ponieważ film został usunięty z YT podaję link

http://www.cda.pl/video/94402fa/Bliskie ... -LEKTOR-PL
Subject: Bliskie spotkania ......
Chcialbym podzielic sie czym co spotkalo mnie i moja zaloge kutra rybackiego Ust-134 . Czas zdarzenia to poczatek lat 80-tych. Nie umie przypomniec daty ale pewnie to moglo sie byc w 1982 albo 1983 ?? Wiosna. Ale fakt jest ze to sie zdarzylo a po calej sprawie zaloga i ja nie rozmawialismy o tym ... tak jakby nas amnezja dosiegla albo zakaz mowienia.
Dopiero po paru latach kiedy juz ja wyjechalem z Polski to obraz zdarzenia zostal jakby przywolany wlacznie z mowieniem o zdarzeniu. Dzisiaj mam 58 lat a pamietam to zdarzenie bardzo wyjatkowo i dokladnie. ..... Nasze wyjscie na polowy baltyckie zawsze odbywalo sie w poznych godzinach wieczornych, na lowisko zazwyczaj plynelo sie 8-9 godzin. Przy sterze na lowisko staliśmy na zmiany w 5-osobowej załodze. Ja jako mechanik zawsze wachtę przy sterze mialem jako ostatni . Gdy wychodzilismy z Ustki zobaczylem po naszej prawej stronie swiatlo seledynowe (prawie zielone) choc nie takie jak ogol statkow posiada.
Światło zielone w tym wypadku mowi ze jestesmy na kursie mijania .... dziwilo mnie jedynie ze nie widac swiatla masztowego bialego.... Poszedlem do maszynowni tam spedzilem okolo pol godziny aby przygotowac silnik na rejs. Po wyjsciu z maszynowni ku mojemu zdziwieniu to swiatlo zielone dalej bylo na trawersie mijania... I w rozmowie z czlowiekiem przy sterze wymienilismy pare zdan ze chyba plynie tylem???
Idac do swojej koi aby troszke przespac sie powiedzialem aby uwazal.... gdyby co niech mnie budzi... Przespalem do swojej wachty.... Nad ranem ( a bylem juz przy sterze, pelnilem wachte) gdy zaczelo switac ten obiekt zblizyl sie do nas.... Ja w panice obudzilem cala zaloge ... natychmiast wyszli na poklad...... Talerz byl nad nami a swiatlo zielone (seledyn ) centrycznie bylo pod spodkiem. Nie bylo paniki .... machalismy im wszyscy a w ich oknach bylo widac rozne osobniki ,,Podobne do ludzi ale i tez niebieskie z duzymi oliwowymi oczyma... Byli przy nas okolo paru minut.... nikt z nas nie czuł strachu, nawet mowe nam odjęło.
Odlecieli bezszelestnie....z predkoscia niesamowita, ale brakowalo nam paru godzin z tego dnia... Po trzech dniach polowow wrócilismy do portu Ustka . Po wyladunku ryby wracalem z Ustki do Slupska noca... gdzie mieszkalem i w polowie drogi nad polami wisialy takie same, ale trzy swiatla. Opowiedzialem zonie o zdarzeniu, w tym momencie zona wyciagnela gazete Glos Pomorza gdzie napisali ze nad Baltykiem zaobserwowano UFO..... Od tamtego czasu interesuje sie zjawiskami , ktore nie sposob wytlumaczyc.... Zaznaczam ze nie jestem fantastą.... to naprawde wydarzylo się.
Mieszkam w Dani od 1985 roku i z lat pracy na morzu to zdarzenie jakos nie wiedziec czemu tkwi we mnie tak bardzo . Gdy ostatnio bylem w Ustce i widzialem sie ze swoim bylym załogantem, powiedzial mi ze nie mowi nikomu aby sie nie osmieszac , bo sam dzisiaj nie bardzo wie czy to byl sen .... ale ze razem pamietamy to jednak musi byc prawda.... Serdecznie pozdrawiam ..... Mirek Malczewski.
Istoty miały coś w rodzaju dużych plecaków, wystających nad głowę, i unosiły się w dziwnych fotelach około dwóch
metrów nad ziemią. Jürgen zobaczył, że źdźbła trawy znajdujące się pod „aparatami latającymi” poruszały się – jakby pod
wpływem niewidzialnej siły. Jedna z istot znalazła się nad wąską, szutrową leśną drogą, kamyczki pod fotelem dosłownie
„tańczyły”.
