Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Etymologia języka polskiego

Skarabeusz
Posty: 6
Rejestracja: niedziela 04 sty 2015, 20:36
Otrzymał podziękowanie: 9 razy

Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Skarabeusz » czwartek 05 lut 2015, 13:36

Hello,

interesuje mnie etymologia słowa "Chorąży". Wiadomo jest też coś takiego jak "Podchoroży". Zastanawia mnie podłoże emocjonalne i intonalne naszego języka. To "C-ha" - w istocie jest nieme. Jest to dodatek zdaje - wpływ z kultury bizantyjskiej.
W języku staro-słowiańskim jest interesujące słowo takie jak "Narodna".

Język polski jest bardzo precyzyjny, również intelektualny.

Np. Idiota z łaciny to "inny/różny". Choroąży pasuje mi do słowa Horoszy, jak Honor. Więc np. Chorąży jest takim zaiste ciekawym słowem. :arrow:
0 x



Awatar użytkownika
Kiara
Posty: 3829
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 15:10
x 211
Podziękował: 1713 razy
Otrzymał podziękowanie: 4061 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Kiara » czwartek 05 lut 2015, 14:49

Skarabeusz pisze:Hello,

interesuje mnie etymologia słowa "Chorąży". Wiadomo jest też coś takiego jak "Podchoroży". Zastanawia mnie podłoże emocjonalne i intonalne naszego języka. To "C-ha" - w istocie jest nieme. Jest to dodatek zdaje - wpływ z kultury bizantyjskiej.
W języku staro-słowiańskim jest interesujące słowo takie jak "Narodna".

Język polski jest bardzo precyzyjny, również intelektualny.

Np. Idiota z łaciny to "inny/różny". Choroąży pasuje mi do słowa Horoszy, jak Honor. Więc np. Chorąży jest takim zaiste ciekawym słowem. :arrow:


Witaj.... :D

Ja bym powiedziała iż słowo jest dwuczęściowe, połączone, hor.... od jednostki czasu, albo lokalizacji w określonej skali czasowej , roąży.. rodzaju przeznaczenia .. roąży zwinny, mocny, wytrzymały.Czyli bardziej odpowiedni do wykonania zadań trudnych w wyznaczonej przestrzeni , skali czasowej , dobrze przygotowany, bo ma też or.. w środku czyli doskonalośc złota.
Nie wiem z czym łączy się ta funkcja w wojsku ale mnie się kojarzy synchronicznością czasową, czyli wszystko wykonane we właściwy sposób we właściwym czasie.
Niby proste słowo ale ciekawe.


Obrazek
0 x


Miłość jest szczęściem!

Awatar użytkownika
Fedon
Posty: 150
Rejestracja: czwartek 18 kwie 2013, 07:47
x 9
x 16
Podziękował: 393 razy
Otrzymał podziękowanie: 240 razy
Kontakt:

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Fedon » niedziela 08 lut 2015, 16:48

Chorąży pochodzi od "chorągiew", w dawnym wojsku był to żołnierz, który ją nosił przed swoim oddziałem. Etymologię wywodzi się z mongolskiego "orongo", "horongo".
A "idiota" pochodzi nie z łaciny, lecz z greki.
0 x



Awatar użytkownika
Kiara
Posty: 3829
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 15:10
x 211
Podziękował: 1713 razy
Otrzymał podziękowanie: 4061 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Kiara » niedziela 08 lut 2015, 16:55

Fedon pisze:Chorąży pochodzi od "chorągiew", w dawnym wojsku był to żołnierz, który ją nosił przed swoim oddziałem. Etymologię wywodzi się z mongolskiego "orongo", "horongo".
A "idiota" pochodzi nie z łaciny, lecz z greki.
\\

No to jednak zadanie specjalne w czasie... ;) :D bo chyba cały czas z tą chorągwią nie biegał.... :o :D i chyba taki facet musiał być wytrzymały i zwinny z tą chorągwią rekwirując w walce. A, przedni, dobry doskonały i reprezentacyjny.. najwyższej jakości jak złoto :o ;) :D

Czyli nie jest ze mną źle ... w tych intuicyjnych odczytach ! ;) :lol:


Obrazek
Ostatnio zmieniony niedziela 08 lut 2015, 16:59 przez Kiara, łącznie zmieniany 1 raz.
0 x


Miłość jest szczęściem!

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 08 lut 2015, 16:56

Fedon pisze:Chorąży pochodzi od "chorągiew", w dawnym wojsku był to żołnierz, który ją nosił przed swoim oddziałem. Etymologię wywodzi się z mongolskiego "orongo", "horongo".
A "idiota" pochodzi nie z łaciny, lecz z greki.

>Fedon<, czekałem na Twoją odezwę ... i się doczekałem.
Uważam, że masz dużo do powiedzenia w tym temacie więc proszę, pisz, nie obserwuj tylko. ;)
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 12 lut 2016, 23:11

Barzdo mnie korciło by zamieścić poniższy filmik w temacie "Język Polski a Sanskryt", jednak myślę, że tu chyba będzie bardziej paował, a to dlatego, że moze niektórzy... pozbędą się kompleksu niższożci ;).

Lat temu, ze trzydzieści już może być, słyszłem od jakiegoś amerykańca, że nasz język jest czwartym językiem pod względem trudności na świecie.
Kilka lat temu dowiedziałem się, że jest już na drugim miejscu, a dziś rano, ok. 7 - mej, usłyszałem, że jest na pierwzym miejscu.
Nie samowite, jak bardzo wytrącono nas z rtezonansu słowiaństwa/polskości i wmówiono, że... wszystko inne jest lepsze.
Czas najwyższy odrzucić te dyrdymały i miast chwalić się znajomością anglika/francuza/niemaca czy innych języków zacznijmy wreszcie mówić jak Polacy i uczyć tych..., którzy chcieli nas zmieniać (germanizować, rusyfikować), "że Polacy nie gęsi, i swój język mają":

Polski to najtrudniejszy język świata – Jak uczyć się języków obcych [ Mateusz Grzesiak]
https://www.youtube.com/watch?v=78FpZVVEpk8
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

baba
x 129

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: baba » sobota 13 lut 2016, 00:39

Mateusz wymiata skutecznością. W tej i innych dziedzinach. Wielkie dzięki za umieszczenie ABCD. 8-)
Nie samowite, jak bardzo wytrącono nas z rtezonansu słowiaństwa/polskości i wmówiono, że... wszystko inne jest lepsze.

Zwykła socjotechnika. Jak nie można komuś dorównać to mu się wmawia, że jest "gorszy". Najwyższy czas żebyśmy przestali to kupować. 8-)
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 04 sty 2017, 18:05

Archiwum: Ireneusz Ćwirko – Wiadomość dla Boga (Kryształowy Wszechświat)
Opublikowano 4 stycznia 2017 przez Białczyński

Wiadomość dla Boga

Zapoznaliśmy się dotychczas z rożnymi formami tekstów Etruskich o mniejszym lub większym stopniu ich zagadkowości. Oprócz tekstów prostych, zrozumiałych po pierwszym przeczytaniu, występują również takie o wymyślnym sposobie ich zaszyfrowania. Wiele z nich w ogóle nie daje się odczytać, przynajmniej jak na razie.

Istnieją jednak również takie teksty których autor nie miał zamiaru utrudniać nam ich odczytania a mimo wszystko możemy mieć z tym pewne problemy, to znaczy my nie, ale „nasi” debilowaci historycy na pewno.

Wynikało to z tego, że teksty te nie były adresowane do nas ludzi, ale do Boga i ich kierunek zapisu był oczywiście taki aby to właśnie Bóg mógł je łatwo odczytać.

Etruskowie przyjmowali, że siedzibą ich Bogów lub Boga jest niebo.

A więc ten patrząc na Ziemię widział by taki tekst odwrotnie w stosunku do nas. To jest przyczyną tego, że trzeba je czytać od dołu do góry.

Tak jest na przykład z brązowym hełmem etruskim

który został podarowany przez zwycięskiego wodza Syrakuz po bitwie pod Kyme dla świątyni w Olimpii.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_morska_pod_Kyme

Hełm ten zachował się w doskonałym stanie i napis na nim jest widoczny prawie że perfekcyjnie.

