
http://alexjones.pl/aj/aj-filmy/max-tv/ ... ko-w-maxtv
Pozdrawiam - Thotal

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... oryto.readStanisław Tym pisze:Betonowe koryto
30 sierpnia 2016
Rząd nie zasypia gruszek w popiele, raczej gruszki zasypiają popiół w rządzie.
Tęgie pisowskie łby wymyśliły właśnie, żeby z Wisły zrobić wspaniałe betonowe koryto. Uregulować ją znaczy. A przy okazji naszą modrą wstęgę wyprostować. Szczegółów jeszcze nie znamy, ale sama idea, by każdy Polak mógł prosto z mostu rzucić się do prostej rzeki, wydaje mi się piękna. Mało tego, Odra też się załapała. Ukamienują ją, cementem wzmocnią i jak przy linijce, wyprężoną niczym struny głosowe Antoniego Macierewicza, poprowadzą do morza. Ale nie mówmy o ministrze. Wracajmy do rzeczy – do rzek znaczy. Tak mi się od dzieciństwa wydawało, że Wisła wygląda na mapie jak garbata wiedźma, a Odra jak w kąt rzucone stare sznurowadło. Rząd ich tak nie zostawi, zamierza więc do 2030 r. wydać 75 mld na „rewitalizację” wodnego transportu w Polsce. Samo wyprostowanie rzek nie wystarczy, wykopie się więc Kanał Śląski, który je połączy, postawi kilka zapór, zbuduje zbiorniki wodne i liczne przeprawy mostowe. Barki z ładunkami spłyną niesione prądem rzek, czyli za darmo. Z pewnością pierwszy znajdzie się na nich drogi polski węgiel, nasze czarne złoto, nasiąknięte historią i tradycją. Każdy wagon z narodową kopaliną będzie żegnany na Śląsku apelem smoleńskim. Gdy dotrze do portu w Gdyni, gdzie nikt go nie kupi, zostanie załadowany na tiry i wysłany do elektrowni, w których pali się ostatnio ekologicznie Puszczą Białowieską. Ważnym towarem na barkach będzie też sól z Wieliczki. Nawet jeśli w czasie transportu trochę się wysypie, to jeszcze lepiej. Słona woda w Wiśle i Odrze przyciągnie ławice morskich ryb – flądry, śledzie i dorsze same przypłyną do Sandomierza czy Wrocławia. Dla stolicy Dolnego Śląska będzie to swoisty ekwiwalent za brak Teatru Polskiego.
Oczywiście po tej wielkiej rewolucji w transporcie wodnym piaszczyste plaże nadrzeczne będą znane już tylko z filmów i opowieści dziadków. W dodatku uregulowanie rzek i wielkie sztuczne zbiorniki wodne zwiększą zagrożenie powodziowe. Ale po co hołubić czarne myśli? Najważniejsze, że główne źródło naszych pieniędzy, Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, nie utonie. Po pierwsze – co i rusz jest tam odprawiana msza święta, przypuszczalnie w intencji upadku „Gazety Wyborczej”, a po drugie – rządzi nią Antoni Macierewicz w osobie swojego przyjaciela prezesa Piotra Woyciechowskiego. Stąd też w miniony weekend wokół siedziby PWPW grzmiała, strzelała i dymiła cała Zakroczymska oraz Sanguszki. To był piknik powstańczy, czyli rekonstrukcja walk o Redutę wytwórni w 1944 r. Muzealne eksponaty broni i sprzętu ściągnięto z całej Polski, a 150 osób (bo tylko tyle, niestety, się zmieściło), przebranych za Niemców lub powstańców, strzelało do siebie na oczach zachwyconego prezesa.
Wrócę jeszcze na chwilę do pisowskiego „Założenia do planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych”, przyjętego przez rząd w czerwcu tego roku. Europa Zachodnia dawno już od takich pomysłów odeszła. Tam człowiek dostosowuje się do tego, jakie są rzeki – wyjaśnia dr Marta Wiśniewska z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. To pozwala zachować równowagę środowiska naturalnego, o czym PiS nie wie i nigdy się nie dowie.
