierścień nagle znika z pola widzenia nie pozostawiając po sobie znaku czy śladu.
Z grubsza rzecz biorąc proces zbierania doświadczeń, dzięki kolejnym wcieleniom, przypomina zachowanie się człowieka, który po raz pierwszy próbuje alkoholu lub zażywa narkotyk. Pierwszy raz, pierwsza próba zażycia środka odurzającego zazwyczaj nie wiąże się z przyjemnością, lecz jej efekt jest dla nas czymś nowym. Toteż gdy nadarzy się okazja, początkujący wypija podwójną porcję lub zażywa podwójną dawkę chcąc sprawdzić, czy skutek będzie silniejszy. I rzeczywiście – jest silniejszy. Dobrze wiemy, co dalej nastąpi, jeśli się nad tym nie zapanuje: staczanie się aż na samo dno. Dla nałogowca najważniejszy staje się kieliszek bądź strzykawka – tylko to zaprząta jego myśli. Przeważnie dochodzi do niemal całkowitego zapomnienia się, zatracenia, a co ważniejsze – osoba dotknięta nałogiem nie wykazuje najmniejszej chęci, by zmienić ten stan rzeczy. Nie pamięta już kim jest i nic ją to nie obchodzi. Przypominanie sobie kim się było, trwa powoli i czasami bywa bolesne, ale kiedy już się tego dokona, następuje transformacja i osiąga się stan, który zasadniczo różni się od początkowego – były neofita staje się kimś zupełnie innym. Jednak pod jednym względem analogia nie zachodzi: w przypadku zdobywania doświadczenia dzięki łańcuchowi ludzkich wcieleń człowiek zmienia się nieustannie.
A teraz, posługując się współczesną terminologią, spróbujmy opisać ten proces inaczej: Jednostka (coś, czym pierwotnie jesteś?) jest przyciągana przez pole energetyczne Ziemi. Chcąc się czegoś o nim dowiedzieć, postanawia przez nie przejść. Jednak duża spójność znajdujących się w tym polu cząsteczek powoduje, iż Jednostka porusza się w nim z szybkością znacznie mniejszą od tej, jaką początkowo zakładała. Stopniowo prędkość ta spada do poziomu, z którego ucieczka staje się już niemożliwa, i Jednostka zostaje zmuszona do poruszania się po eliptycznej orbicie. Gdy, znajdując się w apogeum orbity, przechodzi przez pole energetyczne Ziemi, przywierają do niej coraz to nowe cząsteczki, przez co staje się cięższa i porusza się jeszcze wolniej – a to z kolei powoduje zmniejszenie perigeum orbity. W końcu wskutek coraz silniejszego przyciągania pola energetycznego Ziemi, orbita, po której porusza się Jednostka, zostaje przerwana, a Jednostka osiada w polu ziemskim stając się jego częścią.
Teraz, chcąc ponownie uzyskać prędkość pozwalającą jej na opuszczenie pola, musi:
1. Usunąć niepotrzebne cząsteczki, które przylgnęły do niej, gdy zbierała informacje. Chodzi o to, by mogła zabrać ze sobą z Ziemi tylko To, Co Ma Wartość.
2. Wytworzyć i zgromadzić taką ilość energii, która wystarczy na pokonanie siły bezwładności i uzyskanie szybkości pozwalającej na ucieczkę. Tym razem potrzeba znacznie więcej energii niż w chwili, gdy Jednostka wchodziła w pole energetyczne Ziemi. Ponadto niezbędna jest rezerwa energii, aby zrównoważyć dodatkowe obciążenie: Jednostka zabiera ze sobą bagaż – są nim zebrane informacje.
To odłączenie się nie jest proste, gdyż brakuje skutecznych sposobów uwalniania się od trucizn i pozbywania się zbędnych cząsteczek, a dostępne metody destylacji i akumulacji energii są niezwykle prymitywne. Dlatego też proces detoksykacji trwa długo i jest uciążliwy. Najlepiej więc rozpocząć od katapultowania się i wejść na orbitę eliptyczną, następnie zaś coraz bardziej zwiększać perigeum tej orbity aż do osiągnięcia szybkości pozwalającej na wydostanie się spod wpływu przyciągania ziemskiej energii. Dzięki temu Jednostka, zabierając ze sobą swój bagaż, będzie mogła powrócić tam, skąd przybyła, lub – mając teraz znacznie więcej energii – prowadzić dalsze badanie.