Obrazek

Oczywiście podaje się albo kompletnie bzdurne jego tłumaczenia albo uznaje się go za niemożliwy do odczytania.

https://krysztalowywszechswiat.blogspot ... -boga.html

Tymczasem odczytanie tego napisu jest naprawdę banalnie proste. Nie jest on nawet zaszyfrowany i wszystkie litery są doskonale rozpoznawalne. Również słownictwo musi być tak naprawdę dla każdego historyka natychmiast rozpoznawalne ponieważ niewiele rożni się od współczesnego. Jedyna różnica to taka, że napis ten musi być czytany od dołu do góry i jeśli tak postąpimy to dalej jest to już zwykła dziecinada.

Spójrzmy teraz jak ten napis wygląda w oryginale.

Wprawdzie jak zwykle poszczególne wyrazy nie są oddzielone, ale z tym podziałem nie powinniśmy mieć większych problemów.

Zaczynam od dołu i od prawej do lewej.

Pierwsze słowo wygląda tak

i składa się z liter W K O G A.

Odczytujemy je jako „W KOGA” co oznacza „w kogo” lub „od kogo”. To ostatnie słowo jest prawidłowe ale widać to dopiero z kontekstu całego zdania.

Kolejne wygląda tak i składa się z liter Z A R W T I.

Czytamy je tak jak jest napisane, czyli „ZARWTI”. Od razu zauważamy bliskie podobieństwo do polskiego „zawróci”. Jeszcze bardziej zbliżone, to znaczy identyczne, jest ono do południowosłowiańskiego „zarwti” czyli obrócić.

Następne słowo to litery D I O czyli „Dio”. To słowo jest identyczne z łacińskim określeniem Boga i zapewne z tego języka zostało zapożyczone.

Kolejne słowo to T I O I które czytamy „Tioi”.

i tłumaczymy jako „Temu”. Wyraz ten jest odmianą zaimka „TY” w językach południowosłowiańskich w których ma ono formę „TI” lub „той”.

Następne słowo składa się z liter Ż O K czytane jako „żok”,

jest ono pierwotną formą wyrazu „ciężki” w języku polskim, jaki i „тежък” w bułgarskim lub „težak” w serbsko-chorwackim.

Dalej mamy litery A R U Ż I O które daje nam słowo „ARUŻIO” do dzisiaj identyczne z rosyjskim „оружие” czy tez z południowosłowiańskim „oružje” czyli po polsku „oręż”.

Kolejne słowo wygląda tak

i składa się z liter T I A K N E co daje nam wyraz „TIAKNE”

Wyjaśnienie tego wyrazu wymaga trochę wysiłku ponieważ współcześnie nie ma już wśród słowiańskich języków podobnego określenia. No może z wyjątkiem słoweńskiego, gdzie zachowała się podobna forma jego rdzenia w wyrazie „TIN”. Wyraz ten oznacza cynę i do dzisiaj występuje w tej formie np. w angielskim.

W pozostałych językach słowiańskich mamy na początku wyrazu oznaczającego cynę zawsze literę „C”.

Czy to wynikało z adaptacji określenia z wysp brytyjskich „TIN”, jak wiadomo największego producenta cyny w czasach starożytności, czy też Brytyjczycy zniekształcili nasza cynę do formy „TIN” tego nie można już sprawdzić ale osobiście obstaje przy tej drugiej możliwości, ponieważ to właśnie Słowianie odkryli pierwsze złoża cyny w Sudetach i to oni właśnie wynaleźli technologię produkcji brązu i to w czasach w których Brytyjczycy nawet nie wiedzieli że metale w ogóle istnieją.

http://krysztalowywszechswiat.blogspot. ... nacie.html



Tak czy owak wymieniony w tekście wyraz oznaczał „broń cynową” ale oczywiście chodziło tu o brąz w którym cyna decyduje o twardości tego stopu jak i o jakości broni z niego produkowanej. Najbardziej odpowiada temu słowu w języku polskim słowo „spiżowa”

Następne słowo to litery N i O tworzące słowo „NO” które tutaj ma znaczenie „ale i”

Kolejne słowo składa się z liter N I E D O N O które tworzą słowo „NIEDONO” i to jest identyczne z polskim „nie dane”

Ostatni wyraz zawiera literę której jeszcze nie znamy, ale którą w tym przypadku bardzo łatwo rozpoznać.

Chodzi oczywiście o literę „H” która Etruskowie pisali w formie dwóch stojących na sobie kwadratów.

Wyraz ten składa się z liter R A I H i tworzy słowo „Reih”. To słowo przyzwyczailiśmy się uważać za typowo niemieckie a wyrażenie „Deutsche Reich” ma charakter symbolu germańskich aspiracji imperialnych.

Tymczasem tu musimy, ku naszemu zaskoczeniu, stwierdzić że i ten wyraz przywłaszczyli sobie z naszego języka Niemcy udając że mają swoją własną niezależną mowę. Ten temat ma zasadnicze znaczenie i poświęcę mu jeszcze uwagę, ale teraz możemy zająć się naszą inskrypcją na hełmie etruskim i przetłumaczyć ją wreszcie w całości.

„W KOGA ZARWTI DOI TIOI ŻOK ARUŻIO TIAKNE NO NIEDONO REIH”

To zdanie można zrozumieć prawie bez tłumaczenia ale dla tych co jeszcze na to nie wpadli co tam jest napisane , polskie tłumaczenie.

„Od kogo odwróci się Bóg, temu oręż spiżowy za ciężki a i niedane imperium (rzesza)”.

Znaczenie tej inskrypcji trudno wprost przecenić ponieważ jej datowanie jest absolutnie pewne i jeśli się uwzględni to, że hełm ten mógł mieć dla Etrusków symboliczne znaczenie i był przekazywany z pokolenia na pokolenie, to musimy przyjąć że jego wiek był jeszcze starszy.

Powoduje to, że mamy tu do czynienia z językiem na który nie miała jeszcze aż tak wielkiego wpływu ani łacina ani greka i który zachował jeszcze prawdziwą słowiańską formę.

Poza tym inskrypcja ta nie jest w żaden sposób manipulowana i możemy w niej rozpoznać nie tylko właściwy kształt liter ale również poznać prawidłowe brzmienie poszczególnych słów.

Tym samym mamy tu do czynienia z dowodem którego w żaden sposób nie można podważyć.

Wreszcie wszelkiego rodzaju piewcy wielkogermańskiej i zachodniej wielkości mają czarno na białym, że te ich kultury to nic innego jak zubożałe i prymitywne popłuczyny naśladownictwa prawdziwej kultury starożytności czyli kultury Słowian.

Od dziś ten kto dalej będzie coś mówił o niemieckości Germanów, czy też wspominał o obecności tego narodu w starożytności, będzie się kompromitował jako zwykły agent i agitator. Z prawdą historyczną nie będzie to już miało nic wspólnego.

Bez zbędnej zarozumiałości muszę po prostu stwierdzić fakt, że jest to jedno z największych odkryć historycznych wszystkich czasów.

http://bialczynski.pl/2017/01/04/archiw ... zechswiat/
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Thotal » czwartek 05 sty 2017, 02:09

musimy kopać we własnej historii

górników mamy sporo, każdego odważnego zapraszam na rozmowę... :)



Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 20 sty 2017, 12:25

Obrazek

Obrazek
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 27 sty 2017, 22:09

Obrazek
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 26 lut 2017, 00:23

Sławomir Ambroziak pisze:Lachy i Wandale

Przed erą genetyki, lingwistyka historyczna była jednym z najskuteczniejszych narzędzi naukowych, służących odkrywaniu tajemnic zamierzchłych epok. Wspomniana genetyka, czyli nauka ścisła, wywróciła do góry nogami pozornie ugruntowane poglądy na temat historii Europy, wyznaczając przodkom dzisiejszych Słowian godziwe miejsce na arenie dziejów. Językoznawstwo historyczne nie pozostało w tyle: animowana mapa ewolucji języków indoeuropejskich, stworzona przez Business Insider a oparta na rezultatach badań Russella Graya i Quentina Atkinsona, stosujących metody obliczeniowe, zbliżone do algorytmów używanych przez genetyków podczas śledzenia rozprzestrzeniających się epidemii, wskazuje na dialekty bałto-słowiańskie jako na prawdziwy, a nie skompilowany metodą historyczno-porównawczą, język praindoeuropejski, przynajmniej w odniesieniu do jego gałęzi europejskiej. Zresztą pomysł Graya i Atkinsona, zaprezentowany po raz pierwszy w 2003 r., już wtedy nie był nowy, gdyż podobne propozycje, co do rozprzestrzeniania się języków indoeuropejskich, wsuwali wcześniej: Schmidt, Lehmann i Renfrew, przy czym dwaj pierwsi badacze lokowali słowiańszczyznę w samym centrum indoeuropejskiej wspólnoty, wyprowadzając rozchodzące się od niej fale pozostałych grup językowych. Po aparat matematyczny w językoznawstwie historycznym, a konkretnie po statystykę, sięgali na długo przed Grayem i Atkinsonem – Swadesh i Mańczak, licząc zbieżności leksykalne w poszczególnych językach indoeuropejskich, albo w zestawach najbardziej reprezentatywnych stu słów, albo w słownikach, albo w porównywalnych fragmentach tłumaczenia biblii. A w każdym z tych przypadków nauka ścisła, matematyka, dowodziła niezbicie i bezlitośnie: języki słowiańskie, w szczególności polski, są kolebką języków indoeuropejskich. Gray i Atkinson wykorzystali zresztą w swych pracach podstawy stworzone przez Swadesha. Metodę Graya i Arkinsona, podpierając się założeniami przyjętymi wcześniej przez Witolda Mańczaka, zweryfikowali w 2013 r. Garrett i Chang, uzyskując wprawdzie odmienny wynik, co do kierunku rozprzestrzeniania się języków indoeuropejskich po Europie (nie z południa na północ, tylko ze wschodu na zachód), potwierdzając jednak kluczową rolę odgrywaną w tym procesie przez języki słowiańskie. W komentarzach do tych badań, w podobnym tonie, w odniesieniu do języków słowiańskich wypowiadali się Heggarty i Renfrew. W ostatnim czasie Gray i Atkinson weryfikowali z kolei wyniki uzyskane przez Garretta i Changa, czego efektem jest zapewne wspomniana na wstępie mapa.

Mogą więc mieć się z pyszna wielce uczeni prześmiewcy, drwiący z Wojciecha Dembołęckiego, który już w XVII w. pisał, że łacina i wszystkie języki europejskie to tylko zniekształcona, w ten czy innych sposób, polszczyzna, pochodząca, jak też inne języki słowiańskie, w prostej linii od dialektów scytyjskich. Dembołęcki, pasjonat etymologii, posiadając rzymski tytuł doktora teologii oraz historyka i kronikarza zakonu franciszkanów, i biegłą znajomość dziesięciu języków, wiedział bez wątpienia, o czym pisze. Zauważmy przy tym, że van Boxhorn, uznawany za ojca indoeuropeistyki, który wspólny język praindoeuropejski nazywał językiem scytyjskim, opublikował swoje dociekania w 1647 roku, czyli dokładnie w roku śmierci Wojciecha Dembołęckiego. Ojjj
ktoś się tu chyba mocno kimś inspirował


Sztandarowa dziedzina językoznawstwa historycznego – etymologia – w mojej ocenie jest nie tyle nauką, co sztuką. A jak każda sztuka – wymaga talentu przyrodzonego. Kto narodził się ze zdolnościami etymologicznymi – ten uprawia etymologię, tak jak osobnicy ze zdolnościami plastycznymi lub literackimi rysują lub piszą. Część kształci się oczywiście w wybranych kierunkach sztuki, co nie oznacza, że wykształcenie powiększa ich potencjał twórczy. A że przyrodzone talenty duszą, tak więc również Ci, bez szczególnego wykształcenia, chwytają za pędzel lub pióro. A ponieważ genetyka i matematyka dokonują rewolucji w spojrzeniu na historię naszego narodu i języka, zaś wykształceni etymolodzy przyjmują pozycję wyczekującą, dlatego w ostatnich latach pióro spoczywa głównie w rękach amatorów. Czasami wychodzą z tego żenujące brednie, czasami zdarzają się drobne wpadki, ale nieraz spotykamy się również z przebłyskami geniuszu.

Dlatego też, ośmielony sukcesami etymologów ludowych, również ja postanowiłem zasiąść przed klawiaturą komputera, by wyrzucić z siebie to, co mnie dusi, i podzielić się z Czytelnikiem pewnym pomysłem etymologicznym, który może dopomóc w wyjaśnieniu zamieszania wokół starych, etnicznych imion Polaków: Wenedów, Wandalów i Lachów.

Niesforne głoski
_________________________________________________________________________________

Nie potrzeba dogłębnej wiedzy z zakresu lingwistyki, by wyczuć podskórnie labilność zachodzącą pomiędzy głoskami, zapisywanymi w językach indoeuropejskich znakami: W (V), U, Ł, L. Znają to znakomicie Czytelnicy posługujący się na co dzień językiem angielskim, w którym głoskę zapisaną znakiem „w” czytamy jak nasze „ł”. Z kolei np. w języku walijskim litera „w” służy do zapisywania samogłoski „u”. W ojczystej polszczyźnie mieliśmy znane ze starych filmów „ł”, nazywane kresowym lub scenicznym (coś między „l” a „ł”), które w bliższych nam latach uległo zapoczątkowanemu już z końcem XVI w. procesowi tzw. wałczenia i wymawiane jest dzisiaj przez naszych rodaków prawie jak „u”. Użytkownicy języków słowiańskich, w tym polskiego, miewają manierę wymawiania „u” i „ł” (zapisywanego jako „w”) w pożyczkach łacińskich lub angielskich, jak „w” – np. gwarana (guarana), awto (auto), wikent (weekend). Przykłady można mnożyć


W tej sytuacji warto byłoby zadać pytanie: czy podobna labilność nie doprowadziła czasami do alternacji pomiędzy pierwszymi głoskami (W/L) np. w etnonimie Wandal, dając w efekcie węgierską nazwę Polaka – Lendziel (pisane z węgierska: Lengyel)? A ponieważ nazwy Wenden i Wandal, jak wykazał Adrian Leszczyński, wymiennie określały Słowian zachodnich, dlatego pewnie starzy Madziarowie nazywali Polaka – Lendzien (Lengyen), starzy Rusowie – Lęden, a starzy Serbowie – Ledjanin (Bruckner. Słownik etymologiczny języka polskiego. Warszawa. 1985). Przy czym zwróćmy uwagę, że, jeżeli założymy możliwość zaistnienia zaproponowanej wyżej alternacji, staroruskie Lęden i staromadziarskie Lendzien będą dokładnymi odpowiednikami fonetycznym niemieckiego Wenden – nazwy używanej w odniesieniu do Słowian zachodnich.

Testując hipotezę

_________________________________________________________________________________

Aby przetestować powyższą hipotezę, musimy poszukać w językach indoeuropejskich, a najlepiej w języku polskim, synonimów lub słów bliskoznacznych, w których doszło do zakładanej alternacji pomiędzy „w” a „l”. Jako pierwsze nasuwają mi się na myśl dwie pary takich słów: gawędzić i ględzić oraz węda i łęt. Nad gawędzeniem i ględzeniem nie ma się sensu rozwodzić, gdyż to czytelne, a i zamierzam jeszcze do tych słów powrócić. Warto natomiast wyjaśnić, że węda to to samo, co jej dzisiejsze zdrobnienie – „wędka”, więc łęt, czyli w staropolszczyźnie – „pręt” (głównie z gałęzi lipowej), pozostaje z wędą, co widać na pierwszy rzut oka, w dość bliskim związku semantycznym. Natomiast całkowitą zgodność znaczeniową z naszym łętem słyszymy w angielskim słowie wand – „pręt”. W tym samym obszarze semantycznym należałoby umieścić chyba lancę – pierwotnie „tykę do poganiania bydła”, której nazwa ma podobno wywodzić się z dialektów celtyberyjskich. Etymologią związaną z łętem może bez wątpienia pochwalić się słowo gałąź, również używane początkowo w znaczeniu „pręt”. Blisko tego gniazda semantycznego pozostaje też giewont czy gewont z gwar podhalańskich – „słup, pionowo ustawiona belka lub tyka” (Eljasz-Radzikowski. Ilustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic. Kraków. 1870).

