Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Kobieta i Mężczyzna. Razem.

filiżanka
Posty: 347
Rejestracja: poniedziałek 24 cze 2013, 13:29
x 2
x 7
Podziękował: 646 razy
Otrzymał podziękowanie: 582 razy

Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: filiżanka » czwartek 06 lis 2014, 10:49

Jest już podobny temat : kobieta a mężczyzna. I to " a" reprezentujące przeciwstawnośc bardzo widoczne jest w postach powielającyych sereotypowe podejście do płci i różnic między nimi.
Proponuję skupienie się na tym co powoduje, że jesteśmy jednością, na przykładach gdzie tą jedność widać, słychać i czuć :)
Energia idzie tam gdzie skupiona jest uwaga.
Na dobry początek
Zosia i Dawid Rzepeccy .
http://www.youtube.com/watch?v=Ka3-pcHZ8kI
0 x



Awatar użytkownika
Przebiśnieg
Posty: 1191
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 16:41
x 2
x 24
Podziękował: 786 razy
Otrzymał podziękowanie: 1314 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Przebiśnieg » piątek 14 lis 2014, 18:29

filiżanka pisze:Proponuję skupienie się na tym co powoduje, że jesteśmy jednością, na przykładach gdzie tą jedność widać, słychać i czuć


Kiedyś czytałem taką fajną prozę napisaną przez jednego z ezoteryków pt,,Człowiek i Człowiek"
Nie Kobieta nie mężczyzna tylko Człowiek i Człowiek.
Autor twierdził iż jest ostatni z podziałów który zneutralizują Ziemianie.
Było to jakiś czas temu i wtedy wydawało mi się że autor wychylił się za mocno tym bardziej, że zwykle większość z tego co ktoś tam wiedział kończyła się na deklaracji, że to już zauważył ewentualnie bardzo wygodne było stwierdzenie ,,ona wie tylko jeszcze nie potrafi" :lol:
No cóż fajnie jest, że coraz większa ilość ludzi widzi to co zbliża do akceptacji inności czy więc do Inności w Całości czyli Drugi jest Inny nie lepszy nie gorszy tylko inny.
Zaakceptowanie tego faktu kończy z podziałami.
Wszelkimi podziałami.
No i wtedy jesteśmy Jednością :D

filiżanka pisze:Energia idzie tam gdzie skupiona jest uwaga.


No właśnie: ,, Tam jesteś Człowieku gdzie Twoja Myśl" :D
to może pozdrawiam :D
0 x



baba
x 129

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: baba » niedziela 03 sty 2016, 06:54

Do podobnych wniosków doszłam po "swojej" drodze Filiżanko. Że to co tworzy dobre relacje pomiędzy kobietami i mężczyznami to wyszukiwanie naszych podobieństw a nie ciągłe podkreślanie różnic i określanie przypisanych płcią "ról". Cieszymy się najbardziej gdy spotykamy kogoś kto nas rozumie "w pół słowa" bo myśli podobnie, śmieszą nas takie same rzeczy, mamy podobne dążenia, cele, wyznajemy podobne wartości i mamy podobne przekonania. Wzmacniamy się wtedy wzajemnie. Różnice też istnieją zawsze bo każdy człowiek jest odrębnym światem ale kiedy podobieństw jest więcej różnice są tylko inspiracją dla naszej ciekawości i chęci poznawania, doświadczania i próbowania czegoś nowego a nie polem do walki i siłowym przeciąganiem do "swojego jedynie słusznego". 8-)

Jak z tego wynika dobrą relację trzeba zacząć od poznania siebie. I określenia tego co dla nas jest najważniejsze (cel życia), potem ważne, co lubimy, z czego możemy zrezygnować, czego zdecydowanie nie chcemy bo się z tym źle czujemy. Kiedy znamy i rozumiemy siebie możemy dopiero zawierać uczciwe umowy z drugim człowiekiem bo związek zawsze jest formą umowy. Im bardziej uczciwa umowa tym większa szansa na to że związek będzie twórczy i satysfakcjonujący dla obu stron. 8-)
1 x



Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Oska » środa 30 mar 2016, 23:44

Zgadzam sie, ze nalezy szukac podobienstw. A nawet pojde o krok dalej i nazwe to szukaniem polaczen czy tez lacznikow. Sadze, ze wazne jest wspolne poszukiwanie wspolnych mianownikow i wspolne wyciaganie wnioskow. Roznice sa w kazdym zwiazku, dlatego tak wazne sa te polaczenia ktore w przeciwienstwie do roznic ktore rozdzielaja, laczniki scalaja:)
Co do osobistych odczuc czy doswiadczen, czy nawet osobistej filozofii mysle ze rownowaga to slowo klucz. Nie dla kazdego "zwiazek idealny" to zwiazek bez roznic zdan, czy klotni. Osobiscie dla mnie takie "slowne potyczki" oczyszczaja atmosfere i sa droga do szukania wspolnych mianownikow.
Tak wiec wracajac do rownowagi, kazdy ma wlasna rownowaznie na ktorej stawia kroczki, dla jednego zloty srodek moze byc zupelna odwrotnoscia tego co rownowaga dla drugiego.
Ale czy troche o to nie chodzi?
Szczypta zametu i radości, to wtedy wiesz ze trwasz w milosci. :)
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 31 mar 2016, 00:44

Poetka z Ciebie. :)
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: ex-east » czwartek 31 mar 2016, 07:43

Oska pisze:Zgadzam sie, ze nalezy szukac podobienstw. A nawet pojde o krok dalej i nazwe to szukaniem polaczen czy tez lacznikow.

To właśnie przeciwieństwa się przyciągają ,ale na pewnej wspólnej płaszczyźnie , można powiedzieć, że rezonują ze sobą. Tylko nie nazwałbym tego potrzebą szukania. Po prostu trafia swój na swego i już. Co więcej, to wcale nie musi być związek miłosny. Częstotliwości rezonansowych jest więcej chyba, niźli znajdziemy słów, aby je nazwać. Można się na nie natknąć w każdym towarzystwie - w pracy, na "piwie" ze znajomymi, czy choćby na ulicy dosłownie POTYKAJĄC się o kogoś. Moim zdaniem ważniejsza jest kwestia tego, czy potrafimy dostrzec ów rezonans i jak to się mówi "nie przegiąć" ładując weń wszystkie swoje pragnienia i tęsknoty, bo można drugą osobę przytłoczyć. Przecież równowaga jest delikatnym stanem polegającym na subtelnym wyczuciu. Tak przynajmniej rozumiem równoważnię ;)
[/quote]
1 x



Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Oska » czwartek 31 mar 2016, 09:44

ex-east pisze:To właśnie przeciwieństwa się przyciągają ,ale na pewnej wspólnej płaszczyźnie , można powiedzieć, że rezonują ze sobą. Tylko nie nazwałbym tego potrzebą szukania. Po prostu trafia swój na swego i już. Co więcej, to wcale nie musi być związek miłosny.


Ja mialam na mysli szukanie wspolnych mianownikow miedzy kobieta i mezczyzna ktorzy decyduja sie na zwiazek.
Natomiast Twoja wypowiedz bardziej mi wyglada na "blizniacze dusze" ktore rzeczywiscie mozna spotkac w roznych miejscach. Aczkolwiek to wlasnie osobista wibracja sprawia ze obok takich osob ciezko przejsc obojetnie.
Istnieja rozne teorie na temat blizniaczych dusz, ponoc w procesie inkarnacji czy tez reinkarnacji my jako dusze umawiamy sie miedzy soba kiedy i w jakich okolicznosciach sie spotkamy.
Natomiast miedzy kobieta i mezczyzna tez moze powstac tzw rezonans i to nawet wtedy kiedy nie sa blizniaczymi duszami, osobiscie nazwalam takie cos "zwiazanie dusz" trwa moment, ale przynajmniej czlowiek wie, ze to jest to :)
1 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.


Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 31 lip 2016, 15:53

16 rzeczy po których poznasz, że Twój mężczyzna naprawdę Cię kocha! Potwierdzone!
28 października 2015

Mamy nadzieję, że nie musisz zastanawiać się czy twój mąż cię kocha. Możliwe jednak, że nie dostrzegasz wszystkich sposobów, którymi daje on ci o tym znać. Oto 16 przesłanek świadczących o tym, że twój mąż kocha cię prawdziwie, bezwarunkowo i głęboko.

1. Zmienia dla ciebie swoje zachowanie.

Obrazek

Okazjonalne śniadanie do łóżka, posprzątanie domu gdy nie czujesz się na siłach, sprezentowanie ci czego co spodobało ci się na wystawie sklepowej. Może nie są to niesamowite rzeczy, ale mają one wyraźne przesłanie.

2. Nie boi się okazywać uczuć.

Obrazek

Twój mąż często trzyma cię za rękę, przytula i całuje. Daje ci do zrozumienia, że mu na tobie zależy.

3. Mówi ci, że jesteś piękna.

Obrazek

Jeśli twój mąż naprawdę cię kocha, będzie ci to mówił nawet w dni w których wcale nie czujesz się atrakcyjna.

