Jeśli wstawimy na tą siatkę współrzędnych, kontury Polski czy Danii, w skali tej siatki zobaczymy, że część koordynat pasuje doskonale. Na czym polega nowość tych twierdzeń, na tym, że w „Vistula amne discreta” prezentuje się pogląd, że dane Ptolemeusza zawierają pomyłki rzędu setek kilometrów czyli do nawet 7, 8 czy 10 południków, wydaje się, że nikt wcześniej nie dostrzegł, że one wynikają, z nałożenia się kilku siatek geograficznych o różnych południkach 0°.
Wniosek jest taki, że badając wybrzeża Bałtyku w starożytności z zachodu dość dokładnie zmierzono pozycje południowego krańca Skandii i ujścia Odry oraz uznano, że to ujście Wisły. Co więcej w starożytności Wisła wpadała do zalewu wiślanego, a nie bezpośrednio do Bałtyku, jednak dane Gór Peucyńskich, Gerrosu itd., wskazują, że to nie Rzymianie podali te koordynaty po prostu Ptolemeusz znalazł je w jakimś dziele które przybyło do Aleksandrii na okręcie Wenedów i tam zostało to skopiowane i przetłumaczone, według prawa Ptolemeusza II Filadelfa.
Wytłumaczenie co do samego ujścia Wisły może być jeszcze inne Polska jest krajem polodowcowym biegi rzek nie są tu stabilne od setek tysięcy lat, tylko kształtują się od 10 000 lat, bo tyle lat temu był tu lodowiec, początkowo Wisła wpadała do Morza Północnego razem z Łabą, potem płynęła razem z Odrą, tylko jak długo i którędy, 2000–3000 lat temu bieg jej mógł być inny niż obecnie, jeszcze w XIII wieku Wisła była połączona kanałem Bachorza z Notecią w okolicach Gopła, który zresztą to kanał istnieje do dziś, możliwe, że to pozostałość jakiegoś starożytnego naturalnego odpływu Wisły który istniał jeszcze 2000–3000 lat temu i z czasem, jak Wisła pogłębiła swoje koryto w kierunku północnym ten przelew uległ zanikowi.
Czyli Wisła razem z Odrą mogły mieć to samo ujście i całkiem prawidłowo nazwano ujście Odry ujściem Wisły, ale bez względu na powód nazwania obecnego ujścia Odry ujściem Wisły, to, że go nazwano ujściem Wisły, bezwzględnie wynika z podanych koordynat i opisu geograficznego.
Albis (Labis) faktyczne położenie ok 9° ten wynik koordynaty wynikałby z tego, że południkiem 0°, byłaby z wyspy Boa Vista która to jest położona –22° 48′ względem Greenwich, a nie Flores która j/w 30°35′.
Tak czy inaczej Wenedowie z Bretanii, czy znad Adriatyku byli jednym narodem z Wenedami nad Bałtykiem głównym dowodem na to są koordynaty geograficzne Ptolemeusza, które Grecy musieli zaczerpnąć od żeglarzy Wenedów, tak jak importowali od nich cynę, bo dla ujść wielkich rzek do Bałtyku, czy gór Peucyńskich, gór Wenedzkich, są one prawie doskonale jak na starożytne czasy, zbieżne z współczesnymi jeśli przeliczymy je przy południku 0° wsypy Flores, z archipelagu Azorów, licząc od tego południka ujście Odry (Vistulas–Iustulas) jest na 45° stopniu, a na 50° południku ujście Chronosu (Wisły). Dowodzi to też tego, że była nam znana matematyka na poziomie wyższym niż Rzymianie czy Grecy, bo liczyliśmy te koordynaty lepiej od nich.