Jako pieprzyk uwagi można przytoczyć etymologię Zbigniewa Gołąba, który wywodzi znaczenie nazwy własnej Wenetów od praindoeuropejskiego czasownika łenh – „dążyć” – a przytacza przy tym również italo-celtycką wersję fonetyczną tego etnonimu: Łenetoi. (Gołąb zapisuje oczywiście dzisiejsze „ł” pokreślonym „u”, czyli używając odpowiedniego znaku ustalonego dla pisma fonetycznego.) Według Gołąba Wenetowie mieliby być więc zdobywcami (słowiańskie wit, wędka – „zdobycz”; zwędzić – „zdobyć nielegalnym sposobem”), wędrującymi w nieznane i biorącymi w posiadanie odkrywane (germańskie vinden, find, fund – „odkrycie”) przez siebie terytoria. (Na marginesie: czasownik wędrować ma dokładnie tę samą etymologię.)

Nie widać więc chyba formalnych przeszkód, nie pozwalających uznać, że warianty nazwy etnicznej pod postaciami – Wenden czy Wandal – egzystowały równolegle w formach na literę L, dając m.in. odnotowywane w zapisach etnonimy: Lęden, Lendzien i Lendziel.

Test nr 2
_________________________________________________________________________________

Powszechnie przyjmuje się, że Lach i Lech są zgrubieniami, takimi jak Stach czy brach, pochodzącymi od zrekonstruowanego przez Tadeusza Lehra-Spławińskiego etnonimu Lędzianie (Lendizi – w zapisie Geografa Bawarskiego), który ma z kolei pochodzić od prasłowiańskich słów – lędo, lęda, lędina – używanych na określenie ziemi przygotowanej pod uprawę lub pozostawionej ugorem, bez uprawy. (Gdyby przyjąć zaproponowaną wyżej alternację W/L, Lendizi Geografa Bawarskiego odpowiadaliby fonetycznie zapisowi Nestora – Wętycze – odnoszącemu się do jednego z plemion słowiańskich a wiązanemu z nazwą Wenetów.) Prasłowo zachował jeszcze język kaszubski w brzmieniu lędzina, w znaczeniu „ściernisko, rżysko”. Chociaż polscy językoznawcy bronią się rękami i nogami przed taką etymologią, osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że od owego lędo pochodzi też słowo ląd. Potwierdza to niejako etymologia anglojęzyczna, tyle że prowadzi (jak dzisiaj już wiemy – niesłusznie) kierunek jego rozwoju od germańskiego land, ku starocerkiewnosłowiańskiemu lędina, w znaczeniu „pusta ziemia, wrzosowisko”. Tak więc imię Lachów zbliża się ewidentnie, przynajmniej semantycznie, do etnonimu Polan, co pozostaje również w zgodzie z opinią Nestora, który w XII w. pisał: „
od tych Lęchów przezwali się jedni Polanami
”. A biorąc pod uwagę wszystkie te fakty językowe, niezwykle pożyteczne dla testowania prawdopodobieństwa naszej hipotezy okazałyby się dowody na to, że słowa określające pola czy pustocia pojawiają się w językach indoeuropejskich, również w wersjach na W.

Starzy Warszawiacy doskonale znają sławny Golędzinów, z którego ruszały na manifestujących robotników niesławne jednostki ZOMO. Nazwa Golędzinowa, zapisana pod 1429 i 1433 rokiem jako Golandzynowo, a pod 1442 – jako Golodyno, albo wywodzona jest od słowa gola – „niezarosłe pustkowie”, albo od znanego nam już lędo, z powiększającym przyrostkiem go (Handke Kwiryna. Słownik nazewnictwa Warszawy. 1998). W mojej ocenie, go nie jest tutaj niemotywowanym przedrostkiem, tylko znakiem, że w słowie chodzi o bydło (praindoeuropejskie gwou). Dlatego Słowianie nazywali bydło – gowędo, a Ariowie pasterza – gowinda. Dlatego też wydaje mi się, że golędo mogło być pastwiskiem, co jest nie tylko prawdopodobne z uwagi bliskość pojęcia, ale również na fakt, że alternacja głosek służy nieraz w języku zmianie lub uściśleniu znaczenia wyrazu w granicach danego obszaru semantycznego.

W tym miejscu czas, by powrócić do gawędy i ględy
W tradycji i mitologii indoeuropejskiej pasterzom zawsze przypisywano zdolności muzyczne i poetyckie. Możliwe, że – z uwagi na niezbyt absorbującą pracę – pasterze dysponowali nadmiarem czasu niezbędnego w procesie tworzenia. Ich twórczość mogła mieć również, przynajmniej początkowo, aspekt praktyczny; zawodzenia pasterzy uspokajają podobno bydło. Pokłosiem sztuki pasterskiej jest więc chociażby amerykańska muzyka country, ale sztuce tej zawdzięczamy także renesansowy romans pasterski, który położył podwaliny pod późniejszą powieść jako gatunek literacki, jak również, najprawdopodobniej naszą gawędę w znaczeniu „epickiego lub poetyckiego, szlacheckiego utworu biesiadnego” oraz ględę – „nudną, rozwlekłą gawędę czy inną opowieść”. Oba te słowa pozostają więc w bliskim związku z gowędem – „bydłem” oraz golędem – „pastwiskiem”.

Mamy w Polsce więcej miejscowości o podobnie brzmiących do Golędzinowa nazwach – np. Golądkowo koło Pułtuska. Mamy też rozmaite Olendy i Olędy, które nie mogą być raczej pozostałościami po osadnictwie holenderskim, gdyż osady holenderskie to głównie Olędry lub Olendry, a niektóre z tych nazw zostały podobno zapisane przed pojawieniem się na naszych ziemiach osadników holenderskich. Nie wierzę zresztą, aby nazwa Holandii (Holland) miała oznaczać z germańska leśną krainę (Holtland, Holzland), gdyż wątpię, by twórcy tej nazwy – Batawowie – kiedykolwiek widzieli tam drzewa; szatę roślinną nadmorskiej Holandii tworzą natomiast torfowiska i
wrzosowiska, czyli lędiny czy golęda. I podobnie musiało wyglądać to wszystko w dawnych czasach, skoro wielowiekowa eksploatacja torfu doprowadziła do obniżenia poziomu gruntu i zamieniła rozległe obszary Holandii w tereny zalewowe. Mowa tu oczywiście o samej Holandii, nie o całych Niderlandach.

Od golęda, czyli pastwiska, może pochodzić też czasownik golić i przymiotnik goły, których etymologii nie udało się dotąd prześledzić językoznawcom. (Przypomnijmy, że, jak wyżej widzieliśmy, golami nazywano w dawnych czasach „niezarosłe pustkowia”). To przejście semantyczne zrozumie każdy, kto widział spustoszenia szerzone przez bydło. Dwa konie mojego zaprzyjaźnionego gospodarza, u którego spędzam całe lato, potrafią w dwa miesiące ogołocić niemal do gołej ziemi dziesięć hektarów pastwiska. Inny mój znajomy, któremu nie chciało się kosić ogromnego trawnika, pożyczył od sąsiada na kilka dni dwie kozy, które wyręczyły go w pracy.

W związku z golędem pozostaje też zapewne niewyjaśniony etymologicznie gląd (dziś znany jedynie ze złożeń: wygląd, przegląd, ogląd) oraz pożyczony z niemieckiego glanc – „połysk”, gdyż to – co gołe, to dobrze widoczne, a często – również błyszczące.

Powracając jednak do interesującego nas w tej chwili obszaru semantycznego i szukając słowa o podobnym znaczeniu, tyle że z wymianą L na W, należy wspomnieć, że w dawnym nazewnictwie Spiszu znajdujemy nazwę Lange Gewand na nieużytki, pola i zarośla, opodal Kiezmarku. Wcześniej obszar ten nazywano Langewald – Długi Las, dlatego niektórzy uważają, że mogło dojść tutaj do jakiegoś pomylenia nazwy. W mojej ocenie jednak – zmiana nazwy była zapewne prostą konsekwencją wycięcia lasu; gdy zniknął długi las, a nikt nie garnął się do zagospodarowania tego terenu, pojawiło się długie, nieuprawne pole czy pustocie – gewand.

Według Jana Rozwadowskiego (O nazwach geograficznych Podhala, 1914), w gwarach południowo-niemieckich górników słowo gewande oznaczało „skały lub ściany górskie”, a wand – „skały mniejsze lub większe”. Natomiast w gwarze podhalańskiej wanty i wantule to „skalne pasma czy rumowiska”, więc generalnie tereny jałowe, nieużytki – niemal to samo, co lędy. Giewontem lub Gewontem (starsze zapisy) nazywano najpierw halę rozciągającą się u stóp góry, nim nazwa ta przeszła na samą górę. W siedemnastowiecznych przywilejach królewskich czytamy: „hale Gewont Strążyskami zwane”. Hale to oczywiście górskie tereny wypasu a strążyska – zagrody dla owiec; znowu więc zbliżamy się semantycznie i fonetycznie do golęda, w zaproponowanym wyżej znaczeniu pastwiska.

