Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

FELIETONY I OPOWIADANIA

Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » wtorek 14 mar 2017, 22:24

O tym, że Kaczyński ma rację, frajerzy przekonują się po czasie.

Stara zasada internetowych dyskusji mówi, że wszystko zaczyna się od bzdetu, a kończy na Hitlerze. Nie ma takiej ostrej wymiany zdań w wirtualnej przestrzeni, która wcześniej niż później nie schodzi na oboczne tematy. Zjawisko znane i był czas przywyknąć, ale i tak mnie martwi skala oraz zachowanie inteligentnych ludzi. Żal patrzeć jak wielu rozgarniętych, czasami nawet wybitnie inteligentnych, powtarza brednie o porażce 27:1 i aż by się chciało sięgnąć po Hitlera, który wygrywał po 100 do 0. Dziś będzie ciężko wytłumaczyć masochistom, że nie było żadnej porażki, co więcej był to pierwszy poważny krok na drodze do sukcesu, niemniej warto się odwołać do jeszcze jednej zasady. Z nazwiskiem Kaczyński wiąże się wyprzedzanie faktów.


W czasie kryzysu w Gruzji Lech Kaczyński został uznany za szaleńca i histeryka, parę lat później jego tezy dotyczące planów Putina spełniły się w 100%. Jeszcze za kadencji POPSL, Jarosław Kaczyński mówił o strefach „no-go”, gdzie policja boi się wjechać. Wtedy śmiechu było co niemiara, obecnie Internet jest zalany obrazkami ze Szwecji i Francji, które pokazują oddziały policji pierzchające przed islamską dziczą. Z ostatnich „a nie mówiłem”, możemy przywołać błazeństwa holenderskiego Timmermansa, tenże usiłował być dowcipny i oświadczył, że pierwszy wyjedzie na ulicę, gdy w Holandii będą łamane prawa człowieka. Od dwóch dni w Holandii spuszczono psy na tureckich demonstrantów i w zasadzie kibicuję psom i policji, ale przecież to nie są „wartości europejskie”. Nic nieznaczące „zwycięstwo” Tuska jest jednoznacznie przez Kaczyńskiego zapowiadane, jako seria przyszłych porażek.

Głupich przekonywać nie zamierzam, ale na miejscu inteligentnych poważnie bym się zastanowił nad bezrefleksyjnym głoszeniem tez, które na tacy podają zainteresowani porażką PiS. Jak wiadomo nie należę do ludzi, którzy nie potrafią zdecydowanie wyrazić sowich poglądów, ale nigdy nie szukam oryginalności na siłę, zawsze poszukuję faktów i właściwej oceny. O ile miałbym jakiekolwiek wątpliwości, co do przyjętej przez Polskę strategii w czasie szczytu UE, nie zostawiłbym na tym jednej suchej nitki. Nie czynię tego, bo widzę, że Kaczyński znów ma rację, a to, że ta racja póki co nie dociera do całej grupy pochłoniętej medialna burzą w szklance wody, to jest nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Takich akcji, jak ta w Holandii będziemy w Europie widzieć dziesiątki i dopiero wtedy się okaże, że mały karierowicz uczepiony niemieckiej spódnicy, to jest porażka 27 frajerów i zwycięstwo Polski.

Za chwilę czeka nas seria wyborów, przede wszystkim w Niemczech i we Francji. Układ politycznych sił może się zmienić i to gwałtownie. Problem „uchodźców” nie zniknie i wystarczy jedna decyzja Erdoğana, żeby takie kraje jak Niemcy, Francja i kraj kwitnącego tulipana zamieniły się w jedną wielką strefę „no-go”. Polska ze swoją polityką zostanie całkowicie z boku tych problemów i trzeba wiedzieć, że nie są to pierdoły z cyklu „małżeństwa pedałów”, ale kwestie, które dotyczą życia i śmierci. Już widzę Tuska, który ten ciężar gatunkowy bierze na klatę i porządkuje europejskie sprawy. Bądźmy poważni, przed nami same problemy i w Europie i w UE. Sprawy biegną bardzo szybko i nie nadąża za nimi Merkel, o Tusku szkoda wspominać.

Samo ogłoszenie UE dwóch prędkości będzie skutkować cała masą konfliktów, bo takie deklaracje zawsze się składa w jednym celu. Po prostu ktoś będzie więcej zagarniał do siebie, ktoś inny za to zapłaci. Przyszłość 27 państw UE, może z wyjątkiem Węgier, jest zupełnie inna niż przyszłość Polski, oczywiście jeśli Polska zachowa racjonalny i twardy kurs. Kompletnie nie boję się tego, że Polska może choćby się otrzeć o europejskie problemy i wynika to z oczywistej okoliczności. Zarówno polska polityka i co niezmiernie ważne, polskie nastroje społeczne związane z „uchodźcami”, są całkowicie odmienne od europejskich. Pożyjemy, zobaczymy, kto wygrał, kto przegrał, ja wiem jedno, Tusk to symbol tego, co w Europie najgorsze, najgłupsze i prowadzące do zbiorowego samobójstwa.


Autor artykułu: Matka Kurka

http://kontrowersje.net/o_tym_e_kaczy_s ... _po_czasie




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: św.anna » środa 22 mar 2017, 21:50

W. Urbanowicz, Latające tygrysy

(
)
Ja zostałem z profesorem. Tę rozmowę pamiętam do dziś, jeżeli już nie w brzmieniu dosłownym, to w każdym razie jej treść. Profesor mówił:
- Mieszkałem w wielu krajach, długo, bardzo długo. Zawsze mi brakło czasu, zawsze się gdzieś spieszyłem, niepostrzeżenie stałem się starcem i dopiero dziś – myśląc wstecz o swoim wiecznym pośpiechu – zapytałem: po co i dokąd?... Może niektórym ludziom, jak mnie, trzeba dopiero tej ciszy, jaką daje starość, aby tak pytać? Te pytania
Nie można tego wytłumaczyć młodym. Nie zrozumieją – i może nie powinni rozumieć. Może mądra odpowiedź na tamte zapytania zniweczyłaby młodość? Nie wiem, nie wiem
Ale teraz już nigdzie się nie spieszę, jestem szczęśliwy tu w górach. One są piękne i wciąż inne, w każdym momencie dnia i w każdej porze roku są wielkie. Każdy wiek ma swoje przywileje. Przywilejem mojej starości jest spokój i wielkie piękno gór. To dużo, to bardzo dużo. Ale to nie wszystko – popatrzył na dziewczęta, wciąż zajęte grą: - Należę do starych Chin, one obie są pomiędzy starymi Chinami a tym, co przyjdzie, nie wiadomo jakie. Resztę swojego życia postanowiłem poświęcić tym młodym kobietom. Chcę im przekazać to wszystko , co stare Chiny mają do darowania. A także i to, co zdobyłem sam, spiesząc się przez świat. Znałem je jeszcze w Pekinie. Są wnuczkami moich starych przyjaciół, zmarłych parę lat temu. Odnalazłem je potem tu, na zachodzie kraju, na uniwersytecie. Dowiedziałem się, że rodziców zamordowali Japończycy. Były same, w ręku obcych i nieprzyjaznych ludzi, przesycone życiem, zgorzkniałe, wyczerpane fizycznie i zmęczone nerwowo. Zabrałem je. Nudziły się początkowo w tym pustkowiu, teraz nie chcą wracać do miasta, odżyły. Są bardzo zajęte, mają ścisły program dnia, jestem wymagającym nauczycielem. Uczą się historii swego kraju, socjologii, literatury, muzyki, kaligrafii. Wieczorami czytają. Kiedyś wyślę je w świat, aby zobaczyły to wszystko, czego można się nauczyć.
- Do Ameryki także? – spytałem.
Twarz profesora była nieruchoma i nieprzenikniona. Patrzył przymrużonymi oczyma gdzieś ponad moją głową, żółte światło świec nadawało tej twarzy ciepłą barwę rzeźby z brązu. Leciutko pokręcił głową.
- To dziwny kraj. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie, muszą dojrzeć, muszą zrozumieć swoje miejsce, zanim zobaczą Amerykę. One należą do Chin, Chiny należą do nich, one muszą zrozumieć swoje miejsce. Chiny są bardzo stare, Chiny są bardzo młode, Chiny wstają z letargu.
Zabrzmiało to jak muzyczna fraza. Ale on otrząsnął się, uśmiechnął:
- Świat jest w chaosie, gotuje się wszystko jak w kotle i minie jeszcze wiele lat, zanim świat będzie miejscem do zamieszkania dla wszystkich. – I znowu się uśmiechnął: - Nie, nie jestem szowinistą. Cały świat jest jak moja ojczyzna: bardzo stary i bardzo młody. Ale w tej chwili to nie jest świat dla ludzi. Jest coraz więcej automatów, ułatwiających pracę ludziom i coraz więcej ludzi, zamienionych w automaty. Ustroje? Ludzie posiadający władzę mają wszystko i każdy system jest dla nich dobry; dla biedaka wszystkie są złe. Walka o chleb i walka o władzę zamieniają ludzi w zwierzęta i największą tragedią staje się to, że człowiek nie jest zwierzęciem. Nowi ludzie? Widziałem, jak dotąd, tylko upadek starej arystokracji i narodziny nowej – mocniejszej swoją nowością i słabszej tym, że masy ludzkie są dla niej tylko narzędziem produkcji i rezerwuarem potencjału militarnego. A także pogardą dla tradycji, bez której człowiek jest jak roślina bez korzeni. Więc jestem sceptykiem. Zamknięty tutaj, w tych górach, próbuję ratować bodaj dla tych dwóch młodych kobiet coś, co zawsze uważałem za najcenniejsze: spokojną mądrość i spokojne piękno. Cóż więcej może zrobić stary człowiek”? Ja wiem, że jestem przeszłością. Ale nie chce, aby wychowali je dwaj najpotężniejsi: producent i agent. Może w ten nowy, niewiadomy świat, który idzie, którego nikt nie zna, przeniosą coś ze mnie. Może pomogę im ja, wspomnienie – w jakichś złych dniach.

(
)

Lecę na przyjęty kurs, łudząc się, że lecę dobrze. Do uczucia samotności dołącza się niepewność, czy kurs dobry i czy starczy paliwa. Powoli jednak uspokajam się i zaczynam myśleć o innych rzeczach. Bardzo ciekawe, że w czasie walki żyłem swoimi latami dziecięcymi. Nie zdawałem sobie dotychczas sprawy, jak ważne są nawet drobne momenty w życiu dziecka, jak mocno zostają zarejestrowane w pamięci, chociaż się na ogół o tym nie wie. A przecież właśnie te obrazy przelatywały mi błyskawicznie, ale niezmiernie ostro przez pamięć.
Najpierw moja babka. Była bardzo religijna i wojowała ze mną, aby mnie tak wychować. Nie była to sprawa łatwa, muszę przyznać. „Gdy będziesz w niebezpieczeństwie, to pomódl się do swojego Anioła Stróża” – mawiała. Ale babka nie była nigdy pilotem myśliwskim i nie wiedziała, że w czasie pojedynku, zwłaszcza na małej wysokości, nie ma czasu na modlitwę.(już widziałam oczyma wyobraźni tę babkę za sterami myśliwca :lol: - ja) Ja zaś byłem ciekawy i wciąż męczyłem babkę, jak też może wyglądać Anioł Stróż. Więc raz babka pokazała mi bardzo ładną młodą dziewczynę i powiedziała: „O, popatrz, ona ma twarz tak piękną jak anioł”. Rezultat był taki, że z miejsca zacząłem się rozglądać za dziewczynami, czy też jeszcze któraś nie ma takiej anielskiej twarzy. Babka martwiła się, bardzo niezadowolona: „Dziecko, przecież ty masz osiem lat!” I zamiast dwóch obwarzanków kupiła mi za karę tylko jeden. Potem mi poradziła, abym nigdy nie szukał aniołów między kobietami, bo to na nic. A ja znowu nie mogłem się pogodzić z myślą, aby na przykład nieogolony mężczyzna mógł być podobny do anioła. Dziadek utwierdził mnie w tym przekonaniu, a gdy jeszcze nie ogolony kozak skradł mu cały słój wiśni zalanych spirytusem (”Gorszy od diabła”, powiedział wtedy dziadek – oczywiście kozak, nie słój z wiśniami), wolałem już wrócić do koncepcji podsuniętej przez babkę.
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » piątek 07 kwie 2017, 23:41

Paź nadymany na Zygfryda


Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, a już zwłaszcza w takim, jak Polska, - a szczególnie nie jest nim Donald Tusk. Jako premier owszem, próbował trochę poluzować sobie gorset, jakim skrępowały go stare kiejkuty, wystrugując z banana na stanowisko premiera rządu. Kiedy dowiedział się, że w Polsce przebywa niejaki Peter Vogel, zarządził jego aresztowanie, co niezawisły sąd skwapliwie wykonał. Ten Peter Vogel tak naprawdę nazywał się Filipczyński, pochodził z porządnej, ubeckiej familii, a w latach 70-tych za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem został skazany na 25 lat. Jednak w 1983 roku na przepustkę z więzienia wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmienił nazwisko na Peter Vogel i został finansistą. Na jakich finansach? Tego nie wiem, ale możliwe, że został zatrudniony w charakterze strażnika Labiryntu, w którym stare kiejkuty zdeponowały skarby Sezamu, pracowicie kradzione z różnych miejsc, m.in. z PEWEX-u. Ujawnione to zostało na marginesie „afery Oleksego”; na początku 1996 roku w tygodniku „Wprost” ukazał się artykuł opowiadający, jak to PZPR kradzione z PEWEX-u walory lokowała w szwajcarskich bankach. Np. w latach 1988-1989 wykorzystała 800 zezwoleń dewizowych NBP, a więc musiała wykonywać więcej niż jeden transfer dziennie. Przykładowo jednego dnia przekazała 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów – i tak dzień w dzień przez 18 lat! O ile wiem, nikt nigdy nie zainteresował się, nie mówiąc już o wyjaśnieniu, kto tym Sezamem zawiaduje, jaki z tej forsy robi użytek, a z faktu, że prezydent Kwaśniewski w ostatnim dniu swego urzędowania Petera Vogla ułaskawił, wysuwam podejrzenie, że właśnie ktoś taki jak Peter Vogel, odcięty czasowo od stryczka w sam raz się na strażnika Labiryntu nadawał. I kiedy premier Tusk kazał go aresztować, minister sprawiedliwości Ćwiąkalski obiecywał sobie, ze w „areszcie wydobywczym” Vogel zacznie śpiewać, a minister spraw wewnętrznych Schetyna spodziewał się nawet wyjaśnienia zagadkowych okoliczności jego wyjazdu do Szwajcarii i jego ułaskawienia. Stare kiejkuty zbagatelizowały aresztowanie Vogla i tylko w niezależnych mediach głównego nurtu ukazała się seria publikacji, jak to niebezpiecznie jest w polskich więzieniach, jak to więźniowie, sami nie wiedząc kiedy, wieszają się na własnych skarpetkach w celach monitorowanych 24 godziny na dobę – więc jak tylko Vogel obejrzał sobie przynajmniej jeden taki program, to już wiedział, czego się trzymać. Ale mijały miesiące, a nikt go z aresztu wydobywczego nie wydobywał, więc chyba zaczął chlapać – bo w dzienniku „Dziennik” ukazały się rewelacje z tajnych zeznań Vogla do których „dotarł” dziennikarz śledczy, jak to generałowi Czempińskiemu ze szwajcarskiego konta jakiś Turek ukradł milion dolarów, a generał nawet tego nie zauważył. Tego dla starych kiejkutów było już za wiele i postanowili przytrzeć premieru Tusku rogi. W rezultacie dziennik „Rzeczpospolita” „dotarł” do tajnych stenogramów z podsłuchów rozmów pana Chlebowskiego, Drzewieckiego i innych, którzy na cmentarzu namawiali się, jakby tu korzystnie ukształtować branżę hazardową w naszym nieszczęśliwym kraju. Premier Tusk dopiero zobaczywszy jak pan Chlebowski wytapia z siebie tłuszcz na oczach całej Polski zrozumiał z przerażeniem, że parasol ochronny nad nim został zwinięty i nie tylko powyrzucał wszystkich zamieszanych w „aferęhazardową”, której – jak się potem okazało – wcale „nie było”, ale również pana Schetynę za to, że – jak powiedział - „ma do niego zaufanie”. Ale starym kiejkutom było to za mało i rząd musiał w dwa tygodnie przeforsować ustawę hazardową z regulacjami korzystnymi dla „służb”, ustawę o IPN, a ponadto premieru Tusku zakazano kandydować w wyborach prezydenckich, czego, jak się wydaje, bardzo pragnął. Tu jednak włączyła się Nasza Złota Pani, obdarzając premiera Tuska Orderem Karola Wielkiego, co dla wszystkich było widomym znakiem, że kto odtąd podniesie na niego rękę, będzie miał do czynienia z samą Naszą Złotą Panią. Ale potem wybuchła afera Amber Gold i Nasza Złota Pani w ostatniej chwili podała premieru Tusku pomocną dłoń, wyciągając go z „polskiego piekła” na brukselskie pastwiska, gdzie pozwala mu leżeć i tłuszczem obrastać, żeby w roku 2010, kiedy przyjdzie pora, został prezydentem polskiego tubylczego bantustanu.

