Mroczna twarz Walta Disneya. Meryl Streep oskarżyła go o seksizm i antysemityzm. Jaka jest prawda o znanym rysowniku?Meryl Streep stwierdziła, że Walt Disney
był seksistą, a do tego wspierał antysemickie lobby i sam był antysemitą. Jej słowa wywołały burzę w mediach. A to i tak nie wszystko, bo pod adresem Disneya padały też zarzuty o rasizm. Czy faktycznie legendarny twórca bajek, na których wychowały się pokolenia,
miał aż tak mroczny charakter? (mroczny
)
– Disney, który przyniósł wiele radości miliardom ludzi, był prawdopodobnie rasistą. Stworzył i wspierał antysemickie lobby w przemyśle filmowym. I niewątpliwie był seksistą – stwierdziła Meryl Streep podczas gali National Board of Review.
Przemówienie aktorki wzbudziło sporo emocji. Temat nie jest nowy – Disneyowi już nie raz i nie dwa zarzucano zarówno seksizm, jak i antysemityzm czy rasizm. Pytanie tylko: czy takie zarzuty mają podstawy?
Głęboko wierzący, nie znosił Kościoła Wychowanie młodego Walta nie wskazuje na to, by miał z niego wyrosnąć ksenofob. Miał normalną, jak na tamte czasy, rodzinę. Co prawda ojcu zdarzało bić się syna, ale Disney senior był bardzo religijny i swoim dzieciom wpoił silną wiarę. Wielu współpracowników Walta potwierdza, że
był on osobą głęboką wierzącą, ale... z silną awersją do Kościoła. Niechęć do religii jako instytucji zrodziła się w nim prawdopodobnie w buncie wobec autorytatywnego i momentami okrutnego ojca. Niemniej, znany rysownik bardzo szanował wszystkie religie i podobno nawet nigdy z nich nie żartował.
Poza tym, młody Walt miał dość typowe życie: uczył się i pracował. Szybko zaczął się realizować w branży rysowniczej: gazetach i reklamie. Żadnych wątków nacjonalistycznych, rasistowskich czy wskazujących na problemy z kobietami.
W latach jego świetności – czyli '30, '40 i '50 –
poprawność polityczna nie była rozwinięta tak jak dzisiaj. (
rozwinięta- lewaki, u nich wszystko musi się ''rozwijać'', nie mogą żyć jak ludzie po prostu )
Podobnie jak samo świadomość związana z kwestiami równości ras czy płci.
Nie zastanawiano się wówczas nad ewentualnym rasistowskim czy seksistowskim wydźwiękiem filmów Disneya. Seksista, który (nie)zatrudnia kobiet(y)Tak naprawdę zarzut postawiony przez Meryl Streep, o dyskryminację kobiet, ma tylko dwie, ale i tak dość wątłe, podstawy. Pierwsza to opinia Warda Kimballa, współpracownika Disneya, który oświadczył kiedyś, że jego kolega "nie lubi kobiet" i nie chce z nimi pracować.
Jedynym argumentem potwierdzającym tezę Kimballa jest jednak list z 1938 roku, wysłany z firmy Disneya do Mary Ford, starającej się o zatrudnienie u legendarnego rysownika. Faktycznie napisano w nim, że "kobiety nie wykonują tu żadnej kreatywnej pracy" i zajmują się wyłącznie czyszczeniem taśmy celuloidowej.
List, w którym Disney jako firma odrzuca aplikację Mary Ford•Kevin Burg/wikimediaTen argument traci jednak całą moc, gdy spojrzy się na karierę Retty Scott. To pierwsza kobieta, która została wspomniana w napisach jako animator w filmie Disneya. Została tam przyjęta w... 1938 roku, czyli wtedy, gdy aplikacja Mary Ford została odrzucona wiekopomnym listem. Scott niemal od razu została skierowana do prac nad "Bambi" – jednym z największych hitów Disneya. Podobnie było z Rettą Davis – inną animatorką Disneya, która dostała posadę w 1939 roku. Pracowała nad "Bambi" czy "Pinokiem" – a więc flagowymi projektami. Jeszcze większą karierę zrobiła przyjęta w 1940 roku Mary Blair, legenda firmy. Patrząc na to, trudno sądzić, że Walt Disney był seksistą, nie lubił kobiet i nie chciał ich zatrudniać.
Kobieto, siedź w domu, czyli Królewna ŚnieżkaAle seksizm jest też ponoć obecny w filmach Disneya. Tak było z "Królewną Śnieżką" wydaną w 1938 roku. Krytycy wykazują, że królewna utwierdza stereotyp kobiety, która ma siedzieć w domu, czekać na mężczyzn, służyć im i być dzięki temu szczęśliwą, a jej jedynym wybawcą może być książę.