Polak, Węgier, dwa bratanki

_________________________________________________________________________________

Wprawdzie doskonale znane każdemu Węgrowi i Polakowi powiedzonko miało powstać ponoć niedawno – po upadku konfederacji barskiej – bliskie związki obu etnosów, choć brak tutaj miejsca na ich dogłębną analizę, sięgają niewątpliwie zamierzchłych czasów. W literaturze językoznawczej możemy spotkać rozmaite opinie na temat tego, od kogo Madziarowie poznali Polaków pod imieniem Lendziel. Nie trzeba jednak daleko szukać; plemiona madziarskie wzięły przecież w posiadanie pierwotnie słowiańskie ziemie, a kultywujący swoje tradycje Słowianie nadal zamieszkują węgierskie krainy: Prekmurje, Somogy i Vas. A jedna z tych tradycji mówiła o nich samych, jako o potomkach Wandalów, zaś używany przez nich dialekt nazywany był w dokumentach łacińskich – językiem wandalskim. I wprawdzie Węgrzy przyjęli do leksyki swojego języka masę słów słowiańskich, madziarscy przybysze bronili się rozmaitymi sposobami (jak widać – skutecznie) przed całkowitą slawizacją – losem zgotowanym przez Słowian tureckim Bułgarom. Początkowo używali jednak głównie języka słowiańskiego (Helmold. Kronika Słowian. Warszawa. 1862) i w języku tym, w XVI wieku, przekazali miejscowe nazwy osmańskim najeźdźcą (Phoenix. Językoznawco, szach mat! Wspaniała Rzeczpospolita. 2015)

Jeżeli zaakceptujemy więc powszechną w językach indoeuropejskich alternację W/L, jako jedno i jedyne założenie skreślonej wyżej hipotezy, niejako z automatu zrozumiemy pochodzenie węgierskiego przezwiska Polaka, a rozgłaszane niedawno, sensacyjne wieści o odkryciu wandalskich pochówków w Łętowicach nie będą brzmiały już tak sensacyjnie. A hipoteza ta wygląda, w mojej ocenie, atrakcyjnie i elegancko, głównie z uwagi na swoją prostotę, wymagającą przyjęcia a priori tylko jednego, jedynego, a do tego – wielce prawdopodobnego założenia – alternacji głosek W/L.

Jednym słowem: Lachy to Wandale!

Be Sociable, Share!
http://slawomirambroziak.pl/dawno-dawno ... i-wandale/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 19 mar 2017, 21:26

Białczyński pisze:Winicjusz Kossakowski – o znaczeniu słowa "poganin"
31 stycznia 2012

Obrazek

W chrześcijaństwie – Poganin.

U muzułmanów – Niewierny pies.

U judaistów – Goj-Antysemita.

W tych trzech kulturach zakotwiczonych w mozaizmie, ideologie religijną wykorzystuje się do działań politycznych. Te trzy powyższe synonimy służą ekspansji politycznej.

Poganin, niewierny pies i goj-antysemita w praktyce, to człowiek przeznaczony do zniewolenia lub likwidacji.

Nie wiedzą co czynią ci, którzy swoje Towarzystwa nazywają pogańskimi.

Jesteście patriotami pragnącymi ocalić od zapomnienia wierzenia i kulturę swoich praprzodków a do tego ma prawo każde społeczeństwo. Powinniście używać właściwego nazewnictwa. Nie było, nie ma i nie będzie religii nazywanej pogaństwem lub jego synonimami. Każdy naród wytworzył swą własna kulturę i religię. Religia jest ideologią polityczną, mającą za zadanie zapanować nad umysłami i uczuciami wiernych. Dać im etykę i prawo, tworząc w ten sposób społeczności i narody. Narody liczne, rozrośnięte, zajmujące duże przestrzenie świadczą o doskonałości religii ich przodków. Strata własnej religii na korzyść innej jest dowodem zniewolenia przez obcych.

Słowianie, ze szczególnym uwzględnieniem Polaków, przeszli w swej historii okresy zniewolenia dążące do wynarodowienia. Szkoła chrześcijańska doprowadziła do podziału narodu na panów i poddanych niszcząc poczucie narodowe. Polski chłop spod Warszawy nie wiedział, że jest Polakiem, jak pisze Bolesław Prus. Był miejscowym katolikiem w którego chrześcijaństwo wmówiło, że „władza pochodzi od Boga”. Polski chłop w powstańcach styczniowych widział „synów diabła” przeciwstawiających się „boskiej władzy” cara. Za „Prawilne” nauczanie co piąty ksiądz dostał medal carski za „Unicztożenie buntu”. O tym cicho w „naszej” historiografii.

Dlaczego?

Odpowiedzcie sobie sami.

Religia słowiańska, która w miejscowym języku nosiła miano „Sławienie Prawa”, oczywiście boskiego, miała w sobie coś, co pozwoliło Słowianom na rozrost do tego stopnia że nazwano nas Wenetami, Welietami, czyli wielkim narodem.

Rozrost swój zawdzięczaliśmy rozwojowi gospodarczemu i umiejętności wytopu żelaza. Nasi wojowie okuci byli stalowymi płytkami, które skutecznie zabezpieczały przed ówczesną bronią. Jeszcze skuteczniejszą bronią była ideologia religijna o etyce przewyższającej nauczaną (nie mylić z praktyką) etyką chrześcijańską. Polacy nie prowadzili wojen zaborczych. Nie wyrzynali pokonanych w walce. Ludność miała jednakowe prawa i obowiązki. Pokonany napastnik po odpracowaniu zniszczeń jakich dokonał, mógł swobodnie wrócić do domu lub poślubić miejscową dziewczynę. Religia i zwyczaje były atrakcyjne dla sąsiadów, którzy w wypadku najazdów zewnętrznych chronili się w silnym państwie słowiańskim. W ten sposób, bez podboju, naród rozrastał się.

Obrazek

Niektórzy historycy twierdzą, że „Prawo boskie” Słowianie przekazali swym braciom, jeszcze ze stepów Ukrainy zwanych Partami. Prawo to zapisał i „spartolił” Zaratustra na tysiąc pięćset lat przed Chrystusem, czyli zmieszał słowiańskie wierzenia z miejscowymi.

Zaratustryzm odegrał ogromna rolę w historii Babilonu i Rzymu.

W czasach działalności Jezusa duża część imperium rzymskiego wyznawała religie oparte na zasadach przekazanych przez proroka. Większość doktryn religijnych chrześcijaństwo zaczerpnęło z zaratustrianizmu a nie, jak nas okłamują, ze „Starego Testamentu”.

W pewnym okresie historii Rzymowi była konieczna ideologia łącząca podbite narody w jeden. Skorzystano z najpopularniejszych wierzeń i dostosowano je do potrzeb i zamierzeń imperializmu rzymskiego.

Chrześcijaństwo miało trzymać niewolników w posłuszeństwie i zrealizowało swój cel. Chrześcijanin stał się posłusznym niewolnikiem, któremu bóg zakazał buntu. I właśnie na tej nauce imperium poślizgnęło się. Religia była na tyle atrakcyjna, że nie tylko niewolnicy, ale i lud Rzymu jej uległ. Wystarczyła mikroskopijna armia 10 000 Germanów do podboju ogromnego imperium. Chrześcijanie nie stawiali oporu. Po zajęciu miasta Rzymu, władze religijne poprosiły najeźdźców o objęcie władzy, sami ustawiając się jako doradcy. Następnie, germański ekspansjonizm skierowano na „nawracanie Słowian”. A jak nawracano? – To wiemy chociażby z krzewienia chrześcijaństwa w narodzie Słowian przez Karola Wielkiego. „Kto nie da się ochrzcić (zniewolić)” tego ściąć.” Zasada stosowana przez Krzyżaków, nawet z nawiązką.

„Ochrzczony, ale wodą. My chrzcimy mieczem i ścinano głowy słowiańskie”.



Polski tłumacz Awesty profesor Ignacy Pietraszewski, był przekonany, że religia Zaratustry jest słowiańską. Pomimo gróźb germańskich odebrania mu katedry na Uniwersytecie Berlińskim, nie zmienił zdania.