Do 2030 r. mamy 13 lat z ogonkiem. Na razie na patelni obywatelskiej skwierczy prezydent Warszawy, Andrzej Duda klęczy i modli się pod pomnikiem generała Błasika, a na pogrzebie Inki Siedzikówny główną atrakcją są race wypuszczane przez kiboli i innych ogolonych... Patrz, polski patrioto, jak niedorzecze naszej Wisły się prostuje.
PS Dziękuję Adamowi Wajrakowi za inspirację do tego, co powyżej.
http://natemat.pl/189717,zebranie-wladz ... owe-spolkiKamil Sikora pisze:Zebranie władz PiS, a na nim urzędujący prezes Orlenu. Tak władza odpolitycznia państwowe spółki
7 godzin temuNa posiedzeniu ścisłych władz PiS był Wojciech Jasiński, prezes Orlenu. • Fot. Facebook.com/Prawo i Sprawiedliwość
Prezesem Orlenu, największej polskiej firmy, jest były poseł PiS Wojciech Jasiński. Kiedy spotkała go Dobra Zmiana, zrezygnował z mandatu posła, ale okazuje się, że wciąż jest czynnym politykiem PiS. W niedzielę pojawił się na posiedzeniu Rady Politycznej PiS, a partia nawet pochwaliła się tym w mediach społecznościowych.
ADVERTISEMENT
– W spółkach z udziałem skarbu państwa nie ma miejsca dla osób z politycznego nadania – przekonywał dekadę temu Wojciech Jasiński. Mówił wtedy, że partia ma młodych fachowców, którzy będą rządzić najważniejszymi państwowymi spółkami.
Kiedy Prawo i Sprawiedliwość drugi raz doszło do władzy zmienił zdanie, bo został prezesem Orlenu, choć nie jest ani apolityczny, ani młody. Jasiński ma 67 lat, jest byłym ministrem skarbu i byłym posłem PiS. Z Jarosławem Kaczyńskim znają się jeszcze ze studiów.
Po nominacji na lukratywną posadę w największej polskiej firmie polityk złożył mandat poselski. Ale okazuje się, że wcale nie zrezygnował z aktywności partyjnej. Prezes pojawił się na posiedzeniu Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości, która zajmowała się m.in. wyborem władz partii. I chyba ani on, ani jego partyjni koledzy nie dostrzegli w tym żadnego zgrzytu, bo w mediach społecznościowych pochwalili się zdjęciem z rozmyślającym nad przyszłością partii Jasińskim.
Wbrew pozorom retoryka "ministra" Maciarewicza robi bardzo dobre wrażenie na UE i USA i nikt z nich się takich zakulisowych działań nie spodziewa.
blueray21 pisze:Niestety, autor powyższego nie bardzo zdaje sobie sprawę z "realiów" naszego kraju. Daje przykład jednoznacznej i mocnej postawy Orbana. Przykład jest bardzo dobry, tylko że Węgry nie mają żadnego długu, żadnych pożyczek z MFW itd, Orban pogonił obce banki i korporacje, zorganizował spłatę długów z zachodu i dziś UE może Węgrom nagwizdać, albo jeszcze mniej, najwyżej mogą ich "wyrzucić", z czego się tylko ucieszą.
My niestety tak lekko nie mamy. Rozwalona gospodarka, przejęta za bezcen przez zachodnie podmioty, przejęte banki - to chyba jest największy problem.
sandra pisze:Bardzo mnie to martwi.
"Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz otrzymał w sobotę w Krakowie Nagrodę im. Kazimierza Odnowiciela "Patriota Roku 2016”. "To wielki przywilej móc służyć swojej Ojczyźnie, niepodległej Polsce" – powiedział szef MON. Wręczenie nagrody – przyznanej po raz pierwszy przez środowiska związane z krakowskim wydawnictwem Biały Kruk - odbyło się podczas gali w Operze Krakowskiej."
http://fakty.interia.pl/galerie/kraj/zd ... AId,217935
Właściwie zareagował na to płk Adam Mazguła pytając - jakiego kraju patriotą jest Antek Minister MON?
http://natemat.pl/192963,pulkownik-ktor ... n-patriota
W całej tej historii haniebne jest nie tylko to, że agentowi Izraela i Usraela przyznano nagrodę patrioty roku. Jeszcze bardziej fundamentalnie haniebne jest to, że tytuł ten wiązany jest z postacią Kazimierza, renegata i odszczepieńca, nazwanego przez katolicką propagandę "odnowicielem". Kazimierz był synem Mieszka II i Niemki Rychezy. Oddany do klasztoru przez ojca nie był przywidywany na następcę tronu. Należałoby więc spytać - co takiego Kazimierz Odszczepieniec "odnowił"?