W Rzymie raczej tego archipelagu Azorów (w kółku na zielono) nie znano, więc nie mogli znać takiego południka 0°, koordynaty Dunaju granicy rzymskiej u Ptolemeusza są poprawne przy południku 0° dla wyspy Boavisty z Wysp Zielonego Przylądka i te wyspy są Rzymianom znane, choćby Anonimowi Raweńskiemu, wyspa Gades to wyspa na której częściowo położony jest do dziś Kadyks, wyspy Selvagens to dwie wyspy Fortunaty, Thyle to Madera, następnie mamy wyspy Kanaryjskie, trzy większe wyspy Wyspy Zielonego Przylądka, jako Tres insulae Beatae, w towarzystwie mniejszych, Azorów tu nie ma, więc nikt inny jak tylko sami Wenedowie te koordynaty tak dokładnie wymierzyli, bo byli bez wątpienia panującymi nad Atlantykiem żeglarzami, co jasno sami Rzymianie przyznają.
Co więcej okręty żaglowe z natury rzeczy nie nadają się do żeglugi przybrzeżnej (czyli bez przyrządów przy brzegu w zasięgu wzroku), tak jak wiosłowe galery, czyli samo to dowodzi dużo wyższej kultury (techniki) nawigacji na żaglowcach, która związana jest z przyrządami nawigacyjnymi i techniką zapisywania pozycji, wyznaczania licznych zmian kierunków żeglowania pod wiatr czy z wiatrem z dale od brzegów, przy pomocy gwiazd, a co jest niemożliwe bez znajomości geometrii czy geografii.
Jest jeszcze jedna ciekawa zbieżność już etymologiczna. Jedna z etymologii Azorów to od koloru azures–niebieski i nazwa Weneci (veneti) też ma takie znacznie w łacinie. (Niektórzy historycy łączą Azory ze starym portugalskim azures, które w tłumaczeniu oznacza liczbę mnogą od słowa niebieski.) Czyli język zachował by pamięć, że wyspy te były wyspami Wenetów–Wenedów.
Idąc dalej tym tropem mamy już wspomniane „das Ilhas Azuis” (wyspy błękitne), ale i „da Terra dos Bacalhaus” Bakalary co w portugalskim oznacza Dorsza, a dorsza nazwa się też Pollachiusem – pollack. 1600, pollock, alteration of Scottish podlok, of unknown origin, perhaps from poll (n.) „head.” Possibly the alteration is by influence of Pollack „Polish person.”… te etymologie pokazują, że był czas gdy byliśmy narodem pełnomorskim i władaliśmy morzami, a na pewno Atlantykiem, tym bardziej Bałtykiem.
Bakałarz jest też nauczycielem, Herodot pisząc o Neurach według naszych dawniejszych historyków, naszych przodkach z czasów kultury łużyckiej dodaje „zdają się być magami” – co w tamtych czasach znaczyło mędrcami, i nie jest to przypadek, Pitagoras miał zaprzyjaźnić się z hiperborejczykiem Awaryszem od którego otrzymał „strzałkę”(różę wiatrów?) dzięki której można było podróżować po całym świecie ta strzała, to właśnie symboliczna wiedza geograficzna, jaką Grecy zapożyczyli od hiperborejczyków czyli starożytnych mieszkańców Polski z Kultury Łużyckiej śmiało ich możemy nazwać Wenedami, bo ta nazwa ma na pewno ponad 3000 lat.
3. Nieoczekiwane wnioski (m.i. z książki Lucio Russo „Zapomniana Rewolucja Grecka Myśl Naukowa, a Nauka Nowoczesna”), rozwój pogańskiej cywilizacji naukowej z ścieżki Apollina Musagety zatrzymany na 2000 lat do renesansu, początkowo przez rozwój pasożytniczego imperium rzymskiego „żaden okręt nie wywiózł z Rzymu żadnych towarów”, opartego na bezwzględnym rzymskim prawie, wyzysku i militaryzmie, potem imperium zhybrydyzowanego – opanowanego przez chrystianizm i jego epigonów z mroków średniowiecza.