4. Wspiera cię, i zachęca do spełniania marzeń.

Obrazek

Twój mąż wie na czym ci zależy i robi wszystko aby wspierać cię w twoich działaniach. Czy to praca, czy nauka, czy może hobby.

5. Mówi, że cię kocha.

Obrazek

To najprostszy sposób na okazanie miłości. Niektóre kobiety słysząc te słowa od swoich partnerów wydają się je ignorować.

Nie róbcie tego! Jeśli twój facet mówi ci szczerze, że kocha cię, tak jest naprawdę.

6. Robicie rzeczy wspólnie.

Obrazek

Czy to zwyczajne oglądanie telewizji, wspólne sesje jogi, spacery, czy nawet wspólne sprzątanie domu. Ważne jest, aby nie unikać siebie nawzajem. Dzięki wspólnym zainteresowaniom wasz związek stanie się silniejszy.

7. Zabiera cię na niezapomniane randki.

Obrazek

Jeśli twój mąż cię kocha, postara się aby wasze wspólne wyjścia były niezapomniane. W końcu nie liczy się ilość, ale jakość.

8. Raz na jakiś czas robi ci niespodziankę.

Obrazek

Może to być coś małego, jak rozweselająca notatka umieszczona w kieszeni twojego płaszcza, czy za wycieraczką samochodu, lub coś większego jak kwiaty czy biżuteria. Liczy się sam fakt, że twój facet poświęcił czas na sprawienie ci przyjemności.

9. Ciężko dla ciebie pracuje.

Obrazek

Robi wszystko aby zapewnić utrzymanie całej rodzinie. Chce żebyś żyła w szczęściu i komforcie, nie martwiąc się o brak pieniędzy.

10. Robi to o co go prosisz.

Obrazek

Zazwyczaj to ty zajmujesz się zmywaniem czy praniem, ale gdy poprosisz o to swojego męża, ten bez słowa sprzeciwu poda ci pomocną dłoń.

11. Potrafi cię rozśmieszyć.

Obrazek

Życie potrafi być ciężkie, a nic tak nie poprawia humoru jak śmiech. Znalezienie czasu na wspólne żarty i rozluźnienie jest bardzo ważne w związku. Jeśli twój mąż zna cię dobrze, wie jak można cię rozśmieszyć.

12. Zajmuje się tobą gdy jesteś chora.

Obrazek

W każdym małżeństwie nadchodzi czas gdy nie czujesz się dobrze. Czy to zwykłe przeziębienie, czy poważne problemy zdrowotne, jak dochodzenie do siebie po operacji, lub ciąży. Twój mąż będzie się tobą zajmować bez chwili wytchnienia.

13. Jest ci wierny.

Obrazek

Prawdziwy mężczyzna jest szczery i uczciwy. Zaufanie w związku to podstawa. Wiedząc, że możecie ufać sobie nawzajem, wasze uczucie staje się trwalsze.

14. Stara się dla ciebie dobrze wyglądać.

Obrazek

Zależy mu aby się tobie podobać. Nie odpuszcza po ślubie i nie zmienia się we flejtucha. Przeciwnie, dba o sylwetkę i ubiór każdego dnia.

15. Docenia cię.

Obrazek

Twój mąż powinien być wdzięczny za wszystko co dla niego robisz. Sprzątanie w domu, gotowanie, pranie i inne obowiązki, których drastycznie przybywa w wypadku posiadania dzieci. Pokazując ci, że docenia twoje trudy i starania, pokazuje, że mu na tobie zależy.

16. Akceptuje krytykę.

Obrazek

Nie wszystko idzie zawsze po waszej myśli, ale mąż zdolny zarówno do przebaczania jak i przepraszania to skarb. Jeśli na twoją prośbę postara się zmienić niektóre aspekty swojego zachowania, możesz być pewna, że zależy mu na tobie równie mocno co tobie na nim.


Jeśli na większość punktów odpowiedziałaś TAK to jesteś prawdziwą szczęściarą! Jeśli NIE, to chyba trzeba coś zmienić!

Koniecznie podzielcie się tym tekstem!
http://wiemy.to/post-712-16-rzeczy-po-k ... zone-.html
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 02 sie 2016, 01:11

W małżeństwie są ''złe'' i ''dobre'' momenty, ale mimo to przysięga nas zobowiązuje..... ;)

Kobieta – mężczyzna.Czy łatwo być nam razem?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Współczesna nauka wie coraz więcej o różnicach między kobietą i mężczyzną. Pojawia się idące za tym pytanie: Czy dzięki temu łatwiej być nam razem?
Odpowiem za profesorem B. Wojciszkiem z PAN: „gdyby świat miał tylko jedną płeć, byłoby potwornie nudno. A więc niech żyje mała różnica, jak mawiają Francuzi”. A przechodząc do rzeczy zwrócę uwagę, że o różnicy naukowcy nie mówią jednym głosem. Jedni wskazują, że różnica jest spora, inni uważają, że kobieta i mężczyzna to całkiem różne osoby. Skąd te rozbieżności? Różnice w budowie mózgu czy typowych dla płci uzdolnieniach są rzeczywiście małe. A jeżeli już występują (zdolności matematyczne u mężczyzn, językowe u kobiet), to w skali całej populacji te różnice się zacierają. Natomiast w sposobie myślenia o samych sobie kobiety i mężczyźni mocno się różnią. Kobieta określa siebie jako matka, żona, córka. Mężczyzna , formułując swoją tożsamość, szuka cech, które odróżnią go od innych. Dlatego mówi: „jestem towarzyski, inteligentny, stawiam sobie ambitne cele”. Oczywiście, sporo kobiet mówi podobnie oraz coraz częściej przejmuje inicjatywę. A na dodatek twierdza, że mężczyźni niewieścieją. To także prawda. Proszę jednak zwrócić uwagę, że za tą przebojowość spotyka je, niestety kara. Bo w oczach innych taka zaradna, energiczna kobieta jest mniej kobieca. Wyraźnie pokazują to liczne badania. Trudno jednak zgodzić się z poglądem, że mężczyźni niewieścieją. Oni się nie zmieniają. Mogą tylko wydawać się zniewieścieli przy coraz bardziej zaradnych i ambitnych kobietach. A i tak (może, niestety) mężczyźni rządzą światem. Na stanowiskach rządowych czy wśród menedżerów, profesorów wyższych uczelni rzadko pojawiają się kobiety. I nie zmienią tego faktu przykłady, że premierem rządu jest np. kobieta. Jak to ma miejsce na przykład w naszym kraju. Rządzi bowiem i tak mężczyzna

Prawdą jest, że kobiety są lepiej wykształcone. Nie wspinają się na szczyty kariery, bo niezależnie od wykształcenia i ambicji pozostają zorientowane na ludzi. Mężczyźni lubią dominować, zdobywać, walczyć. Nie zastanawiają się też, jak pogodzić zawodowe i domowe obowiązki. Mało jest zaś kobiet gotowych zrezygnować dla kariery z rodziny.
W naszych związkach maja miejsce konflikty i nieporozumienia na tle poczucia kobiecości i męskości. Pragnę zwrócić uwagę, że mężczyźni najczęściej gorzej znoszą nieporozumienia. Kobiety, jeśli nie mogą znaleźć porozumienia z partnerem , otwierają się przed przyjaciółkami, innymi kobietami. W przypadku mężczyzn często jedynym przyjacielem jest żona. Nie mają bliskich więzi z nikim innym, nie zwierzają się kolegom. Dlatego na przykład dotkliwiej odczuwają rozpad związku. Kobiety są bardziej psychicznie niezależne. Dlaczego, można by zapytać? Bo są otwarte i dają sobie wzajemne wsparcie. I akurat tego my, mężczyźni możemy kobietom zazdrościć. W tym względzie chciałbym być do kobiety podobny.

Memy i zdjęcia: internet

https://zygmuntmakolumne.wordpress.com/ ... nam-razem/
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: janusz » czwartek 04 sie 2016, 21:47

Obrazek

"Dojrzały związek to taki, w którym obie osoby stają się niezależne, bo im więcej jest zależności, wzajemnych uwikłań, komplementarnych deficytów (ja mam poczucie niepewności, lęku, więc szukam osoby, która ma mi zapewnić bezpieczeństwo itd.), tym większe ryzyko rozczarowania i kryzysu.

Ideałem związku jest więc sytuacja, w której partner może powiedzieć partnerce: "Wiesz, ja ciebie już do niczego nie potrzebuję". A partnerka odpowie to samo: "Wiesz, ja ciebie też już do niczego nie potrzebuję, ja właściwie mogę sobie sama poradzić, ale ja wybieram to, żeby z tobą być, bo cię kocham". Chcę, a nie muszę.

To oczywiście jest ideał, ale warto mieć taki ideał przed oczyma jako pewien drogowskaz. Jak jesteśmy w związku, to nasza ilość oczekiwań w stosunku do partnera powinna maleć, a nie przyrastać. I wtedy pojawia się dopiero przestrzeń dla tego, żeby wystarczająco często potrzeby drugiej osoby, były moimi potrzebami."