Wspominam o tym nie tylko dlatego, by rozmaitym „obrońcom demokracji” odświeżyć pamięć, ale przede wszystkim dlatego, że właśnie dowiedzieliśmy się, kim tak naprawdę jest Donald Tusk. A spenetrował tę zbawienna prawdę nie byle kto, tylko sam „legendarny” Władysław Frasyniuk, oznajmiając, że „Donald Tusk jest bezpiecznikiem, łącznikiem i gwarancją, że Polska zostanie w UE. On będzie musiał dźwignąć ten ciężar przewidywalności, odpowiedzialności i reprezentować Polskę na arenie europejskiej”. Z obfitości serca usta mówią, toteż dzięki temu lepiej rozumiemy, jaką misje Nasza Złota Pani powierzyła Donaldu Tusku i dokąd zamierza go Mocną Ręką doprowadzić. Myślę, że i Władysław Frasyniuk został o tym, może niekoniecznie w szczegółach, ale w ogólnych zarysach poinformowany, jako wypróbowana, użyteczna transmisja zbawiennych prawd do szerokich mas ludowych.

Wszystko to oczywiście być może, ale – jak mówi poeta - „tymczasem na mieście inne były już treście” i oto niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że złowrogi minister Macierewicz nie tylko – jak zauważył były minister obrony Bogdan Klich - „obciął armii głowę”, przeprowadzając w naszej niezwyciężonej kurację przeczyszczającą, ale w dodatku rozpoczął „redukowanie” polskiej obecności w Eurokorpusie, który jest zalążkiem przyszłych „niezależnych od NATO, europejskich sił zbrojnych”. Nie każdy to pamięta, więc wypada przypomnieć, że kiedy w roku 1954 USA zgodziły się na remilitaryzację Niemiec, to znaczy – pozwoliły Niemcom na posiadanie armii, to nie miały pewności, czy Hitler przypadkiem nie zmartwychwstanie. Toteż kiedy w roku 1955 utworzona została Bundeswehra, Amerykanie wmontowali ją w całości w struktury NATO, przez które maja nad nią surveillance. Po 1990 roku Niemcy wielokrotnie puszczali próbne balony o potrzebie utworzenia europejskich sił zbrojnych poza NATO, ale zawsze spotykało się to ze stanowczym amerykańskim „niet”, bo dla nikogo nie było tajemnicą, że ten pomysł to tylko pseudonim wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli. I dopiero administracja prezydenta Obamy w lipcu ub. roku na kolejny balon próbny nie zareagowała stanowczym „niet”. Teraz jednak u steru Ameryki jest prezydent Donald Trump, który niechętnie patrzy na niemiecką hegemonię w Europie i – również ustami Teodora Mallocha, kandydata na ambasadora USA przy UE – opowiadał się za powrotem Europy do formuły konfederacji, czyli związku państw, od której odciągnął Europę traktat z Maastricht, narzucając formułę federacji, czyli państwa związkowego. Nie trzeba chyba dodawać, że przy takim podejściu „niezależne od NATO europejskie siły zbrojne” są Ameryce potrzebne, jak psu piąta noga. Nie jest zatem wykluczone, że złowrogi minister Macierewicz, pozostający w kręgu Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, nie bez powodu rozpoczął „redukowanie” polskiego zaangażowania w Eurokorpusie, a ta redukcja zbiegła się w czasie nie tylko z otwarciem w Warszawie biura Aerykańskiego Komitetu Żydowskiego, przywitanego przez prezydenta Dudę czołobitnym listem radosnym, ale również z przybyciem do Polski kolejnych formacji amerykańskich i brytyjskich. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji Donald Tusk w oczach osobistości pozostających w orbicie Stronnictwa Pruskiego urasta do rangi olbrzyma, Wielkiej Nadziei Białych, chociaż – disons franchement entre nous - jest on tylko paziem Naszej Złotej Pani, której słucha na podobieństwo bohatera jednej z piosenek Dody Elektrody.



Źródło: michalkiewicz.pl




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » poniedziałek 10 kwie 2017, 12:46

Nadchodzi bój ostatni?


Jeszcze w Święta Wielkanocne „ukrajemy szyneczki, umaczamy w chrzanie”, ale zaraz po Dyngusie wydarzenia mogą przyspieszyć, wytrącając nas na dobre ze świątecznej nirwany. Mnożą się bowiem zwiastuny kolejnej kombinacji operacyjnej, która tym razem będzie chyba przygotowana staranniej, z mniejszym wykorzystaniem głupich cywilów – chociaż bez tego się nie obejdzie. Oto jeden z takich, konkretnie pan Ryszard Petru napisał donos do Guy Verhofstadta. Ten Guy Verhofstadt był kiedyś premierem Belgii i niezłym ananasem, skoro prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go Orderem Zasługi RP. Jest zwolennikiem utworzenia „Stanów Zjednoczonych Europy”, a teraz przewodniczy frakcji ALDE, to znaczy Porozumienia Liberałów i Demokratów Na Rzecz Europy. Nie można wykluczyć, że ta frakcja wykonywała jakieś zadania w ramach grudniowej kombinacji operacyjnej, która miała doprowadzić do przesilenia politycznego w Polsce – bo ni z tego, ni z owego 3 grudnia odbyła w naszym nieszczęśliwym kraju zjazd. W roli gospodarza wystąpił tam pan Ryszard Petru, przywódca Nowoczesnej, którą uważam, podobnie jak i jego samego, za wydmuszkę starych kiejkutów, utworzoną w ramach majstersztyku, mającego przekonać Amerykanów, że warto wciągnąć ich na listę „naszych sukinsynów”. No a teraz pan Rysio poinformował Guy’a, że Polska „przestaje być demokratycznym państwem prawa”. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że pan generał Marek Dukaczewski, co to wprawdzie „ma pod sobą żołnierzy”, ale jednocześnie jest „człowiekiem pod władzą postawionym”, polecił mu w krótkich, żołnierskich słowach: wiecie rozumiecie Petru, podkręćcie tego całego Guya, że, wiecie, rozumiecie, w Polsce demokracja i praworządność ginie i że czas działać. Dlaczego akurat Guya? Ano, dlatego, że on z frakcji, a po drugie – żeby kombinacja operacyjna sprawiała wrażenie inicjatywy oddolnej, wychodzącej od europejskiego ludu pracującego miast i wsi, a nie, dajmy na to, od Naszej Złotej Pani. Toteż panu Rysiowi nie trzeba było takich rzeczy dwa razy powtarzać i już Guy wie, co przystoi mu w tej sytuacji czynić, bo wygląda na to, że przez starszych i mądrzejszych został rzucony na odcinek walki z „populizmem”.

Z obfitości serca usta mówią, toteż i pani pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, też nie jest już w stanie utrzymać za zębami porywów serca gorejącego i na zjeździe sędziów „Iustitia” niemal zaintonowała kultową piosenkę marksistów-leninistów, że „bój to jest nasz ostatni” oświadczając, że jeszcze jeden wysiłek i w Polsce powróci „prawdziwe państwo prawa”. Pewnie ma na myśli to, które pamiętamy z afery FOZZ, z afery lustracyjnej, z afery hazardowej, z afery Amber Gold, a może nawet z afery Żelazo – bo co mamy sobie żałować? Widać, że każdy na swoim odcinku frontu, na który został rzucony, uwija się już jak w ukropie, nie zważając na zachowanie pozorów, bo i po cóż bawić się w jakieś pozory, kiedy upragnione wyzwolenie tuż – tuż? Skoro kombinacja operacyjna będzie odbywała się pod sztandarem praworządności, to nic dziwnego, że stare kiejkuty właśnie pospiesznie rozganiają Zasrancen, których wcześniej zorganizowały z Komitecie Obrony Demokracji – bo jakże tu powiewać przed całą Europą, a w każdym razie – przed tym całym belgijskim Guyem - sztandarem praworządności, a jednocześnie w charakterze chorążego trzymać aferzystę, który nie poczekał nawet na finał kombinacji operacyjnej, tylko od razu pokazał co potrafi?

Zresztą nie tylko dlatego, bo – jak wspomniałem – w nadchodzącej kombinacji operacyjnej rola głupich cywilów zostanie wydatnie ograniczona na rzecz pierwszorzędnych fachowców z naszej niezwyciężonej armii. Właśnie pan Andrzej Rzepliński, bodajże na przesłuchaniu u resortowej „Stokrotki” (a może przed „Kasią” Kolendą-Zaleską?) sumiennie zeznał, że „sytuacja w armii zahacza już o zbrodnię stanu”. Wprawdzie pan Rzepliński uchodzi za głupiego cywila, a w każdym razie ja nie wiem, by był, dajmy na to, pułkownikiem, chociaż – czego to ludzie nie gadają? - ale skoro walczymy o praworządność, to jego diagnoza ma pewien ciężar gatunkowy – jednak wydaje się, że główny ciężar kombinacji operacyjnej weźmie na swoje barki nasza niezwyciężona. Ostatnio do grona bezlitosnych krytyków złowrogiego ministra Macierewicza dołączył generał Roman Polko, ujawniając, że generałowie, którzy „odeszli” z naszej niezwyciężonej w następstwie kuracji przeczyszczającej, „odchodzą sfrustrowani”, bo zamiast nich hołubieni są żandarmi, co to pomagają ministrowi przejść przez jezdnię. Czyżby generałowie byli zazdrośni nawet o żandarmów? – bo że o Misiewicza, to rzecz dowiedziona. Gdyby złowrogi minister Macierewicz przynajmniej każdego całował na dobranoc, niczym sierżant w tej angielskiej wojskowej piosence, którą pamiętamy z filmu Sidneya Lumeta „Wzgórze” z Harrym Andrewsem, to może nie byłoby takiej frustracji, ale niestety – najwyraźniej złowrogi minister Macierewicz żadnego generała na dobranoc nie pocałował, więc nic dziwnego, że w końcu i pan generał Polko też się zbuntował i zaczął nawoływać pana prezydenta Dudę, by „uderzył pięścią w stół”. Może to niedopieszczenie generalicji nie miałoby takich konsekwencji, gdyby nie kropla, która przelewa czarę goryczy. Oto gwoli wytarzania Donalda Tuska w smole i pierzu, co – jak wiadomo – jest jednym z politycznych priorytetów prezesa Jarosława Kaczyńskiego – niezależna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. 19 kwietnia chce nawet w związku z tym przeczołgać Donalda Tuska, który jednak – na co zwrócił uwagę Roman Giertych, który własną piersią Donalda Tuska osłania – chroniony jest immunitetem. Może więc niezależną prokuraturę naszego bantustanu ostentacyjnie zlekceważyć, podobnie jak pani Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierza ostentacyjnie zlekceważyć komisję weryfikującą warszawską reprywatyzację, bo podobnież jest „niekonstytucyjna”. Tedy portal Wirtualna Polska bije na alarm, że złowrogi minister Macierewicz „niszczy polski kontrwywiad”. Uuuu, to już nie są żarty; za takową psotę pójdzie pewnie co najmniej w sybirną robotę – oczywiście pod warunkiem, że kombinacja operacyjna rozwinie się w pożądanym kierunku, to znaczy – że w rezultacie przesilenia politycznego na pozycję lidera politycznej sceny powróci ekspozytura Stronnictwa Pruskiego w postaci Platformy Obywatelskiej. Skoro jednak złowrogi minister Macierewicz „niszczy polski kontrwywiad”, to obawiam się, że „nocna zmiana” w rodzaju tej z 1992 roku nie wystarczy, że nasza niezwyciężona będzie musiała przeprowadzić operację podobna do tej z 13 grudnia 1981 roku.

Źródło: michalkiewicz.pl




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » sobota 15 kwie 2017, 13:58

Świnie w awangardzie


Czekając na Dworcu Centralnym w Warszawie na pociąg, oglądałem na peronowym telewizorze migawki ze świata. Wśród nich była scena, bodajże z Kapsztadu, pokazująca świnię, której wetknięto w pysk flamaster, a ona potrząsała łbem przed blejtramem z rozpiętym papierem czy może płótnem, od czego na tym papierze powstawały rozmaite kreski. Kiedy się znudziła, wypluwała flamaster, a wtedy podawano jej do pyska następny, w innym kolorze – i tak dalej. Wreszcie świnię odpędzano, zdejmowano papier z blejtramu, oprawiano w kunsztowne ramy i wystawiano na wystawie sztuki. Realizatorzy już niestety nie pokazali, jak snobistyczna publiczność obcmokuje wystawione arcydzieła, jak krytycy z minami wytrawionymi kawą i koniakiem, wnikliwie analizują każde machniecie flamastrem, dopatrując się w nich przepastnych wyżyn natchnienia twórczego – bo oczywiście nie wiedzą, że dzieło zostało stworzone przez świnię.

Rzadko bywam na wernisażach, podobnie jak w teatrach, które ostatnio w coraz większym stopniu upodabniają się do klubów go-go, z tą różnicą, że o ile te kluby niczego nie udają, to w teatrach panuje szalone zadęcie na tle „misji” i „kultury wysokiej”. Autorzy dramatyczni, te „skisłe szekspiry majtek damskich”, nadymają się, podobnie jak reżyserzy i aktorzy, wmawiając poczciwej publiczności, że oto obcuje z niebywałymi produktami ducha twórczego, podczas gdy tak naprawdę jest to zwyczajny Scheiss, zarówno od strony literackiej, jak i artystycznej. Niestety publiczność tego nie wie, bo wskutek subwencjonowania przemysłu rozrywkowego, jego pracownicy ulegli deprawacji i widząc, że „czy się stoi, czy się leży”, subwencje płyną szerokim strumieniem, przestali się starać, już tylko markując zarówno literacką stronę przedstawień, jak i sztukę aktorską. W rezultacie publiczność, pozbawiona jakiegoś punktu odniesienia, bo zmuszona do obcowania wyłącznie z chałturą, myśli, że ta blaga, to najprawdziwsza Sztuka i pokornie oklaskuje wszystkie gówna, jakie spryciarze jej zaprezentują. Jeszcze większa hucpa panuje w tak zwanych sztukach pięknych. Tam już nie ma pewności, czy autor natchnionego dzieła nie został właśnie przerobiony w rzeźni na kiełbasy, więc dopatrywanie się objawów geniuszu może okazać się ryzykowne. W tej sytuacji jedynym wyjściem byłoby natychmiastowe skasowanie wszelkich subwencji z funduszy publicznych dla przemysłu rozrywkowego (bo teatry to przecież nic innego, jak przemysł rozrywkowy, podobnie jak cyrk, czy wspomniane klubu go-go). Być może zmusiłoby to pracowników tego przemysłu do większej dbałości o klienta, bo teraz z coraz większą ostentacją go lekceważą, a nawet bezczelnie sztorcują, jeśli oferowany Scheiss niedostatecznie się mu podoba.

Mój nieżyjący już szwagier, będący historykiem sztuki, tłumaczył mi kiedyś przyczyny, dla których jedne dziedziny sztuki upadają, podczas gdy inne – osiągają szczyty doskonałości. Na przykład rzeźba osiągnęła szczyty w epoce chwały Cesarstwa Rzymskiego. Rzeczywiście – oglądałem kiedyś w muzeum Zwinger w Dreźnie marmurową rzeźbę tancerki, wykonującej właśnie taneczne pas. Rzeźbiarz doskonale uchwycił ruch w jego dynamice i nawet pofałdowana, kamienna tunika „powiewała”. Wielkie wrażenie zrobiła też na mnie asyryjska granitowa rzeźba lwa w British Muzeum w Londynie. Takiego skondensowanego okrucieństwa nigdy wcześniej jeszcze nie widziałem, więc nie miałem wątpliwości, że ludzie, którzy potrafili takie okrucieństwo wydobyć z kamienia, musieli wiedzieć o nim wszystko, a więc - że sami też musieli być okrutni. Więc kiedy rzeźba osiągnęła szczyty i nic już nie można było nowego w niej pokazać, ambitni artyści porzucili rzeźbę, którą zajęli się fachowcy gorszego sortu. I rzeczywiście – już w epoce Konstantyna rzeźba coraz bardziej przypomina kamieniarstwo, ale za to do szczytów doskonałości zbliża się mozaika. Kiedy i ona osiągnęła szczyty doskonałości, ambitni artyści znaleźli sobie nową dziedzinę w postaci miniatury, która króluje we wczesnym Średniowieczu. Pojawia się już wtedy malarstwo, ale widać, że to parva principia i dopiero po kilku wiekach ono również osiąga szczyty. Toteż artystów malarstwo zaczyna nudzić do tego stopnia, że malowanie obrazów powierzają przypadkowi, a nawet – jak mogłem się przekonać – świniom. Nie tylko zresztą nudzić; kiedyś proponowałem znajomej malarce, by namalowała Walkirię, ale odniosłem wrażenie, że wolałaby nie próbować. Toteż w naszej epoce, obok fotografii, w której zresztą też już zaczynają pojawiać się dziwactwa, w awangardzie sztuki znalazło się wzornictwo przemysłowe, o czym każdy może się przekonać, oglądając motocykl Harley Davidson.