To, co przeczytaliście, jest dużym uproszczeniem bardzo złożonego i skomplikowanego procesu, który oglądano z zewnątrz. Opis ten “odhumanizowano" tak dalece, jak było to możliwe, w nadziei, że taka naga prezentacja przyciągnie uwagę naszej lewej półkuli mózgowej i ułatwi jej rozumienie tych spraw. Jednakże nadal nie wiemy, jak wyrazić to, o czym tu mowa, w sposób, który najbardziej przemawiałby do naszej ludzkiej świadomości. Tak więc wygląda coś, w co wszyscy jesteśmy z konieczności uwikłani. Obszar, na którym się to odbywa, można nazwać Miejscem Przepływu Ludzkiej, Ziemskiej Energii, Ludzką Iluzją Czasu i Przestrzeni. Powyższy, ogólnikowy opis oparliśmy na setkach przeprowadzonych przez nas doświadczeń; większości z nich nie można dokładnie przełożyć na język werbalny. Opisanie każdego z tych doświadczeń, o ile w ogóle byłoby możliwe, zajęłoby co najmniej tom. Toteż na razie musi nam wystarczyć ten szkic. Wprawdzie możemy się zagubić zarówno z nim, jak i bez niego, ale znając go, mamy większe szansę, by się jednak nie zagubić.
ROTA BHP I
Proces intensywnego uczenia się ludzi
Skoro mówimy o jednostce ludzkiej, to należałoby zaznaczyć, że wśród ludzi obecnie żyjących na Ziemi stosunkowo mało jest takich, którzy przedtem nie doświadczyli ziemskiego życia. Spośród tych, którzy są po raz pierwszy na Ziemi, część mogła już żyć w innych obszarach czasoprzestrzeni, mając inną formę fizyczną; pozostali jeszcze nigdy nie mieli fizycznego ciała. Czasoprzestrzeń, materia fizyczna, a zwłaszcza to, czym jest życie człowieka na Ziemi – to bardzo interesująca anomalia. Tylko ludzkie życie w ciele fizycznym umożliwia rozwinięcie pewnych rzadkich cech, dlatego jest takie ciekawe. Niektórzy traktują je jak wizytę w olbrzymim wesołym miasteczku, gdzie czeka na nich wiele atrakcji i gdzie na jakiś czas zawieszone zostaną podstawowe prawa obowiązujące poza Ziemią. Te istoty pragną pobytu na Ziemi ze zwykłej ciekawości: po prostu dostali rotę o tym interesującym miejscu i chcą się przekonać, jak wygląda ziemskie życie. Inni, obserwując wydarzenia, które rozgrywały się na Ziemi, dochodzą do wniosku, że powinni wcielić się w określonym momencie dziejowym, gdyż życie w tych właśnie czasach stwarza im najlepsze warunki osiągnięcia tego, co sobie zaplanowali.
Jeszcze inni uważają, że ograniczenia wypływające z życia w fizycznym ciele powodują nagromadzenie się pewnych energii występujących tylko w tym stanie. Tylko będąc człowiekiem i mając ciało fizyczne można posługiwać się tymi energiami. Ale najwięcej istot – ich ilość przewyższa sumę wszystkich pozostałych – decyduje się na ziemskie życie ze względu na efekty, jakie można dzięki temu osiągnąć. Jeżeli spotkasz kogoś, kto przeszedł przez cykl ziemskich wcieleń, masz przed sobą jedyny cel – chcesz zostać kimś takim jak on. A osiągnięcie takiego poziomu rozwoju jest możliwe. A więc fizyczną egzystencję podejmujemy ze względu na to, czym ona jest – procesem intensywnego uczenia się, niezwykłą szkołą. W tej szkole uczymy się bardzo ważnej rzeczy – łączenia dwóch odmiennych typów energii – męskiej i żeńskiej. Dlatego część osób rodzi się kobietami, a część – mężczyznami. Dopasowaniu się, wzajemnemu zrozumieniu i zjednoczeniu tych dwóch rodzajów świadomości mogą służyć kulturowe uwarunkowania, popędy, potrzeby oraz inne czynniki.