– Wywijały istne piruety, było słychać suchy stuk kawałków tłucznia zderzających się w powietrzu. Poza tym panowała
prawie zupełna cisza. Tylko fotele wydawały niskie, niegłośne mruczenie.
Spotkania z istotami pozaziemskimi i uprowadzenia do UFO przybrały już – przynajmniej w USA – rozmiary regularnego
„syndromu uprowadzeń”. „Zawiniła” tu w pewnym sensie popularność książek Whitley'a Striebera [1, 2] i Budda Hopkinsa
[3, 4], którzy uświadomili ludziom istnienie tego drażliwego problemu.
[b]Czym są uprowadzenia do UFO?
Ofiary utrzymują,że małe, szare istoty z nienormalnie wielkimi głowami, z ogromnymi oczyma i dość szczupłym ciałem, zatrzymały ich
samochód na jakiejś odludnej szosie, wzięły je do statku kosmicznego, gdzie poddały badaniom lekarskim i
psychalogicznym, a potem puściły wolno.
Innych – jak Lindę Cortile – uprowadzono wprost z mieszkania, w stanie lewitacji przeniesiono do dużych obiektów unoszących się w powietrzu i poddano takiej samej, mniej lub bardziej niemiłej procedurze. Na koniec istoty pozaziemskie założyły większości ofiar blokadę mentalną, powodującą utratę poczucia czasu przez kilka godzin. Często jedynie hipnoza może przywrócić pamięć takich zdarzeń. Takimi spotkaniami zajmiemy się jeszcze w sposób bardziej wyczerpujący.
Ale znane mi dotąd przypadki zupełnie nie przypominały zdarzenia, o którym opowiadał Jürgen. Nigdy nie zetknąłem się
z informacją o świetlistych olbrzymach trzymetrowego wzrostu w latających fotelach, których „napęd” oddziaływał
fizycznie na środowisko. Ale cała ta historia będzie jeszcze znacznie dziwniejsza.
– Trzy istoty – ciągnął Jürgen z napięciem na twarzy - wpatrywały się we mnie. W każdym razie odnosiłem takie
wrażenie, bo nie widziałem ich oczu. Potem istota z prawej strony, unosząca się nad drogą, ruszyła ku mnie. Ale
najbardziej niesamowite było to, że nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem nawet mrugnąć okiem.
Objawy paraliżu u ludzi i zwierząt są często wymieniane w związku z tak zwanymi bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia,
czyli bezpośred-nimi spotkaniami z załogami UFO. Świadkowie nie mogą się ruszyć, jakby ktoś rzucił na nich urok, nie
potrafią nawet skinąć głową, czy – jak Jürgen Rieder – mrugnąć okiem.
– Istota podeszła do mnie. Stałem bez ruchu, widząc swoje odbicie w jej hełmie. Teraz ujrzałem, że w górnej części
plecaka, po obu stronach hełmu, znajdują się jakby fasetkowe oczy – dwoje z jednej, dwoje z drugiej strony. Odniosłem
wrażenie, że wylatuje z nich i przeszywa mnie na wylot coś w rodzaju światła lasera.
I to nie jest niczym nowym. Wielu świadków bliskich spotkań relacjonuje, że prześwietlały ich dziwne promienie,
przechodzące przez skórę, kości, a nawet dachy samochodów.
– W całym ciele czułem mrowienie. To bolało. Czułem, jakby obdzierano mnie ze skóry. Jakby całe moje ciało zostało
odwodnione, jakby pozbawiono je wszelkich płynów, jakbym usychał. W głowie huczał mi kościelny dzwon, wydawało mi
się, .ze wszystkie kości trą o siebie. Było mi strasznie gorąco. Pomyślałem sobie: do licha, ja płonę, umieram. To było
potworne. Bałem się wtedy, jak nigdy w życiu.
– Jak długo to trwało? Jak długo musiałeś to znosić?
– Nie wiem. To było coś potwornego. Heiner powiedział mi potem, że trwało to parę minut, że otaczał mnie ognisty obłok.
W każdym razie trzy istoty nagle zniknęły. Bach – i już! Nie wiem, jak to zrobiły. Rozpłynęły się w jednej chwili.
Notując, myślałem sobie, że wielu ludzi na świecie przeżyło coś podobnego, choć żaden z tych przypadków nie mógł się
równać temu, o czym teraz słuchałem.