Lucio Ruso jest Włochem w prostej linii spadkobiercą Imperium Rzymskiego, trudno by był stronniczy jak choćby Słowianin, w swoim krytycznym opisie dokonań „cywilizacji rzymskiej”, otóż według Lucio Ruso jedyne co wymyślili Rzymianie i na czym opierali swój sukces, to ich organizacja militarystyczna i bezwzględne prawo, mówiąc prościej Rzym to była biurokracja służąca systematycznej eksploatacji prowincji, sprawnie mobilizująca olbrzymie masy żołnierzy, do uporczywej wojny totalnej, rzymskie prawo i organizacja militarna było tym instrumentem, który dał przewagę Rzymowi choćby nad państwami hellenistycznymi.
Świadczy o tym przykład Kartaginy, którą bezwzględnie zniszczono, podobnie Pyrrus miał wrażenie, że walcząc z Rzymem walczy z Hydrą, Rzymianie przegrywali bitwy, ale toczyli wojnę na wyczerpanie, by wygrać z Rzymem wojnę, należało zrobić to samo co Rzym zrobił z Kartaginą, należało go zburzyć posypać jego wzgórza solą, a mieszkańców rozsprzedać jako niewolników, Pyrrusowi nawet nie śniła się taka barbarzyńska wojna, dlatego wojnę przegrał.
Rzymianom akwedukty budowali niewolnicy, których wiedzą i umiejętnościami Rzymianie tylko administrowali, nie wnikając skąd się ta wiedza brała, bo była ona wiedzą niewolników, czyli była niegodna ludzi wolnych. Podobnie Rzymianie nie wiedzieli skąd pochodzi „syryjskie żelazo” które wbrew nazwie nie pochodziło z Syrii czy jedwab, które to produkty stale importowali, co do części produktów luksusowych to wiedzieli, że pochodzą z Indii.
Ale głównym przesłaniem w/w książki Lucio Ruso jest troska o to, że tak jak 2000 lat temu doszło do upadku nauki, i utraty wiedzy, czy później w fragmentach jej religijnemu zakonserwowaniu, tam gdzie ona pasowała do koncepcji chrystianizmowi, tak samo może się stać i z obecną cywilizacją, która może w wyniku wojen, fanatyzmu religijnego, czy jakiegoś katastrofy naturalnej, cofnąć się do fazy przednaukowej.
Mamy tu przykład z Biblioteką Aleksandryjską która została spalona z księgozbiorem 500 tys książek, podobny los spotkał inne Biblioteki które były nie tylko czytelniami, ale były ówczesnymi instytutami naukowymi, uniwersytetami, w których odbywał się rozwój wiedzy, gdzie toczyły się debaty naukowe, czy gdzie wymyślano wynalazki. Wiedza ta w czasach „cesarskich” uległa regresowi, ale jeszcze istniała, w wrogim środowisku chrześcijańskich fanatyków w końcu uległa zniszczeniu.
Ale bez wątpienia ta wiedza wynikała z tradycji które do Grecji przynieśli Hiperborejczycy, Apollo był bogiem opiekunem nauki, który przybył z północy, to on było otoczony Muzami, Grecka nauka nie wzięła się znikąd VII wiek p.n.e. to okres w którym Scytowie dokonali głębokich najazdów na Bliski Wschód, po tym najeździe powstała Persja i pojawiają się pierwsze jaśniejsze informacje o Grekach, w tym czasie Apollo miał zdobyć Delfy, jest on bogiem filozofów – mędrców, których maksymy zdobią jego świątynię, w najstarszym jego wyobrażeniu jest synem Wulkana i Minerwy (łac. Minerva) – w mitologii rzymskiej pierwotnie bogini sztuki i rzemiosła, ale także bogini mądrości, nauki i literatury. Jest to prawdopodobnie bóstwo pochodzenia etruskiego (znana jest etruska bogini Menrva).