Tak się i stało.

Wyrzucono go z Berlina, z UJ w Krakowie i wszystkich towarzystw naukowych. Zmarł w ubóstwie, za ostatnie miedziaki wydając dzieło, któremu dał trochę długi tytuł. – MIANO SŁOWIAŃSKIE w ręku jednej Familii od trzech tysięcy lat zostające, czyli nie ZENDAWESTA a ZĘDASZTA to jest Życiodawcza książeczka Zoroastra albo AWESTA WIELKA.

Dużo do myślenia daje jeszcze przekonanie św. Cyryla i św. Metodego, że lud słowiański nie tylko znał, jak twierdzili, „wierzenia chrześcijańskie”, ale i je praktykował.

Okazuje się, że Słowianie byli wyznawcami własnej religii.

Wygląda na to, że etyczna religia słowiańska zrobiła kółeczko i po dodaniu barbarzyńskich przekonań i zasad (Piekło, diabły, grzechy, mykwy-spowiedź. Słowo poganin – przetłumaczone ze słowa goj. „Nawracanie” mieczem. Władza pochodzi od Boga itp.), wróciła do nas jako obcy instrument zniewalania.

W rozumieniu współczesnym „poganin” to wyznawca innej religii. W ten sposób poganami są wszyscy „wierzący” w oczach swych sąsiadów.

Obrazek


http://bialczynski.pl/2012/01/31/winicj ... a-poganin/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Thotal » niedziela 19 mar 2017, 22:15

Poganin, pogoniony, czy ganiony?
Czy to ten, którego się przegania z jego miejsca, czy „tylko instaluje” poczucie wstydu?



Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Thotal » poniedziałek 20 mar 2017, 19:15

Białczyński
20 marca 2017 o 09:43 Odpowiedz

Poganin czyli mieszkaniec Pogostu – Pagu – Pągu – Okręgu Plemiennego – Pęku-Pąku – Tego co wokół Rodowego Oś-ROD-ka pęcznieje i pączkuje. Ponieważ to zachodni Słowianie dzielili swoje włości i ziemice na pagi i pogosty stąd powstało słowo poganin u tych co ich z Rzymu krystianizowali. A być może potem wtórnie także i „ganić” – „przyganiać”- „poganić”.

Jednakże Słowo Gon oznacza bitwę lub łowy – polowanie i jest znacznie starsze niż rzymskie określenie Poganin. Możliwe, że znaczenie „poganin” pochodzi lub nie pochodzi od „pogostu”, ale słowo „pogost” pochodzi od Gon – Dziki Gon – to najważniejsze wydarzenia kalenadrza Słowian i wszelkiej Wiary Przyrodzonej – Przesilenia Letnie i Zimowe (Dzikie Łowy Niebiańskie) oraz Zrównania Wiosenne i Jesienne (Wielkie Bitwy Niebieskie).

Zatem Poganie to Wyznawcy Dzikiego-Dziwego Gonu – Dziewiańskiej-Dewańskiej Wielkiej Gonitwy na Niebiosach.




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 241
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: abcd » poniedziałek 03 kwie 2017, 08:59

Marian Nosal pisze:O Psycholingwistyce słowiańskiej i polskiej artykuł wstępny
Warszawa, 18 marca - 2 kwietnia 2017 roku

Psycholingwistyka słowiańska, czyli co w duszy Słowianina gra, kiedy słyszy lub wymawia te wspaniałe dźwięki i słowa mowy polskiej. Kiedy słyszy tę melodię. Psycholingwistyka to także wewnętrzne, ukryte i zmienione znaczenia słów, zdań i struktur językowych. Cała sfera wpływów języków obcych. Również o bajarzach, artystach mowy i życia.

https://youtu.be/zerGX9l4IUQ

Co czujesz, kiedy słyszysz "Grzegorz Brzęczyszczykiewicz"?

Bo ja dziką radość!

Z tego brzęczenia, zgrzytania, szumu i świstu, płynącego z aparatu mowy, my Polacy mamy radość i energetyzujemy się nimi.

A kolega Hermann Brunner lub inny Niemiec, grany przez pana Emila Karewicza, słysząc te słowa, może być zakłopotany, bo go tych dźwięków nie uczyli.

Miał radości, ale inne, płynące z jakichś rausów ['rhrhrhausss-óf], Hände hochów i tym podobnych.

Kiedy w młodości zacząłem uczyć się wymowy niemieckiej, to też takie charczące, ale również miękkie mówienie niemieckie zaczęło mi się podobać.

Ale najpierw musiałem je usłyszeć i zacząć rozróżniać

Podobnie kolega Brunner dżwięków mowy polskiej może w ogóle nie słyszy lub nie rozróżnia.

Czy używane dźwięki definiują charakter narodowy?

A może jest odwrotnie i to charakter użytkowników powoduje użycie określonych dźwięków?

Moim zdaniem zależność jest.

Melodia języka, czyli intonacja, jest też melodią duszy jego użytkowników.

Inną mają Czesi, Słowacy, Rosjanie, Chorwaci i Słoweńcy.

Każdy inną.

Kiedy byłem dzieckiem, istniały wtedy jeszcze gwary.

Teraz radio i telewizja je prawie całkiem wygubiły.

W wioskach sąsiednich do tej, w której mieszkałem, były oddzielne gwary i oddzielne melodie.

Kiedyś, jako dziecko, ze zdumieniem zauważyłem, że moja mama po godzinie rozmowy z przyjaciółką z dzieciństwa zaczęła razem z nią "śpiewać" melodią z ich rodzinnej wioski, w której dawno już nie mieszkała.

O ile dobrze pamiętam intonacja ta polegała na podwyższaniu melodii pod koniec każdej wypowiedzi.

Czy obydwie panie tylko wpadły w melodię młodości, używaną wyłącznie do komunikacji, jak kod Morse'a, czy też wrócił do nich Duch tej wioski, Duch ich Rodu?

Z licznymi przekazami kulturowymi nad i podprogowymi?

Przecież wszystkie inicjacyjne mądrości życiowe otrzymały w tym języku.

Dlaczego unikać węży i jak sznurować buty.

Wspomnienia młodości i tysiące skojarzeń.

Moim zdaniem treści podane w naszym języku ojczystym, w języku dzieciństwa, w tym, w którym uczono nas pierwszych słów, zapadają w nas zupełnie inaczej.

Choćbyśmy nie wiem jak dobrze znali inne języki, to są one dobre do przekazywania treści ogólnych lub specjalistycznych, ale nie tych kluczowych dla naszego życia.

Dla rzeczy wewnętrznych i emocjonalnych.

Potwierdziła mi to ostatnio koleżanka z Niemiec, która od ponad 30 lat mieszka i pracuje w Polsce, ma tu rodzinę, ale po powrocie z Niemiec, ze szkolenia, które dotyczyło tematów bardzo jej bliskich była zachwycona.

Mówiła, że po niemiecku jest to zupełnie inaczej, że jest takie bezpośrednie połączenie między ludźmi.

Wracając do rozmowy mojej rodzicielki z koleżanką z dzieciństwa, to zaraz po niej wróciła ona do zwykłej intonacji, używanej w naszym dialekcie tarnowsko-małopolskim.

Było to dla mnie zdumiewające.

Dziwiło mnie to, że w małej, liczącej może 500 osób wiosce powstała zupełnie inna intonacja, mimo że pozostałe składowe języka były takie same, jak u sąsiadów.

Co było przyczyną tego zjawiska i czy był jakiś związek ze spokojnym charakterem tych trochę odosobnionych i odciętych lasem od sąsiadów ludzi??

Minęło jakieś 40 lat i tej melodii już w ogóle nie ma, jej użytkownicy przeszli na zaśpiew ogólnopolski.

Być może była to pozostałość po dawnej, prasłowiańskiej śpiewności języka polskiego, podobnej do tej, która nadal występuje w innych językach słowiańskich?

Tę śpiewność prawdopodobnie odebrało nam powszechne używanie łaciny i innych zachodnich języków, przez wiele wieków, wśród wyższych sfer naszego społeczeństwa.

Czy razem ze śpiewnością języka straciliśmy też coś innego?

Obcokrajowcy mówią, że twarze Polaków spotkanych na ulicy są smutne.

Też mówią, że jako naród i jako jednostki nie wierzymy w siebie.