Cóż jednak może zrobić z ludźmi propaganda! Oto „Gazeta Wyborcza”, która żydowskim zwyczajem lansuje wszelką możliwą tandetę, zarówno intelektualną, jak i artystyczną, triumfalnie doniosła, że pani Anda Rottenberg właśnie sprzedała za milion złotych 90 przedmiotów ze swojej kolekcji, w której była między innymi „torba z soli”. Pod publikacją, która informowała o tej aukcji, jakiś poczciwiec napisał melancholijnie, że „może wstyd się przyznać, ale ni w ząb nie rozumiem sztuki współczesnej”. Inni nie zdobyliby się na taką szczerość, nie ośmieliliby się przyznać do takiego prostactwa. Ale to, że choć jeden zdobył się na odwagę, napawa optymizmem. Toteż zwracam się do niego ze słowami otuchy: Drogi poczciwcze! Odwagi! To nie żaden powód do wstydu! To nie twoja wina, że nic nie rozumiesz! To tylko przynosi ci zaszczyt, że jesteś spostrzegawczy na tyle, iż zauważyłeś, że król jest nagi! I nie bój się tego powiedzieć na głos, bo jeśli inni też się odważą, to jest szansa, że „się podłe zadziwi i zlęknie”. Bo dopóki się nie zlęknie, to – jak widać – inkasuje miliony, żerując na ludzkiej, poczciwej naiwności. Nie mówię o pani Rottenberg, bo nie sądzę, żeby kogokolwiek zmuszała do kupowania obiektów z jej kolekcji, natomiast mam na myśli tych, którzy swoje dochody czerpią z publicznych subwencji, dopuszczając się w ten sposób na swoich bezbronnych bliźnich kradzieży wyjątkowo zuchwałej.



Źródło: michalkiewicz.pl





Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » poniedziałek 17 kwie 2017, 16:56

Granica wolności




Jeszcze przed I wojną światową, na pewnym przyjęciu Wojciech Dzieduszycki wygłosił toast, rozpoczynając od następującej inwokacji: Piękne Panie, Szanowni Panowie i Ty Ekscelencjo, Dawidzie Abrahamowiczu – bo podobno płeć tego dygnitarza nie była wyraźnie sprecyzowana. W podobny sposób przemówił do załogi polskiego transatlantyka jego dowódca, kapitan Eustazy Borkowski z okazji Bożego Narodzenia. Wymieniając kolejno wszystkie grupy tworzące załogę, a więc: „kochaaaani moi staaarsi oficerowie, młooodsi oficerowie, staaaarsi marynarze, młooodsi marynarze, chłooopcy okrętowi, kobieeety, mężczyyyźni” – dochodził do okrętowego kapelana, którego obecność odnotowywał, jako: „iiinne płcie”.

Dotychczas wyróżniano tylko dwie płcie, to znaczy – męską i żeńską, ale pomysłowość ludzka jest niewyczerpana, więc jestem pewien, że od „innych płci” niebawem się zaroi, zwłaszcza, że rządy, które przecież nic, tylko myślą, jakby tu obywatelom przychylić nieba, wychodzą naprzeciw pragnieniu odkrywania coraz to nowych zagadek płciowości i pozwolą odnotowywać w paszportach taką płeć, z jaką posiadacz paszportu będzie się akurat identyfikował. „Akurat” - bo skoro płeć przestanie już być okolicznością obiektywną, a tylko uzależnioną od aktualnej identyfikacji, to ta identyfikacja może być bardzo zmienna; na przykład w dni parzyste obywatel będzie się identyfikował z płcią żeńską, a w dni nieparzyste – z męską, albo odwrotnie. W takiej sytuacji powinien mieć co najmniej dwa paszporty, albo nawet więcej – bo według obserwacji poczynionych przez kosmitów, o których pisał Stanisław Lem – na Ziemi istnieje co najmniej siedem płci. Skoro tak, to rząd powinien każdemu obywatelowi wystawić co najmniej siedem paszportów na każdą płeć – bo któż może z góry przewidzieć, z jaką płcią obywatel będzie się identyfikował w dniu wyjazdu za granicę? Tak wyposażony obywatel będzie przygotowany na każdą ewentualność i jeśli nawet w trakcie lotu z Londynu do – dajmy na to – Nowego Jorku poczuje identyfikację z inną płcią, niż ta, z którą do samolotu wsiadał, to będzie mógł urzędowo udokumentować tę płciową metamorfozę amerykańskim oficerom imigracyjnym.

Oczywiście za każdy taki paszport obywatel będzie musiał zapłacić, a ponieważ z góry nie wiadomo, kiedy taki jeden z drugim obywatel poczuje wokację do innej płci, niż ta, z którą identyfikował się dotychczas, to trzeba będzie wprowadzić obowiązek posiadania siedmiu paszportów, no i oczywiście – ściągnąć za każdy dokument stosowną opłatę. Bo nasi Umiłowani Przywódcy, którzy nic, tylko obmyślają, jakby tu nam przychylić nieba, pozwalają nam na wszystko – nawet na wybieranie sobie płci wedle upodobania – ale nigdy nie pozwolą nam na niepłacenie podatków, ani na wymigiwanie się od opłat. Tutaj wolność się kończy.



Źródło: michalkiewicz.pl





Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » niedziela 23 kwie 2017, 07:57

Witold Gadowski blog "Dziennik chuligana"

Nadchodzi przesilenie?!


Wydaje mi się, ze właśnie nadchodzi kolejny moment przesilenia – starcia pomiędzy obecnymi władzami Polski, a rządzącą do niedawna Societą.

Być może się mylę i mam jakiś rodzaj nadwrażliwości, ale wydaje mi się, ze właśnie nadchodzi kolejny moment przesilenia – starcia pomiędzy obecnymi władzami Polski, a rządzącą do niedawna Societą. Najpierw uporządkuje pojęcia, a potem - krótko - wyłuszczę przesłanki, na których opieram swoje wnioskowanie. Societa – wcale nie utożsamiam jej jedynie z liderami ugrupowań typu PO, „Nowoczesna”, czy postkomunistyczne PSL
o SLD i jej rozdrobnieniach nie wspominam.Wydaje się raczej, że polityczni „liderzy” tych formacji to lalki w dłoniach realnych aktorów politycznej gry w Trzeciej RP.

W rękach jej właścicieli, którzy swój majątek zdobyli dzięki kontrolowanemu procesowi „przestępczej transformacji gospodarczej”.W tle realnej grupy wpływów, którą zwę Societą Trzeciej RP, niezmiennie jawią się wysocy oficerowie komunistycznych służb specjalnych, wykreowani przez nich następcy, oraz dokooptowani ludzie z zewnątrz, którzy zostali od nich uzależnieni dokumentami kompromitacyjnymi. Societa wywodzi się z elit wykreowanych w Polsce przez Józefa Stalina, została nieco wyedukowana i wypolerowana przez zachodni biznes, któremu się wysługiwała.Jak dotąd - aż do 2015 roku - Societa żyła sobie wygodnie – na koszt zwykłych Polaków i czerpała przestępcze frukty z nienotowanego poziomu przestępczości gospodarczej, wyprzedaży majątku i korupcji.

Societa posiada swoich polityków, swoich oficerów służb, swoich dziennikarzy, publicystów, artystów i „autorytety naukowe”.Do dziś de facto w niewielu dziedzinach udawało się robić karierę bez oddania symbolicznego hołdu Sociecie. Świadczy o tym choćby postawa tzw „środowiska aktorskiego”, które najmocniej zostało uzależnione od uśmiechu wpływowej Society. W momentach próby to środowisko niemal w całości melduje się karnie po stronie Society. Kwestia momentu politycznego starcia - dlaczego uważam, że zbliża się moment przesilenia?:Po pierwsze obecne władze wyczerpały już zakres tzw reformy bez dotykania newralgicznych interesów Society. Już dłużej nie da się omijać zasadniczego – finansowego i logistycznego (personalnego) konfliktu z Societą.Po drugie elektorat Prawa i Sprawiedliwości spokojnie czekał ponad półtora roku, w tym czasie nie nastąpiło żadne spektakularne śledztwo, nikt poważny nie stanął przed sądem.Zachodzi więc pytanie: czy tzw „bilans otwarcia” przedstawiony przez rząd pani Beaty Szydło, był jedynie dokumentem propagandowym?!Czy też jednak mają pójść za nim konkretne uszczegółowienia?

Władze i lider PiS czują już chyba, że – zarówno w kwestii śledztwa smoleńskiego, jak też rzetelnego rozliczenia afer gospodarczych – cierpliwość tzw „elektoratu” właśnie się wyczerpuje.Po trzecie, analitycy rządowi – a wierzę, że tacy istnieją – mają chyba już coraz więcej informacji mówiących o tym, że środowisko byłych oficerów WSI nie zasypia gruszek w popiele.Władze stoją więc przed dylematem: albo czekać na rozwój sytuacji i gotować się na obronę przed sprawnie rozwiniętym – w wielu dziedzinach – przewrotem, albo też zadać celny, wyprzedzający cios, który poważnie skomplikuje plany dawnych zupaków i zależnego od nich legionu dziennikarzy, polityków i biznesmenów?

Wniosek:Jeżeli – choć w części – moje rozumowanie jest poprawne, to już dziś należy poważnie wzmocnić zespół odpowiedzialny za bezpośrednią komunikację władz ze społeczeństwem!Obecny sposób komunikowania się jest coraz gorszy i prowadzi do niebezpiecznej defensywy.



http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik ... 9904232950





Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » środa 03 maja 2017, 23:13

Matka Kurka: Żałosne wycie wnuków i dzieci zdrajców Ojczyzny


Trzeci dzień trwa produkcja artykułów i wypowiedzi po słowach Prezydenta Andrzeja Dudy, który wyjaśnił, że kult polskich bohaterów jest zwalczany, bo w mediach i na wielu eksponowanych stanowiskach zasiadają dzieci i wnuki zdrajców Ojczyzny.


Prawdę powiedziawszy byłem zaskoczony, aż tak ostrymi, chociaż oczywistymi słowami Prezydenta. Równie mocno zaskoczył mnie spodziewany odzew. Nie było żadnej niespodzianki w tym, że natychmiast odezwała się cała redakcja Gazety Wyborczej i wycie na Czerskiej nie milknie do dziś. Zupełnie inaczej zachował się TVN, który z zawodowego obowiązku oglądam niemal non stop. Dla TVN wypowiedź Andrzeja Dudy nie istnieje, co jest bardzo, ale to bardzo dziwne.

Widziałem w wykonaniu TVN24 setki akcji, w których byle pierdołę maglowali cały tydzień. Daleko nie szukając kornik w puszczy albo koń z Janowa, były absolutnymi hitami radzieckiej stacji. TVN bardzo chętnie zajmuje się też zupełnie nieistotnymi komunikatami z Pałacu Prezydenckiego, choćby wpisami Andrzeja Dudy na Twitterze. W przypadku wnuków i dzieci zdrajców Ojczyzny nie usłyszałem ani jednego „dzielenia Polaków”, czy też „te słowa są dyskwalifikujące”. Dziwne, bo dałoby się z wypowiedzi Prezydenta zrobić propagandową akcję co najmniej na poziomie „stało ZOMO” i aż się prosiło o analogię do „najgorszego sortu”. Nic z tych rzeczy, cisza na Wiertniczej, którą sobie tłumaczę tylko w jeden sposób. TVN najpewniej wyszedł z założenie, że lepiej przemilczeć coś, co bardzo szybko mogłoby się okazać więcej niż niewygodną prawdą. Podobnie się zachowali w sprawie Durczoka, czy agenta Suboticia.

Cały ciężar oburzenia przejęła na siebie coraz biedniejsza Gazeta Wyborcza, nie wytrzymali i bardzo osobiście odebrali słowa Andrzeja Dudy. Przy lekturze broszury wyznawców marksizmu-leninizmu z Czerskiej, zachowuję się dokładnie tak samo, jak ich czytelnicy, rzucam okiem na tytuł i co najwyżej przeczytam lead, czasami pierwszy akapit. Jest to świadoma higiena ciała i umysłu, dlatego nie potrafię w szczegółach opisać, jakie konkretne żale wylewały wnuki i dzieci zdrajców Ojczyzny. Wiem natomiast, że popłynęła cała rzeka lamentu, chyba każdy redaktor GW wypowiedział się w tej sprawie i jeszcze na pomoc wezwali zaprzyjaźnione rodziny zdrajców Ojczyzny. Na pewno słyszałem wycie Passenta, Środy i ogólny skowyt całej redakcji. Powtarza się w tej fałszywej egzaltacji ta sama bolszewicka nuta, którą znamy od lat.

Dochodzenie do prawdy jest mową nienawiści, wskazanie zdrajców, to dzielenie Polaków, no i na koniec największy wynalazek marksistowskiego relatywizmu – dzieci nie odpowiadają za czyny rodziców. Na tym ostatnim patencie zbudowali karierę takie tuzy Polski Ludowej jak Adam Michnik, Monika Olejnik, Grzegorz Miecugow, Justyna Pochanke, Hanna Lis, a także Jerzy Owsiak i Jakub Wojewódzki. Jak już pisałem swego czasu, sam jestem synem sekretarza POP PZPR, który pełnił swoją funkcję w zapyziałym Państwowym Ośrodku Maszynowym w mieścinie Chojnów. W pełni się podpisuję pod tym, że dzieci nie odpowiadają za grzechy ojca, ale mnie w przeciwieństwie do Olejnik, Miecugowa i Owsiaka wolno tak powiedzieć. Nigdy nie otrzymałem od ojca żadnego wsparcia, stanowiska, czy choćby punktów za pochodzenie i nie mówię o gratyfikacjach związanych ze śmieszną funkcją sekretarza POP, ale o całym wkładzie w moje życie.

Z jednej strony mogę mieć żal, którego nigdy nie miałem, z drugiej jestem czysty jak łza, cokolwiek w życiu osiągnąłem zawdzięczam wyłącznie sobie. Ważne jest również i to, że ani przez sekundę nie uważałem, że PRL był fajny, a PZPR zawdzięczamy odbudowanie Warszawy i zniesienie analfabetyzmu. Słowem nie mam nic wspólnego z polityczną przeszłością mojego ojca i jego grzechami, które nawiasem mówiąc polegały głównie na tym, że całe swoje życie łącznie z PZPR po prostu przepił. Zupełnie inaczej potoczyło się życie potomków zdrajców Ojczyzny, którzy bronią grzechów i systemu „wartości” wyznawanych przez rodziców budujących komunizm.

Monika Olejnik pracowałaby w skupie butelek, gdyby jej tata ubek, nie załatwił jej roboty w Trójce. Adam Michnik prowadziłby dziś bloga na Onet.pl, gdyby jego komunistyczni rodzice, zdradzający Polskę wielokrotnie, nie dali mu życiowego startu. Jerzy Owsiak ze swoim średnim wykształceniem, kaleczeniem mowy ojczystej i trajkotaniem bez sensu, co najwyżej byłby wodzirejem na wiejskich weselach, gdyby nie to, że z jego plecami stali wysoko postawieni resortowi rodzice, należący do „elity” PRL i potem RPIII.

Oni wszyscy na chama musieli wymyślić i wciskać ludziom do głowy te pokrętne usprawiedliwienia, bo inaczej ich karier usprawiedliwić się nie da. Dzieci i wnuki zdrajców Ojczyzny nie odpowiadają za grzechy swoich rodziców. Problem w tym, że wiele z nich skonsumowało grzechy rodziców, broniąc życiowego dorobku i ideologii wyznawanej przez komunistycznych zdrajców, tym samym grzeszą wielopokoleniowo i odpowiadają za dziedziczną kontynuację zdrady.