No właśnie - czego był "odnowicielem?
Zanim Kazimierz jako cesarski lennik doszedł siłowo z poparciem Niemców do władzy, państwo Piastów nie było lennem niemieckiego cesarstwa. Było państwem samodzielnym od cesarstwa i walczącym wielokrotnie już z cesarstwem o swą samodzielność. Choć niestety równolegle było najpóźniej od czasów Chrobrego prowincją kościelną papiestwa. I niestety uznawało tę zwierzchność. Mieszko I, jakkolwiek nie przyjął chrztu
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/1 ... st-polski/
to jednak ściągnął do kraju kler i otoczył go opieką. Nie jest też prawdą, że chrzest jego był konicznością:
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/0 ... mieszka-i/
Cesarstwo było wtedy nadal jeszcze słabe i w sojuszu z pogańskimi Słowianami Połabskimi Mieszko rozniósłby cesarstwo w pył. Do takiego sojuszu nie mogło jednak dojść przede wszystkim z powodu przychylności Mieszka wobec rzymskiej szubienicy oraz dlatego, że najpóźniej od Mieszka Piastowie odrzucili słowiańską tradycję - władzę wieców i prawo odwołania wybranego wcześniej przez wiec kniazia. Mieszko był żądny władzy absolutnej oraz dynastycznej. Poparcia szukał w wynoszonych ponad lud możnowładcach - często obcych przyblędach - jak ród Awdańców. Chrobry umocnił zapędy dynastyczne Piastów, przywileje dla możnowładców, ale przede wszystkim wpływy kleru. To za jego panowania jego kraj stał się kościelną prowincją, w której wpływy polityczne kleru i jego bogactwo rosły z roku na rok. Po śmierci Mieszka II Lamberta pod rządami Bolesława II nazwanego "Zapomnianym" (w rzeczywistości wymazanym przez propagandę kk z naszej historii) państwo piastowskie nadal będąc niezależne od cesarstwa zerwało papieskie kajdany, a kler został wypędzony lub wybity. Przyznali to nawet jahwistyczni kronikarze:
„Wybuchł w ziemi Lachów bunt, powstali chłopi i pozabijali swoich biskupów
”
Kronika ruska Nestora
"Przeciw biskupom i kapłanom bożym rozpoczęli bunt i jednych mieczem, drugich kamieniami pomordowali”
Kronika Galla Anonima
Na czele buntu stał król Bolesław II, wymazany przez żydo-katolicką propagandę z naszej historii. Dowodów jego istnienia jest wystarczająco dużo:
- Zapis w roczniku kapituły krakowskiej z roku1038 informował o śmierci króla Bolesława. Chrobry jak wiemy zmarł w 1025 roku. Następny (pomijając "Zapomnianego") Bolesław - Szczodry/Śmiały - zmarł w 1081 lub 1082. Tak więc zapis z rocznika kapituły krakowskiej może odnosić się tylko i wyłącznie do Bolesława II "Zapomnianego".
- Rocznik małopolski nazwał Bolesław Krzywoustego Bolesławem IV. Ale gdyby nie było Bolesława Zapomnianego, nazwany byłby w tymże roczniku Bolesławem III. Tak się go wprawdzie numeruje obecnie - ale tylko dlatego, że wymazano w międzyczasie z historii Bolesława II.
- Kronika Wielkopolska o Bolesławie II podała, że "Z przyczyny jego (rzekomych - przyp. as) niegodziwości miał zostać wymazany ze spisu królów i książąt polskich i skazany na damnatio memoriae, czyli wieczne zapomnienie." Krytycy tej kroniki, "historycy" służący załganej propagandzie kk podważają jej wiarygodność na dwa sposoby.