WOJCIECH EICHELBERGER
0 x



Wavuka
x 129

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » czwartek 04 sie 2016, 23:41

Słodkie. Życzę każdemu chętnemu Panu, a zwłaszcza Panu Wojciechowi żeby usłyszał od ukochanej kobiety "nie jesteś Mi już do niczego potrzebny". :D

Jakoś Mi się wydaje jednak że Panowie chcą i lubią się czuć potrzebni. I podobnie jest z kobietami. Wszyscy lubimy się czuć ważni dla kogoś kto jest ważny dla Nas. To Nas bardzo wzmacnia. 8-)

Jakoś tak się porobiło, że każde wymagania odnośnie naszego partnera ostatnio Panowie lubią nazywać "oczekiwaniami". W związki wchodzimy w określonym celu podobnie jak tworzymy wspólnoty czy innego rodzaju społeczności. Dla osiągnięcia jakiegoś konkretnego celu a zazwyczaj po prostu łatwiejszego życia bo nie ma wątpliwości, że we dwoje życie powinno być łatwiejsze jeśli ze Sobą współpracujemy, wymieniamy się umiejętnościami i rozumieniem świata choćby. Albo dla wspólnego wychowania dzieci lub innego powodu. Również dawania Sobie wzajemnego wsparcia emocjonalnego, finansowego czy fizycznego i nie ma w tym niczego złego Moim zdaniem jeśli bilans wymiany jest wyrównany. Wypadki losowe czy choroba wszystkich Nas jednakowo mogą dotknąć a na pewno w związku łatwiej sobie z nimi poradzić bo to rodzaj naszej życiowej asekuracji na tego typu sytuacje. Kiedy mamy określony cel i uczciwą umowę wszystko jest w porządku. Nie lubimy wymagań na ogół właśnie wtedy kiedy jesteśmy niedojrzali, mamy małe poczucie wartości i wtedy faktycznie mamy oczekiwania. Oczekujemy że ktoś Nam da coś czego Sami Sobie nie dajemy. To też działa kiedy mamy zaufanie do Siebie, kochamy się i istnieje wzajemność, możemy się wzajemnie wspierać i dźwigać bo tak na pewno jest łatwiej wspinać się na drodze Naszego rozwoju i stawiać czoła życiowym trudnościom.

Niestety ten tekst jak dla Mnie brzmi troszkę jak oczekiwanie właśnie "niczego od Ciebie nie wymagam - jestem z Tobą bo.. co tak naprawdę w tym tekście znaczy słowo "kocham"??? Czy nie oznacza - nie mam wobec Ciebie żadnych wymagań? Kocham Cię bezwarunkowo, bez względu na to co robisz? Troszkę dziecinne oczekiwanie, prawda? Czasem boimy się wymagań bo mamy małe poczucie wartości i obawiamy się że im nie sprostamy a czasem również boimy się wymagać bo to ma swoje konsekwencje. Kiedy wymagamy czegoś od kogoś Sami od Siebie też musimy czegoś wymagać i godzić się na to że Nasz partner również może mieć pewne Swoje wymagania które dla Nas są jakimś wyrzeczeniem czy pójściem na kompromis.

Związek wtedy ma sens kiedy jest jakiegoś rodzaju drogą, inspiruje Nas do zmian, również zmian Siebie. Miłość bezwarunkowa Nas "karmi" ale warunkowa Nas kształtuje i kiedy jej nie ma, nie ma żadnego rozwoju. Jasne jest, że związek nie może się składać wyłącznie z coraz bardziej rosnących wymagań i że powinna istnieć w nim równowaga. Na pewno nie powinno być tak, że wymaga tylko jedna strona bo to są właśnie związki zależności od kogoś. Niestety z tego co widzę dookoła tej równowagi troszkę brakuje bo brakuje ciągle jeszcze prawdziwego równouprawnienia i również kulturowo przyzwyczajeni jesteśmy do pewnych ról. Kobiety opiekujące się malutkimi dziećmi, co jest przecież konieczne dla ich prawidłowego rozwoju siłą rzeczy są w sytuacji zależności finansowej od swoich mężów. To dość trudny moment w związkach bo często ustala dalszą relację i w tym momencie często tacy bardziej niedojrzali mężczyźni nie mają "łaskawego ucha" dla jakichkolwiek jeszcze dodatkowych wymagań za to chętnie podwyższają poprzeczkę własnych. Takie trochę przemocowe wykorzystywanie sytuacji, prawda?

Może jestem jeszcze mało obiektywna bo świeżo po rozczarowaniu i szczerze mówiąc mało znam naprawdę udanych małżeństw. I oczywiście możliwe że ten krótki tekst wyrwany z kontekstu całej wypowiedzi zniekształca jej sens. Bo oczywiście zgadzam się całkowicie z tym że im większa jest niezależność emocjonalna i ekonomiczna obojga partnerów tym lepiej dla obojga. To po prostu stawia Nas w stanie wolności i bycia razem bez żadnych przymusów a ewentualne kompromisy są zawsze dobrowolne i muszą być uczciwie negocjowane. Ale i w innych relacjach mamy wybór kiedy jesteśmy wobec Siebie samych uczciwi bo każdy z partnerów na ogół ma Swoje mocne i słabe strony więc korzyść zawsze może być obustronna. Jeśli nasza wewnętrzna uczciwość i zwykły szacunek do drugiego człowieka sprawia że umiemy je doceniać.
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 06 wrz 2016, 23:22

Obrazek :idea:
1 x



Awatar użytkownika
devi
Posty: 1562
Rejestracja: wtorek 02 lut 2016, 14:17
x 1
x 73
Podziękował: 711 razy
Otrzymał podziękowanie: 2662 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: devi » sobota 01 paź 2016, 13:07

https://www.youtube.com/watch?v=8RZoiRBpkmM

Co prawda spóźnione, ale zabawne ;)
0 x


Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem. /C.G. Jung

Wavuka
x 129

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » wtorek 11 paź 2016, 13:27

Bardzo to wszystko mądre ale... Ja nie wiem czy trzeba aż tyle "kombinować" nad tym skoro są proste, sprawdzone recepty. Nie wszyscy jesteśmy na poziomie "profesorskim" a raczej chyba bardzo niewielu z Nas więc zacznijmy choćby od tego. 8-)

Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 30 paź 2016, 13:11

Obrazek
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13132
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 679
Podziękował: 30186 razy
Otrzymał podziękowanie: 19674 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » czwartek 03 lis 2016, 16:14

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 17 lis 2016, 21:04

Myślałem, że już to zamieściłem :shock: :

Jarek Kefir pisze:Jeszcze nigdy związki nie były tak problematyczne jak teraz
29 Czerwiec 2016

Obrazek

Na pewno zastanawialiście się, czemu na świecie dzieje się tak źle, czemu wszystko jest nie tak jak trzeba. Przyczyną zła na świecie jest tzw „męski eon„, męska era, czyli dominacja pierwiastka męskiego na Ziemi. Pierwiastek męski jest z natury słabszy i nigdy nie powinien mieć roli przewodniej. Gdy rządzi pierwiastek męski, to wszystko jest dosłownie wywrócone do góry nogami. Wszystkie wartości są odwrócone.

Wszystkie doktryny będące doktrynami fundamentu naszej cywilizacji, zostały naznaczone przez dominantę pierwiastka męskiego jak i umniejszenie pierwiastka żeńskiego. Należą do nich: monogamia, purytanizm, patriarchat, rywalizacja, konkurencja, hierarchia, polityka, i szereg innych. Szczególną rolę w męskim eonie pełni dualizm wszystkiego co istnieje.

Przy czym jest to dualizm bardzo zaburzony, schizofreniczny. Wszystkie normy społeczne jak i funkcjonowanie całego społeczeństwa oparte jest na pokrętnej, schizofrenicznej logice. Poczytaj książki o psychiatrii, zrozum logikę paranoi i schizofrenii – to wtedy zrozumiesz, jak działa społeczeństwo. Poprzeczka moralna i każda inna jest ustawiona tak absurdalnie wysoko, że niemożliwe jest jej osiągnięcie, przeskoczenie. My tylko udajemy przed sobą, że skaczemy. A gdy nikt nie patrzy lub gdy mamy jakieś wytłumaczenie, to na potęgę łamiemy normy, które tak dumnie wyznajemy.

Cytuję: „Bóg Marduk (EGO, które oddziela się od uniwersalnego BYTU) zabija Królową Matkę Tiamat (morze instynktów, kobiecość, kontakt z naturą), dzieląc jej ciało na dwoje, od stóp do głowy (źròdło nowej formy duchowości – nie immanentnej, ale transcendentalnej: innymi słowy nie zakotwiczonej w ziemi, ale wymierzonej w niebo). Z obu części rozpłatanej na dwoje Tiamat powstają niebo i ziemia (źródło dualizmu i schizofrenii lub nienaturalnej dychotomii, w której przeżywamy istnienie).