Matka Kurka/Kontrowersje.net

http://www.fronda.pl/a/matka-kurka-zalo ... 92153.html





Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » niedziela 14 maja 2017, 05:40

Przy grillu, wódeczce i piwku


Akurat minął tak zwany „długi weekend”, z jakim od transformacji ustrojowej mamy do czynienia na początku maja, kiedy to przypadające na 1 maja święto naszych okupantów tylko jednym dniem przedzielone jest od przypadającego na 3 maja narodowego święta w rocznicę uchwalenia konstytucji, a w dodatku ten dzień jest jeszcze świętem kościelnym, jako że na prośbę polskich biskupów w 1920 roku papież Benedykt XV ustanowił święto Matki Boskiej Królowej Polski. Nawiasem mówiąc, to święto przypomina o lwowskich ślubach króla Jana Kazimierza, który 1 kwietnia 1656 roku ustanowił Matkę Bożą Królową Korony Polskiej i Wielką Księżną Litewską. Towarzyszyła temu aktowi, który jeszcze można by uznać za na poły religijny, a na poły państwowy, deklaracja obioru, wygłoszona przez podkanclerzego koronnego, biskupa Andrzeja Trzebickiego „w imieniu rządców, dostojników i wszystkich ludów królestwa tego” to znaczy – wszystkich stanów Rzeczypospolitej – która była już aktem ściśle państwowym, zarejestrowanym w grodzie – o czym wspomina również Henryk Sienkiewicz w „Potopie” - co miało znaczenie takie, jak dzisiaj publikacja w „Dzienniku Ustaw”. Na podstawie tej deklaracji podkanclerzego, wszystkie stany Rzeczypospolitej uznały Matkę Boską za Królową Korony Polskiej, podobnie jak uznawały wszystkich innych królów elekcyjnych. Zatem od 1 kwietnia 1656 roku Matka Boska stała się de iure Królową Polski i Wielką Księżną Litewską, bo obydwa państwa tworzyły wówczas unię, obejmującą między innymi wspólnego króla. Ten akt nigdy nie został uchylony ani przez żadną władzę polską, ani nawet przez żadną władzę zaborczą – abstrahując już od kompetencji władz zaborczych w tej sprawie. Co więcej, w związku z ogłoszeniem przez papieża Piusa XII w roku 1950 dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny, akt z 1 kwietnia 1656 roku nie dotyczył osoby zmarłej, ale żyjącej – bo według tego dogmatu, Matka Boska została wzięta do nieba „z duszą i ciałem”, a więc bez uprzedniego odłączenia duszy od ciała, co, jak wiadomo, oznacza śmierć. Wynika stąd, że Rzeczpospolita Polska przez cały czas, od 1 kwietnia 1656 roku, ma głowę państwa w osobie Królowej, a więc jest państwem o ustroju monarchicznym, bo Królowa raz obrana już nie podlega żadnym głosowaniom. Zatem ci wszyscy prezydenci są w gruncie rzeczy regentami. W takiej sytuacji warto zatrzymać się chwilę nad ratyfikacją przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce ogromny kawał państwowej suwerenności. Wydaje się, że przed ratyfikacją takiego traktatu prezydent Kaczyński powinien skonsultować się z Królową, czy na taką amputację suwerenności swego królestwa wyraża zgodę. Techniczne trudności z nawiązaniem kontaktu w celu uzyskania takiej opinii mają znaczenie drugorzędne i nie można się na nie powoływać w celu usprawiedliwienia takiej samowoli. Tymczasem, o ile mi wiadomo, pan prezydent Kaczyński nawet nie podjął próby uzyskania od Królowej opinii na temat ratyfikacji traktatu lizbońskiego, podobnie jak Polacy nie zastanowili się nad tym w czerwcu 2003 roku, kiedy to w referendum zagłosowali za Anschlussem Polski do Unii Europejskiej. Ciekawe, czy Królowa przypadkiem nie odebrała takiego ostentacyjnego lekceważenia swoich monarszych uprawnień jako wielkiej zniewagi ze strony swoich poddanych, więc jeśli święto Matki Boskiej Królowej Polski mamy traktować serio, a nie jako imprezę przemysłu rozrywkowego, to odpowiednie czynniki powinny wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.

Wróćmy jednak do obydwu świąt. Otóż 1 maja jest świętem naszych okupantów, ponieważ po raz pierwszy na ziemiach Rzeczypospolitej Polskiej obchodzone było w roku 1940, zarówno w części pod okupacją niemiecką, jak i w części pod okupacją sowiecką. To, że za komuny święto to zostało utrzymane przez administrujących Polską sowieckich kolaborantów, to rzecz zrozumiała. Dlaczego jednak zostało utrzymane już po sławnej transformacji ustrojowej? Utrzymanie tego święta naszych okupantów aż do dnia dzisiejszego jest znakomitą ilustracją politycznej schizofrenii, w jakiej po „okrągłym stole” pogrążył się nasz nieszczęśliwy kraj. Jak wiadomo, przy „okrągłym stole”, a tak naprawdę – w ośrodku MSW w Magdalence, doszło do porozumienia przedstawicieli komunistycznego wywiadu wojskowego z przedstawicielami tak zwanej „lewicy laickiej”, czyli dawnych stalinowców w pierwszym, albo drugim (jak w przypadku red. Adama Michnika) pokoleniu, co do ustanowienia władzy nad narodem polskim. Polityczna wojna, jaka w tej chwili jest udziałem naszego nieszczęśliwego kraju, jest następstwem tej siuchty. Komunistyczny wywiad wojskowy walczy o utrzymanie swoich wpływów, dzięki którym, pod osłoną stworzonych przez przedstawicieli „lewicy laickiej” i tak zwanych „pożytecznych idiotów” pozorów demokracji, mógłby nadal okupować nasz nieszczęśliwy kraj. Sojusz „lewicy laickiej” z agenturą Wojskowych Służb Informacyjnych jest na tym tle całkowicie zrozumiały, podobnie jak wysługiwanie się WSI państwu niemieckiemu, które przy pomocy kombinacji operacyjnych, próbuje odzyskać wpływy częściowo utracone na skutek przejścia Polski pod kuratelę USA. Lewica laicka również basuje tym niemieckim staraniom, bo najtwardszym jej jądrem jest żydokomuna, politycznie, finansowo i emocjonalnie zaangażowana w komunistyczną rewolucję, jaka w Europie jest w pełnym natarciu, z wykorzystaniem dla jej potrzeb wszystkich instytucji Unii Europejskiej. Jak wiadomo, celem tej rewolucji jest zniszczenie łacińskiej cywilizacji, żeby z historycznych narodów europejskich uczynić tak zwany „nawóz historii” na którym, „jak grzyb trujący i pokrzywa”, mogłaby rozkwitnąć dominacja starszych i mądrzejszych.

Tedy podczas grillowania, jakiemu przy wódeczce i piwku znaczna część populacji będzie się oddawała, warto sobie o tym wszystkim nieśpiesznie podyskutować, bo skoro już taki schizofreniczny zbitek świąt mamy, to niechże i z tego wypłynie dla nas jakiś pożytek. A poza tym, ponieważ pretekstem dla 1 maja jest „święto pracy”, to warto zwrócić uwagę, że praca w Polsce jest opodatkowana co najmniej tka wysoko, jak artykuły luksusowe. Opodatkowanie pracy w naszym nieszczęśliwym kraju wynosi 41 procent, co oznacza, że jeśli pracodawca chce, żeby pracownik dostał 3000 złotych na rękę, to musi wypłacić dodatkowo 2078 złotych dla państwa. Gdyby system podatkowy był inny, na przykład – gdyby to opodatkowanie pracy zostało zmniejszone przynajmniej do 25 procent, to pracownik mógłby dostawać na rękę 3808 złotych miesięcznie. Czyż nie warto podyskutować przy wódeczce i piwku również o o tym?



Źródło: michalkiewicz.pl




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » poniedziałek 22 maja 2017, 10:35

Stanisław Michalkiewicz...

https://www.youtube.com/watch?v=OGlmlqS0KuY

Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » wtorek 23 maja 2017, 14:38

Świnks




„W Poroninie na jedlinie wiszą gacie po Leninie. Kto chce w Polsce awansować, musi gacie pocałować” - głosił początek wierszyka popularnego w swoim czasie za pierwszej komuny. Mija już 28 lat od sławnej transformacji ustrojowej, a okazuje się, że wśród tych wielkich zmian są też elementy stałe w postaci gaci. Oczywiście już nie po Leninie, bo nastąpiło odwrócenie sojuszy, więc nawet pan redaktor Michnik, chociaż swój zdrowy korzeń wywodzi nie tylko „z miszpuchy cycełesowatej”, ale i od marksistów-leninistów, to przecież może co najwyżej na koszt zimnego ruskiego czekisty Putina wypić i zakąsić w Klubie Wałdajskim, ale żadnych gaci po Leninie całować już nie musi. Nie znaczy to, że inni też już nie muszą; przeciwnie – muszą, z tym, że już nie po Leninie. Teraz, w 28 roku od sławnej transformacji ustrojowej, wspomniany wierszyk mógłby być strawestowany w sposób następujący: „Tam przy Czerskiej, na stoliku, śmierdzą gacie po Michniku. Kto chce w Polsce awansować...” - i tak dalej. Całować śmierdzące gacie po Michniku muszą zwłaszcza debiutanci w zawodzie autorytetu moralnego, na przykład w osobie pani Aleksandry Przybylskiej. Oczywiście to całowanie gaci, to tylko taka metafora i redakcyjny Judenrat od nikogo takiego męczeństwa nie wymaga, a w każdym razie tak mi się wydaje – ale nie znaczy to, że nie ma żadnych rytuałów inicjacyjnych. Najwyraźniej są i co ciekawe – takie same, jak za Józefa Stalina, z którym redakcyjny Judenrat najwyraźniej musi łączyć jakaś niewidzialna pępowina. Otóż za Stalina rytuał inicjacyjny do środowiska mądrych, roztropnych i przyzwoitych, co to w tłumie rozpoznają się po charakterystycznym zapachu, polegał na konieczności złożenia donosu – najlepiej w formie pisemnej, zwłaszcza w postaci jakiegoś gatunku dziennikarskiego - i wszystko wskazuje na to, że ten rytuał inicjacyjny nadal obowiązuje w redakcji żydowskiej gazety dla Polaków. Wskazuje na to nie tylko przykład pana red. Karola Adamaszka z Lublina, który, co prawda już nie jako debiutant, a funkcjonariusz w delatorskim rzemiośle dobrze szczwany („I ty szewczycho Wilhelmino, w tańcu wszelakim dobrze szczwana i ty rzeźniczko Katarzyno...” - pisał średniowieczny poeta francuski Franciszek Villon), podrzucił lubelskiej prokuraturze donos na Grzegorza Wysoka, że w swoim „Biuletynie” dopuszcza się strasznych zbrodni antysemickich, ale i pani Aleksandry Przybylskiej. Pan Adamaszek doniósł lubelskiej prokuraturze, że Grzegorz Wysok dopuścił się antysemickiej myślozbrodni, bo w swoim „Biuletynie” opublikował taki oto antysemicki tekst, że nazwał pana red. Michnika „Żydem roku któregoś tam”. Kidy zeznawałem w tej sprawie przed niezawisłym sądem w Lublinie, powiedziałem, że nie „któregoś tam”, tylko 1990 – bo właśnie wtedy pan red. Michnik dostał nagrodę o tej nazwie od jakiejś nowojorskiej organizacji żydowskiej i ja przyjął, więc nie jest to żadna antysemicka myślozbrodnia, tylko prawdziwa informacja – chyba, że samo słowo „Żyd” zacznie być uważane za nieprzyzwoite – ale ja akurat tak nie uważam. Warto dodać, że proces karny przeciwko Grzegorzowi Wysokowi toczył się przed lubelskim niezwisłym sądem przez bodajże 7 lat, bo sędzia trochę się chyba wstydził skazać oskarżonego na takich podstawach, ale z drugiej strony chyba obawiał się, że jeśli umorzyłby sprawę z uwagi na brak znamion przestępstwa, to żydowska gazeta dla Polaków jego też oskarży przynajmniej o sprzyjanie antysemityzmowi. Próbował się tedy asekurować opiniami biegłych i przewlekaniem sprawy, ale jeden z biegłych okazał się jeszcze większym gorliwcem, niż pan red. Adamaszek, bo – jak podejrzewam – liczył, że jeśli ktoś tę gorliwość zauważy, to kto wie – może dostanie „granty” na udokumentowanie przemożnego wpływu kultury żydowskiej na obyczajowość mniej wartościowego narodu tubylczego, albo jakieś inne szamaństwo. W końcu trzeba było coś zdecydować; albo starosta, albo kapucyn, więc niezawisły sąd wydał wyrok salomonowy; wprawdzie uznał Grzegorza Wysoka za „winnego znieważenia” - nie wiadomo, czy całego „narodu żydowskiego”, czy też jakieś żydowskiej jaczejki, ale z powodu znikomej szkodliwości od kary odstąpił. Ten wyrok trzeba by podsunąć pod nos Fransowi Timmermansowi, który tak sobie upodobał w roli owczarka niemieckiego, że kiedy tylko Nasza Złota Pani go poszczuje, to tarmosi biedną Polskę z prawdziwą zapamiętałością. Tymczasem na tym przykładzie widać, jak niezawisły sąd lawiruje między Scyllą żydowskiego terroru, a Charybdą logiki i przyzwoitości. Podsunąć pod nos i powiedzieć: powąchaj no, wasze!

Pani Aleksandra Przybylska to co innego. Przypuszczam, że w odróżnieniu od red. Adamaszka, czy mojej faworyty z najweselszego w całej „Gazecie Wyborczej” działu religijnego, Katarzyny Wiśniewskiej, w rzemiośle delatorskim dopiero debiutuje. Oto poszła do jakiegoś poznańskiego szpitala i tam w kiosku zobaczyła wystawione na sprzedaż książki, między innymi mojego autorstwa. Ponieważ wśród mądrości, jakich w dotychczasowym życiu sobie przyswoiła, na przykład – że głód wypędza wilka z lasu - dowiedziała się, że jestem – jak rytualnie określa mnie pochodząca ze świętej rodziny Dominika Wielowieyska - „znany z antysemickich wystąpień”, to widok mojej książki w szpitalnym kiosku, a więc w miejscu, w którym mogliby zapoznać się z nią również ludzie chorzy, szalenie nią wstrząsnął. Ale chyba nie tylko wstrząsnął, bo również zainspirował do napisania donosu, który redakcyjny Judenrat skwapliwie wydrukował, pewnie w nadziei, że właściciel kiosku dla świętego spokoju książkę schowa pod ladę, a może nawet w ogóle wycofa i w ten sposób pacjenci będą mieli dostęp tylko do literatury zatwierdzonej przez żydowską cenzurę – tak samo, jak to było za Stalina. Okazuje się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, że skłonności totalniackie nie tylko wysysa się z wiadomym mlekiem, ale kto wie, czy nie są one przekazywane genetycznie, skoro schodzą do poziomu instynktów? Stalinizm w Polsce odżywa i kwitnie między innymi dzięki „Gazecie Wyborczej”, która – chociaż początkowo udawała przywiązanie do pluralizmu i wolności słowa, to teraz porzuciła wszelkie pozory i chociaż pan red. Michnik i teraz chętnie drapuje się w płaszcz Konrada, to cóż tego, skoro żeby nie wiem jak się weń owijał, to zawsze wyłażą mu spod niego stalinowskie cholewy, o których tak plastycznie pisał Osip Mandelsztam: „Śmieja się karalusze wąsiska i cholewa jak słońce rozbłyska!” Jak to pisał inny poeta: „tak wylazła z archanioła stara świnia reakcyjna...”. Oczywiście pan red. Michnik żadną „świnią reakcyjną” nie jest, co najwyżej – jakby określił go pewien, też zresztą jąkający się się ksiądz profesor - „św..., świ... świnksem”.



