Postanowiłam założyć ten temat, ponieważ nie wiedziałam gdzie, wstawić swoje obserwacje, doświadczenia, a i zaczerpnąć opinii innych ludzi - często jakże trafnych wskazówek

Chcę poruszyć kwestię komunikacji między ludźmi - może dla kogoś to mało znaczący temat, ale dla mnie BAAAARDZO ISTOTNY (dlaczego? Dowiesz się później)
Nie wiem jakie macie, drodzy forumowicze przemyślenia czy przygody w temacie posługiwania się słownikiem - może kogoś śmieszyć, że komuś sprawia to trudność, tym bardziej jeśli chodzi o posługiwanie się mową - ludzi, którzy potrafią mówić, w tym samym języku - można by rzec - prosta sprawa - jednak jak się okazuje nie dla wszystkich - tym bardziej nie dla mnie

Ale mam nadzieję, że chętnie podzielicie się własnymi doświadczeniami czy spostrzeżeniami.
Od co najmniej czasów studiów, czuję, że gdzieś moja komunikacja z innymi ludźmi, nawala, jest jakiś error po drodze, dlatego też na studiach chciałam podjąć próbę opracowania tego strofującego mnie tematu w którymś z poniższych stylu, lub wszystkich na raz :
STYL nr 1 : "Ja mam swój słownik, Ty masz swój słownik - oba są Polskie - ale i tak, się nie rozumiemy"
STYL nr 2 : "Ja mówię, Ty słuchasz, Ty mówisz, Ja słucham - rozmawiamy 2 godziny, ale na koniec rozmowy okazuje się, że rozmawiamy o czymś innym"
STYL nr 3 : Nadmierne używanie skrótów myślowych, nie daj boziu, w towarzystwie osób, które nie są związane z fachowym tematem - np. praca
STYL nr 4 : Jak to jest, że dane nawet słowo (już nie wspomnę o wyrażeniu

Wyżej wymienione STYLE czyli PRZYKŁADY - moim zdaniem najlepiej obrazują genezę problemu (wraz z poniższymi informacjami) ale wiem, że nie są jedyne, dlatego są PRZYKŁADAMI.
Dużo czasu i nerwów, zajęło mi dzisiejsze moje małe odkrycie - choć dla mnie samej - tak radosne - mimo że jeszcze nie wiem jak się z tego wykaraskać - że to taki mój mały prywatny Nobel - mogę na potrzeby tego tekstu zmienić nazwę na PUCHAR OSKI Z DZIEDZINY FILOZOFICZNO - SOCJOLIGICZNEJ - żeby mi nikt nie zarzucił bławochwalstwa przypadkiem

[Chętnie zacznę rozdawać MINI - PUCHARKI za wskazówki jak się z tego wykaraskać - i taka mała prośba do administratorów forum - da się jakoś mini pucharki stworzyć - na potrzeby rozdawania ? Najlepiej dodatkowa funkcja dla "wybranych administratorów" - w tym dla mnie, nie jako administrator tylko - jako pomysłodawcy


Wracając do tematu, już w czasach studenckich, chciałam się zająć tym tematem - choć wtedy bardziej mnie interesowały osobiste słowniki - a raczej różnice wynikające z wzajemnej nieznajomości osobistych słowników - jednak nie znalazłam w tym temacie żadnych konkretnych źródeł - jako studentowi studiów zaocznych - niewiele chciało się tworzyć samemu - tym bardziej że to temat raczej dla doktorantów lub profesorów. Zajęłam się podobnym tematem, innym, w którym łatwiej było o źródła, i z uwagi na profil szkoły - ekonomiczny, który brzmiał "Komunikacja jako istotny czynnik kontaktów interpersonalnych w biznesie" - nie będę przytaczać póki co szczegółów pracy dyplomowej - jak ktoś chętny - zapraszam na priw