1) Twierdzą, że jest to źródło b. późne, bo napisane dwa i pół wieku po śmierci Bolesława II i przez to niewiarygodne. Ale przecież historyk Tadeusz Wojciechowski wykazał, że kronika ta była pisana na podstawie innych, starszych, choć zaginionych źródeł.
2) Twierdzą, że data śmierci Mieszka II jest w tej kronice mylna ("pomyłka" o jeden rok). Tyle, że tak naprawdę nie wiadomo, czy to rzeczywiście jest pomyłka. Daty śmierci Szczodrego, żyjącego pół wieku później do dzisiaj historycy nie są pewni i dlatego podają rok 1081 lub 1082. Tak więc i data śmierci Mieszka II może nie być całkowicie pewna. A mimo to, na podstawie takiej błachostki jak domniemana pomyłka o rok w dacie śmierci Mieszka II, podważają oni logiczny zapis kroniki wielkopolskiej przyznającej wymazanie Bolesława II z naszej historii.
Istnieją poszlaki, że Bolesław II nie tylko zlikwidował instytucję kk w jego państwie, ale że przywrócił wiece oraz ukrócił czy wręcz zlikwidował przywileje garstki możnowładców służących wcześniej gorliwie poprzednim piastowskim władcom. Mówiąc najkrócej przywrócił wcześniejszy, słowiański, pogański system społeczny. Opór stawiali mu (głównie niemiecki) kler i garstka tracących przywileje możnowładców czujących poparcie papiestwa, cesarstwa i Rychezy mieszkającej wówczas w Niemczech (ona liczyła na koronę dla syna - mnicha Kazimierza). Przez kraj przelała się wyniszczająca wojna domowa. Gdy "reakcja" pogańska bliska była zwycięstwa, nieoczekiwanie zmarł Bolesław. Z dużym prawdopodobieństwem został zamordowany przez siepaczy nasłanych przez Rychezę. Pozbawiony przywództwa lud w wyniszczonym wojną domową kraju nie był w stanie oprzeć się najazdowi Czechów, spuszczonych ze smyczy przez papiestwo i cesarstwo. A gdy ci złupili i jeszcze bardziej wyniszczyli kraj - od zachodu wkroczył do niego na czele 500 ciężkozbrojnych niemieckich wojów Kazimierz. W kraju poparły go pochowane w rodowych grodach rody możnowładców, odzyskujących dzięki niemu wpływy i przywileje - zwłaszcza przywileje łupienia przeróżnymi daninami i powinnościami poddanych. Kazimierz przyciągnął też ze sobą niedobitki kleru, które uszły wcześniej za granicę.
No i właśnie - co "odnowił" Kazimierz? Nie odnowił państwa, bo ono istniało, tyle że było zniszczone i pozbawione zamordowanego prawowitego króla. Z wcześniej niezależnego od cesarstwa państwa uczynił cesarskie lenno. Władzę wszak objął "z łaski cesarza" jako cesarski lennik i wasal. Jedyne co "odnowił" to przywileje możnowładców. Nawet instytucji kk nie "odnowił", bo jej już nie było wcale. Ją siłą ponownie narzucił, przykuwając jego lenne państwo łańcuchem i do kościelnej kruchty. Po podbiciu kraju bezwzględnie zaczęto za jego zgodą, pod nadzorem kleru, mordować pogańskich kapłanów, żerców, wiedźmy i najaktywniejszych uczestników antykościelnego zrywu. I za tę "zasługę" kk nadał mu przydomek "odnowiciel". Choć był zdrajcą i renegatem, pachołkiem cesarstwa i jako mnich agentem papiestwa. Był jak Mieszko i Chrobry zdrajcą Ducha Słowiańszczyzny, a dodatkowo jeszcze, jak napisałem w poprzednim zdaniu - był cesarskim pachołkiem i agentem papiestwa.