Źródło: michalkiewicz.pl




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » poniedziałek 29 maja 2017, 09:03

Męczeństwo państwowe i prywatne


Z obfitości serca usta mówią, więc żydowska gazeta dla Polaków już nie mogła powstrzymać radosnych hercklekotów serca gorejącego na wiadomość, jak to na posiedzeniu Rady UE aż 17 państw skrytykowało Polskę za uchylanie się od przyjęcia zaleceń Komisji Europejskiej w sprawie tubylczego Trybunału Konstytucyjnego. Ale to znaczy, że 9 krajów Polski nie skrytykowało – bo Unia Europejska liczy 28 państw członkowskich. Tymczasem żydowska gazeta dla Polaków napisała, że Polskę „wsparły” tylko Węgry. Ha! Mogłoby być lepiej, ale miejscu żydowskiej gazety dla Polaków, ja bym tak węgierskiego wsparcia nie lekceważył. Pamiętamy przecież węgierskie wsparcie dla Polski w roku 1920, kiedy to wybitny przedstawiciel żydokomuny w osobie Lejby Bronsteina, co to dla zmylenia głupich gojów przybrał pseudonim „Lwa Trockiego”, wiódł na Polskę bolszewickie wojsko. Tymczasem Węgry oddały do dyspozycji Polski fabrykę amunicji na wyspie Csepel w Budapeszcie, dzięki czemu eszelony mogły dosłownie w ostatniej chwili dostarczyć amunicję karabinową i artyleryjską na stację kolejową w Skierniewicach, skąd prosto z wagonów dostarczana była na pierwszą linię podczas bitwy warszawskiej, umożliwiając zwycięstwo. Inne kraje Unii Europejskiej, jak na przykład Niemcy, zablokowały transport amunicji dla Polski, podobnie jak Gdańsk i brytyjscy dokerzy, których tamtejsza żydokomuna podburzyła przeciwko naszemu krajowi i w związku z tym odmówili ładowania amunicji dla Polski. Zatem skoro Komisja Europejska, w której misję tarmoszenia Polski powierzono owczarkowi niemieckiemu w osobie Fransa Timmermansa, wszczęła przeciwko Węgrom podobną „procedurę”, jak i przeciwko Polsce, to jasne, że Węgry nie będą przyłączały się do jakichś idiotycznych krytyk, gwoli udelektowania pacanowskiego autorytetu w osobie pana profesora Andrzeja Rzeplińskiego. Żydokomuna stoi oczywiście murem za panem profesorem Rzeplińskim i Trybunałem Konstytucyjnym, bo na tym etapie strona żydowska ściśle koordynuje swoją politykę historyczną z historyczną polityka niemiecką w nadziei, że Nasza Złota Pani pozwoli żydowskim organizacjom przemysłu holokaustu umoczyć pyski w melasie, nakazując ekspozyturze Stronnictwa Pruskiego zrealizowanie żydowskich roszczeń majątkowych, jakie wysuwają przeciwko Polsce – ale ten interes niekoniecznie musi się udać, mimo zainstalowania w gmachu Muzeum Historii Żydów Polskich Biura Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego z zasięgiem na całą Europę Środkową. Ale na razie każdy, kto tylko gwoli dogodzenia swoim pragnieniom chciałby przy niemieckiej pomocy wypłukać z Polski resztki suwerenności, cieszy się poparciem żydowskiej gazety dla Polaków, która gotowa wykreować autorytet moralny niechby i z notorycznego szubrawca. Takie skłonności i umiejętności nabywa się ze stosownym mlekiem, podobnie jak kierowanie się mądrością etapu. Ale wedle stawu grobla – bo Niemcy są narodem zdyscyplinowanym i jeśli, dajmy na to, teraz jest rozkaz, by nosić Żydów na rękach, to nie pozwolą nikomu się w tej gorliwości wyprzedzić, ale gdyby tak pewnego dnia padł jakiś inny rozkaz, to też nie pozwolą się nikomu wyprzedzić. W takiej sytuacji rozsądek podpowiadałby, by nie przeciągaćstruny w podskakiwaniu z radości na widok męczeństwa, jakiego nasz nieszczęśliwy kraj doznaje na skutek tarmoszenia przez sforę owczarków niemieckich, wśród których, w charakterze przewodnika stada, wyróżnia się wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Jak to śpiewał w swoim czasie Piotr Szczepanik - „Nigdy więcej nie ryzykuj jednym słowem – mogę później nie zapomnieć, co mi powiesz!”

Warto to sobie przemyśleć tym bardziej, że możemy w czasie rzeczywistym obserwować skutki zatwardziałości prezesa TVP Jacka Kurskiego, w następstwie której męczeństwa dozna pani Katarzyna Szczot, używająca estradowego pseudonimu „Kayah”, której zatwardziały prezes Kurski miał postawić szlaban na występy podczas festiwalu piosenki w Opolu bo wspierała KOD. Interweniował w tej sprawie prezydent Opola, pan Arkadiusz Wiśniewski – i słuszna jego racja, bo przecież Kayah już raz doświadczyła męczeństwa, co zresztą zrelacjonowała w piosence „Testosteron”, obwiniając ten hormon nie tylko za „osamotnienie, zdradę i gniew”, ale również za „przelaną krew” - najprawdopodobniej z nosa. Nic zatem dziwnego, że w geście solidarności z naszą męczennicą pani Kasia Nosowska też w Opolu nie zaśpiewa. Pani Nosowska jest dyrektorką promowanego przez browar Żywiec projektu „Męskie granie”, ale ten gest dowodzi, że jest wrażliwa również i na granie damskie. Jestem pewien, że gest pani Nosowskiej zainspiruje również inne gwiazdy estrady do okazania podobnych gestów i w rezultacie dojdzie do bojkotu festiwalu opolskiego. Byłoby to wydarzenie bez precedensu od czasów pani redaktor Ireny Dziedzic, które z pewnością odbiłoby się szerokim echem wśród pracowników przemysłu rozrywkowego we wszystkich bantustanach Unii Europejskiej, zwłaszcza gdyby stary finansowy grandziarz Jerzy Soros zrekompensowałby celebrytom utratę alimentów na przykład w postaci konkurencyjnego festiwalu piosenek wolnościowych, na przykład takich: „Nie zna granic ni kordonów pieśni zew, pieśni zew, pieśni zew. Nie zamilknie, nie ucichnie wolny śpiew, wolny śpiew, wolny śpiew. Przez cały świat słowa pieśni tej niech niesie wiatr, niech rozbrzmiewa młodzieżowy wolny śpiew, wolny śpiew, wolny śpiew!” Tak śpiewali członkowie Związku Młodzieży Polskiej za panowania Józefa Stalina, kiedy nasz nieszczęśliwy, a właściwie bardzo szczęśliwy kraj, pod dyrekcją klasowej trójki wszechmogących Żydów: Jakuba Bermana, Hilarego Minca i Romana Zambrowskiego, podobnie jak inne, bardzo szczęśliwe kraje, tryskał wolnością i praworządnością aż po dziurki w nosie. W ten oto sposób z prywatnego męczeństwa pani Katarzyny Szczot wyłoni się potężne męczeństwo państwowe, a nawet – międzynarodowe, znaczy się – internacjonalistyczne, które podziwiać będą i partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący, żywi i uma... no, mniejsza z tym.

Na tle takiego rozmachu możemy tylko współczuć panu Tomaszowi Siemoniakowi, byłemu ministrowi obrony, który też doświadczył męczeństwa, zapowiadając bojkotowanie rządowej telewizji. To odważny gest, zwłaszcza, że nikt może go nie zauważyć na tle męczeństwa o zasięgu internacjonalistycznym, co jeszcze raz dowodzi wyższości męczeństwa zbiorowego i publicznego, znaczy się - państwowego nad prywatnym.

Źródło: michalkiewicz.pl




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » środa 21 cze 2017, 05:52

Uchodźców do Izraela!


Słynna anegdota o mężu, co to po powrocie do domu zastał żonę w sytuacji wskazującej na małżeńską zdradę opowiada, jak to w poszukiwaniu gacha otwiera on drzwi do poszczególnych pokoi, po czym z hałasem je zamyka, komunikując raz po raz: tu go nie ma! Wreszcie otwiera szafę, a tam widzi golasa, ale z rewolwerem w ręce. - I tu go nie ma! - woła zatrzaskując z hałasem drzwi szafy. Anegdotka ta pasuje jak ulał do fali „terroryzmu”, jaka rozlewa się po Europie za sprawą tak zwanych „uchodźców”, którym ostentacyjnie współczują zwłaszcza osoby szczególnie chronione przez tajniaków, apelując do chrześcijańskiego miłosierdzia – i tak dalej. Nawiasem mówiąc, warto przypomnieć, że chrześcijański nakaz miłości bliźniego nie nakazuje bynajmniej, by kochać go bezgranicznie. Wyznacza granicę w postaci wskazówki: „jak siebie samego” - co oznacza, że ta miłość nie powinna posuwać się do szkodzenia samemu sobie, albo – w przypadku miłości zbiorowej – nie prowadziła do ściągania niebezpieczeństwa a zwłaszcza zagłady na społeczność miłującą. Chrześcijaństwo bowiem jest wprawdzie religią wymagającą, ale – w odróżnieniu od pana redaktora Michnika - od nikogo nie wymaga, ani nawet nie oczekuje naiwności. To, że wielu dygnitarzy sprawia wrażenie, jakby o tej prostej zasadzie zapomniało, nie oznacza, ze przestała ona obowiązywać, tylko – że cierpimy na potężny kryzys przywództwa.

Warto tedy przypomnieć, że problem „uchodźców” pojawił się w następstwie misji pokojowych i stabilizacyjnych, wojen o pokój i demokrację oraz jaśminowych rewolucji. Wtrąciły one wiele krajów Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Afryki Północnej w stan krwawego chaosu. Tak się akurat złożyło, że prawie wszystkie te kraje były w przeszłości uważane za potencjalne zagrożenie dla Izraela. Bo na przykład Jordania, którą rządzi tyran, wcale w stan krwawego chaosu wtrącona nie została. Nikomu nie przychodzi do głowy, by walczyć tam o demokrację, albo inne makagigi – bo Jordania w 1994 roku podpisała z Izraelem traktat pokojowy. Z perspektywy czasu wygląda zatem na to, że wszystkie te operacje pokojowe i tak dalej, zostały przeprowadzone w interesie Izraela, chociaż oczywiście – pod całkiem innymi pretekstami. Dodatkową poszlaką która by na to wskazywała, jest przekonanie żywione przez byłego prezydenta USA Jerzego Busha juniora, a być może i całą dynastię, że Królestwo Boże na ziemi nastąpi dopiero po przejęciu politycznej władzy nad światem właśnie przez Izrael. Polityka w ogóle tylko pozornie jest racjonalna, bo nie da się racjonalnie uzasadnić potrzeby dominacji, która jest motorem wszelkiej polityki – a cóż dopiero, gdy na tę potrzebę nakładają się jeszcze jakieś wariactwa? Kolejną poszlaką jest okoliczność, że coraz więcej Żydów stawia znak równości nie tylko między antysemityzmem i spostrzegawczością, bo to było zawsze, ale również – między antysemityzmem, a każdą krytyką postępowania Izraela, najwyraźniej ulegając rasistowskiemu uroszczeniu, jakoby Żydzi byli wyjątkowi w całym Wszechświecie, w związku z czym mieli prawo instrumentalnego traktowania wszystkich innych narodów. Środowiska żydowskie, wykorzystując w tym celu również tak zwanych pożytecznych idiotów, których na tym świecie niestety jest coraz więcej, próbują narzucić ten paranoidalny pogląd całemu światu, co oczywiście musi rodzić rozmaite napięcia. Stan krwawego chaosu, w jaki w interesie Izraela zostało wtrąconych wiele krajów, jest przyczyną i pozorem moralnego uzasadnienia dla wędrówki ludów z rejonu Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Afryki Północnej do Europy. Wśród tych wędrowców dominującą grupę stanowią młodzi mężczyźni przed 30 rokiem życia, a więc mężczyźni zdolni do walki. Ogołocenie tamtych obszarów z półtora, a może nawet dwóch milionów takich mężczyzn, potencjalne zagrożenie dla Izraela dodatkowo zmniejsza, podczas gdy dla Europy – zwiększa. Poza tym warto zwrócić uwagę, że wyekspediowanie jednego takiego podróżnika do Europy kosztuje kilka tysięcy euro i chociaż tamte kraje zostały zniszczone przez operacje pokojowe i obecny krwawy chaos, w którym mnóstwo ludzi potraciło dorobek całego życia, to jednak podróżnicy jakoś te pieniądze zdobywają, gwoli opłacenia przemytniczych mafii. Chyba jeden gołodupiec nie pożycza od drugiego – bo i skąd? Zatem ktoś musiał stworzyć dla całej operacji inżynierię finansową i linie kredytowe, dzięki którym podróżnicy mogą ruszyć w drogę. Ale muszą przecież dać jakieś zabezpieczenie, zwłaszcza, że ruszają w siną dal. Jedynym zabezpieczeniem są zakładnicy z kręgu najbliższej rodziny – i to tłumaczy przyczyny, dla których „uchodźcy” próbują dostać się do krajów o najwyższym socjalu – bo trzeba pozostałą na miejscu rodzinę wykupić z niewoli – a w tamtych rejonach to nie są żarty. Widzimy zatem, że mamy do czynienia z precyzyjnie zaplanowaną operacją, której celem może być wywołanie w Europie wojny na wyniszczenie. Pewne światło na tę sprawę rzuca buńczuczna deklaracja, jaką jeszcze w 1989 roku złożył ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Jakub Delors, stwierdzając w przemówieniu, że celem Unii Europejskiej jest wypowiedzenie wojny ekonomicznej Stanom Zjednoczonym. Ponieważ żydowskie lobby polityczne ma na politykę USA ogromny wpływ; niektórzy powiadają nawet, że „ogon wywija psem”, no to nic dziwnego, że wszystko się zazębia tym bardziej, że coraz częściej pojawiają się głosy o potrzebie przeniesienia Izraela w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Wprawdzie w Europie bywało rozmaicie, ale – jak zauważył Franciszek ks. de La Rochefoucauld – tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, że przekonał się o bezskuteczności pierwszego, więc nic dziwnego, że Żydzi również próbują – zwłaszcza w perspektywie możliwości wejścia niektórych krajów muzułmańskich w posiadanie broni jądrowej - rozglądać się po świecie w poszukiwaniu jakiejś alternatywnej siedziby. Wiele wskazuje na to, iż argusowe oko spoczęło na żyznych obszarach Ukrainy, którą już rządzi premier Włodzimierz Hrojsman, którego – w odróżnieniu od premiera Arszenika Jaceniuka, zaledwie „podejrzewanego” o żydowskie pochodzenie - już o nic podejrzewać nie potrzeba, no i Polski, gdzie w środowisku żydowskiej gazety dla Polaków mnożą się haggady o powojennej martyrologii Żydów, niczym w czasach stalinowskich opowieści naocznych świadków o stonce zrzucanej na kartofliska spółdzielni produkcyjnych przez amerykańskie samoloty. Trafiły one nawet do literatury dla dzieci w postaci nieśmiertelnego poematu Jana Brzechwy „Stonka i Bronka” („A i wróg jest także gotów zrzucać stonki z samolotów”), zaś JE Andrzej Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce i JE Anna Azari, ambasador Izraela w Polsce, poparli niedawną antyrządową demonstrację sodomitów w Warszawie. Skoro Izrael nie ma większych zmartwień, to może przyjąłby wszystkich muzułmańskich uchodźców – bo przecież ta wędrówka ludów odbywa się za jego przyczyną.

Stanisław Michalkiewicz


http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3963





Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » środa 21 cze 2017, 06:26

Anegdotka ta pasuje jak ulał do fali „terroryzmu”, jaka rozlewa się po Europie za sprawą tak zwanych „uchodźców”, którym ostentacyjnie współczują zwłaszcza osoby szczególnie chronione przez tajniaków, apelując do chrześcijańskiego miłosierdzia – i tak dalej.

Nawiasem mówiąc, warto przypomnieć, że chrześcijański nakaz miłości bliźniego nie nakazuje bynajmniej, by kochać go bezgranicznie. Wyznacza granicę w postaci wskazówki: „jak siebie samego” - co oznacza, że ta miłość nie powinna posuwać się do szkodzenia samemu sobie, albo – w przypadku miłości zbiorowej – nie prowadziła do ściągania niebezpieczeństwa a zwłaszcza zagłady na społeczność miłującą.

:D
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » wtorek 04 lip 2017, 14:21

Knurów - prawdziwa historia

-Dawid, pamiętaj żeby uważać- wycedziła z siebie kobieta z dzieckiem na rękach
-Kochanie, przecież zawsze ci mówiłem, że gdy Polska wzywa moim honorem jest walka- powiedział Dawid szykując się do wyjścia. Nie spodziewał się, że ostatni raz widzi swoją żonę i dziecko. Cóż jednak mógł zrobić, skoro gra toczyła się o tak wysoką stawkę.
Dnia poprzedniego, jak to zawsze bywało, o 21:37 w piątkowy wieczór, wybrał się na piwo z kumplami. Wybrali najdogodniejsze miejsce do spożycia najbardziej polskiego z piw - Harnasia, który jako jedyny oddaje najczystszą woń lechickiego chmielu. Wieczór był poważny, następnego dnia na tutejszym stadionie miał się bowiem odbyć mecz IV ligi między Concordią Knurów a Ruchem Radzionków.