Warunki, jakie należy spełnić, by stać się człowiekiem i móc wieść fizyczną egzystencję, są dość proste. Wcielenie się poprzedza coś, co wygląda jak zawarcie umowy. A więc forma energetyczna zamierzająca inkarnować, najpierw musi przyznać, że czasoprzestrzeń rzeczywiście istnieje. Bez tego niemożliwe jest uzyskanie ludzkiej świadomości. Następnie musi zgodzić się z tym, że istnieje czas, powiedzmy lata osiemdziesiąte. Może to być zresztą dowolny odcinek ziemskiego czasu.
Ponadto musi zaakceptować istnienie fizycznej planety Ziemi – w takiej postaci, w jakiej ją zaprojektowano i stworzono. Musi również pogodzić się z pewnymi właściwościami i ograniczeniami ludzkiej świadomości.
Proces intensywnego uczenia się wymaga również wymazania czy też zatarcia wcześniejszych doświadczeń, zdobytych zarówno podczas poprzednich inkarnacji ziemskich, jak i życia w innych systemach rzeczywistości po to, by nie przeszkadzały one w realizowaniu obecnej egzystencji. Nie należy jednak zapominać, że wymazanie z pamięci danych o poprzednich istnieniach dokonuje się wyłącznie na poziomie fizycznej świadomości jednostki, która przystaje na podyktowane jej
warunki. Pamięć o minionych doświadczeniach pozostaje w esencji formy energetycznej. Człowiek, który się rodzi, ma je zakodowane w podświadomości. To, co powiedzieliśmy, jest bardzo ważne, gdyż wcześniej uzyskane doświadczenia lub dowody mogą stanowić zasadniczy motyw działalności danej istoty na planie ziemskim. Kiedy już istota podejmie decyzję co do wcielenia i zaakceptuje proponowane jej warunki, musi wybrać taki “punkt wejścia", który ze względu na czynniki genetyczne, środowiskowe, społeczne, polityczne i ekonomiczne mógłby umożliwić jej – choć nie zapewnić w stu procentach – realizację zamierzonego celu. Jednak często się zdarza, że nie wszystkie warunki, które są akurat dostępne, będą się nadawały do realizacji danego celu. Mimo to wiele istot decyduje się zejść na Ziemię i inkarnować jako ludzie mając tylko nadzieję, że mimo tych nie sprzyjających okoliczności osiągną jednak to, co sobie zaplanowały. Czasem pojawia się tyle przeciwności, że po prostu nęci chęć zmierzenia się, by tak rzec, z tymi niedogodnymi warunkami lub rodzi się pragnienie, by je zmienić przez odpowiednie myślenie i działanie. Niektórzy podejmują taki trud, inni zaś nie.
Zdarza się również, że popyt na określone warunki wejścia znacznie przekracza podaż. Wobec tego wiele istot zmęczonych długim oczekiwaniem decyduje się na inkarnację, która ich wymagania co do warunków życia na Ziemi spełnia choćby w minimalnym stopniu.
Pokażmy, jak wygląda proces uczenia się i zdobywania wiedzy dzięki ludzkiemu doświadczeniu, na przykładzie istoty wcielającej się po raz pierwszy. Zaraz po wejściu (urodzeniu się) “debiutant" jest zdumiony i wstrząśnięty tym, że fizyczne ciało stwarza tak poważne ograniczenia. Teraz nie może już łatwo i swobodnie poruszać się posługując tylko myślą lub pragnieniem. Toteż wiele wczesnych tygodni życia spędza na świadomych, lecz daremnych wysiłkach uzyskania kontroli nad tym swoim nowym ciałem. Jednocześnie zdumiewa go konieczność odżywiania się, które w poprzedniej egzystencji odbywało się automatycznie. Wyobraźcie sobie jeszcze potężną kanonadę chaotycznych sygnałów docierających do noworodka za pośrednictwem pięciu fizycznych zmysłów, o istnieniu których nie miał do tej pory pojęcia, a zdacie sobie sprawę, jaki wstrząs musi on przeżywać. Prawdopodobnie znajdowałby się w stanie jeszcze większego szoku, gdyby nie pomoc, którą otrzymuje w okresach nieświadomości (tj. wtedy, gdy śpi) od interesujących się jego losem istot przebywających w innej rzeczywistości (poza czasem i przestrzenią).