I łączą te dwie cechy.

Człowiek, który spontanicznie śpiewa jest Wolny i Szczęśliwy.

Nie śpiewa ktoś, kto jest smutny.

Dlatego można spytać, czy utrata śpiewności języka powoduje smutek, czy też smutek jest końcem dla śpiewu?

Jeszcze ponad 30 lat temu, będąc w czasie Stanu Wojennego w Legnicy w Szkole Łączności Podchorążych Rezerwy, rozróżniałem bezbłędnie kolegów z Krakowa.

Bo Ślązaków Górnych, to trudno było nie rozróżnić, nie tylko po akcencie, ale też w ogóle po innej mowie.

Ale wtedy jeszcze Krakowian można było odróżnić po melodii ostatniej głoski.

Oni się dziwili, że to słyszę, bo był to tylko cień tej dawnej gwary krakowskiej.

W tej chwili już od wielu lat nie zdarzyło mi się usłyszeć nikogo mówiącego z krakowskim akcentem.

No, jest kolega Jacek, który ma taki mały zaśpiew krakowski, ale on pochdzi z Kielc i tylko mieszka w Krakowie.

Wykonał awans społeczny i kulturalny, żeniąc się z Krakuską i może dlatego się Go ten zaśpiew trzyma.

Poza tym jest wielkim intelektualistą, trzykrotnym magistrem i dwukrotnym prawie-doktorem, bo nie chciał pisać w dysertacji, co mu kazali.

Nie uległ presji kościelnej.

Wolny człowiek.

Więc myślę, że jako tej klasy intelektualista, także pisarz i aktor melodię z Krakowa pielęgnuje świadomie.

A może ma ją jeszcze z Kielc, może w Kielcach jest podobna melodia?

Zaśpiew krakowski z punktu widzenia psycholingwistyki kojarzy mi się z pewną energicznością, sprytem i inteligencją.

Należałoby przeprowadzic badania, czy są takie związki, czy też jest to tylko "przesąd rasowy"?

I co na to wszystko powie słynny Czakram Wawelski oraz inne energetyczne tamtejsze struktury?

Nie ma też śladu po gwarach Warszawy, a 50 lat temu rozróżniałem kolegów z Pragi od tych z Czerniakowa.

Języki warszawskie były typowo cwaniackie, to wie każdy i tacy byli też ich użytkownicy.

Teraz ćwiczę sobie ucho rozróżniając robotników na budowie, czy są ze Stanisławowa, z Hrubieszowa, z Włodzimierza Wołyńskiego, z Łucka, z Równego, z Wilna, czy z
Hondurasu.

Tak, wczoraj u sąsiadów remont zaczął robić kolega z Hondurasu.

Nie ma szczególnego zaśpiewu, bo język hiszpański w sferze dźwiękowej jest podobny do naszego.

Kolega z Hondurasu różni się od nas indiańską twarzą i szczerym, pogodnym uśmiechem, jaki daje Słońce Południa i brak kłopotów egzystancjalnych typu złośliwe oraz marudne społeczeństwo.

Wolny Człowiek.

Mamy naszą ogólnopolską melodię, uboższą, już bez wpływu Lwowiaków, Wilnian, ale jeszcze z Kaszubami, Góralami i Ślązakami.

To znaczy Lwowiacy i Wilnianie nadal są ale za narzuconą nam przez Zachodnich i Wschodnich internacjonalnych "przyjaciół" granicą lub na budowach.

Tę ogólnopolską melodię mało zauważamy, gdyż nie kontrastuje ona z innymi melodiami.

No, może czasami, kiedy na przykład dobry aktor recytuje Redutę Ordona, czy Stepy Akermańskie.

A melodia języka moim zdaniem definiuje charakter narodowy.

Weźmy przykład pozasłowiański.

Analizowałem to kiedyś, porównując dźwięki języków japońskiego i chińskiego z zachowaniem i sposobem porusznia się w narodowych sztukach walki.

I wyszło mi, że sposób działania a nawet poruszania się jest związany z używanym językiem.

Ciekawe, czy były na ten temat jakieś badania naukowe?

Na szczęście żyjemy w takich czasach, że możemy założyć naszą własną naukę słowiańską.

A nawet musimy, bo nikt tego za nas nie zrobi.

Dobrze byłoby odkryć to, co dla dawnych Słowian było oczywiste.

Na przykład mantry i całą energetykę dzwięków i intonacji.

Psycholingwistyka to także wewnętrzne, ukryte znaczenia słów.

Również znaczenia zmienione, a nawet zmanipulowne.

Wszelkie nowomowy: komunistyczne, faszystowskie, orwellowskie, lemowskie, religijne, III RP-owskie, EU-ropejskie, US-owate i inne narzucone nam z góry zmiany w strukturach językowych i słownictwie, mające zmienić naszą wewnętrzną i w konsekwencji zewnętrzną rzeczywistość.

W tej chwili jesteśmy dumni, że wzięliśmy dużą, jak najwiekszą pomoc EU-ropejską.

Kiedy trzeba będzie oddawać, to będziemy żałować i język się nam zmieni.

To samo stanie się US-mową o "ratowaniu demokracji" na świecie, poprzez zabijanie i destabilizację całych społeczeństw i regionów.

W przyszłości na naszą obecną nowomowę będziemy patrzyli, jak teraz na proletariuszy wszystkich krajów, którzy ciągle łączyli się, ale ciężko im to szło.

Lub jak na goebelsowską propagandę Herrenvolku i Untermenschów.

Wiem, że trudno to przyznać, ale moim zdaniem w polskojęzycznych mediach antypolskich Polska i Polskość, to zazwyczaj coś gorszego z zasady.

Tak jesteśmy już tą antypolską nowomową zaczadzeni, że tego nie widzimy.

Gdyby porównać nasz aktualny obraz w "polskich mediach" z goebelsowskimi Untermenschami, to róznica byłaby niewielka.

Tak, tak, Goebels był sprytnym człowiekiem, jego propaganda była dokładnie dostosowana do aktualnego stanu ofiary.

Jego język był dobrze dobrany, a zbitki słowno-psychologiczne, na przykład sekwencja: "Żydzi → wszy → tyfus → śmierć", perfekcyjnie, choć podle i manipulacyjnie dobrane.

Podobnie dzisiaj mamy taki ciąg: "Polacy → nieudacznicy→ cobyście nie robili, nic wam to nie da → emigracja lub bankructwo w Polsce", też jest majstersztykiem Czarnej Psycholingwistyki Stosowanej.

Jakie są efekty działania takiej wrogiej nam V Kolumny?

Oto przykład: niedawno odwiedziłem koleżankę, która jest bardzo wykształcona, oczytana, bystra i ona mówi mniej wiecej tak:

- no przecież Polacy nigdy nie byli pracowici, ani sprytni (!!!)

- przecież zabijali Żydów (!!!)

- przecież Słowianie pojawili się 1500 lat temu (!!!)

- przecież nie ma archeologicznych dowodów na ich starożytną kulturę materialną (!!!)

Oczywiście zagotowałem się, słysząc takie słowa i obaliłem wszystkie jej Gazeto-Wyborczowe, Radio TOK FM-owe i Newsweekowe argumenty w 5 minut.

Wykazałem niewiedzę koleżanki i jej związek z brakiem medialnych publikacji o pozytywnych dla Słowian i Polaków odkryciach naukowych.

Ale fakt jest faktem, wykształceni ludzie opowiadają bzdury, niezgodne z obiektywną rzeczywistością, bo są zmanipulowani zniekształconym językiem polskim.

I wielokrotnym powtarzniem mantr-kłamstw Czarnej Magii.

A jeżeli chcemy coś pozytywnego powiedzieć o nas, czy o naszych przodkach, to stajemy się automatycznie nacjonalistami, nazistami i faszystami, zupełnie jak w propagandzie wujka Stalina.

W ten sposób blokuje się w nas kanały pozytywności.

I to też jest niestety psycholingwistyka, tak zwana Czarna Psycholingwistyka Antypolska.

Już na poziomie słownictwa i struktur językowych obce agentury wprowadziły zmiany, które wpływają na naszą świadomość.

Typowe i brutalne przykłady, to "polskie obozy koncentracyjne", Polnische Wirtschaft (polskie gospodarowanie), "pustki osadnicze" i "brak ciagłosci osadniczej na ziemiach polskich".