– Czy Heiner wszystko widział?
– Tak, był kompletnie roztrzęsiony. Co chwila łapał się za głowę i krzyczał: To niemożliwe! Zabawne, bo ja dość szybko
wróciłem do siebie, bóle przeszły z chwilą zniknięcia istot. Znów mogłem się ruszać. Heiner jeszcze przez następne dni
był zupełnie rozbity. A ja zacząłem zastanawiać się nad napędem tych foteli. Dziwne, co?
Rzeczywiście, osobliwy przypadek. Do tej pory Jürgen Rieder nie uświadamiał sobie, że to najprawdopodobniej UFO. Jak
sam twierdzi – w co wierzę – nie znał wtedy relacji z uprowadzeń. Przez cały czas, kiedy omawialiśmy niezwykłe
zdarzenie, ani razu nie odniosłem wra-żenia, że to oszust. Był to ktoś, kto zetknął się z wielką zagadką, miał za sobą
również niewiarygodne przeżycie, które zupełnie go zaskoczyło. Był kimś poszukującym wyjaśnienia, ale nikt nie mógł
mu go udzielić.
Od owej nocy Jürgen Rieder cierpi na natręctwa, czuje przymus skonstruowania maszyny działającej wbrew prawu ciążenia. Wyznaczono mu nawet termin – do 1992 roku. Potem – co wielokrotnie widział w wizjach i snach – będzie koniec świata.
Z biegiem lat jego wizje dotyczące maszyny antygrawitacyjnej stawały się coraz konkretniejsze. Najpierw widział tylko
trójkąt z jakimiś obracającymi się rotorami przy wierzchołkach. Konstrukcja ta przeobraziła się potem w podwójną
piramidę, w której rozpoznał model kryształu tlenku krzemu. Późniejsze wizje uświadomiły mu, że takie kryształy
naturalne czy tworzywa sztuczne o porównywalnej strukturze, łączone w układy, jeden nad drugim, mogą przy
określonych częstotliwościach wykazywać działanie antygrawitacyjne. Często budził się w nocy i całymi godzinami kreślił
jak szalony przeróżne modele. W ten sam sposób zostały zainspirowane jego badania nad sztuczną inteligencją.
Nie potrafię stwierdzić z całą pewnością, czy Jürgen Rieder miał kontakt z nieznanymi istotami w rzeczywistości, nie
wiem też, czy pewnego dnia zbuduje maszynę antygrawitacyjną. Pewne jest tylko, że minął rok 1992, a nasz świat
istnieje. Niewątpliwe jest jednak to, że biorąc pod uwagę wspomniane wizje, przypadek Riedera jest analogiczny do
wielu innych. Liczba osób spośród uprowadzonych do UFO, które miały kontakt z osobliwymi i potężnymi istotami, a po
spotkaniu z nimi zaczęły odczuwać jakby przymus zbudowania maszyny antygrawitacyjnej czy perpetuum mobile,
obejmuje już setki. Inni „odkrywają” formułę światowego pokoju czy „wynajdują” nowe (choć znane już od dawna)
substancje chemiczne. Często ogłaszają proroctwa dotyczące końca świata za każdym razem niedoszłego. Przeżycie
Jürgena Riedera nie jest klasycznym „kontaktem z UFO”, gdyż ani on, ani jego przyjaciel nie widzieli obiektu. Ale było to
spotkanie o charakterze wyraźnie technicznym, podobne do doznań, jakie inni ludzie mają i mieli na całym świecie.[/b]
„Panie redaktorze
Opisane przeze mnie fakty są prawdziwe. Jestem człowiekiem prostym i nie bardzo w tym kierunku wykształconym.To co poniżej podaję,nie jest wytworem mojej wyobraźni. Książek fantastycznych nie czytam,podobnie filmów nie oglądam,bo to bzdura i wymysł ludzki. Ostatnio przypadkowo natrafiłem na opublikowany w „Faktach” temat „Goście z Kosmosu”. Zainteresowało to mnie ,gdyż opisane wydarzenia z tego cyklu mają jakiś pewien związek z moją osobą.
Tak,jak wspomniałem ,jestem prostym człowiekiem,pracownikiem budownictwa. Jestem katolikiem wierzącym,ale nie praktykującym. Pojęcia w sprawie tak szczególnie ważnej,ba,najważniejszej w naszym życiu,nie miałem dopóty,dopóki to się nie stało.