Pech chciał, że gdy spożywali alkohol tuż obok nich przechodził pozornie nieświadomy niczego policjant. Krewki Damian, jeden z najodważniejszych knurowskich chuliganów i wierny kompan Dawida, nie namyślając się długo postanowił zmierzyć się z przechodniem. Dawid przeczuwał jednak, że może kryć się za tym jakiś spisek, mimo to postanowił nie reagować w tej sytuacji.
Damian podszedł do policjanta i rzucił:
-Przepraszam pana, czy pan czasem nie pracuje w policji? Wydaje mi się, że pana kojarzę i stąd też w tej sytuacji muszę wyzwać pana na pojedynek.
Policjant odwrócił się złowrogo, jakby zdawał się tylko zaskoczony, bowiem po grymasie jego twarzy można było odczuć złe intencje.
-He he ty dresiarska k***o, dałeś się złapać, teraz srogo za to k***a zapłacisz- wypluł z siebie policjant przez zaciśnięte mocno zęby.
-To się zaraz okaże barbarzyńco!- odparł Damian, nie zdawał sobie jednak sprawy z tego do czego zaraz dojdzie. Z pobliskich krzaków wyskoczyło 4 innych policjantów, a z nimi byli jeszcze kibic Ruchu Radzionków oraz naczelnik pobliskiego posterunku inspektor Ibrahim Zojgielbaum - Żyd, komunista i największa menda ze wszystkich policjantów w Knurowie. Po 1989tym dzięki układom utrzymał się na stołku i dalej terroryzował okoliczną ludność. Ukrywał się w krzakach żeby nagrać zachowanie zbyt śmiałego kibica.
-Zojgielbaum draniu! Co to za policyjna prowokacja?! Co ty tu robisz?!- krzyknął zdezorientowany i przejęty Damian
-Wszystkho mamy polszki śmieciu na taszme, zdechnesz w sztume i nigdy ne zobaczysz jusz żona ani córka! HEHEHE- zaśmiał się Zojgielbaum z biednego Damiana, który dobrze wiedział, że ma wyrok w zawieszeniu i ujawnienie nagrania z tej zaczepki mogą skończyć się więzieniem.
Reszta chłopaków, Dawid, Sebastian i Rafał, jak tylko wyzerowali Harnasie, podbiegli do nich i wstawili się za Damianem.
-Niczego mu nie zrobicie! Najpierw musicie nas pokonać! Chodźcie śmiało jest nas mało! Chodźcie... - począł krzyczeć Dawid a za nim reszta chłopaków, którzy wpadli w trans wykrzykując to wyzwanie niczym mantrę.
Entuzjazm i wola walki nie utrzymała się długo, bowiem Zojgielbaum przyszedł tu w konkretnym celu i nie chodziło mu o jakąś bijatykę.
-Oszczędzcze sobe to przedstawiene P*****i! Popacz kogo ze sobą wziąłem Damianku! - wycharczał z siebie Żyd ku uciesze i wrzawie reszty policjantów. Po chwili zza jego pleców wyłoniła się kobieca postać z dzieckiem
Damiana zalał zimny pot, nieuporządkowane myśli zaczęły krzątać się po jego głowie, jakby ten wieczór, ta sytuacja, nie działy się naprawdę.
-Ty.. ty.. nędzy żydowski robaku.. ZOSTAW JĄ!- wycedził Damian, prawie zalany łzami próbował rzucić się na Zojgielbauma i ratować kobietę z dzieckiem, które okazała się być jego żoną z córką
Do porządku doprowadzili go policjanci bijąc go po kolanach pałkami z dospawanymi żyletkami. Damian upadł.
-Czego ode mnie chcesz Żydzie- zapytał
-Jutro jest mecz P****u, jeśli chcesz odzyskacz swojom rodzinem będziesz musiał przedrzeć się do sektora kibiców Ruchu Radzionków, tam pilnować jej będzie Szamil, wskazując na postawnego kibica, który mu towarzyszył. Był to mężczyzna wysoki i barczysty, o przeszywającym spojrzeniu oraz semickim nosie.
-Jeśli zdołacz jom odbicz hehe to uwolnię także i Polskiem od żydowskich wpływów he he, pamiętaj jednak albo ty albo twoja rodzina, jeśli ją odbijesz taszma wpłyne do prokuratury i pójdziesz siedziecz, jeśli tego nie zrobisz, już nigdy ich nie zobaczysz! He he- zaśmiał się Żyd, a za nim wrzawa bydląt niczym wydobyta z troglodyckiej pieniawy najnikczemniejszego śmiechu
Towarzystwo rozeszło się zostawiając okaleczonego i pobitego Damiana, zostali z nim tylko chłopaki.
-Co ja mam teraz zrobić? Dawid błagam. Powiedz mi.- lamentował Damian patrząc się żałośnie w stronę swego przyjaciela.
Dawid czuł się źle, wiedział bowiem, że gdyby ostrzegł Damiana do sytuacji mogłoby nigdy nie dojść. Wyrzuty sumienia nie pozwoliły mu zostawić tej sprawy samej sobie.
-Jutro odbiję Twoją żonę i córkę oraz uwolnię Polskę raz na zawsze od żydokomuny!- zadeklarował Dawid, a reszta chłopaków legła do jego stóp. Po twarzy Damiana poczęły ściekać łzy.

Była godzina 17:30 następnego dnia, na stadionie mecz dobiegał końca. Chłopcy, oczekujący na starcie, oświetlali trybunę racami. Ultrasi zagrzewali mężnych chuliganów do walki, jak to dawniej robili druidzi wobec pierwszych husarzy. W tętnie stadionowych przyśpiewek dało się jakby wyczuć głosy lechickich przodków, którzy wyklęci przez historię przemawiali do polskich serc za pomocą kibolskich głosów.
-Już czas- powiedział Dawid zaciskając dłonie na kracie ogrodzenia, które za chwile miał przeskoczyć.
Damian patrząc na poświęcenie swojego przyjaciela ledwo powstrzymywał łzy. Bo tak jak mówił Molesta Ewenement - jeśli" przyjaciół policzysz na palcach jednej ręki to już dużo w tych czasach".
Przed skokiem przez płot Dawid spojrzał na dymy unoszące się do nieba jakby były one modlitwami. Dla tych, którzy nie rozumieli o co chodzi w kibicowskim życiu, dym ten mógł stanowić jedynie zasłonę. Dla prawdziwego kibica, który wierzy w swoje ideały, owa mgła potrafiła odsłonić niebo i zdarzało się to nie zwykle rzadko.
Któż mógł przewidzieć, że stanie się tak tamtego dnia. Dawidowi dane było doznać objawienia. Zobaczył lechickich przodków, którzy na koniach ciągnęli mosiężne słupy, jakie zatknąć mieli na lechickich granicach na Renie, Dunaju i Gangesie. Wtedy ukazał mu się lechicki wój:
-Dawidzie, jesteśmy z Tobą, idź a jeszcze dziś zobaczysz Polskę! Od oceanu do oceanu!
Początkowo nasz bohater poczuł lęk, lecz spokój głosu i widok przodka dał mu sił i zaszył się w nim niepowstrzymany entuzjazm.
-Za mną bracia! Polska wzywa! - poderwał resztę kiboli do walki. Wybiegli na boisko.
Tymczasem po stronie policjantów i Ruchu Radzionków, trwała narada. Zojgielbaum szykował się do finalizacji swojego niecnego planu. Decyzję trzeba było podejmować szybko.
-Ayyyyj! Ayyyj! Tomaszuk! Tomaszuk! Chodzcze tu!- powiedział Żyd do jednego z uzbrojonych policjanów- pamiętasz co my obecywałesz? Dziś chce dostacz mięso goja! Ma być koszerne, dam czy tyle szekly ile ono waży! Ayyyj! Ayyyj!
Tomaszuk tylko kiwnął głową, jako policyjna bestia i granatowy oprawca, potrafił zrobić wszystko dla garści szekli. Załadował swoją strzelbę specjalną amunicją, którą szykował właśnie na ten dzień.
Gdy Dawid prowadził szarżę na trybunę przyjezdnych, czuł jakby płynął razem z wiatrem, świadkowie tamtego dnia wspominają, że w czasie jego szarży dało się słyszeć szelest husarskich skrzydeł. Dawid wziął tak duży rozpęd, że tylko twardy policyjny kordon mógł go powstrzymać.
Na ten dzień inspektor Zojgielbaum przyszykował specjalny oddział żydowskich komunistów, którzy tylko czekali na takie okazje i w momencie gdy pierwsi husarze, kibole wyklęci, dobiegali do ogrodzenia, padł strzał.
Dawid będący blisko barierki, zdążył spojrzeć jeszcze na stojącą za barierką kobietę swojego przyjaciela, którą zobowiązał się uwolnić.
Wtedy padł huk. Świst. Świat jakby na chwilę się zatrzymał, wszystkie myśli uległy spowolnieniu. Nastąpiło tępe uderzenie. Dawid nie wiedział co się stało. Wziął nawrót i począł iść w stronę własnej trybuny. Świat jakby zamilkł. W ciszy maszerował przez boisko.
Szok sprawił, że nie odczuwał bólu, choć powoli zaczął zdawać sobie sprawę z tego co się właśnie stało. Został bowiem postrzelony w szyję przez policyjnego oprawcę.
Damian oczekujący na trybunie, z rozpaczy począł zaciskać kraty w dłoniach, tak mocno jakby próbował je przeciąć. "Nie" - było to jedyne słowo, które był w stanie z siebie wykrztusić.
Reszta husarzy widząc, że ich wódz zaczął się wycofywać rozpoczęła panicznie rejterować.
Zojgielbaum widząc ranionego Dawida począł rozkoszować się chwilą.
-Tak! Tak! Rytuał prawie dopełniony! Ay vaj! Ay vaj!- krzyczał w ekstazie, bowiem z Dawida poczęła uchodzić krew, szykując jego ciało do żydowskiej uczty. Nim jednak stanie się ono koszerne, przez szyję musiała ulecieć cała jego krew. Nic tak nie sprawiło przyjemności Żydowi jak śmierć goja.
W tym samym czasie Dawid wsparty na ramionach Rafała dotarł do finalnej stacji swojego żywota. Leżąc na murawie boiska nie czuł już bólu. Przemówił do swojego przyjaciela:
-Nie płacz mój kochany! Ahh! To już mniej boli! To za Polskę! To za nią jest tak rozkosznie umierać! - mówił a z jego ust poczęła cieknąć krew.
-Chociaż dziś przelałem swoją krew to wiem, że nie pójdzie ona na marne. Zaprawdę, ziemia którą nią użyźnię przyniesie plony, z których wyrośnie Wielka Biała Polska!- dodał oddając ostatnie tchnienia.
Jego ostatnim życzeniem było powąchać zapach dymu z racy, dlatego też przyjaciele rzucili ją w jego stronę. W tym czasie, Zojgielbaum nie tamując krwawienia, począł reanimować męczennika żeby szybciej zaczęła uchodzić z niego krew.
-Zojgielbaum! - wykrztusił w agonalnych słowach - jeśli chcesz mego ciała to uwolnij żonę i córkę Damiana!
-Interesy z tobom to przyjemnoszcz P*****u - zaśmiał się semita
Żyd słów dotrzymał, uwolnił kobiety, ale nie Polskę. Na ojczyznę nie trzeba było jednak czekać długo, bowiem w tym samym roku, dzięki Kukizowi, do parlamentu weszli pierwsi narodowcy od 76 lat.
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » wtorek 04 lip 2017, 14:56

Polska Podziemna AD 2016

Obrazek

W roku 2015 rozpoczęła się okupacja Polski przez pisowskich najeźdźców. Nastał czas terroru i ucisku. Represje kaczystowskiego reżimu dotknęły wszystkich warstw ludności. Inteligencja (Piotr Tymochowicz, Weronika Rosati, Przemysław Saleta i Anja Rubik) zaczęła masowo opuszczać kraj. Daniel Olbrychski został wyrzucony z Klanu i zmuszony do podjęcia pracy, Tomasz Lis utraciwszy program w TVP, w akcie desperacji poszukuje w sieci Ukrainek waginoswobodnych, Krystyna Janda dostała mniejsze dotacje, Krzysztof „Pudel” Mieszkowski stracił nowoczesny teatr, a Tomasz Karolak słuch i talent.

Na skutek kaczystowskiego terroru w szkolnictwie wyższym, profesor Hartmann, profesor Stępień i Joanna Senyszyn zmuszeni zostali do dorabiania w branży pornograficznej. Występują jako Tro Sado Maczo Mieszane. Dodatkowo Joanna Senyszyn dorabia śpiewając kolędy na Święto Czterech Króli. Profesor Monika Płatek z profesorem Zygmuntem Baumanem tańczą na rurze w klubie go-go o nazwie Night Schechter, a profesor Rzepliński rozbiera się na wieczorach panieńskich tańcząc w rytmie Międzynarodówki rapując orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego..

Represje dotknęły nawet wyższą kastę sędziowską. Sędziowie są masowo i brutalnie zmuszani do ujawniania majątków. Ci, którzy stawiają opór deportowani są w dalekie Bieszczady, z nakazem pracy w miejscowych sądach.

Terroryści w czarnych sutannach grasują na ulicach zmuszając ludzi do odmawiania różańca i śpiewania Gorzkich Żali.

Media zostały brutalnie spacyfikowane, Gazeta Wyborcza działa już tylko dzięki dotacjom żarliwego polskiego patrioty, Grzegorza Sorosza, dziennikarze TVN na śmietnikach szukają materiałów do reportaży, a w TVP dopuszczany jest do głosu jedynie pisowski siepacz, Antoni Macierewicz.

W kinach wyświetla się jedynie film „Smoleńsk” i przemówienia reżimowego prezydenta Andrzeja Dudy. W radio puszczane są non-stop homilie Ojca Rydzyka przeplatane utworem „Ojciec Tadeusz jak Prometeusz”.

Matki, w wyniku represyjnego programu 500+ brutalnie oderwane od pracy na kasach w hipermarketach, zachodzą z rozpaczy masowo w ciąże. Dzieci zmuszane są do zjadania w szkołach niezdrowych drożdżówek. Na dodatek reżim zdecydował, że dzieci nie pójdą już do szkoły. Nie pójdą w wieku lat 6-ciu, lecz 6-ciu lub 7-miu, co katastrofalnie wpłynie na obniżenie poziomu wykształcenia społeczeństwa. Likwidowane także są gimnazja, które były kuźnią wielkich talentów naukowych i ważnym etapem w doświadczalnym testowaniu środków halucynogennych przez chłonną wiedzy młodzież.

Obniżka esbeckich emerytur wpłynęła na drastyczny spadek pogłowia trzody chlewnej, padł Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak, a Ryszard Kalisz schudł o kilogram, co może doprowadzić do gruntownego wyniszczenia organizmu i lewicy.

Reżim wprowadził również darmowe leki dla seniorów, co może doprowadzić do uzależnień i w wyniku tego masowych zgonów wśród ludzi w podeszłym wieku. Obniżona granica wieku emerytalnego doprowadzi z kolei do depresji z powodu bezczynności i przedwczesnych zgonów. Jest to świadoma i cyniczna polityka eksterminacji starszego pokolenia.

Okupant kaczystowski doprowadził do izolacji Polski na arenie międzynarodowej zamykając granice dla Arabów konających w męczarniach na ból jąder z powodu braku seksu i nadmiaru ładunków wybuchowych..

Naturalną odpowiedzią na kaczystowski terror było powstanie ruchu oporu. Patronami tego ruchu zostali członkowie rządu na uchodźctwie, Donald Tusk pseud. „Chyży Rój”, Elżbieta Bieńkowska pseud’ „Alejaja”, Marcin Szulc pseud. „Kapo”, Gej Verhofstadt pseud. „Tępy Guj” oraz Jean-Claude Junker pseud. „Ostra Flacha”.

Państwem podziemnym w kraju kierują Mateusz Kijowski pseud. „Aliment”, Radomir Szumelda pseud. „Ciasna Kiszka”, Kamila Gasiuk-Pihowicz pseud. „Myszka”, Ryszard Petru pseud. „Rubikoń” i Roman Giertych pseud. „Wierzchowiec”.

Ruch oporu o nazwie Komitet Oporu Destrukcyjnego (KOD) działa zarówno w mieście jak i na WSI, a jego zadaniem jest walka z kaczystowskim okupantem za pomocą ataków na pisowskie posterunki, wykolejanie pisowskich pociągów, wysadzanie pisowskich mostów, odbijanie więźniów politycznych i wykonywanie wyroków na przedstawicielach pisowskiego reżimu przez Ryszarda Cybę.