Te najwcześniejsze przeżycia zapoczątkowują coś, co można nazwać pierwszym sposobem zdobywania wiedzy przez człowieka. Ten sposób uczenia się trwa przez całe życie, a polega na świadomym koncentrowaniu uwagi. Kiedy coś się wydarza, wówczas dowiadujemy się o tym za pośrednictwem pięciu fizycznych zmysłów, a doznanie przykrości lub przyjemności zwraca naszą uwagę na to wydarzenie, które dzięki temu zapamiętujemy. Zapamiętujemy łatwiej, gdy doświadczeniu towarzyszą emocje, a także wtedy, gdy doznanie zmysłowe jest silniejsze. Krótko mówiąc: intensywność procesu uczenia się (zapamiętywania i przywoływania na pamięć tego, co zapamiętaliśmy) zależy od intensywności przeżycia. I odwrotnie – im słabsze doznanie, tym mniejsza uwaga, a w konsekwencji mniej efektywny proces uczenia się. Ten pierwszy sposób zdobywania wiedzy dostarcza nam danych, z których w naszym życiu korzystamy w pierwszym rzędzie. Wprawdzie inne sposoby uczenia się też mają wpływ na nasze myśli i postępowanie, lecz to co robimy w życiu, w głównej mierze oparte jest na tym najważniejszym systemie – uczeniu się dzięki doświadczeniom.
Drugi sposób gromadzenia danych przez człowieka, z których korzysta on również przez całe życie, polega na tym, że fizyczne zmysły zbierają informacje wówczas, gdy nie mamy skoncentrowanej uwagi. Rejestrujemy najdrobniejszy szczegół, choć odbywa się to poniżej progu świadomości. Ponieważ zapis dotyczy spraw, które nie zaprzątają naszej uwagi, więc ludzki świadomy umysł jest w stanie przypomnieć sobie z tego zazwyczaj mniej niż 20 procent. Jednak kiedy zachodzi potrzeba, cały ten obszar pamięci zostaje nieświadomie przywołany. Wpływa on na nasze myśli i decyzje a także na nasze postępowanie, choć zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Trzeci sposób uczenia się to nauka podczas cyklicznych stanów nieświadomości, czyli w czasie snu. Na jawie niewiele pamiętamy z tego co robimy podczas snu, chociaż zostaje to mocno utrwalone w naszej podświadomości i stanowi część procesu uczenia się polegającego na doświadczeniu i zapamiętywaniu; na danych uzyskanych w ten sposób opiera się cała nasza życiowa działalność. Nauczono nas, zgodnie z poglądem przyjętym w naszej kulturze, by nie przywiązywać wagi do wydarzeń, których nie pamiętamy, toteż rzadko zauważamy ich wpływ na nasze postępowanie i przeżycia. Dopiero jeśli przyjrzeć się temu z zewnątrz, całkiem wyraźnie widać, że wiedzę zdobytą w czasie snu wykorzystujemy w codziennym życiu.