W tezach tych zapomina się o jednym: to nie Disney napisał tę bajkę. To ludowa baśń niemiecka, spopularyzowana przez braci Grimm. Disney zmienił w niej kilka detali, ale główny koncept pozostał ten sam. Mimo to, domorośli tropiciele seksizmu z sieci twierdzą, że dominujący w domu ojciec wpoił Waltowi model domu, w którym kobieta podlega mężczyźnie.
Problem polega na tym, że wówczas model ten był powszechnie obowiązujący. Nawet jeśli Disney faktycznie krzewił obraz domu, w którym kobieta ma być posłuszna mężczyźnie, to wówczas nie było w tym nic dziwnego. A rysownik nie odstawał pod tym względem od reszty ludzi i pokazywał w filmach normę tamtych czasów.
Rasistowskie kruki w "Dumbo"Nieco bardziej skomplikowana sprawa jest z rasizmem i antysemityzmem. Te pierwsze zarzuty były formułowane głównie na podstawie filmów. Na przykład w "Dumbo" z 1941 krytycy wykazują, że obecne tam kruki (z ang. crow) są podłe i... czarne. Trudno jednak, żeby akurat kruki były innego koloru.
Faktem jednak jest, że przywódca złych kruków nazywa się Jim. W USA po wojnie secesyjnej, głównie w południowych stanach, wprowadzano "prawa Jima Crowa". Miały one ograniczać wolność byłych murzyńskich niewolników i wprowadzać większą separację białych i czarnych. Zaś "Jim Crow" było w tamtych czasach pogardliwym określeniem właśnie na murzynów – stąd nazwa praw. Walt Disney zapewne o tym wiedział i ciężko jest wierzyć w przypadkowe nadanie tego imienia. Z drugiej strony – wiele osób przypomina, że kruki były życzliwe dla Dumbo, bo... wiedziały jak to jest być poddanym ostracyzmowi.
W tym samym filmie jest piosenka pracowników portowych. Czarnych, bez twarzy, ale śpiewających: "Jesteśmy niewolnikami póki prawie nie umrzemy/Jesteśmy szczęśliwymi portowcami" i "Pracuj/Przestań się migać/Ciągnij tę linę, ty włochata małpo". Pytanie tylko: czy to wyraz rasizmu Disneya, czy zapis nastrojów i realiów tamtych czasów?
Piosenka robotników portowych w "Dumbo" - rasistowska? https://youtu.be/7EacanMEeEM"Nigdy nie był rasistą"Ja skłaniam się ku drugiej opcji. Rysownika bronił bowiem autor jego biografii Neal Gabler, jedyna osoba, która otrzymała pełny dostęp do archiwów Disneya. Gabler przekonywał, że bohater jego książki nigdy nie był rasistą, choć zdarzało mu się używać określeń takich jak "nigger". Zdaniem Gablera trudno jednak uznać to za rasizm.
On nigdy, publicznie czy prywatnie, nie mówił w sposób pogardliwy na temat czarnych czy nigdy nie wspominał o wyższości białych ludzi. Ale jak spora część białych Amerykanów swojego pokolenia, był niewrażliwy na kwestie rasowe.
Nie lubił Żydów? BzduraPodobnie było z zarzutem o antysemityzm. Niechęci do Żydów nikt już nie doszukiwał się w filmach Disneya, ale jego relacjach z innymi ludźmi. Walt bowiem wspierał przez jakiś czas Motion Picture Alliance – organizację antykomunistyczną i antysemicką. Szybko jednak sięz niej wycofał..
Krążyły też historie o jego kontaktach z przedstawicielami III Rzeszy, ale Disney temu zaprzeczył i nie było żadnych dowodów, jakoby utrzymywał jakiekolwiek relacje z nazistami. Neal Gabler podkreśla w tym wątku, że w latach '30 – a tego okresu dotyczą historie o spotkaniach Disneya z Niemcami – słynny rysownik po prostu nie miał czasu na polityczne schadzki. Miał za to wielu przyjaciół wśród Żydów, wspierał żydowskie organizacje i w 1955 roku został Człowiekiem Roku według B'nai B'rith - najstarszej żydowskiej organizacji na świecie.
Gabler podkreślał w wywiadach, że żaden z pracowników Disneya nigdy nie skarżył się, by ich szef wypowiadał się antysemicko. Tego jednak Meryl Streep najwyraźniej nie wiedziała. Swoją ocenę oparła – jak wiele osób – na emocjach i plotkach.
A Walt Disney, słysząc oskarżenia o seksizm i rasizm, pewnie tylko "przewraca się w grobie". Razem z 22 Oscarami, które dostał za swoje seksistowskie, rasistowskie filmy.