Państwo podziemne posiada własne drukarnie, gdzie wydaje podziemną prasę i książki o prawdziwej historii Polski, w których AK-owcy są bandytami, ubecy bojownikami o wolność a Bolek nie jest Bolkiem. Działają również tajne komplety, czyli podziemne szkoły, w których przedstawiciele elity intelektualnej w osobach Jolanty Kwaśniewskiej i Agaty Młynarskiej nauczają jak jeść bezę widelcem, unikać chamstwa na wczasach i frytek smażonych na nieświeżym oleju.


Część 2

Jak już wspomnieliśmy w części 1, ruch oporu w okupowanej przez kaczystow Polsce obejmuje wszystkie dziedziny życia. Państwo podziemne reprezentowane przez Komitet Oporu Destrukcyjnego (KOD) utworzyło w tym celu wydziały: wywiadu -prowadzony przez generała Kozieja pseud. „Szogun”, dywersji (Ewa Kopacz pseud. „Metr”), oświaty (Bronisław „Bul” Komorowski), sądownictwa (Stefan Szechter pseud. „Michnik”), polityki (Stefan Niesiołowski pseud. „Szczaw”), sportu (Joanna Mucha pseud. „Czecialiga”), turystyki (Bogdan Borusewicz pseud. „Podniebny Wędrowiec”), kultury (Zbigniew Hołdys pseud. „Muzyk”), religii (ksiądz Sowa & Przyjaciele) i głodówek (Ryszard Kalisz pseud. „Chudy”).

Wysadzaniem linii kolejowych, mostów i linii metra zajmują się osobiście specjaliści od infrastruktury, Cezary Grabarczyk pseud. „Katar”, Hanna Gronkiewicz-Waltz pseud. „Kamienica” i Bartłomiej Sienkiewicz pseud. .„Idepowas”). Ten ostatni wsławił się onegdaj udaną akcją spalenia budki wartowniczej przed ambasadą rosyjską.

Działają również konspiracyjne sądy pod przewodnictwem sędziów Tuleyi i Łączewskiego. Sądy te wydają wyroki, które ogłaszane są w podziemnej Gazecie Wyborczej i podziemnym Lisweeku. Wykonywaniem wyroków zajmuje się, jak już wspomnieliśmy, Ryszard Cyba.

Do bezpośredniej walki zbrojnej ma zostać w przyszłości zaangażowany wierny elektorat Platformy Obywatelskiej, przebywający aktualnie w zakładach penitencjarnych. Projekt finansowany będzie przez Unię Europejską, a uzbrojenie dostarczy niezawodny polski patriota, Grzegorz Sorosz.

Państwo podziemne jest skuteczną odpowiedzią na rządy kaczystowskich okupantów.

Poprzez destrukcyjną działalność we wszystkich dziedzinach życia, dzięki heroicznej postawie KOD-owskich patriotów oraz marsze uliczne emerytowanych ubeków, marzenia mają szansę się ziścić.

Azali powieje kiedyś nad naszą Ojczyzną wiatr wolności, jak ożywcza morska brejza i znowu będzie tak jak było.

Nastąpi to może jeszcze w tym stuleciu.

Autor: Zbigniew Kozłow /




http://pressmania.pl/?p=33402

:D
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » wtorek 25 lip 2017, 07:02

Zdrada panowie, ale stójcie cicho


A więc pan prezydent Andrzej Duda wkroczył na drogę przetartą przez Kazimierza Marcinkiewicza i wypowiedział posłuszeństwo swojemu wynalazcy – bo taką rolę odegrał prezes Kaczyński przy wyniesieniu go do godności prezydenta. Najwyraźniej Andrzej Duda musiał mu się zaprezentować jako osobnik pozbawiony własnego zdania, bezbarwny i bez inicjatywy - i dlatego go wynalazł. Cóż można o tym powiedzieć? Albo prezes Kaczyński nie zna się na ludziach – bo warto przypomnieć, że zdradzili go wszyscy, z który zrobił dygnitarzy. Nie tylko Kazimierz Marcinkiewicz, który z nauczyciela, bodajże fizyki w gorzowskiej podstawówce, niemal z dnia na dzień został wiceministrem, a potem – premierem rządu. Podobnie wyglądała sytuacja Joanny Kluzik-Rostkowskiej, absolwentki dziennikarstwa w Warszawie. Była nawet szefową sztabu wyborczego prezesa Kaczyńskiego, ale już w listopadzie 2010 roku wyleciała z PiS, wraz z Elżbietą Jakubiak zakładając partię pod nazwą Forsa , to znaczy pardon – nie żadna tam „forsa”, tylko Polska, Polska Jest Najważniejsza. Była jej szefem, ale niedługo, bo skoro forsa, to znaczy, pardon – jaka tam znowu „forsa”, skoro nie forsa, tylko Polska Jest Najważniejsza, to już w czerwcu 2013 roku zgłosiła się do Platformy Obywatelskiej – bo gdzież można lepiej służyć Polsce, jak nie w ekspozyturze Stronnictwa Pruskiego? Toteż w nagrodę za dobre sprawowanie została ministrem edukacji – resortu przeprowadzającego operację masowego duraczenia dzieci i młodzieży, by następne pokolenia uczynić nawozem historii dla przyszłych okupantów. Elżbieta Jakubiak poszła inna drogą – nie do Platformy, tylko Polski Razem, pobożnego posła Jarosława Gowina, który wcześniej był ministrem sprawiedliwości w rządzie PO, ale się zbisurmanił, zlewając się z Pawłem Kowalem z partii Forsa, to znaczy pardon – jaka tam znowu „forsa”, kiedy przecież nie „forsa”, tylko Polska Jest Najważniejsza – oczywiście obok Ukrainy, która Chyba Jest Jeszcze Ważniejsza. Ale jak rzeka płynie zakolami, to tu, to tam, ale w końcu wpada do morza, tak i wszyscy ci wpływowi mężowie stanu trafili ze swoimi partiami ponownie do Prawa i Sprawiedliwości, którego prezes, niby ojciec syna marnotrawnego, wynagrodził ich tuczonym cielęciem to znaczy – ministerialnymi stanowiskami w rządzie na fasadę którego wysunięta została pani Beata Szydło. Pani Szydło jeszcze nie zdradziła prezesa Kaczyńskiego, ale rząd, na którego fasadę została wysunięta, dopiero dobiega półmetka, więc wszystko przed nami. Wprawdzie realizowany obecnie program rządu jest zasadniczo sprzeczny z programem wykoncypowanym przez Polskę Razem, ale już Franciszek Maria Arouet zwany Wolterem zauważył, że „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”. Wiadomo, że program, to tylko propaganda, a w propagandę to mają wierzyć inni – ale nie jej autorzy. Skoro można zostać ministrem, to po co tu jeszcze jakiś „program”? Z kolei Zbigniew Ziobro założył partię Solidarna Polska, w której znaleźli się dawni działacze PiS, m.in. Beata Kempa, Patryk Jaki. Tadeusz Cymański, Jacek Kurski, a nawet „trzeci bliźniak”, czyli Ludwik Dorn. Kiedy jednak okazało się, że na Solidarną Polskę nikt nie chce wybulać, a wskutek ponownego przejścia Polski pod kuratelę amerykańską, na lidera tubylczej politycznej sceny forsowana jest ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, synowie marnotrawni się pokajali, a prezes Kaczyński, po krótkim przeczołganiu, obsypał ich łaskami w postaci ministerialnych stanowisk. Podobnie Adam Bielan, który po nieudanych eksperymentach z Polską, co to Jest Najważniejsza i z Polską Razem, zrozumiał swój błąd, pokajał się, dzięki czemu został wicemarszałkiem Senatu. Daj Boże każdemu – chociaż oczywiście takich słodkich pierniczków dla każdego nie wystarczy, to chyba jasne. Inaczej zrobił Michał Kamiński, dawniej tylko zewnętrznie podobny do prosięcia chrześcijański narodowiec. Po wystąpieniu z PiS przeżył krótki epizod w Polsce, co to Jest Najważniejsza, ale w odróżnieniu od pozostałych Umiłowanych Przywódców, spalił za sobą mosty, podkładając się red. Morozowskiemu z pierwszorzędnymi, żydowskimi korzeniami, który z naszego chrześcijańskiego narodowca wycisnął sporo tłuszczu w wywiadzie rzece pod wymownym tytułem „Koniec PiS”. Najwyraźniej zapomniał, że verba volant, scripta manent (słowa ulatują pisma pozostają), więc próbował z Kazimierzem Marcinkiewiczem i Romanem Giertychem olśniewać prostaczków w think-tanku pod pretensjonalnym tytułem Instytut Myśli Państwowej – ale któż chciałby wybulać za złote myśli Kazimierza Marcinkiewicza, któremu w dodatku akurat zakończył się niefortunnie sławny romans z „Izabel”? Próbował się tedy przytulić w Platformie, ale wyleciał i stamtąd więc nie pozostało mu nic innego, jak związać się z Jackiem Protasiewiczem i człowiekiem o zszarpanych nerwach, Stefanem Niesiołowskim – ongiś filarem Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, a dziś - „europejskim demokratą”, to znaczy – demokratycznym europejsem. Sic transit gloria...

Przypominam o tym wszystkim by pokazać, że pan prezydent Duda nie jest ani pierwszy, a prawdopodobnie – i nie ostatni, który wkroczył na drogę przetartą nie tylko przez Kazimierza Marcinkiewicza, ale i cały Legion Umiłowanych Przywódców. Teraz już rozpoczęła się licytacja, kto pana prezydenta „namówił” do poluzowania obróżki, która prezes Kaczyński włożył mu na szyję wraz z godnością prezydenta. Przechwałki dobiegają z otoczenia Pawła Kukiza, wokół którego powstało Stowarzyszenie Endecja, ale słychać, że jeszcze większą rolę odegrała pani Zofia Romaszewska, która „doradzała” prezydentowi Dudzie w sprawach reformy sądownictwa. Tylko patrzeć pojawią się kolejne osoby, które prezydenta Dudę „namówiły”. Wszystko to być może – ale najbardziej prawdopodobne jest to, że pana prezydenta Dudę przekonała Nasza Złota Pani podczas 45-minutowej rozmowytelefonicznej, po której pan prezydent ogłosił swoją wiekopomna decyzję. Co mu powiedziała, czym mu pogroziła, albo co mu obiecała – tego nieprędko się dowiemy, bo najwcześniej w roku 2020, kiedy to zakończy się prezydencka kadencja Andrzeja Dudy, chociaż tego i owego będzie można się domyślić na podstawie tzw. faktów konkludentnych, które Niemcy będą w naszym nieszczęśliwym kraju przeprowadzać, by zablokować niewygodny, a może nawet groźny dla nich projekt Trójmorza.

Stanisław Michalkiewicz

http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3991




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
sandra
Posty: 2315
Rejestracja: sobota 27 gru 2014, 19:20
x 96
x 177
Podziękował: 1352 razy
Otrzymał podziękowanie: 4878 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: sandra » wtorek 25 lip 2017, 08:46

https://youtu.be/Bfiyn_Ap_n4
Prawie to samo co powyżej w felietonie, dowcipnie i sarkastycznie.
Cały Michalkiewicz w doskonałej formie.
Calutkie 10/10 :lol:
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: Thotal » środa 26 lip 2017, 19:36

Komentarz Stanisława Michalkiewicza...

https://www.youtube.com/watch?v=tGm6Ks4ohxE

Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » czwartek 17 sie 2017, 07:19

Nie chcę być częścią świata, w którym zdelegalizowano płciowość i wprowadzono nakaz akceptacji tego, czego zaakceptować nie mogę
W którym zdelegalizowano rodzinę, wysyłając oboje rodziców do pracy na 12 godzin dziennie z powodu czego nie mogą wychowywać swoich dzieci, czytając im książki, chodząc z nimi do kina, grając z nimi w warcaby

W którym zdelegalizowano dzieciństwo, przekonując, że kontakty seksualne powinien mieć już trzylatek
W którym zdelegalizowano prawdziwą edukację zastępując ją pochłaniającym czas i nie uczącym niczego systemem, produkującym wtórnych analfabetów
W którym zdelegalizowano pracę, stosując outsourcing (współczesne niewolnictwo) obniżający stawkę do 5 pensów za godzinę
W którym zdelegalizowano prawo, posługując się podwójnymi standardami, według których ktoś kradnący pałac staje się władcą pałacu, a kradnący mleko dla dziecka staje się złodziejem

W którym zdelegalizowano medycynę, doprowadzając do absurdu leczenia objawów bez rozpoznawania przyczyn choroby
W którym zdelegalizowano państwa, niszcząc ich gospodarki poprzez wyprowadzanie kapitału i system tworzenia długów
W którym zdelegalizowano planetę Ziemię, traktując ją jak ściek i wysypisko śmieci, służące prywatnym rabunkowym gospodarkom
W którym zdelegalizowano człowieka, oferując mu rolę niewolnika
W którym zdelegalizowano wiarę, a religie stały się formą ucisku i pobierania haraczu, duchowni zaś przeistoczyli się w diaboliczną wersją samych siebie
W którym będąc starym, zamiast godnie żyć za wypracowaną emeryturę, zostajesz okradziony zarówno z pieniędzy jak i godności z powodu ryzykownych inwestycji milionów chciwych Anonimów
W którym zwykły człowiek ponosi odpowiedzialność za rzucenie papierka na ulicę, a urzędnik dowolnego szczebla nie ponosi odpowiedzialności nigdy i za nic
W którym żywność jest trucizną, reklama bóstwem, a pieniądze władcą
W którym najlepiej zarabiają politycy, aktorzy i szafiarki
W którym pozytywne wartości zostały zamienione w negatywne
W którym Zło zyskało twarz Dobra, a Dobro stało się towarem wyszydzanym
W którym prowadzi się nie kończące się wojny „W imię pokoju”
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
sandra
Posty: 2315
Rejestracja: sobota 27 gru 2014, 19:20
x 96
x 177
Podziękował: 1352 razy
Otrzymał podziękowanie: 4878 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: sandra » czwartek 17 sie 2017, 11:06

@GA....a żródełko tych rewelacji ?
0 x



Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » czwartek 17 sie 2017, 11:17

0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » środa 18 paź 2017, 18:30

Jajko – pewna opowieść

Wracałeś właśnie do domu, kiedy zginąłeś.

Obrazek

To był wypadek samochodowy, nic specjalnie znaczącego, nie mniej jednak fatalnego. Zostawiłeś żonę i dwójkę dzieci. To była bezbolesna śmierć. Ratownicy medyczni robili co mogli, by Cię uratować lecz bezskutecznie. Twoje ciało było tak zmasakrowane, że lepiej Ci bez niego, uwierz mi.

I wtedy spotkałeś mnie.

“Co… Co się stało?” spytałeś. “Gdzie ja jestem?”

“Umarłeś” powiedziałem rzeczowo. Nie ma sensu upiększać słów.

“Tam była… ciężarówka i wpadła w poślizg…”

“Yhm” powiedziałem.image28

“Ja… ja umarłem?”

“Yhm, ale nie martw się. Wszyscy umierają.” powiedziałem.

Rozejrzałeś się. Była nicość. Tylko ty i ja.

“Co to za miejsce?” zapytałeś. “Czy to jest życie po życiu?”

“Mniej więcej” powiedziałem.

“Jesteś Bogiem?” spytałeś.

“Yhm.” odpowiedziałem. “Jestem Bogiem.”

“Moje dzieci… moja żona” powiedziałeś.

“Co z nimi?”

“Czy poradzą sobie?”

“Aż miło popatrzeć” powiedziałem. “…dopiero co umarłeś a Twoim głównym zmartwieniem jest twoja rodzina. Dobry materiał tam jest.”

Spojrzałeś na mnie zafascynowany.

Dla ciebie nie wyglądałem jak Bóg. Wyglądałem jak jakiś mężczyzna albo kobieta. Jakiś mglisty autorytet, może. Bardziej szkolny nauczyciel niż wszechmogący.

“Nie martw się.” powiedziałem. “Dadzą sobie radę. Twoje dzieci zapamiętają cię idealnego pod każdym względem. Nie miały czasu żeby rozwinąć pogardę dla ciebie. Twoja żona będzie płakała na zewnątrz, czując wewnętrzną ulgę. Mówiąc szczerze, Twoje małżeństwo się rozpadało. Jeśli cię to jakoś pocieszy będzie się czuła winna za uczucie ulgi.”

“Oh” powiedziałeś. “… Więc co teraz? Pójdę do nieba lub piekła czy jak?”

“Ani jedno ani drugie.” powiedziałem. “Będziesz reinkarnowany.”

“Aha” powiedziałeś. “.. więc Hindusi mieli rację.”

“Wszystkie religie mają rację, na swój sposób” powiedziałem. “.. chodź ze mną.”