A stało się to tak nagle,że w pierwszej chwili w przerażeniu próbowałem uciekać,lecz nie mogłem. To,co stało,wisiało nade mną,nad moją głową,„Panie redaktorze
było ogromne i szare. Przy trzeźwych zmysłach widziałem to przez chwilę,zanim nie zasłonił obłok.
To coś przypominało współczesną łódź podwodną,kształtem i rozmiarami.
Powalony, jakby jakimś ciosem nieszkodliwym na ziemię,patrzyłem do góry.
To tkwiło nieruchomo nade mną. Ale już za chwilę zaczęło się coś ,co we fragmentach zapamiętałem i czego nie mogę zapomnieć.
Oto smuga jasnego światła oświetliła mnie,jeszcze leżącego w trwodze. To trwało moment. Jednocześnie otoczył mnie wypuszczony z pojazdu obłok dymu. To był dym,albo coś w rodzaju pary wodnej i miało dziwny,nieokreślony zapach. Pogrążony w tym dymie zacząłem unosić się do góry, tak , jak bym płynął w powietrzu. Kierunek był otwór (zachowana jest oryginalna pisownia listu-przyp.L.Z) w takiej lejowatej czaszy pod spodem pojazdu.
Zostałem jakby wessany razem z tym dymem.
Zostałem jakby wessany razem z tym dymem.
Unoszony wciąż tym obłokiem, a raczej siłą nieludzką,znalazłem się w takiej jakby komorze. Tu obłok zniknął,ale ja ciągle wisiałem w powietrzu.Otworzyła się taka zasuwa,coś jakby śluza i przez tę śluzę zostałem w stanie nieważkości przeniesiony do drugiej komory.
W tej komorze wpuszczono jakiś dziwny gaz,chyba tak,bo to miało dziwny zapach.Przypominało to narkozę.
Przestałem się bać,stałem się obojętny i poddałem się woli tajemniczej.
To trwało też chwilę,zanim przez jeszcze inną śluzę zostałem wyniesiony tajemniczą siłą do takiego pomieszczenia,które przypominało korytarz lub hall. I tu zostałem postawiony na nogi.
W tym korytarzu czekał na mnie jakiś osobnik,postać ludzka rodzaju męskiego.Twarzy nie pamiętam,ale na pewno był to mężczyzna ubrany w białe szaty.
Co się ze mną działo ? Jak się czułem ?
Czułem się bardzo dziwnie i nieswojo.Czułem,że posiadam tylko serce,które biło dziwnie mocno i czułem głowę taką jakąś lekką.Zmysły działały (wzrok,słuch),miałem świadomość i mogłem myśleć(
).
Mężczyzna ruszył,a ja za nim. Nic nie mówił i nie dawał żadnych znaków.Szedłem za tym osobnikiem siłą jakiejś innej,obcej woli. Korytarz był oświetlony,miejscami jasnym białym i bladym żółtym światłem , chociaż żadnych lamp nie zauważyłem(
). Od tej chwili, tylko w małej cząstce mogłem mieć pamięć,zapis pamięciowy(
). Pamięć zarejestrowała w szczególności to ,co widziałem,jakby była nastawiona na odbiór i rejestr wizualny.
Ale wracam do faktów.Znalazłem się wraz z nieznajomym osobnikiem w obszernym pomieszczeniu oświetlonym jaskrawym,przyciemnionym na żółto światłem. Tu znowu żadnych lamp nie zauważyłem. Świeciły ściany,jeśli tak można to określić.Były w kolorze srebrnym.Zalazłszy się w tym pomieszczeniu,zauważyłem dwie postacie kobiece. Tak, to były dwie istoty ludzkie o kształtach normalnych ziemskich kobiet.
Jedna z nich na jakiś znak tej drugiej odeszła.
A ja stałem twarzą w twarz z Królową Świata i Matką Boga. Nie rozpoznałem, bo skąd mogłem rozpoznać,ale to była ONA,św.Maria,Matka Chrystusa.
Co się ze mną działo dalej ? Z początku zatrwożyłem się ,to znaczy mój duch. To był jakiś oczekiwany,albo może bardziej jako upragniony lęk.Przez chwilę. Ta postać kobieca patrzyła na mnie,uśmiechnęła się. Tak,uśmiechnęła się.Ten uśmiech pamiętam,bo to bardzo miało wpływ na stan mojego ducha.Było przełomem.Końcem niepewności,strachu przed utratą życia.