Co więcej uczniowie Pitagorasa porównują go do samego Apolla, czyli odwrotnie Apollo to dla nich bóg który jest mędrcem – filozofem, nauczycielem. („Najdawniejszym z Apollinów jest ten, o którym nieco wyżej mówiłem, że jest synem Wulkana i że sprawuje pieczę nad Atenami. Drugi jest synem Korybasa i urodził się na Krecie; jak mówią, miał on o tę wyspę walczyć z samym Jowiszem. Trzeci, urodzony z trzeciego Jowisza i Latony, miał z okolic hiperborejskich (północnych) przywędrować do Delf. Czwarty jest znany w Arkadii, gdzie nazywają go Nomiosem, ponieważ Arkadyjczycy utrzymują, że od niego otrzymali swe prawa.”)
Jak to się stało, że mędrcy wiedzeni przez Apolla boga mędrca i jego Naród Północy, przegrali z rzymską ciemnotą i zabobonem, jak to możliwe, że w końcu autorytarna hybryda rzymskiej biurokracji i żydowskiego fanatyzmu religijnego, wspomaganego opresyjnym prawem, stała się po wiekach atrakcyjna dla naszych przywódców i władców, zatem sama skuteczność organizacja i system prawa, raczej by na to nie wystarczyła, zresztą dowodnie Rzym w IV i V wieku jednoznacznie z północnymi „barbarzyńcami” regularnie wojny przegrywał, bez wątpienia cofnęła nas w rozwoju też katastrofa naturalna, klimatyczna.
4. Katastrofa klimatyczna po roku 536 (tzw epoka lodowcowa z powodu wybuchów trzech wulkanów z 536, 540 i 547 roku), a słowiański podbój Bałkanów, czyli wymuszone wyjście poza naturalne granice Świętego Królestwa (siedmiu rzek i lasu Hercyńskiego).
Stosunkowo niedawno po analizie pierścieni ponad 650 drzew z Ałtaju ustalono, że lata 40 VI wieku były najzimniejsze w okresie ostatnich 2500 lat, wynikało to z nałożenia się na siebie serii wybuchów trzech wulkanów z lat 536, 540, 547 i obniżenia aktywności słońca, co spowodowało obniżenie średnich globalnych temperatur o 3°C, w przypadku Polski, to tak jakby z nowymi niższymi temperaturami Polska znalazła się w lipcu tak jakby gdzieś na północy Finlandii, a w styczniu na jej południu, bo właśnie takie są tam temperatury, gdyby obniżyć dzisiejsze średnie temperatury Polski ze stycznia i lipca o 3°C. Nazwano ten okres trwający do 660 roku mianem Późnoantycznej Małej Epoki Lodowcowej (Late Antiquity Little Ice Age, angielskim skrótem LALIA).
To właśnie w latach 550–560 mamy opisy Prokopiusza, o tym, że Wenedowie (Sklawinowie i Antowie) przed tym czasem zdobyli całą Europę czy Jordanesa, że owi Sklawinowie i Antowie wszędzie się srożą, wydaje się, że tych tak gwałtownych najazdów nie byłoby bez lodowatego bodźca załamania klimatu, u nas miało dojść do znacznego podniesienia poziomu rzek, częstych powodzi, tak, że osady zakładano z dala od rzek, na wyżej położonych terenach.
Wcześniej przed V wiekiem mamy trzy jasne nazwy ugrupowań ludów z terenów Polski i przyległych czyli Pomorza, Pocisia, Połabia, Podnieprza dla których Polska jest krajem środka, czyli Wenedów na Pomorzu, Mazowszu archeologicznie kultura wielbarska, Suevów z Semnonami na zachód od Odry do Łaby, na południe obejmujących Czechy, Słowację i tereny Pocisia, aż po Marosz, archeologicznie tzw., krąg nadłabski, oraz Peucynów nazwa od Gór Peucyńskich (Świętokrzyskich) po Mołdawię, czyli archeologicznie kultura przeworska, były te ludy bez wątpienia w sojuszu i nie toczyły z sobą wojen, oczywiście takich totalnych i bezwzględnych jakie wcześniej czy później toczyły z Rzymem, bo jakieś konflikty dynastyczne czy o hegemonię zapewne były.