Męska Era rozpoczyna ewolucję ludzkiej świadomości w kierunku tworzenia samoświadomego i samowystarczalnego Ego (nie potrzebuję Boga, czyli Matki Natury), które wypływa z fałszywej, instynktownej matrycy (nawet Adam i Ewa, zrywając owoc zakazany, obchodzą się bez Boga). Te historie ujawniają proces wdrożony cztery miliony lat temu: proces odejścia od naszych naturalnych matryc, polaryzację archetypów płci, irytującą dwoistość naszego sposobu myślenia, nadmierne wywyższanie męskości.”


Cała sieć powiązań społecznych jest upstrzona mechanizmami w których te rygorystyczne i okrutne ze swojej natury normy społeczne nie obowiązują. Oto niektóre z nich: „pijany byłem więc się nie liczy„, „to w emocjach było„, „gniewałem się więc się nie liczy„, „byliśmy pokłóceni więc się nie liczy„, „to były wakacje, daleko od domu więc się nie liczy„.

Sekret polega na tym, że gdyby nie te backdoory w systemie, te wyjścia awaryjne – to ludzie by po prostu wariowali. I tak wariują na potęgę. U każdego bez wyjątku można znaleźć objawy najróżniejszych zaburzeń psychicznych. Tradycyjna psychiatria i psychologia bardzo liberalnie do tego podchodzi, i interweniuje w zasadzie tylko w ostateczności. Schizofrenia (rozszczepienie) to stan permanentny w męskiej erze. Wszyscy tworzymy głęboko chore społeczeństwo, nasz wspólny dom wariatów nazywany „życiem realnym„.

Społeczna schizofrenia godzi wiele absolutnie wykluczających się doktryn. Np katolicki purytanizm z zaliczaniem co weekend wyzwolonych panienek. Typowy samiec konserwatysta będzie oficjalnie i na pokaz gardził seksualizacją jak i wyzwolonymi kobietami, a po cichu będzie takie wręcz ubóstwiał. Tak samo godzony jest feminizm z skrajnym islamem. To feministki są grupą społeczną najchętniej witającą agresywnych, patriarchalnych aż do cna islamistów. Mam na ten temat swoją teorię psychologiczną, ale oszczędzę jej Wam.

Obecnie według niektórych interpretacji, mamy żyć w erze przełomu. Męska era uosabiana przez jahwe miała dobiec końcowi, i ma zacząć się era żeńska symbolizowana przez Tiamat. To ma być ten dziejowy przełom, choć bardzo niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Sam widzę albo tych walczących z NWO (a kto Wam powiedział że nowy porządek będzie zły? Tak dobrze Wam w tym, co jest?) albo natchnionych new age’owców, cytujących rozmaite bzdury.

Przykład tych bzdur – znowu Osho, i jego pragnienie by kobiety były do bólu kobiece, a mężczyźni byli do bólu męscy. No tak było do tej pory, to jest właśnie stary porządek świata – męski eon. Kobiety do bólu kobiece, bez zintegrowanego Animusa (pierwiastka męskiego w psychice) to typowe „pierwotne Ewy„. A więc pozbawione siły, woli, niezdecydowane, humorzaste, fochające się, pasożytujące destrukcyjnie na męskiej sile, bo same jej nie mają. Mężczyźni do bólu męscy? Mnóstwo ich w więzieniach, poprawczakach, na stadionach, na marszu niepodległości czy w kościołach. Czy do takiego „ideału” dąży new age z jego doktryną telegoni, bliższą raczej siepaczom z państwa islamskiego niż duchowości? Chyba tak.

Integracja pierwiastka męskiego u kobiety i pierwiastka żeńskiego u mężczyzny to właśnie zagadka świętego Graala. Zostało to symbolicznie pokazane w powieści Dona Browna, odsyłam do niej, choć jest to tylko opis metaforyczny i archetypowy. Jak każda książka czy film.

Cytuję: „Religia pozbawiła naturę kobiecości czyniąc świat nieczystym, niższym niż nadprzyrodzony świat gdzieś tam, w przestworzach. W konsekwencji ciało stało się grzeszne, a seks zepsuty
Z kolei nauka, choć starała się oddzielić od religii i się jej sprzeciwiać, nie była w stanie uwolnić się od sztywnych postaw wobec przyrody uważanej za niebezpieczną, bezsensowną i od nas oddzieloną, czyli skazaną na wykorzystanie. W konsekwencji ciało stało się obiektem eksperymentòw, a nauka postawiła się na miejscu Boga, szukają odpowiedzi na wszystkie pytania i rozwiązań – także w kwestii śmierci. Tak więc i religia, i nauka są uważane za wyższe od natury, co sprawia, że Stworzenie czuje się niższe wobec natury, podczas gdy to, co znajduje się pośrodku – prawda – zostało utracone.”


Dalej: to dlatego związki teraz są tak problemowe. Stary system (monogamia, purytanizm, patriarchat) jest niewydolny, skorumpowany i ulega coraz większej destabilizacji. Obecnie w szokujący sposób widać nieaktualność i skorumpowanie tego systemu. To, co dawniej prano w zaciszu sielskich, konserwatywnych domostw, teraz jest wystawione na widok publiczny. Możesz przeczytać o tym wszędzie, choćby w internecie. Powstają o tym książki, prace naukowe, artykuły, opracowania, miliony ludzi pisze anonimowe komentarze będące świadectwem piekła, jakie zgotował im ten system.

Jednak wciąż ludzie próbują i próbują wsiąkać w ten system. Pamiętam wypowiedzi moich koleżków, znajomych, koleżanek. Och! Jacy oni byli oświeceni, zaczytani w psychologii, kumaci! Jak bardzo chwalili i sadzili się że znają życie! A jednak popełniają te same błędy co ich rodzice. Dokładnie te same, jota w jotę. Wsiąkają w dokładnie ten sam system.

Wokół mnie trwa festiwal wieczorów panieńskich i kawalerskich, ślubów, galimatias porodów, czy szaleństwo parapetówek na które nie zaproszono najważniejszego gościa – przedstawiciela banku.. Ach ten cynizm. Widzę jak moje pokolenie tatusieje, kapcieje, dziadzieje. Dawne szalone krejzolki czy dawni ekscentryczni kumple teraz nie mają czasu i siły dosłownie na nic, żaden żart ich nie śmieszy, a wszystko oburza i wywołuje ból dupy.

Zero humoru, dystansu, luzu, tej wspaniałej dziecięcej radości, tego szaleństwa i hardcoru. Kiedyś można było z nimi pogadać o kontrowersjach i tabu, poszaleć, opowiedzieć jakiś chamski kawał. Dziś nic ich nie śmieszy, nie raduje, tylko ten grymas bólu i cierpienia na twarzy, wieczne rozdrażnienie i święte oburzenie. Oni mówią że teraz żyją na serio, i w pewnym sensie mają rację. Ja mówię że oni umarli za życia, i w pewnym sensie też mam rację.

Jednym z ciekawych zjawisk jest zwracanie uwagi ludzi na.. totalne pierdoły. Rozumiem gdy potrzeba fundamentalnej, ważnej zmiany. O zmienianiu partnera jeszcze pomówimy. Ale miliony milionów par zna spektakularne kłótnie wybuchające o tak ważne zagadnienia, jak sposób odkładania mleka do lodówki. Czaicie to? Komuś nie pasuje sposób w jaki partner odkłada żarcie do lodówki i robi z tego sprawę wagi globalnej, wręcz galaktycznej.

Moja stara znajoma, zaczytana w kolejnych i kolejnych teoriach psychologicznych mówiła kiedyś, że nie znam życia. Podczas spotkań jak i na fejsie prawiła coraz to bardziej wyszukane komunały. Jednak nie wychodziła ona poza standardową, mainstreamową psychologię – czyli kolejną doktrynę, która nie daje odpowiedzi. Do dziś pamiętam jej zdanie powiedziane na serio, że największym zabójcą małżeńskiej miłości są.. skarpetki zostawione na podłodze.

Wtedy się z tego śmiałem, ale dziś jestem zdziwiony. Jak komuś niby oczytanemu w psychologii mogą przeszkadzać takie bzdury, by o nie robić wielogodzinne a czasami wielodniowe fochy? Przede wszystkim: OBNIŻ WAŻNOŚĆ, wyluzuj i to nie tylko w sferze związków, ale w całym życiu. Przełącz się na tryb „bardziej wyjebane, wyjebane, hej!”. Jeśli czegoś chcesz – chciej, ale nie rób z tego sprawy wagi globalnej. Od razu przygotuj sobie alternatywę, zawczasu pogódź się z ewentualną porażką. Przemyśl co i jak będziesz robił gdy to nie wyjdzie.

Jeśli pogodzisz się z porażką i przemyślisz ewentualne alternatywy i drogi wyjścia, to paradoksalnie nastroisz podświadomość na większe prawdopodobieństwo zdobycia tego co chcesz. Od razu pół tony ciężaru mniej na duszy, i nie powodujesz polaryzacji i zaginania przestrzeni, siły równoważące są więc po Twojej stronie. Tylko ważne by zrobić to jeden jedyny raz i potem nie generować myśli na linii porażki.