Będę posługiwać się pojęciami stworzonymi chyba tylko na potrzeby tego tekstu - nie mam zbytnio czasu na wertowanie znaczeń czy to w książkach czy w necie czy istnieją - tak na szybko abyście mieli pogląd sytuacji, i postaram się nimi w miarę zrozumiale operować - i tłumaczyć.
Pisząc OSOBISTE SŁOWNIKI - mam na myśli, głównie to, że wszyscy znamy w miarę jednakowo znaczenia słów - zakładając że wszyscy umiemy czytać, i mówić w takim samym języku - polskim, to mimo to, że jest to z POZORU to samo słowo, każdy tak naprawdę przypisuje osobiste znaczenie temu danemu słowu, wywodzące się z doświadczeń, obserwacji, obcowania w danym środowisku - ludzi. Przykład : MIŁOŚĆ - dla jednych są to romantyczne wyznania, dla innych pod słowem MIŁOŚĆ - rozumieją obcowanie seksualne, zaloty, romanse, jeszcze innym słowo MIŁOŚĆ kojarzy się z partnerstwem, z życiem z drugą połową współżyjąc - dzieląc się wszystkim.
Chodzi mi tu głównie o pierwsze skojarzenia, wiadomo, dla KOBIETY będącej NASTOLATKĄ - MIŁOŚĆ będzie czymś zupełnie innym, niż dla KOBIETY będącej MATKĄ, tak jak dla faceta-singla MIŁOŚĆ znaczy coś innego, niż dla faceta-ojca. Rozumiecie?
[Mam nadzieję, że tak - ale biorę na tzw. klatę - wszystkie pseudo pstryczki osób niezadowolonych i nierozumiejących i pouczających mnie, co znaczy MIŁOŚĆ - a wręcz radzę odpuścić dalszą część tekstu - bo nie skumacie


Czasem dobrze, jest poznawać swoje słowniki - pytać, jeśli mamy wątpliwości czy dobrze rozumiemy znaczenie słowa, które używa nasz rozmówca - obojętnie czy w roli słuchacza, czy w roli mówcy. Zaraz dowiecie się dlaczego.
Pierwsza myśl - no ale dlaczego wybrałam słowo MIŁOŚĆ? - każdy mniej więcej wie co znaczy - powiem szczerze, nie zawsze

SYNONIM MIŁOŚCI - KOCHANIE, KOCHAĆ - wyrażanie ich w stosunku do osoby, którą obdarowujemy.
Jedni słysząc rozmowę na ulicy między dwojgiem ludzi : "kochanie ale mnie w*wiasz" - pomyślą coś w stylu, ale patola, inni - to musi być prawdziwa miłość.
Inaczej zabrzmią - z inną wartością będą słowa "KOCHAM CIĘ" wypowiadane przez matkę do własnego dziecka, a zupełnie inną wartość będą miały te same słowa "KOCHAM CIĘ" wypowiadane przez faceta do swojej pierwszej kochanki - lub każdej następnej...
[oczywiście należy nadmienić że trochę generalizuję, spłaszczam - ale po to by uwypuklić sens wypowiedzi]
Jak już coś nie coś - masz czytelniku obraz nakreślony to pozwolę sobie odpuścić temat miłości

[Pół biedy jeśli tylko osobiste słowniki nie działają - idąc "głębiej" w sam temat - jest coraz trudniej - ale opłaca się - pamiętajcie RADOŚĆ ODKRYWANIA, PUCHAR OSKI Z DZIEDZINY FILOZOFII I SOCJOLOGII - zasługuje na większe odkrycia]
Jak pisałam pół biedy - pół biedy, jeśli druga strona chce wiedzieć o co nam chodzi, bądź my bardzo chcemy się dowiedzieć - co np. bliska naszemu sercu osoba - myśli w danym kontekście na dany temat - np. kwestia podejścia do zakładania rodziny (dzieci, ślub), lub w ogóle z kimkolwiek chcemy prowadzić dialog - o czymś więcej niż pogodzie.
Dlatego ponieważ jest duża szansa, że spotkamy się w połowie drogi. Jeśli oboje chcemy ( ja + rozmówca ) wiedzieć, co każde ma na myśli - powinniśmy się w końcu spotkać i dojść do meritum.
Ale zdarza się i tak jak w przytoczonym STYLU nr 2, że rozmawiacie długo, a potem często na samym końcu rozmowy, okazuje się, że rozmawialiście cały czas, na dwa inne tematy. Jak to się dzieje? Wiecie, gadu-gadu czy pitu-pitu, już się zbieracie do domu, a tu nagle któreś coś powie - cos takiego że oboje sie kapujecie że rozmawialiście cały ten czas o dwóch różnych sprawach? Kupa śmiechu i brak czasu na wyjaśnienia - to spotyka znajomych, gorzej jak taka sytuacja ma miejsce w relacjach formalnych typu szef-pracownik.
Wynika to po części z nieznajomości słowników, lub subtelnych różnic - mało wyczuwalnych, wydaje się wam, że rozmawiacie o tym samym, przez całą rozmowę - dopiero na końcu, okazuje się, że w cale nie