Tak opisuje się nasze ludy wiek po załamaniu jedności „We wcześniejszych czasach byli oni zjednoczeni przez jednego króla, który zwał się Mâchâ. Pochodził on ze szczepu który zwał się Welînbâbâ (prawdziwi Awarowie j.n), i ten szczep urósł w powagę dzięki niemu. Wtedy nastał podział między nimi i ich państwo upadało. Ich szczepy się podzieliły i z każdego plemienia przyszedł do władzy jeden Król. W ten czas mają oni czterech królów: król Bułgarów, Bîslâw (Bolesław), król (Frâga) (Pragi), Czech i Krakowa, Mescheqqo (Mieszko), król Północy i Nâqin (Nakon) na samym Zachodzie. Kraj Nâqna graniczy na Zachodzie”.
Główną informacją w tym fragmencie wyżej jest potwierdzenie istnienia wielkiego zjednoczonego państwa Słowian od Grecji po zachodnią Słowiańszczyznę, jest to okres kaganatu Awarskiego, prawdziwych Awarów zwanych u Ptolemeusza Awarinami czy Awarpami, co od nazwy północy (avarktias-północny wiatr), a królem północy jest, Mescheqqo (Mieszko), król Północy, Mesch…– Mach. Mamy ten tytuł-imię Mach (Księżyc odmienny, Leliwa odmienny, Machow)
Ekspansja naszych ludów była działaniem nieplanowanym wymuszonym, podczas załamania gospodarki i rolnictwa, zapewne ratowano to co najważniejsze, a tym nie była wyższa kultura, więc w końcu te działania doprowadziły do chaosu, doszło do zerwania tradycji władzy i porządku, wymieszania się na Bałkanach z tamtejszymi chrześcijanami, nawet jeśli były to tylko kobiety chrześcijanki, stało się to w końcu przyczyną naszej klęski bo nastąpił z tego powodu podział.
Jednak wracając do kwantowych informacji na Bałkanach mamy Słowian zwanych Siedem Rodów, nawiązuje to do siedmiu rzek (Rubon*, Chronos, Wisła – Wiślanie, Suevus – Suevi) czy nazwę północy Septentriones (siedem tronów, siedem gwiazd), świętym zakazanym królestwem była Artanija (Arktania – Avarktania, ta sama etymologia co Arktyka – Avarktyka, avarktias wiatr północny), nasza historia i nazwy Słowian, są zapisane nie tylko w naszej części nieba, ale też i w mitologiach południa i wschodu.
Tak o tym pisał Kadłubek „Była, była ongi cnota w tej rzeczypospolitej, którą senatorowie niby jakoweś świeczniki niebieskie opromienili nie zapisaniem pergaminowych kart wprawdzie, ale najświetniejszych czynów blaskiem.”
Potwierdza to tradycja Babilonu bo to od nich najpewniej przejęli te informacje Żydzi (Gog potomek Rubena*, pochodzi z „krainy Magog”, położonej w „najdalszych stronach północy” (Eze). Jest „głównym naczelnikiem – księciem – wielkim księciem”, Meszechu i Tubalu”) Gwiazda Polarna Polaris – Polska, Tubal to przekręcona nazwa Thuban (alfa Draconis) oznacza „bazyliszka”, co jest arabskim odpowiednikiem smoka Scytowie Basileo (królewscy).
Thuban dla władcy mezopotamskiego Sargona Wielkiego ma związek z życiem po śmierci oraz bogiem sądu ostatecznego *Caga Gilgati (byłby to najstarsze odnotowanie tytułu *Cagan Gwiazd Kagańce) stąd sobie Żydzi wzięli swojego boga końca świata, Scytowie mieli swoją krainę zmarłych w kraju za rzeką Gerros.
*Rubon to rzeka następna po Chronosie (Wiśle) czyli Niemen.