Jeśli czegoś nie dostaniesz, nie osiągniesz, to naprawdę świat się nie zawali, żadnej apokalipsy nie będzie. Niewzruszone Słońce tak samo wstanie rano na wschodzie i zajdzie na zachodzie, tak jak to robi od eonów. Świat będzie trwał nadal, w swojej beznamiętności i olewczości na odwieczne człowiecze rozterki, dylematy, pytania, cierpienia. To my jesteśmy od dzieciństwa tresowani, że jak nie zdobędziemy tej pracy, wykształcenia, dziewczyny – to stanie się coś absolutnie strasznego, sklepienie niebieskie wręcz jebnie nam na głowę. Nie, tak wcale nie jest.

Cytuję: „Trzeba zachowywać równowagę zamiaru. To znaczy chcieć – nie pragnąc, troszczyć się – nie niepokojąc, dążyć – nie wciągając się, działać – nie nalegając. Równowagę naruszają potencjały ważności. Jak wiesz, im ważniejszy cel, tym trudniej przychodzi jego osiągnięcie. Sformułowanie „jeżeli bardzo chcesz, z pewnością dopniesz swego” będzie działać akurat zupełnie na odwrót w przypadku, jeśli pragnie się wręcz panicznie i przedsiębierze gorączkowe próby uzyskania upragnionego. Panika powstaje tu przez to, że nie ma twardej wiary w to, że pragnienie się spełni. Porównaj dwie postawy. Pierwsza: „Bardzo chcę osiągnąć to, czego pragnę.

Jest to dla mnie kwestia życia i śmierci. Ja za wszelką cenę powinienem to otrzymać. Dołożę wszelkich starań”. Druga: „No zgoda, zdecydowałem, że otrzymam to, czego pragnę. Przecież chcę tego. A więc w czym rzecz? Będę to miał i kropka”. Nietrudno zrozumieć, która postawa okaże się zwycięska. Pragnienie jeszcze tym różni się od zamiaru, że nie wyklucza możliwości niespełnienia się. Jeżeli pragniemy czegoś i trudno to otrzymać, wtedy pragniemy jeszcze bardziej. Pragnienie zawsze stwarza nadmierny potencjał. Samo pragnienie jest już z definicji potencjałem.To sytuacja, kiedy gdzieś czegoś brakuje, lecz jest energia myśli skierowana na przyciągnięcie tam tego czegoś. Zamiar nie wierzy i nie pragnie, a po prostu działa.

Czysty zamiar nigdy nie stwarza nadmiernego potencjału. Zamiar przypuszcza, że o wszystkim już zdecydowano: po prostu zdecydowałem, że tak będzie, jest to już prawie fakt dokonany.To spokojne uświadomienie sobie tego, że tak będzie.Na przykład mam zamiar pójść do kiosku i kupić gazetę.Nie ma tu już żadnego pragnienia, ono istniało tylko do chwili, kiedy zdecydowałem to zrobić. Prawdopodobieństwo niespełnienia pragnienia jest nadzwyczaj małe, a w razie niepowodzenia też nie będzie nieszczęścia.Dlatego zamiar jest tutaj całkowicie oczyszczony z pragnienia, czyli również z nadmiernego potencjału.

Energia myśli pragnienia jest skierowana na cel, a energia zamiaru – na proces jego osiągnięcia. Kiedy człowiek chce czegoś,wywołuje zakłócenie w energetycznym obrazie otaczającego świata, co pociąga za sobą konsekwencje w postaci działania sił równoważących.A kiedy zwyczajnie drepcze do kiosku po gazetę, żadnej niejednorodności już nie ma. Na obraz linii życia pragnienie działa następująco: chcę to otrzymać, lecz boję się, że nie otrzymam, dlatego myślę o niepowodzeniu (przecież jest to dla mnie ważne!) i emituję energię na częstotliwości linii niepowodzenia.

Zamiar działa zupełnie na odwrót: wiem, że otrzymam to, czego żądam, dla mnie ta kwestia jest już przesądzona, dlatego emituję energię na częstotliwości linii, na których już mam to, czego chcę. Zatem w osiągnięciu celu przeszkadzają dwa nadmierne potencjały: pragnienie i wiara.Dokładniej – namiętne pragnienie dopięcia celu za wszelką cenę i walka z wątpliwościami co do możliwości jego osiągnięcia. Im bardziej upragniony cel, tym większą wagę osiąga wątpliwość co do pomyślnego wyniku.Z kolei wątpliwość jeszcze bardziej podnosi wartość przedmiotu pragnienia. Wiemy już, że pragnienie nie pomaga, a tylko przeszkadza. Tajemnica spełnienia się pragnienia polega na tym, że z pragnienia trzeba zrezygnować.”

~Vadim Zeland

Ważny jest temat zmieniania partnera. Funkcjonuje taki żart, że mężczyzna ma nadzieję, że kobieta po ślubie się nie zmieni, zaś kobieta ma nadzieję, że mężczyzna po ślubie się jednak zmieni. Ale w życiu jak to w życiu – ona się zmienia, a on się jednak nie zmienia. Przede wszystkim prawda jest taka, że nikt nie ma Ciebie prawa zmienić na siłę. Jest to absolutnie pierwsze i nadrzędne prawo związków i wszelkich innych relacji. Także Twojej relacji ze światem – nie wolno Ci zmieniać świata na siłę, walczyć z nim, obrażać się na niego. Przypłacisz to różnymi nieszczęściami i potknięciami, wypadkami, utratą zdrowia a nawet życia, gdy siły równoważące Universum wkroczą do akcji.

W związku zmienianie partnera na siłę, szczególnie w takich sprawach wagi globalnej jak sposób odkładania mleka do lodówki, to jeden z najważniejszych powodów rozpadu relacji. Ludzie wciąż nie mają tej świadomości, że zmienianie partnera na siłę ma tylko i wyłącznie jeden rezultat – najpierw destabilizacja a potem rozpad relacji. Nie istnieje żaden inny rezultat takich wymuszonych zmian.

No i kolejny sekret – kobiety mają już taki „program„, że chcą zmieniać swojego partnera w kierunku bezpłciowego pantofla, eunucha bez zainteresowań, pasji, szczypty wariactwa, hardcoru. Jest to relikt trudnych czasów, gdy kobieta musiała zmieniać ówczesnego nieokrzesanego mężczyznę, by ten powstrzymał swoje samcze żądze i opiekował się rodziną. Jaka jest rola mężczyzny gdy do takich prób zmian dochodzi? Znowu, jest tylko i wyłącznie jedno dobre wyjście. Nigdy nie dopuszczać do takich zmian.

Owszem, powinieneś przepracowywać swoje lęki, traumy, kompleksy, złe (nie przystające do rzeczywistości) przekonania, trudne zachowania. To zobowiązanie każdego człowieka. Ale gdy partner mówi byś zrezygnował z hobby, pasji, byś przestał być tak zwariowany i niecodzienny, byś stał się nudnym i umarłym za życia dorosłym – sprzeciwiaj się. Gdy partner chce od Ciebie czegoś, czego mu nie możesz dać – sprzeciwiaj się.

Partner jest od tego by Cię wspierał i pomagał Ci sięgać tych zadziwiających gwiazd. A nie od milczącego siedzenia z browarem przy TV i pierdzenia w fotel. Ani nie od tego by z pianą na buzi syczał i wykrzykiwał Ci, że źle odkładasz to cholerne mleko do lodówki. Jeśli tak się dzieje – zwolnij go / ją, odejdź od niego / niej. I tu jest kolejna ważna sprawa. Są bowiem więzi, których przeciąć się już nie da do końca życia. Śluby, dzieci, kredyty do nich się zaliczają. W naszej trudnej rzeczywistości ekonomicznej i każdej innej te więzi bardzo często stają się potem kajdanami, więzieniem bez ścian, z którego nie ma już ucieczki.

Jeśli czujesz się na siłach by wejść w ten system całym sobą – w porządku, wchodź. Sam żartuję, że znam takich zajebistych ekstrawertyków, co mają ślub, dzieci i kredyty, co pracują na osiem etatów, zarabiają po 30 koła miesięcznie, a ich doba trwa 72 godziny i mają czas na absolutnie wszystko. I wcale nie są przez ten system skrzywdzeni, a wręcz przeciwnie – czują się w nim jak ryby w wodzie. I jeszcze strofują tych, którzy mają pewne obawy. Dobrze, a co mają zrobić ludzie, którzy takiego szczęście nie mają, a jest ich większość?

Otóż jeśli masz jakiekolwiek obawy – nie wchodź w ten system. Przedefiniuj swoje priorytety i poznaj czego naprawdę chcesz od życia, a jakie pragnienia narzuciło Ci społeczeństwo. Prawda jest taka, że wyżej dupy nie podskoczysz, a z pustego to i Salomon nie naleje. Gdzieś czytałem opinię rozbawionej matki, że te 500 zł zasiłku z programu 500+ z ledwością starcza im na pampersy. Matula była uhahana, a ja byłem wtedy zdziwiony.