I imieniem takiego renegata nadaje się w III Rzydopospolitej agentowi Izraela i Usraela miano "patryjoty" roku. Choć w sumie ten "patron" do Singera pasuje. Tamten na czele 500 ciężkozbrojnych wojów niemieckich pod cesarskim patronatem pacyfikował kraj i dobijał resztki pogańskiego buntu. Singer sprowadzić chce do Polski usraelskie żołdactwo, które dzięki ustawie 1066 też będzie miało – do tego „legalnie” – możliwość ewentualnej pacyfikacji Polaków stawiających się zdychającemu współczesnemu „cesarzowi” żydo-zachodu. Wart Pac Pałaca – żydowski agent otrzymał "nagrodę" imienia renegata zdrajcy pół-Niemca - "odnowiciela".
Rację miał płk Mazguła - tytuł patrioty roku zapewne Singerowi przysługuje. Tyle że nie patrioty polskiego. Natomiast imieniem "odnowiciela" można by co najwyżej nadawać tytuł "katolika roku służącego obcym, niepolskim interesom".
as
http://wyborcza.pl/7,95891,20907138,lis ... skiej.htmlCzytelnik pisze:List otwarty do Beaty Gosiewskiej
28 października 2016Beata Gosiewska (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Proszę mi powiedzieć, w czym moja żona była gorsza od Pani męża. W tym, że nie była politykiem, tylko pedagogiem? Że nie pisano o niej w gazetach. Czy może po prostu w tym, że nie zginęła w głośnej katastrofie lotniczej, ale zmarła po długiej i ciężkiej chorobie?
Szanowna Pani!
Szczerze współczuję Pani śmierci Męża. Dobrze wiem, co znaczy taki dramat: półtora roku temu straciłem Żonę. Zostałem sam z trójką dzieci. Nie protestowałem, kiedy pogrzeby ofiar katastrofy smoleńskiej odbywały się na koszt państwa - choć wszystkie rodziny otrzymały z ZUS normalny zasiłek pogrzebowy.
Nie protestowałem, kiedy rząd przyznał wszystkim dzieciom ofiar renty, które - po kolejnych dodatkach - są naprawdę wysokie. Nie protestowałem, kiedy rząd zadecydował o przyznaniu rodzinom ofiar kwoty 250 tysięcy złotych na głowę - to dla większości Polaków gigantyczne sumy, ale rozumiałem, że sytuacja jest naprawdę wyjątkowa.
Ale wie Pani co?
Po śmierci mojej Żony moja (i moich dzieci) sytuacja finansowa także znacząco się pogorszyła. Sądząc z tego, co sama mówi Pani w rozmowach z prasą, pogorszyła się znacznie bardziej niż Pani sytuacja. Nikt nie zapłacił mi (ani żadnemu z moich dzieci) 250 tysięcy złotych. Nikt nie pokrył mi kosztów pogrzebu. W rozmowie z prasą przyznała Pani, że na dwójkę dzieci dostaje Pani ponad 6 tysięcy złotych renty - ja na troje dzieci dostaję niecały tysiąc.
Proszę mi powiedzieć, w czym moja Żona była gorsza od Pani Męża? W tym, że nie była politykiem, tylko pedagogiem? Że nie pisano o Niej w gazetach? Czy może po prostu w tym, że nie zginęła w głośnej katastrofie lotniczej, ale zmarła na raka po długiej i ciężkiej chorobie?
Proszę mnie zrozumieć: nie zazdroszczę Pani pieniędzy, które Pani dostała. Nie widzę nic złego w tym, że Pani dzieci dostają wysoką rentę. Naprawdę nie przeszkadza mi to, że ktoś ma lepiej niż ja.
Ale chcę Pani powiedzieć, że w obliczu tych wszystkich faktów, tych pieniędzy, które już Pani dostała i wysokich rent, które dostają Pani dzieci - żądanie "odszkodowania" w wysokości kolejnych pięciu milionów z kasy Państwa (a więc także z moich podatków) uważam za przekroczenie granic przyzwoitości. Nie wiem, co na ten temat mówi prawo, nie wiem, jakie są „kwoty w podobnych sprawach na poziomie średniej europejskiej”, ale powiem szczerze: na Pani miejscu spaliłbym się ze wstydu, zanim wyciągnąłbym rękę po te pieniądze.
I być może tym się różnimy.
Z poważaniem,
Czytelnik
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji