Swieta w toku, wiec mozna pokusic sie o pewne wnioski i refleksje.
Ciekawe, ze wlasnie w srodowiskach ezoterycznych tak malo serca okazuje sie blizniemu, to wzbudzilo we mnie zaciekawienie od strony socjologicznej. Bardzo wiele osob z grona "wiedzacych" stwierdzalo, ze skladanie sobie zyczen w okresie swiatecznym to obluda, wstret, zaklamanie itd.itp. pluli jadem na lewo i prawo oraz z nonszalancka pogarda wielokrotnie podkreslali, ze swieta te, to tylko nastepstwo poganskich kultow, rzymskich saturnaliow, czy czczenia Mitry.
A to przeciez kazdy widzi na wlasne oczy.
I coz w tym zlego, ze nadazy sie okazja (wyciszenie), aby pocieszyc sie wspolnie, ogrzac, pogadac, zyczyc sobie cos milego.
Wlasnie przeczytalam taki artykul:
http://strefatajemnic.onet.pl/narodziny ... -tak/7kbdrTam autor nawiazuje do koledy "Bog sie rodzi" dopisujac juz wlasna interpretacje.
A co do zyczen to wielokrotnie ludzie bardziej przejeci sa dobrem swoich czworonoznych podopiecznych niz samotnych bliskich.