Podążyłeś za mną w nicość.

“Dokąd idziemy?”

“Nigdzie konkretnie” powiedziałem. “.. Po prostu miło się rozmawia spacerując.”

“Wiec jaki w tym cel?” zapytałeś. “Kiedy się odrodzę będę niezapisaną kartą, prawda? Dzieckiem. Więc wszystkie moje doświadczenia i wszystko co zrobiłem w tym życiu nie będą miały znaczenia.”

“Ależ skąd!” powiedziałem. “Nosisz w sobie całą swoją wiedzę i doświadczenia wszystkich przeżytych żyć. Tylko teraz ich nie pamiętasz.”

Zatrzymałem się i chwyciłem cię za ramiona.

Obrazek

“Twoja dusza jest o wiele wspanialsza, piękniejsza i potężniejsza niż mógłbyś sobie to wyobrazić. Ludzki umysł może pomieścić tylko cieniutki fragmencik tego kim jesteś. To jak wetknięcie palca do szklanki z wodą, żeby sprawdzić czy jest gorąca czy zimna. Umieszczasz malutką część siebie w naczyniu i wyciągasz całe zdobyte doświadczenia jakie miało.”

“Byłeś człowiekiem przez ostatnie 48 lat, więc jeszcze nie zdążyłeś się rozciągnąć by poczuć swoją olbrzymią świadomość. Gdybyśmy posiedzieli sobie tu wystarczająco długo, zaczął byś wszystko sobie przypominać. Ale nie ma sensu tego robić pomiędzy każdym życiem.”

“Ile razy byłem reinkarnowany w takim razie?”

“Wiele. Bardzo wiele. W wiele przeróżnych żyć.” powiedziałem. “Teraz będziesz Chińską wieśniaczką w 540 roku po Chrystusie.”

“Moment, że jak?” wyjąkałeś. “Cofasz mnie w czasie?”

“Cóż, technicznie chyba tak. Czas jaki znasz istnieje tylko w Twoim Wszechświecie. Sprawa ma się zupełnie inaczej tam skąd pochodzę.”

“Skąd pochodzisz?” spytałeś.

“Oh oczywiście,” wyjaśniłem. “.. Pochodzę skądś. Skądś innąd. I tam są inni, podobni do mnie. Wiem, że chciałbyś wiedzieć jak tam jest, ale szczerze powiedziawszy nie zrozumiałbyś.”

“Oh” powiedziałeś z lekkim zawodem. “.. ale czekaj. Jeśli będę reinkarnowany w różne miejsca w czasie, mógłbym wejść w interakcję sam ze sobą w jakimś momencie.”

“Jasne. Zdarza się to cały czas. Obydwa życia świadome są jedynie samych siebie więc nawet nie wiesz, że to się dzieje…”

“No to jaki jest sens tego wszystkiego?”

“Poważnie?” spytałem. “Poważnie? Pytasz mnie o sens życia? Czy to nie trochę stereotypowe?”

“Cóż, to bardzo sensowne pytanie” nalegałeś.

Spojrzałem ci w oczy.

“Sensem życia, powodem, dla którego stworzyłem ten Cały Wszechświat jest byś mógł dojrzeć.”

“Masz na myśli ludzkość? Chcesz, żeby ludzkość dojrzała?”

“Nie, tylko TY. Stworzyłem ten Cały Wszechświat dla CIEBIE. Z każdym nowym życiem dojrzewasz i dorastasz, stając się większym i potężniejszym intelektem”

“Tylko ja? A co z pozostałymi?”

“Nie ma pozostałych” powiedziałem. “.. w Tym Wszechświecie jesteś TYLKO TY i JA.”

Wlepiłeś we mnie ślepe spojrzenie. “Ale ci wszyscy ludzie na ziemi….”

“Wszyscy są Tobą. Inna inkarnacją CIEBIE.”

“Czekaj. Ja jestem każdym!?”

“Zaczynasz to łapać,” powiedziałem, gratulując ci klepnięciem po plecach.

“Jestem każdym człowiekiem, który kiedykolwiek żył?”

“lub który będzie żył, tak.”

“Jestem Abrahamem Lincolnem?”

“I Johnem Wilkesem Boothem” dodałem.

“Jestem Hitlerem?” spytałeś wzburzony.

“I milionami których uśmiercił.”

“Jestem Jezusem?”

“I każdym kto za nim podążał.”

Zamilkłeś.

“Za każdym razem gdy kogoś krzywdziłeś” powiedziałem “.. Krzywdziłeś sam siebie. Każdy miły gest który wykonywałeś, robiłeś dla SIEBIE. Każdy szczęśliwy i smutny moment jakiego doświadczyła lub doświadczy ludzkość, był i będzie doświadczany przez CIEBIE.”

Myślałeś przez dłuższą chwilę.

“Dlaczego?” spytałeś “Po co to wszystko?”

“Ponieważ któregoś dnia, TY staniesz się taki jak ja. Bo tym właśnie jesteś. Jesteś jednym z mojego rodzaju. Jesteś moim dzieckiem.”

Obrazek

“hooooo” powiedziałeś niedowierzająco. “Znaczy, że jestem Bogiem?”

“Nie. Jeszcze nie. Jesteś płodem. Nadal rośniesz. Jak już przeżyjesz każde ludzkie życie jakie kiedykolwiek żyło dorośniesz na tyle, żeby się urodzić.”

“Więc ten Cały Wszechświat” powiedziałeś, “.. to tylko…”

“Jajko.” odpowiedziałem. “Teraz czas, żebyś przeniósł się do swojego nowego życia.”

I odesłałem cię.


Autor: Andy Weir

Tłumaczneie: Miai
http://www.instytutnoble.pl/jajko-pewna ... g_mod.html
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: św.anna » wtorek 24 paź 2017, 13:03

Demokracja żąda Ofiary

Jest już pierwsza ofiara kombinacji operacyjnej, która ma doprowadzić do przesilenia politycznego w naszym nieszczęśliwym kraju i powrotu na pozycję lidera politycznej sceny ekspozytury Stronnictwa Pruskiego, która to stanowisko utraciła w następstwie straszliwego spisku kelnerów, uknutego w związku z powrotem Stanów Zjednoczonych do aktywnej polityki w naszym zakątku Europy. Dopóki Polska po 17 września 2009 roku pozostawała pod kuratelą strategicznych partnerów, czyli Niemiec i Rosji, to na scenie politycznej panoszyła się ekspozytura Stronnictwa Pruskiego w towarzystwie ekspozytury Stronnictwa Ruskiego, a obydwie były wspierane przez stare kiejkuty, co to od 1944 roku wysługują się każdemu, kto obieca im możliwość pasożytowania na mniej wartościowym narodzie tubylczym. Kiedy jednak, w związku z powrotem USA do aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej, co zaznaczyło się zapaleniem zielonego światła dla politycznego przewrotu na Ukrainie, Polska ponownie przeszła i to na dobre – pod kuratelę amerykańską, ekspozytura Stronnictwa Pruskiego na pozycji lidera tubylczej sceny politycznej była Amerykanom potrzebna, niczym psu piąta noga. Toteż kelnerzy... - i tak dalej. Oczywiście Niemcy, jako państwo poważne, wcale nie chcą potulnie zrezygnować z wpływów w naszym nieszczęśliwym kraju i raz po raz uruchamiają kombinacje operacyjne w celu doprowadzenia do upragnionego przesilenia i osadzenia na pozycji lidera politycznej sceny jakiejś swojej kreatury, która zajęłaby miejsce ekspozytury Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego. Dodatkową osobliwością tej sytuacji jest okoliczności, że na tym etapie lobby żydowskie w Polsce ściśle kolaboruje z nazis... to znaczy pardon – nie z żadnymi „nazistami”, bo dziś prawdziwych nazistów już „nie ma”, podobnie, jak Wojskowych Służb Informacyjnych – tylko z tak zwanymi „dobrymi Niemcami”, co to pragną Europie przychylić nieba – ale w ramach IV Rzeszy. Dlaczego na tym etapie Żydzi kolaborują z nazi... - to znaczy – pardon – oczywiście z dobrymi Niemcami przeciwko ekspozyturze Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego? Dlatego, że co najmniej 1998 roku, kiedy to kanclerzem Niemiec została Gerhard Schroeder, mamy do czynienia z postępującą koordynacją historycznej polityki żydowskiej z historyczną polityką niemiecką. Celem historycznej polityki niemieckiej jest stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za II wojnę, zaś celem historycznej polityki żydowskiej jest zagwarantowanie Żydom możliwości ekonomicznej eksploatacji holokaustu, z którego uczynili sobie prawdziwą złotą żyłę. Parafrazując Woltera można powiedzieć, że gdyby holokaustu nie było, to należałoby go wymyślić – i środowiska żydowskie już próbowały to robić, w związku z czym jeszcze przed I wojną światową pojawiła się magiczna liczba 6 milionów żydowskich ofiar – z tym, że w zależności od sytuacji, raz były to ofiary pogromów, innym razem – uchodźcy ratujący się przed pogromami – i tak dalej. Wreszcie trafił się holokaust do którego owe 6 milionów pasowało jak ulał – ale w roku 2000 niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder oświadczył, że „okres niemieckiej pokuty dobiegł końca”. W tej sytuacji żydowska polityka historyczna została przekierowana na stopniowe przerzucanie odpowiedzialności za Ii wojnę na winowajcę zastępczego, na którego – nie bez porozumienia z Niemcami – wytypowana została Polska. Toteż lobby żydowskie w Polsce ściśle kolaboruje z nazi..., to znaczy – z dobrymi Niemcami, a dodatkową okolicznością służącą tej kolaboracji jest to, że żydowskie lobby w Ameryce wojuje z tamtejszym prezydentem Trumpem, ponieważ sypie on piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów, czyli komunistycznej rewolucji, w awangardzie której niezmiennie znajduje się żydokomuna. Toteż wbrew wszystkim pozorom, zgodnie z którymi Żydzi w Polsce powinni kolaborować z ekspozyturą Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, mamy do czynienia z sytuacją odwrotną – że Żydzi wspierają ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego przeciwko ekspozyturze Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, która zresztą na własną rękę podlizuje się Żydom jak tylko może. Dlatego właśnie żydowska propaganda jest w awangardzie naporu na ekspozyturę Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, oskarżając ją o wszelkie możliwe zbrodnie przeciwko ludzkości, to znaczy – o łamanie demokracji i praworządności, a nawet sprzeniewierzanie się zasadom chrześcijańskim – zgodnie z aktualnymi wskazówkami niemieckiej BND. Tę propagandę wspiera uliczna aktywność folksdojczów, wspomaganych przez konfidentów starych kiejkutów, które za napiwek gotowe byłyby sprzedać nawet własne matki, więc cóż dopiero – naszą biedną Ojczyznę – no i oczywiście – przez pożytecznych idiotów, którzy myślą, że Niemcom i Żydom naprawdę chodzi o demokrację i praworządność w naszym bantustanie. Całe to przedstawienie oddziałuje na ludzkie umysły – na silniejsze słabiej, a na słabsze mocniej, więc w tej sytuacji musiało dojść wreszcie do tego, że pod Pałacem Kultury i Nauki im. Józefa Stalina 54-letni mieszkaniec Niepołomic podpalił się w proteście przeciwko sprośnym błędom Niebu obrzydłym, jakich dopuszcza się w naszym nieszczęśliwym kraju krwawy reżym Prawa i Sprawiedliwości. Lektura listu, jaki nieszczęśnik napisał, nie pozostawia wątpliwości, że źródłem jego wiedzy o sytuacji w naszym nieszczęśliwym kraju były publikacje żydowskiej gazety dla Polaków pod redakcją red. Adama Michnika.

Świadczy to niewątpliwie o skuteczności tej propagandy, zwłaszcza w w stosunku do mikrocefali – ale na tym optymistycznym obrazie jest jednak nieprzyjemna rysa. Rzecz w tym, że pod Pałacem Kultury podpalił się nieznany szerszemu ogółowi mieszkaniec Niepołomic. I jeśli nawet to robi wrażenie, to spróbujmy sobie wyobrazić, jakie wrażenie zrobiłby fakty, gdyby pod Pałacem Kultury i Nauki im, Józefa Stalina podpalił się pan red. Adam Michnik! Jeszcze tego samego dnia z Nowego Jorku przyleciałby specjalny samolot z doborowymi i niezależnymi dziennikarzami, którzy nakreśliliby znękanemu światu ponury obraz krwawego reżymu, co to nie dość, że morduje papugi, to jeszcze doprowadza Najlepszych Synów Rodzaju Ludzkiego do takiej desperacji, że aż się muszą podpalać na znak protestu. W rezultacie zebrałaby się Rada Bezpieczeństwa ONZ i w specjalnej rezolucji nakazałaby Sojuszowi Północnoatlantyckiemu zrobienie z Polską porządku, a Sekretarz Generalny NATO powierzyłby tę operację Bundeswehrze – no bo komuż by innemu? W ten sposób nie tylko doszłoby do upragnionej podmianki na tubylczej scenie politycznej, ale w dodatku większej wiarygodności nabrałyby głoszone przez pana red. Michnika opinie, z których wynikało, że holokaust w Polsce był kontynuowany jeszcze długo po oficjalnym zakończeniu II wojny światowej. Niestety pan red. Michnik najwyraźniej nie chce poświęcić się dla demokracji i praworządności w Polsce, uważając, że po męczeństwie doznanym od człowieków honoru może już spocząć na laurach. Skoro jednak tak, to przecież mógł przekonać redakcyjny Judenrat, by nakazał dokonanie samopodpalenia panu redaktorowi Jarosławowi Kurskiemu, który wcześniej wszystkie polecenia wykonywał w podskokach, więc być może i tym razem też by się posłuchał. W rezultacie światowa opinia musi zadowalać się namiastkami w osobie 54-letniego mieszkańca Niepołomic. Miejmy jednak nadzieję, że to nie jest ostatnie słowo i że pod Pałacem Kultury i Nauki im. Józefa Stalina zaczną skwierczeć hekatomby protestujących, których na stos poprowadzą legendarne postacie w osobach Lecha Wałęsy, Władysława Frasyniuka i pani Henryki Krzywonos – bo nie ma zbyt wielkich ofiar, gdy w grę wchodzi demokracja, praworządność i szczęście ludu.

Stanisław Michalkiewicz
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4056


Michnik lub Jan Hartman – filozof, etyk (…) “Natura dość łagodna i koncyliacyjna, jakkolwiek ze skłonnościami neurotycznymi i upodobaniem do ironii” – jak sam o sobie pisze. Więc ten łagodnej natury etyk, filozof, postępowiec, itd. napisał podziękowania dla samobójcy:
http://hartman.blog.polityka.pl/2017/10 ... samobojcy/

Ps. Przyłączył się też prof. do znanej akcji: metoo („akcja #MeToo, zainicjowana przez Alison Milano, polegająca na ujawnianiu przez kobiety różnego rodzaju aktów molestowania seksualnego, którego doświadczyły na różnych etapach życia i w różnych okolicznościach”).

Hartman opisuje swe doświadczenia tak:
„Jeśli o mnie chodzi, to właściwie teraz zacząłem zastanawiać się nad tym, co robiły ze mną różne panie, gdy byłem mały”. - początek niepokojący.. dalej:
„Nie pamiętam istotnego cierpienia związanego z molestowaniem (czy to było molestowanie?) mnie w dzieciństwie – pamiętam tylko, że było mi trochę nieprzyjemnie, gdy obce kobiety całowały mnie i przytulały. Jakieś jednak szczegóły pozostały – raczej nie reminiscencje wzrokowe i słuchowe, lecz czuciowe i węchowe. Wiem, że już we wczesnym dzieciństwie znałem smak szminki do ust, ostry zapach perfum itp. I nie miało to nic wspólnego z moją mamą. Byłem głaskany, brany na kolana przez obce kobiety, przytulany, wreszcie całowany”.
http://hartman.blog.polityka.pl/2017/10/21/metoo/

„Reminiscencje czuciowe i węchowe, w postaci smaku szminki do ust, ostrego zapachu perfum” – ach te sprośne błędy Niebu obrzydłe, cyt. Michalkiewicza.

ps. nie, nie ironizuję samego problemu molestowania, a jedynie prof., który zresztą ironię lubi.
0 x



Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13131
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 695
Podziękował: 30184 razy
Otrzymał podziękowanie: 19679 razy

Re: FELIETONY I OPOWIADANIA

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » wtorek 24 paź 2017, 13:48

Byłem głaskany, brany na kolana przez obce kobiety, przytulany, wreszcie całowany”.
Traumę ma norrmalnie wnuczek rabina :D
Jakie to są dziwolągi..

Ale pedofilię chwali, a jakże.
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

ODPOWIEDZ