Bo porównajmy typowe polskie zarobki z wydatkami, jakie niesie ze sobą dziecko. Jako para mieliście z setkę wydatków, a gdy stajecie się rodzicami – to macie ich z tysiąc. No z pustego i Salomon nie naleje, dziecko woła jeść i szereg innych rzeczy, a ja niestety, nie wygeneruję rzeczy materialnej z powietrza siłą myśli. Jeszcze tego nie umiem, hehe. Jeśli więc partner żąda od Ciebie czegoś, czego z obiektywnych przyczyn nie możesz mu dać – odejdź. Nie rób nadziei, nie okłamuj, nie próbuj niczego udowadniać sobie, tylko odejdź. Tak samo gdy widzisz, że partner już nie jest z Tobą szczęśliwy i nic w tej relacji nie osiągniecie.

Obecnie trwa więc okres przejściowy, zmiana systemowa. Ona w pełzający sposób trwa od wielu dekad. Stary system (MPP) rozpadł się, umarł. Zostały po nim bardzo liczne artefakty, relikty obumarłej przeszłości. One wciąż żyją w naszych psychikach, ale żyją niczym filmowe żywe trupy – zombie. A nowego systemu jak na razie brak. Nawet mi trudno byłoby sobie wyobrazić sprawnie działający system pierwiastka żeńskiego. Stary system ery męskiej jako tako trzymał za mordę społeczeństwa i narody. Był wzrost naturalny, wychowywanie dzieci w rodzinach, trwanie i prosperowanie systemu. Teraz to wszystko w wielkich bólach upada.

Jak to wszystko się skończy?

Autor: Jarek Kefir
https://jarek-kefir.org/2016/06/29/jesz ... jak-teraz/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Oska » środa 23 lis 2016, 19:40

Nie ma żadnej "złotej rady" co do związków.
Jeśli człowiek nie czuje się szczęśliwy sam - nie będzie czuł się szczęśliwy również z kimś innym. I to jest prosta prawda, tak prosta, że aż trudno w nią na początku uwierzyć :)
Pomijam zdrady i szukanie bliźniaczych dusz. Co do tego drugiego "pominięcia" - moje poglądy zweryfikowało życie i "chłopski rozum".
Jeśli ludzie decydują się na związek - to dlatego że chcą. Jeśli ktoś uważa, że związki są zawsze różowe i kolorowe - proponuję cofnąć się do etapu edukacji wczesnoszkolnej i odpuścić baśnie Andersena czy bajki Walta Disneya.
Każdy z nas, ludzi dorosłych lub "uważających się za dorosłych", doskonale wie, niezależnie ile związków ma za sobą, wie, że cała tajemnica "szczęśliwego związku" tkwi w tym, by chcieć być ze sobą. Dla mnie związek to ciągła sinosuida, są chwile dobre i mniej przyjemne. Ale nikt nikomu nie każe trwać przy kimś za wszelką cenę.
Jeśli dwoje ludzi chce mimo swoich wad, ze sobą być to są. Jeśli nie- to nie są.
A cała otoczka i cały huk - związkowy - presja otoczenia czy cokolwiek to najgorsze na co człowiek jako jednostka indywidualna może się zgodzić. Mam wrażenie że nagle cały świat ma jakiś boom związkowy, każdy szuka "księcia z bajki" lub "księżniczki". Zapominając że sam nim/nią nie jest.
Ewentualnie jak już taki "szukający" znajdzie "kogokolwiek", to się go/jej tak kurczowo trzyma, jakby to była ostatnia osoba chodząca po naszej Ziemi.
Rozumiem, że może być wiele problemów w związkach, są różne sytuacje, ale jeśli ludzie się kochają, tolerują i wspierają [ i tu miejsce by wpisać cechy kluczowe dla każdego w związku] to są w stanie większość błachostek razem przetrwać, a i nawet być "ponad nimi".
Każdy człowiek jest indywidualnością, skoro wszyscy jesteśmy różni, to nic dziwnego że dochodzi do nieporozumień jakichkolwiek, bo to całkowicie normalne.
Ludzie typu "uzdrawiacze ludzkich serc" - może komuś są potrzebni,a może jedynie sobie by nakręcać pinionżek.
Miłość jedyna siła która jest w stanie scalić z pozoru przeciwległe bieguny.
I nie zgodzę się, z poglądem, że miłość po 50latach nie istnieje, i że zostaje po niej wspomnienie a w jej miejsce wchodzi przyzwyczajenie - to zwykłe banialuki ludzi, którym się zwyczajnie nie ułożyło z kimś, z kim chcieli.
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Oska » niedziela 27 lis 2016, 12:16

wypada jeszcze dodać do tego wywodu. że gwarantem szczęścia jest, że obie strony chcą tego samego. Dzielić się wszystkim, dawać i otrzymywać szczęście, dobro, i miłość na zasadzie wymienności. Jeśli jedna chce a druga nie, to czym prędzej sobie uświadomimy tę różnicę, tym prędzej można zakończyć związek bez przyszłości. Jest to swoista informacja, że osoba która chce nam od siebie dać nic, albo niewiele, to znaczy że nie jest to osoba dla nas. To znak aby szukać dalej swego "szczęśliwego zakończenia".
:)
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: ex-east » poniedziałek 28 lis 2016, 18:17

Czy szukac szczesliwego zakonczenia ? Bez obawy , zakonczenie nas samo znajdzie :) . W kontekscie zwiazkow damsko-meskich "szczesliwe zakonczenie" moze byc wieloznacznie rozumiane ;)
Dla mnie zwiazek to nie jest zakonczenie , nawet jesli dodac okreslenie "szczesliwe". To nie konczace sie rozpoczynanie ze soba dni i nocy , planow , marzen , smutkow i radosci. TO bycie razem , ale i sztuka uszanowania przestrzeni i wolnosci drugiego czlowieka. Nie trzeba na sobie "wisiec" 24h /dobe. To o czym pisze jako "byciem w zwiazku" to raczej stan wewnetrzny opierajacy sie na zaufaniu i wyczuciu drugiej osoby, poszanowaniu jej nastroju , a czasem i wycofania "do siebie". Jestem wciaz pod wielkim wrazeniem zdania/pogladu, ktory kiedys spowodowal we mnie burze sprzecznych odczuc i mysli : " jesli kogos| ( cos ) kochasz - pusc to. Jesli wroci , jest Twoje ( nalezycie do siebie ) , jesli nie to nigdy Twoim byc nie mialo ".

Poglad, ze w zwiazku trzeba sie ciagle starac i o siebie nawzajem nieustannie dbac jest jak dla mnie w pewnym sensie ograniczaniem tego zwiazku. Poczatki zwiazku to zwykle fascynacja druga osoba wynikajaca wlasnie z tego , ze podziwiamy u drugiej osoby wyjatkowosc ( z roznych powodow ) - to jaka ona/on jest sam/a z siebie. Wspolne zycie to juz kompromisy, to coraz wieksza przestrzen MY , ktora dopiero trzeba wypracowac , stworzyc wspolnie. Czasami kosztem wolnosci i tego "czegos" , co fascynowalo nas na poczatku u drugiej polowki. Ta przestrzen wspolna powoli wypelnia czyny, mysli i plany na przyszlosc. Z jednej strony to fajnie , gdy ktos jest w stanie poswiecic dla tej nowej przestrzeni swoja przeszlosc , tzw "kolegow" , swoj "dziki " styl zycia , a balagan zamienic w uporzadkowanie . Z drugiej strony .... czy nie zabieramy czegos waznego tej osobie ? Jasne , ze balagan , dzikosc i "koledzy" ( albo jej kolezanki, kosmetyczka , toksyczna mamusia ) to nie jest nasz swiat , ale czy trzeba to zmieniac tylko dlatego, ze nam sie to nie podoba ?
A gdzie miejsce na wlasna przestrzen ? Jestesmy sklonni uznac ta przestrzen jesli to bedzie "nieszkodliwe hobby" , ale stawiamy tez pewne nieprzekraczalne granice nawet , jesli to wlasnie poza tymi granicami spotkalismy nasza "druga polowke" - a co wiecej , aby udowodnic ,ze budujemy cos razem sami ograniczamy nasz swiat . Tylko po to, aby udowodnic cos samemu sobie albo drugiej osobie ?

Uwazam, ze z chwila , kiedy zdajemy sobie sprawe, ze poswiecenie sie dla wspolnej przestrzeni zaczyna nas mocno uwierac to znak , ze ... nie dojrzalem/am do akurat tego zwiazku. Przy czym brak dojrzalosci nie jest wcale wada nawet, jesli otoczenie i spoleczenstwo skreslaja Cie za ta "wade".
Zauwazyliscie , ze za taka "wade" jestesmy w stanie kochac druga osobe jako przyjaciela/przyjaciolke w pelni akceptujac drugiego czlowieka, ale juz we "wlasnym" zwiazku za to samo wykluczac lacznie z wykluczeniem tej osoby z naszego zycia i to do tego stopnia, ze nie ma nawet szans na przyjazn ?

A gdyby zwiazki rozpoczynaly sie od przyjazni ?

Moze jestem w tym idealista, ale jestem przekonany, ze taki zwiazek jest mozliwy , ze w trakcie relacji przyjacielskiej w ktoryms momencie moze sie pojawic nawet owa "iskra" ,ktora czasem nazywamy "chemia". A przy tym , to przeciez caly czas ta sama osoba , ktora kocha nas bezwarunkowo za nasze watpliwosci , za wady , za sposob w jaki - zupelnie inaczej - postrzegamy swiat , slowem, to ta sama osoba , ktora zna nas tak dobrze i zawsze , wszedzie wspiera bez zadnych warunkow wstepnych. To ten sam KTOS , kto zruga nas niemilosiernie , gdy bladzimy i nie bedzie sie cackac przebierajac w slowach, gdy zrobimy cos niedobrego sobie, lub innym. To ta osoba ,ktora stanie za nami murem nawet , jesli caly swiat bedzie nas kopal w tylek - a i ona kopnie ten zad, ale z bliska , jednoczesnie tulac w ramionach z calych sil i nie puszczajac. A Ty jestes pewien ze zrobilbys to samo dla niej nawet, gdyby miala sie obrazic za to na Ciebie -ba , nawet , gdyby caly swiat mial sie za to na Ciebie wypiac . To przyjazn czy juz kochanie ? A moze to nie ma znaczenia jak to nazwiemy , bo najwazniejsze, ze to nam sie przytrafia.

Przeczytalem swoj post i doszedlem do wniosku, ze cofnalem sie o dobre 30 lat w tzw "dojrzalosci" jesli chodzi o zwiazki :))
Ale akurat w tym to ja juz sie nie zmienie nawet , jesli to oznacza samotnosc , bo dobrze sie z takimi pogladami czuje.
0 x



Awatar użytkownika
devi
Posty: 1562
Rejestracja: wtorek 02 lut 2016, 14:17
x 1
x 73
Podziękował: 711 razy
Otrzymał podziękowanie: 2662 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: devi » wtorek 29 lis 2016, 20:59

0 x


Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem. /C.G. Jung

Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: Oska » środa 30 lis 2016, 21:47

ex-east pisze:Czy szukac szczesliwego zakonczenia ? Bez obawy , zakonczenie nas samo znajdzie :) . W kontekscie zwiazkow damsko-meskich "szczesliwe zakonczenie" moze byc wieloznacznie rozumiane ;)
Dla mnie zwiazek to nie jest zakonczenie , nawet jesli dodac okreslenie "szczesliwe". To nie konczace sie rozpoczynanie ze soba dni i nocy , planow , marzen , smutkow i radosci. TO bycie razem , ale i sztuka uszanowania przestrzeni i wolnosci drugiego czlowieka. Nie trzeba na sobie "wisiec" 24h /dobe. To o czym pisze jako "byciem w zwiazku" to raczej stan wewnetrzny opierajacy sie na zaufaniu i wyczuciu drugiej osoby, poszanowaniu jej nastroju , a czasem i wycofania "do siebie". Jestem wciaz pod wielkim wrazeniem zdania/pogladu, ktory kiedys spowodowal we mnie burze sprzecznych odczuc i mysli : " jesli kogos| ( cos ) kochasz - pusc to. Jesli wroci , jest Twoje ( nalezycie do siebie ) , jesli nie to nigdy Twoim byc nie mialo ".


W tym miejscu trzeba powiedzieć, że też Lubię "Małego Księcia" - ale bardziej wolę inny cytat, a mianowicie :
„Jeśli to, co odnalazłeś, powstało z materii czystej, nie zmurszeje nigdy. I będziesz mógł po to kiedyś powrócić. Jeśli zaś jest to jedynie przebłysk światła podobny smudze kreślonej przez spadającą gwiazdę, po powrocie nie zastaniesz tu nic. Ale przynajmniej było ci dane zobaczyć blask światła. I już samo to warto było przeżyć.” - z Alchemika Paula Coelho. ;)
Co do tzw. szczęśliwego zakończenia - dla mnie to znaczy tyle, co szczęśliwe zakończenie poszukiwań osoby, z którą się chce spędzić życie. Czyli znalezienie osoby, która nam pasuje, którą kochamy itp :))))

ex-east pisze:Poglad, ze w zwiazku trzeba sie ciagle starac i o siebie nawzajem nieustannie dbac jest jak dla mnie w pewnym sensie ograniczaniem tego zwiazku. Poczatki zwiazku to zwykle fascynacja druga osoba wynikajaca wlasnie z tego , ze podziwiamy u drugiej osoby wyjatkowosc ( z roznych powodow ) - to jaka ona/on jest sam/a z siebie. Wspolne zycie to juz kompromisy, to coraz wieksza przestrzen MY , ktora dopiero trzeba wypracowac , stworzyc wspolnie. Czasami kosztem wolnosci i tego "czegos" , co fascynowalo nas na poczatku u drugiej polowki. Ta przestrzen wspolna powoli wypelnia czyny, mysli i plany na przyszlosc. Z jednej strony to fajnie , gdy ktos jest w stanie poswiecic dla tej nowej przestrzeni swoja przeszlosc , tzw "kolegow" , swoj "dziki " styl zycia , a balagan zamienic w uporzadkowanie . Z drugiej strony .... czy nie zabieramy czegos waznego tej osobie ? Jasne , ze balagan , dzikosc i "koledzy" ( albo jej kolezanki, kosmetyczka , toksyczna mamusia ) to nie jest nasz swiat , ale czy trzeba to zmieniac tylko dlatego, ze nam sie to nie podoba ?
A gdzie miejsce na wlasna przestrzen ? Jestesmy sklonni uznac ta przestrzen jesli to bedzie "nieszkodliwe hobby" , ale stawiamy tez pewne nieprzekraczalne granice nawet , jesli to wlasnie poza tymi granicami spotkalismy nasza "druga polowke" - a co wiecej , aby udowodnic ,ze budujemy cos razem sami ograniczamy nasz swiat . Tylko po to, aby udowodnic cos samemu sobie albo drugiej osobie ?

Uwazam, ze z chwila , kiedy zdajemy sobie sprawe, ze poswiecenie sie dla wspolnej przestrzeni zaczyna nas mocno uwierac to znak , ze ... nie dojrzalem/am do akurat tego zwiazku. Przy czym brak dojrzalosci nie jest wcale wada nawet, jesli otoczenie i spoleczenstwo skreslaja Cie za ta "wade".
Zauwazyliscie , ze za taka "wade" jestesmy w stanie kochac druga osobe jako przyjaciela/przyjaciolke w pelni akceptujac drugiego czlowieka, ale juz we "wlasnym" zwiazku za to samo wykluczac lacznie z wykluczeniem tej osoby z naszego zycia i to do tego stopnia, ze nie ma nawet szans na przyjazn ?

A gdyby zwiazki rozpoczynaly sie od przyjazni ?

Moze jestem w tym idealista, ale jestem przekonany, ze taki zwiazek jest mozliwy , ze w trakcie relacji przyjacielskiej w ktoryms momencie moze sie pojawic nawet owa "iskra" ,ktora czasem nazywamy "chemia". A przy tym , to przeciez caly czas ta sama osoba , ktora kocha nas bezwarunkowo za nasze watpliwosci , za wady , za sposob w jaki - zupelnie inaczej - postrzegamy swiat , slowem, to ta sama osoba , ktora zna nas tak dobrze i zawsze , wszedzie wspiera bez zadnych warunkow wstepnych. To ten sam KTOS , kto zruga nas niemilosiernie , gdy bladzimy i nie bedzie sie cackac przebierajac w slowach, gdy zrobimy cos niedobrego sobie, lub innym. To ta osoba ,ktora stanie za nami murem nawet , jesli caly swiat bedzie nas kopal w tylek - a i ona kopnie ten zad, ale z bliska , jednoczesnie tulac w ramionach z calych sil i nie puszczajac. A Ty jestes pewien ze zrobilbys to samo dla niej nawet, gdyby miala sie obrazic za to na Ciebie -ba , nawet , gdyby caly swiat mial sie za to na Ciebie wypiac . To przyjazn czy juz kochanie ? A moze to nie ma znaczenia jak to nazwiemy , bo najwazniejsze, ze to nam sie przytrafia.

Przeczytalem swoj post i doszedlem do wniosku, ze cofnalem sie o dobre 30 lat w tzw "dojrzalosci" jesli chodzi o zwiazki :))
Ale akurat w tym to ja juz sie nie zmienie nawet , jesli to oznacza samotnosc , bo dobrze sie z takimi pogladami czuje.