Natomiast dominujący na Ziemi system edukacji został wymyślony przez człowieka i stanowi wytwór różnych kultur. Mimo iż stał się on najbardziej rozpowszechniony i praktykowany, to jednak jest najmniej naturalny. Najczęściej zupełnie ignoruje bezpośrednie doświadczenie i poprzednio wspomniane metody uczenia się. Ze względu na swoją sztuczność, na brak wykorzystania naturalnych sposobów koncentrowania uwagi, wymaga dużej dyscypliny i wyrzeczeń, na jakie zazwyczaj nie stać człowieka o przeciętnym umyśle. Kiedy ktoś posługując się tą metodą usiłuje przyswoić sobie wiadomości, jego uwaga jest rozproszona, chwiejna, szczególnie podczas mniej ważnych, wielokrotnie powtarzanych ćwiczeń, toteż wiele traci z tego, co łatwo mógłby osiągnąć w inny sposób. Ten najbardziej prymitywny a niezwykle przez ludzi ceniony sposób zdobywania wiedzy w zasadzie dotyczy tylko tego, co ma związek z poznaniem, zrozumieniem, opanowaniem i wykorzystaniem materii fizycznej oraz energii przez nią wytwarzanej. Ponieważ w tym dominującym, choć sztucznym i ograniczonym systemie, proces uczenia opiera się wyłącznie na danych dostarczonych przez fizyczne zmysły, więc w konsekwencji zacierają się wszelkie pozostałe jeszcze w człowieku ślady jego prawdziwego pochodzenia. Dla niedoświadczonej formy energetycznej od razu staje się to głównym problemem i jest dla niej największym wyzwaniem.
Gdy istota taka po raz pierwszy staje się człowiekiem i zaczyna wieść ludzkie życie, nie znajduje na Ziemi dosłownie niczego co ukazywałoby jej inną rzeczywistość – wszystko, czego teraz doświadcza, kieruje jej uwagę wyłącznie ku czasoprzestrzennej materii fizycznej. Na nieszczęście dotyczy to również organizacji dostarczających systemów wiedzy, stworzonych – obecnie i w przeszłości – przez osoby, których wiedza o tym, kim człowiek jest i skąd pochodzi, nie zatarła się podczas ich ziemskiego życia. Tylko niewielkie fragmenty tej wiedzy dotarły do ludzi – i to w zniekształconej formie, ulegając przeinaczeniom na skutek przekładu na ludzki, werbalny język oraz przekształceniom dzięki wielokrotnym zabiegom translatorskim. Niestety, to co z właściwej wiedzy pozostało, dotyczy przeważnie nauki o skutkach, a nie o przyczynach. Tylko w rzadkich przypadkach można dzięki tym informacjom dotrzeć do źródła.
A więc “początkujący", podczas swej pierwszej ludzkiej inkarnacji wchodzi w wiele nie planowanych przez siebie związków. Najsilniejsze są powiązania natury emocjonalnej, a właściwie ich wypaczenia, istniejące tylko w rzeczywistości czasoprzestrzennej. Osiągają one taką moc i taki wymiar, że pełne ich przeżycie i spełnienie jest właściwie niemożliwe w ciągu jednego życia. Wobec tego jednostka czuje nieodpartą potrzebę, by ponownie się wcielić i dokończyć to, co rozpoczęła, osiągnąć cel, którego nie zdążyła zrealizować, a także by spłacić wyimaginowane “długi". Powody, dla których podejmuje następne ludzkie życie, można by mnożyć bez końca. W efekcie “debiutant" przekształca się w “powtarzającego", a przyczyna tego jest bardzo prosta: przywiązanie do tej egzystencji, które sprawia, że fizyczne życie staje się nałogiem. Dwa czynniki prowadzą do powstania tego nałogu lub – jeśli wolicie – powodują przerwanie orbity. A jeśli złożyć je razem, wyraźnie widać, jak trudny może być System Intensywnej Nauki – szczególnie dla kogoś, kto nie został o nim poinformowany i z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy. Ale też już sam ten brak wiedzy może być elementem, który można wykorzystać w procesie uczenia się. Każda próba opisania metod stosowanych w Systemie Intensywnej Nauki będzie niezrozumiała dla istot, które nigdy nie były ludźmi, tak samo jak końcowy efekt nauki niełatwo jest opisać komuś, kto żyje na Ziemi po raz pierwszy. Czynniki, o których tu mowa, to Wypaczenie Instynktu Samozachowawczego oraz Dyfuzja (Rozszczepienie i Rozproszenie) Pierwotnej Energii.
0 x