[Taaa... już widzę te obruszenie "kto nie umie słuchać? - tylko głupki" - z całym szacunkiem - jeśli tak uważasz, odpuść dalsze czytanie, podobnie jak Ci obruszeni pojęciem miłość]
Z pozoru błaha sprawa, właśnie z pozoru. Okazuję się, że tę umiejętność też nie każdy posiada, znowu nie jest ona wrodzona - tylko nabyta - jak właściwie 90% naszych umiejętności - "czego Jaś się nie nauczył - Jan musi nadrabiać" - ale to osobny temat.
O co dokładnie chodzi w AKTYWNYM SŁUCHANIU można poczytać w necie itp. - żeby poruszać każdą kwestię potrzeba by chyba 10 podobnej długości tekstów - a i do końca tego podejrzewam nie każdy dotrwa



Tak na szybko Aktywne słuchanie - polega na tym, że słuchamy drugiej strony - po pierwsze dając jej to odczuć (Aha, Mhm, tak, tak) po drugie, NAPRAWDĘ słyszymy co druga strona do nas mówi - i jest to część dialogu - a nie monolog( moja kobieta mnie znowu wyzywa że coś nie tak, więc udaję że ją słucham, a tak naprawdę myślę o niebieskich migdałach). NAPRAWDĘ SŁYSZYMY - czyli wiemy co nam ktoś mówi czyli dociera do nas przekaz, nawiązujemy do tego w rozmowie, i tak dialog toczy się naturalnie dalej.
Małe zobrazowanie dialogu :
NADAWCA/ODBIORCA <----KOMUNIKAT----> ODBIORCA/NADAWCA
I w końcu mogę napisać po tych wszystkich wstępach, MERITUM, czyli co sprawiło mi taką RADOŚĆ, i zasługuje na PUCHAR OSKI Z DZIEDZINY FILOZOFII I SOCJOLOGII.
Patrząc na te małe zobrazowanie dialogu, nie tak trudno się domyślić - że jak "nawala" coś na komunikacie - to nigdy dobrze nie będzie.
ODKRYŁAM, ŻE JA MÓWIĘ COŚ, A DRUGA STRONA SŁYSZY COŚ ZUPEŁNIE INNEGO

mało tego,
I MIMO, ŻE WIEM - BO KAPNĘŁAM SIĘ, ŻE KTOŚ ŹLE MNIE ZROZUMIAŁ I STARAM MU SIĘ TO DODATKOWO WYTŁUMACZYĆ - JEST JESZCZE GORZEJ



i często zwyczajnie odpuszczam - bo nie chcę myśleć, co mnie spotka - jak będę brnąć w te tłumaczenie, tłumaczenia z nowym szefem



Staram przynajmniej w domu, operować się prostymi zdaniami - jak to do faceta -
[pozostali czytający - płeć męska pewnie mnie za to zje

- a i tak on nie słyszy, a wręcz słyszy coś zupełnie innego niż ja do niego mówię - i ja o tym wiem, i mu staram się to wytłumaczyć - wierzcie mi - nie idzie w żaden sposób - to dosłownie jak mówisz komuś "ten karton jest niebieski", a rozmówca "pudełko obok tego niebieskiego kartonu jest różowe".
Zwyczajnie ciężko to w ogóle zobaczyć i zdać sobie sprawę, że tak rzeczywiście się dzieje - a jeszcze ciężej - starać się to normalnie wytłumaczyć - mało kto w ogóle kuma że tak może być, że problem tkwi w pomieszaniu wszystkich stylów, czasem się zastanawiam czy ja na pewno po polsku mówię


Tak często się z tym spotykam, za często, zdecydowanie za często. Ciekawi mnie, czy ktoś też tak ma?
Ciekawi mnie czy w ogóle, ktoś zrozumiał mój przekaz

I czy macie jakieś złote rady - jak naprawić, to co nawala - w moim przekazie - bo o ile z pisaniem - nie mam wielu problemów - choć też były tu widoczne



Mówię wyraźne (nie seplenię, nie sciszam, nie za głośno, po polsku, w miarę spokojnie) a i tak nikt nie słyszy, PRZEKAZU.
A skoro nie słyszy, to jak ma zrozumieć ?

HELP, HELP, HELP