Oczywiście od przyjaźni do miłości - maleńki krok, tylko czasem "szkoda marnować przyjaźń, dla miłości która może się nie udać" - są takie sytuacje w których tak my jako ludzie myślimy, a najsmutniej że osoby tak myślące, do końca życia czasem czują, że stracili miłość w imię przyjaźni. I to bardzo smutne z prostej przyczyny, jeśli byłaby to rzeczywiście taka miłość, to podjąłbyś, podjęłabyś tego wyzwania i postawił/-a wszystko na jedną kartę.
Ja uważam, że ewentualna "wtopa i wstyd" - bo w przyjaźniach damsko-męskich czasem tak bywa, że kobieta będąc zwyczajnie miłą i nie mająca chęci na związek, facet odbierze omylnie i się zakocha (dokładnie działa to również odwrotnie - kobieta zakocha się w przyjacielu). I wtedy żal faceta który nie "zaryzykuje", widocznie nie ma jaj :) Bo czymże jest ewentualna wtopa z możliwością że druga strona może też się w nas podkochiwać? Zawsze warto zaryzykować na zasadzie "in plus" dla prawdziwej miłości i uczucia. :))))
Z przyjaźni do miłości może być całkiem fajnie :))) Obecnie to przeżywam, choć z relacji kumpelskiej w związek, to też inaczej niż przyjacielskiej - ale może być równie fajnie :)))
Tak naprawdę w obliczu uczuć dobrych - pozytywnych jakim jest m.in. miłość nie ma żadnych ograniczeń, a jedyne które istnieją, są w naszych głowach :)))
A że czujesz się, że cofnąłeś o 30 lat ? To dla Ciebie znak - że w kwestii miłości, poglądów nie zmienisz, jeśli przez te wszystkie lata zostały niezmienione. Co oczywiście nie oznacza, że nagle wszystkie koleżanki masz zacząć namawiać na związek ;)))) a tyle, by może kolejny rozpocząć od przyjaźni, który może przerodzić się w miłość. Może by wyluzować? Nie znam Cię, nie znam więc sytuacji :)
w razie co, powodzenia :))))
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: abcd » sobota 07 sty 2017, 23:38

Obrazek
1 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Kobieta i Mężczyzna. Razem.

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 10 sty 2017, 09:55

lepiejmyslec.pl pisze:Dlaczego kobiety odchodzą?

Kiedy kobieta odchodzi od mężczyzny, to ogarnia go szczere zaskoczenie. No bo jak to tak nagle i bez powodu? A jeśli już odeszła, to na pewno miała kogoś na boku. Breaking News: to nie było nagle, nie bez powodu i wcale nie odeszła do innego.

Po prostu zjebałeś sprawę kolego. Tak, piszę to wprost, bo o pewnych rzeczach trzeba mówić wprost i bez ogródek.
Ja wiem, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa i trochę ciężko nam się czasami zgrać. W ogóle porozumieć się jest czasami ciężko. A już zdecydowanie ciężko to jest u mężczyzn ze spostrzegawczością. Bo oni zazwyczaj bardzo lekceważąco podchodzą do naszego babskiego gadania. Oni są gatunkiem czynu, rozwiązywania problemów w akcji, a nie rozprawiania o nich bez końca. No więc lekce sobie ważą, a później nagle zaskoczeni patrzą jak ich ukochana zamyka za sobą drzwi i nie wraca. Zostają biedni, sami, zagubieni i bezlitośnie pozostawieni na pastwę niewypranych skarpet.

To nigdy nie jest nagle

Kobieta nigdy, ale to naprawdę nigdy nie odchodzi nagle i bez ostrzeżenia. Chociaż z pewnością są takie przypadki, to ja osobiście nie spotkałam się z czymś takim. To nigdy nie jest tak, że popatrzysz się na dupę Kryśki w obcisłych legginsach i z miejsca twoja kobieta od ciebie odejdzie. Nie, kochany, najpierw najprawdopodobniej dostaniesz żółtą kartkę i opieprz. Za drugą żółtą kartkę za to samo przewinienie- dostaniesz czerwoną. A wiadomo czym kończy się czerwona.
Niewiele mężczyzn zdaje sobie sprawę z tego, że dużo kobiet daje o wiele więcej żółtych kartek niż powinno. Dają nawet po kilkanaście ostrzeżeń, ale wciąż wahają się wywalić zawodnika z boiska. Aż w końcu następuje ta jedna żółta kartka, która zmienia się w czerwoną. I facetowi robią się wielkie oczy – sądził, że czerwona kartka jest równie mityczna co jednorożec.

I w sumie nawet mu się nie dziwię. Bo gdyby zasady były tak proste jak w piłce nożnej i za każdym razem drugi żółty kartonik skutkowałby czerwonym, to może ogarnęliby bardziej zasady przyczyny i skutku. Ale jak my (według nas miłościwie) dajemy im tuzin ostrzeżeń, to niby skąd ma się spodziewać, że to właśnie trzynaste będzie tym fatalnym w skutkach?

Mężczyźni nie zdają sobie sprawy, że każda taka kartka ostrzegawcza jednocześnie oznacza, że odrobinę stracili w oczach swojej kobiety. Szczególnie ta druga, bo przecież pierwsza żółta kartka może się zdarzyć każdemu. Ale każda kolejna, to kolejny maleńki kroczek kobiety w kierunku drzwi. I faceci tak sobie zbierają te karteczki, zupełnie nieświadomi, że ich kobieta już jest tuż przy drzwiach. Aż w końcu drzwi trzaskają i pojawiają się wielkie oczy. A wtedy już bardzo często jest za późno.

To nigdy nie jest bez powodu

Powód był i na pewno nie jeden. Mało tego, ona na pewno jeszcze ci wyłuszczała te powody – ale ty to pewnie odebrałeś jako „znowu mi coś tam gada, przejdzie jej”. Dla ciebie to, że nigdy nie pomagasz jej w domu może nie być jeszcze powodem do rozstania, ale dla niej widocznie już jest. Bo sprzątanie i syf to swoją drogą, ale dla niej to oznacza przede wszystkim: brak troski, brak wsparcia, brak docenienia i tak dalej. A to już chyba jest jakiś konkretny powód, prawda?

Kobieta nie odchodzi tylko po to, żeby być wolna. Kobieta zaczyna pragnąć wolności dopiero, gdy zaczyna czuć, że dusi ją to, w czym tkwi po uszy. Kiedy nie jest ani lepiej ani gorzej. Kiedy stoicie w miejscu i toczycie kłótnie ciągle o te same rzeczy. Gdyby związek był dobry i zdrowy, to tkwiłaby w nim do końca życia. Bo kobiety nie miewają myśli o zasmakowaniu chleba z innego pieca – szczególnie, gdy ten chleb, który jedzą codziennie jest wciąż pyszny. Dopiero, gdy chleb się nieustannie psuje, to myśli o spróbowaniu innego.

To nigdy nie jest odejście do innego

Chociaż na pierwszy rzut oka może się tak wydawać. Ale tak jak już wcześniej napisałam – kobiety odchodzą dużo wcześniej i to bardzo drobnymi kroczkami. Najczęściej po drodze dają jeszcze masę żółtych kartek, ostrzeżeń i upomnień. Kobieta może spać koło ciebie w łóżku i może bez zmian przygotowywać ci co rano śniadanie i kawę do pracy, a jednocześnie być w połowie drogi do drzwi. Może czekać aż równie małymi kroczkami zachęcisz ją do powrotu. A im dalej od ciebie, to tym łatwiej komuś innemu dać jej to, czego ty nie chciałeś. I to nie jest tak, że ona odchodzi do innego. Ona odchodzi, bo ty nie dawałeś jej tego, czego ona potrzebowała.

I to jest chyba najtrudniejsze do zaakceptowania. Bo zaakceptowanie tego oznacza, że bierzesz odpowiedzialność za to co się stało. Że jej odejście miało swoje przyczyny, nie stało się nagle i nie możesz obwiniać za to jakiegoś tam faceta, któremu łatwo przypisać nadnaturalne właściwości. To nie jest ważne czy jest tam jakiś koleś czy go nie ma. On jej siłą od ciebie nie zabrał, to wciąż ona podjęła decyzję o odejściu. Podejmowała ją długo i na pewno nie wyciągnęła jej z kapelusza.

Jak zatrzymać małe kroczki

Skoro zrobiłeś coś ekstra, żeby spieprzyć – zrób coś ekstra, żeby to naprawić. Jeśli po każdej żółtej kartce będziesz wracał do statusu quo¹, to ona będzie jeden kroczek dalej od ciebie. Ale jeśli zrobisz coś ekstra miłego, to ona o ten jeden kroczek się do ciebie cofnie. Co wcale nie oznacza, że można wciąż oglądać się bezkarnie za dupą Kryśki i w ramach przeprosin przynosić kwiaty swojej kobiecie. Bo to w efekcie wciąż będzie stanie w miejscu. A stanie w miejscu nigdy nie jest dobre.

_______________________________________________________

¹Status quo – w psychologii i innych naukach społecznych: stały stan rzeczy.

Photo by Nathan Walker // unsplash.com
http://lepiejmyslec.pl/dlaczego-kobiety-odchodza/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

ODPOWIEDZ