Poczułem,że bojaźń,trwoga,niepewność,przerażenie przestają istnieć.Mój duch stał się czysty,a serce spokojne.(
)
Wiem,że stałem przed obliczem Najświętszej ze Świętych i że nie mogę pamiętać wiele ,znać prawdę będąc naocznym świadkiem,bo są dopuszczalne granice w poznawaniu prawdy Bożej.
Ona podeszła do mnie i uścisnęła moją rękę. Pamiętam,cały czas była uśmiechnięta. Jej sposób zachowania przypominał znane nam na Ziemi maniery królewskie.Poczułem ogarniające i wypełniające ciepło,pozwolę nazwać to energią życia. Od tej chwili już pewnie stałem na własnych nogach.
Spróbuję opisać Jej wygląd. Była piękna.Nie znam nikogo,z kim mógłbym Ją porównać. Swym wyglądem przypominała Kleopatrę.Nie wiem,jak wyglądała Kleopatra prawdziwa,ale wiem w przybliżeniu,bo widziałem filmową Kleopatrę,czyli aktorkę(chodzi tu chyba o Liz Taylor-przyp.L.Z). Właśnie Ona była podobna do Kleopatry. Włosy czarne , krucze,podkręcone na policzkach.Czoło zakryte włosami.Twarz ciemnoblada,taka pogodna i piękna. Oczy czarne albo ciemnozielone.Ubrana w białe szaty.Była to suknia, a raczej płaszcz lub peleryna.Jestem pewny,że to była Ona,Maria, Matka Boga(
).
Wiem,że stałem przed obliczem Najświętszej.(
) Jej osobowość i działalność tam w przestrzeni w porównaniu do ziemskich warunków mogę określić jako przewodnictwo. Była w pojeździe jakby kierownikiem,kapitanem,dowódcą(
).
Moja wizyta,jak się później okazało,trwała około 5 godzin.Przez ten czas pojazd znajdował się w przestrzeni. Nic nie pamiętam więcej.Wylądowałem w innym miejscu,niż byłem wzięty,opodal torów kolejowych(
).
Na opisane dwa zdarzenia(w liście autor opisuje jeszcze jedną,równie niewiarygodną przygodę ufologiczną,którą-dla czystości obrazu-całkowicie pomijam-L.Z) nie posiadam żadnych dowodów.Faktyczności nie mam czym udowodnić.
To nie ma znaczenia.
Panie Redaktorze , piszę to nie ze względu na jakieś korzyści lub rozgłos,lecz dlatego gdyż chcę wnieść wkład w dociekliwość ludzką w poznawaniu nieznanego i poszukiwaniu prawdy. Opisałem to, co wiem ze swojego przeżycia. Dotychczas to było moją tajemnicą.
Dla mnie można wierzyć lub nie,to jest bez znaczenia.
Opisane dwa zdarzenia miały miejsce w Polsce w marcu-kwietniu 1980 r.
z uszanowaniem
Adam Chudecki
Włochy
z archiwum Lucjana Znicza
https://paranormalpl.wordpress.com/2010 ... wodca-ufo/
blueray21 pisze:Ten opis i skutki pobytu w "chmurze" dla mnie doskonale pasują do działań NOL, czyli UFO zamaskowanego tą chmurą.
Pytanie - czy zauważyliście jakieś anomalie na zegarkach, oprócz zablokowania komórek, a właściwie zniekształcenia ich programu działania, co następuje przy zaistnieniu silnych pól elektromagnetycznych? Napędy antygrawitacyjne mogą dawać takie efekty.
yoko pisze:..hm..zastanawiam się czy coś stało się z czasem..no cóz może tylko to że chwilę dosłownie parę sekund bylismy w tej chmurze..a cała podróż trwała niezwykle długo gdyż obydwoje zdziwieni patrzylismy że czasu ubyło ponad 1,5 godziny a my nie przejechalismy nawet 20 km..tylko tyle..
![]()
..ale z tego powodu zrobiły sie równiez potężne korki na autostradzie...a czasu jako takiego nie odbieraliśmy w ten sposób że nagle tyle go minęło..rzeczywiście rozmawialismy o tym że zrobiło się późno a my nic prawie nie ujechaliśmywtedy wogóle nie zwrócilismy na to uwagi..
dzis troche mnie to zastanowiło