To samo Owidiusz „Ergo erat in fatis Scythiam quoque uisere nostris,
quaeque Lycaonio terra sub axe iacet:”
Kraj pod biegunem (osi) Lykaońskim-wilczym (na/blisko osi północnej)…
Meszek to miesiąc – księżyc – książę, Selencja – Lu(n)cice (Selene – Luna) itd. Bez wątpienia
Historia Polski jest zapisana w niebiosach, kraj Thuban – Smoka to B. Chorwaci –> Świętogórcy –> Peucynowie z Gór Peucyńskich (Huni Sacromontsii).
Nic dziwnego, że mamy masowo, taką niebiańską symbolikę w herbach czy znakach bojowych, państwowych, religijnych.
Nasza „aż nadto wspaniała scytyjska historia”, uświadamia nam te dwie rzeczy jesteśmy bez wątpienia najludniejszym krajem polodowcowym, nasza egzystencja na północy ekumeny świata, jest dość krucha, a tzw., globalne ocieplenie to nie nasze zmartwienie, co za tym idzie głównym zadaniem strategicznym naszych rządów, powinno być zapewnienie Polsce (instytucjonalnej i jej ludności) lodowcowego refugium w strefie podrównikowej, na wszelki wypadek, bo następny taki przypadek obniżenia temperatur bez wątpienia nastąpi, nie wiadomo tylko kiedy i jak będzie on głęboki, bo oczywiście obecnie nie mamy takich środków technicznych by powstrzymać zlodowacenie.
Naszym końcem świata będzie nadejście epoki lodowcowej, jest nawet teoria prof. Valentiny Zharkowej z Newcastle, mówiąca o tym, że z powodu zmniejszenia aktywności Słońca ok 2030 roku nastąpi nowa mała epoka lodowcowa, jeśli to nastąpi wystarczy, że wybuchnie gdzieś jakiś większy wulkan czy jakaś seria wybuchów kilku wulkanów i znajdziemy się na skraju bardzo niebezpiecznych czasów. Możemy się uratować jako naród i państwo gdy będziemy się do tego już przygotowywać technicznie, gospodarczo, militarnie i politycznie, wtedy nie utracimy naszej własnej wyższej kultury, którą to w zasadzie musimy odbudować.
To co powinno być w naszym miejscu na Ziemi jasne, jak Apollo – Słońce, co jest z tym zbieżne, nie zapominając o naszym położeniu między Niemcami i Rosją, to dla nas strategicznym hasłem i bodźcem do działania powinna być świadomość, że Zima, a nawet Lodowiec nadchodzi.
T’Leledrag Marski
Ps, Rzymska zakłamana tyrania doskwiera Wenedom do dziś, w rewizji historii Wenedów-Wenetów widzimy imperium Rzymu, jako pasożytniczą nienawistna nam i nie tylko, strukturę krwawej opresji, kłamstwa, ludobójstwa, oraz zacofania i wiadomego fanatyzmu religijnego.
Wentowie vs Włosi(Rzymianie)
„W relacjach przytacza się słowa, jakie padły na wiecu w Treviso. Promotorzy referendum mówili:„Krwawa bestia państwa włoskiego jest nienawidzona wszędzie przez wszystkich obywateli”.
„Samostanowienie, które triumfuje w Wenecji Euganejskiej to jedyny sposób uwolnienia się od najgorszego biurokratycznego potwora świata zachodniego” – oświadczyli zwolennicy oderwania regionu od reszty kraju.
Organizatorzy głosowania wyrazili gotowość udzielenia pomocy w przeprowadzeniu podobnych konsultacji w sieci w innych regionach Włoch.
W rejonie Wenecji i w dużej części północy Italii od zawsze silne są uczucia wrogości wobec zjednoczonego kraju, a zwłaszcza Rzymu, który postrzega się jako „złodziejską stolicę”, ograbiającą bogatsze części kraju. Przeprowadzony w styczniu sondaż wskazywał, że około 56 proc. mieszkańców Wenecji Euganejskiej opowiada się za secesją.” …cytat z internetu trudno powiedzieć która strona, te informacje podała pierwsza.
https://vranovie.wordpress.com/2016/07/ ... ja-polski/
Pozdrawiam - THotal