To były cztery przykłady antypolskiej nowomowy wzięte z historii, ekonomii i psychologii archeologicznej, czyli tak zwanej archeopsychologii.

Archeopsychologia, to nowe słowo i nowa nauka odkryta właśnie w ramach moich badań psycholingwistycznych.

A jest co badać!

Zbadanie psychologii umysłów archeologów polskich oraz ich języka, to temat-rzeka.

O pustkach i pełniach osadniczych więcej piszę w dziale Archeologia.

Takie brutalne zmiany języka łatwo jest zauważyć, trudniej jest spostrzec masowe używanie słów, które są mniej agresywne, ale często używane w odpowiednich związkach z innymi słowami też zmieniają naszą świadomość.

Zauważyłem też, że nie tylko słowa mają znaczenie psychologiczne.

Także uśmieszki, westchnienia i tym podbne efekty, w których celują antypolacy masowo występujacy na przykład w Radiu TOK FM.

Efekty te podkreślają "oczywistość" omawianych antypolskich i antyludzkich treści.

Na przykład, kiedy mówimy o kimś uczciwym, na przykład o Januszu Bieszku, wystarczy najpierw westchnąć, a potem zaśmiać się w określony, prześmiewczy sposób i już tą drogą spece od manipulacji z TOK FM wpływają na nasze sądy o tym uczciwym i popularnym autorze.

"No przecież Pan Profesor westchnął, a Pani Redaktorka zachichotała", to jest jasny przekaz dla każdego Słoika, co ma o tym myśleć.

Przecież dopiero wczoraj Słoik i Słoikowa wzięli kredyt we frankach, do którego ci ludzie z polskojęzycznych mediów ich namówili, więc Słoikostwo musi im wierzyć.

Bo jak nie, to co, samobójstwo?

Człowiek musi w coś wierzyć, w jakiś kod cywilizacyjny i językowy, więc wierzą.

Oczywiście Słoiki, to nasi pokrzywdzeni Bracia i Siostry, którzy jeszcze o tym nie wiedzą, że są pokrzywdzeni i przez kogo.

Nie są Słoikami, tylko młodymi ludźmi, którzy chcą normalnie żyć, a nie jest im to dane.

Muszą się szprycować wrogą propagandą i zapracowywać się w korpo dla okupanta.

Tutaj język działa, jak bat owinięty pięknym szalem europejskości i intelektualizmu.

Widziałem i słyszałem takie efekty w radiu i TV wiele razy.

Wy też pewnie widzieliście i słyszeliście, trzeba na nie bardziej zwracać uwagę.

Na szczęście są też dobre, pozytywne słowa-klucze.

Miłość i Kochany, Wolność i Wolny, Sprawiedliwość i Sprawiedliwy, Uczciwość i Uczciwy, Piękno i Piękna, Dobro i Dobry - używanie tych słów w połączeniu z naszą sytuacją daje dobre skutki.

A powtarzane często, słowa te stają się mantrami dobrej Białej Magii.

Są też wszelkie naturalne zmiany języka, który podąża za zmieniającą się rzeczywistością.

A które zmiany w naszym życiu i w naszym języku są naturalne, a które nie, to już temat dla filozofii, psychofilozofii, filozofii języka oraz filozofii historii słowiańskiej i polskiej.

Wszystkie te magiczne nazwy kierunków naukowych są też od razu nazwami Wydziałów, Zakładów i Katedr w przyszłych Uniwersytetach Słowiańskich i Polskich, które niewątpliwie w Polsce wkrótce powstaną.

Psycholingwistyka Pozytywna to temat trochę niedoceniony w naszej szybko-do-przodu-idącej cywilizacji.

W psycholingwistyce słowiańskiej i polskiej można też rozważać całą sferę wpływów języków obcych.

Na przykład ten artykuł napisany jest nie po polsku, ale w panującym nam języku polsko-łacińsko-grecko-niemiecko-angielskim.

Tak by to niektórzy puryści określili.

No właśnie, dlaczego puryści, a nie czyściści?

Przecież oni zwracają uwagę na czystość i czyszczą, pucują, a nie purują nasz język.

Putzen, to też ładne słowo, słowo mojego dzieciństwa.

Przynieśli go moi dziadkowie z I Wojny Światowej, gdzie po niemiecku i trochę po czesku honem musieli walczyć na przykład z braćmi Serbami.

Ale o czystości języka polskiego, jego obcych vibracjach i polskich drżeniach pisałem już w innych artykułach.

W bardziej refleksyjnych społeczeństwach szanowano dźwieki i mowę.

Były i są całe kultury mantryczne.

Mantruje się, czyli powtarza wybrane dźwieki, żeby lepiej zadziałały.

Żeby do nas doszły.

Żeby ich energia zarezonowała z naszą.

Z kulturą mantryczną jest u nas gorzej.

No, może oprócz różańca, tylko że ten jest przeraźliwie smutny.

To znaczy jest radosny, ale mało osób o tym wie, bo z założenia mamy być pokorni i smutni.

W tej chwili jesteśmy zmuszeni do odtwarzania kultury mantr słowiańskich na podstawie słynnych w świecie, ale niekoniecznie interpretowanych po słowiańsku mantr Indo-Aryjskich.

Mantry mają siłę.

Spróbujcie na przykład przez godzinę powtarzać mantrę "jest dobrze" i zobaczcie, co się stanie.

Nie radzę natomiast powtarzać mantry czarnej magii "jest źle", bo się to źle skończy.

Były i są na świecie kultury bajarskie.

Kiedy byłem dzieckiem, bajarz z mojej wsi, pan Trela odwiedzał moich wujków i opowiadał


Czego w tych opowieściach nie było?

Mit, psychologia, aktorswo, twórczość i magia słowa.

Cały świat przetworzony w świat bajkowy, równoległy do naszego.

Była też science fiction i medical fiction w chłopskim wydaniu.

Dzięki światom równoległym lepiej możemy znaleźć się w naszym świecie.

Pewne rzeczy już ktoś za nas przerobił, a my słuchając go też przerabiamy, tylko po swojemu.

Powstają kolejne światy wirtualne do naszego i dające nam to, czego nam brakowało.

Te kultury bajarskie powoli wracają, jest coraz większe zainteresowanie nimi.

Zainteresowanie bezpośrednim kontaktem z kimś z nas, kto mówi do nas.

Nie ktoś z zewnątrz, z telewizora lub z Internetu, ale ktoś od nas.

Coś jak teatr, ale bardziej bliskie, osadzone w naszym życiu, z kontaktem i z możliwością wpływu na treść baji, bajanie kogoś z rodziny, przyjaciela albo sąsiada.

Bajanie kogoś, kto był dalej, więcej widział, lub więcej przeżył, bo jest wrażliwszy.

To kiedyś było, sam słyszałem, a dobre wynalazki wracają.

W tej chwili bajanie jest jeszcze trochę wstydliwe, bo zawiera "komponent nienaukowy".

Można bajać dzieciom, "bo są głupiutkie i we wszystko uwierzą", lub w jakimś modnym stylu, na przykład science fiction, religion fiction, medical fiction lub political fiction.

W tym ostatnim stylu najczęściej w Sejmie.

Istnieje też gatunek pseudobajarski Total Anti-Polish Fiction używany w moim ulubionym TOK FM.

Te ostatnie narracje i baje będą zastępowane Prawdziwą Bają Słowiańską.

Na razie prawdziwi bajarze bardziej są na YouTube, niż w naszym osiedlu, ale powoli, powoli lub szybciej w ramach Wielkiej Zmiany wrócimy do domu, do czasów, kiedy sąsiedzi spotykali się, po prostu, żeby się spotkać.

Żeby posłuchać tych szeleszczących, świszczących, brzęczących i zgrzytających dźwięków, ułożonych w melodię naszego języka i budujących Jawię lub Baję.

Jeżeli chcemy przeżyć, to świat powinien się nam trochę zdeglobalizować.

Usiądźmy razem w domu albo pod drzewem, nad wodą, na górze lub na łące.

Słowa, dźwięki, melodia, gra ciała, treści jawne oraz ukryte
ja jestem grze ich przytomny.

Marian Nosal
Warszawa, 18 marca - 2 kwietnia 2017 roku


http://slowianieiukrytahistoriapolski.p ... ex,pl.html
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: Thotal » środa 24 maja 2017, 22:11

0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Etymologia języka polskiego

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 30 kwie 2019, 14:33

Obrazek
1 x



ODPOWIEDZ