Paradygmat przetrwania

[Tymbadyl]

Lew nie musi się martwić przepisami jak chce zjeść antylopę.

Gdy człowiek ma przetrwać na świecie rzeczy służące do przetrwania nie powinny być regulowane w innym stopniu niż dbanie o dobro wspólnoty.
Gdy chce wykopać studnię to może, ale ma dbać o jakość wody, nie powinno być głupich zgód na to i innych formalności, jeżeli coś jest potrzebne do przetrwania powinno być w pełni zderegulowane prawnie.

Większość rzeczy sprzedawanych w sklepach nie ma wartości ponieważ jest odpadem, jak wyrzuca się prawie 50% produkcji to ciężko mówić o wartości tych rzeczy jak jedzenie czy ubrania a są niezbędne do przetrwania. Zamiast robić z jedzenia odpady lepiej rozdać za darmo i nadać wartość dla społeczności.

Mieszkania i schronienia są dobrem wspólnym dla przetrwania, państwo powinno mieć dużą pulę nieodpłatnie wynajmowanych mieszkań z zastrzeżeniem dbania o nie, w przypadku zaniedbania, brudu czy zniszczenia umowa wynajmu przewidywałaby obowiązek nieodpłatnego odpracowania na rzecz społeczności, człowiek miałby prawo się przemieszczać między miastami w nieodpłatnie wynajmowanych mieszkaniach. Jak ktoś chce mieszkanie na własności to pierwsze nie byłoby objęte podatkiem katastralnym a kolejne jak najbardziej aby były wynajmowane a nie stały puste, podatek katastralny zostanie przerzucony na wynajmujących więc nie może być za wysoki. Domy na własnej ziemi za własne pieniądze nie mogą być objęte podatkiem katastralnym, tylko mieszkania.

Wszystko co służy przetrwaniu powinno być dostępne jak najtaniej albo za darmo dla obywateli, aby człowiek nie skupiał się na przetrwaniu tylko na rozwoju na korzyść społeczności. Odciążenie ludzi spowoduje rozwój biznesów.

Przetrwanie to też ochrona przed zagrożeniami jak migranci, obywatele powinni móc się swobodnie bronić przy pomocy broni białej w dowolnym miejscu. Ludzie przestaną też kierować się irracjonalnymi zachowaniami jak będą czuć się bezpiecznie.